June Squibb rozmawia z Thelmą w Nebrasce i wreszcie jest numerem jeden na liście rozmów
Witamy w Random Roles , w którym rozmawiamy z aktorami o postaciach, które zdefiniowały ich karierę. Haczyk: nie wiedzą z góry, o jakie role poprosimy ich, aby porozmawiali.
Aktor: June Squibb jest wzorem aktorki czeladniczej. W listopadzie skończy 95 lat, a od 73 lat pracuje jako profesjonalny operator filmowy. Bałagan występów zaraziła się od swojej matki, JoyBelle, która grała z akompaniamentem na fortepianie podczas niemych filmów wyświetlanych w lokalnym kinie. Pamięta, jak jako dziecko stepowała na stołach i uwielbiała aplauz. Dlatego w wieku 22 lat przeprowadziła się do Cleveland, gdzie przyjęła etykę pracy, śpiewając, tańcząc i występując w niezliczonych przedstawieniach.
Mąż Squibb, Charles Kakatsakis, był nauczycielem aktorstwa, który powiedział jej, że musi zająć się bardziej aktorstwem, więc w latach 50. przenieśli się do Nowego Jorku, gdzie przez dziesięciolecia stała się stałym elementem scen off-Broadwayu i Broadwayu. Kiedy Squibb skończyła 60 lat, zagrała w swoim pierwszym filmie „Alicja” Woody’ego Allena i rozpoczął się kolejny etap jej kariery. Od seriali komediowych po filmy artystyczne, codzienne seriale mydlane i filmy klasy B – zrobiła to wszystko.
Dzięki Thelmie wreszcie została obsadzona w swojej pierwszej głównej roli w filmie fabularnym, co zdarza się również w zabawnych, satyrycznych motywach z filmów akcji. Skrojona na miarę bezczelności i uporu ze Środkowego Zachodu, Thelma Post jest wdową, która zostaje oszukana na 10 000 dolarów, gdy rozmówca udaje jej rannego wnuka (Fred Hechinger). Przerażona tą niesprawiedliwością postanawia odzyskać pieniądze i korzysta z hulajnogi oraz ewentualnej pomocy swojego długoletniego przyjaciela Bena (Richard Roundtree).
Niedawno The AV Club miał okazję porozmawiać ze Squibb zarówno na temat jej najnowszego filmu, jak i niektórych innych prac. Poniżej znajduje się fragment rozmowy, lekko zredagowany pod kątem długości i przejrzystości.
Thelma (2024) – „Thelma Post”
Klub AV: Któregoś wieczoru oglądałem Thelmę i jest niezwykle uroczy i poruszający temat starzenia się, a wszystko to przy użyciu tropów akcji. W jaki sposób scenarzysta i reżyser Josh Margolin przekazał ci scenariusz?
June Squibb: Stało się tak, jak Beanie Feldstein. Nakręciłam z nią „The Humans” i staliśmy się bardzo bliskimi przyjaciółmi. Urodziła się i wychowała tutaj, w Los Angeles, jest przyjaciółką Josha i jego rodziny. Był tam z wizytą i rozmawiali o nowym scenariuszu Josha. Opowiedział jej o tym, a ona odpowiedziała: „No cóż, kogo masz na myśli?” Powiedział: „No cóż, bardzo chciałbym, żeby przeczytała to June Squibb, ale nie wiem, jak jej to przekazać”. Powiedziała: „Przekażę jej to”. Napisała do mnie SMS-a i powiedziała: „Wysyłam ci scenariusz”. Odpisałem SMS-em „OK” i tyle. Mam przyjaciółkę, która czyta wszystko, co u mnie słychać, zadzwoniła do mnie i powiedziała: „Och, musisz to zrobić”. Scenariusz… Byłem pod wielkim wrażeniem.
AVC: W swojej długiej karierze nie nakręciłeś tak naprawdę filmu akcji. Czy wszystkie tropy i wizualizacje zarejestrowały się podczas czytania?
JS: Wiele z nich miało miejsce. Ale kiedy ogień pojawił się za Richardem i mną, pojawił się dopiero, gdy go strzeliliśmy. A potem wszyscy pomyśleliśmy: „O mój Boże! Teraz wszystko nabiera takiego sensu.” (śmiech) Ale większość z nich, gdy to czytałem, nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak do czasu, gdy tego nie kręciliśmy.
AVC: Musisz być ostatnią gwiazdą Richarda Roundtree. Czy dużo mówiłeś o jego niesamowitej karierze w akcjach?
JS: Chyba nawet nie rozmawialiśmy o naszych karierach. Właśnie rozmawialiśmy o wszystkim, co działo się w jego rodzinie i mojej rodzinie, a także o zdjęciach. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek wspomniał o Shafcie i ja też mu o tym nigdy nie wspomniałem. Oczywiście ciągle myślałem: „O mój Boże, Shaft siedzi za mną na tej hulajnodze!” (śmiech) Zawsze zdawałem sobie z tego sprawę, ale nie rozmawialiśmy o tym.
AVC: Postać Thelmy została bezpośrednio zainspirowana babcią Margolin. Czy jako aktor chciałeś zobaczyć ją, żeby zbudowała swój występ, czy też chciałeś zrobić coś własnego?
JS: Przysyłał mi krótkie filmy dokumentalne o niej, które nakręcił, a właściwie o jej późniejszym życiu. Myślę, że kiedy zaczął, miała już 80 lat. Miałem więc te małe fragmenty prawdziwej Thelmy i obejrzałem to wszystko. Ale nie rozmawialiśmy o tym zbyt wiele. Myślę, że jego scenariusz był bardzo dobry i taki tam. To, co chciał zobaczyć na ekranie, było zapisane w scenariuszu. A kiedy tak się stanie, zrobienie tego będzie złotem.
AVC: Po Thelmie , która była twoją pierwszą główną rolą w filmie fabularnym, zacząłeś pełnić drugą główną rolę jako Eleanor Morgenstein w Eleanor Wielka , będącym nadchodzącym debiutem reżyserskim Scarlett Johansson. Skoro już wiesz, czy są jakieś niespodzianki lub korzyści z bycia numerem jeden na liście rozmów?
JS: Tak, istnieją. (śmiech) Każdy chce się tobą opiekować! Duża w tym zasługa mojego wieku, ale myślę, że w dużej mierze wynikało to z tego, że byłem numerem jeden.
Inside Out 2 (2024) – „Nostalgia”
AVC: Głosu udzielasz także nowej postaci Nostalgii w Inside Out 2 . Czy często ogarnia Cię nostalgia?
J.S.: Tak, myślę, że tak. Wczoraj wieczorem poszłam na premierę i jedna z dziennikarzy zapytała mnie, co pamiętam z nastoletnich lat. Pierwsze co mi przyszło do głowy to chłopcy. Tylko pomysł, gdzie oni są ? W wieku 13 lat, o mój Boże… (śmiech)
AVC: Użyczyłeś już głosu w wielu serialach animowanych i filmach. Czy była to droga aktorstwa, którą podążałeś, czy też przyszła do ciebie z czasem?
JS: Lubię je robić. Robienie ich sprawia mi wielką frajdę. Zrobiłem serial animowany Little Ellen i The Fungies! serial animowany. Zrobiliśmy to dwa, trzy lata. Mój ówczesny agent pomyślał, że nadszedł czas, abym użyczył głosu. Nie [reprezentował] ich, ale zabrał mnie do Agencji Innowacji. Znał tam kilku ludzi i oni lektorami [pracowali]. Rozmawiałem z nimi, spodobały mi się. Nie do końca wiem, jak doszło do Toy Story 4 . Nie wiem, czy zwrócili się w tej sprawie do Disneya, czy do Pixara, czy też studio zwróciło się do nich. Ale tak czy inaczej, poprosili mnie, abym to zrobił. I to była pierwsza z ważniejszych funkcji.
AVC: Czy występy w kabinie głosowej to przyjemna przestrzeń do aktorstwa?
JS: To coś, co rozumiem. Rozumiem to, więc mnie to nie dziwi. Dlatego lubię to robić, bo mogę to robić.
Kelnerka na Broadwayu (2018) – „Josie”
AVC: Wracając do twoich pierwszych dni występów, czy myślisz, że twoje wczesne szkolenie na scenie w Cleveland w dużej mierze przyczyniło się do tak długiej kariery?
J.S.: Tak. To był Cleveland Play House. Poszedłem tam pierwszy. A byłem tam przez pięć lat. Zacząłem jako student – coś w rodzaju półdupka – a potem przez trzy lata pracowałem jako pracownik. Mieliśmy tam wspaniałych, wspaniałych ludzi. Kurczę, nauczono mnie, że nie wychodzę z teatru w makijażu, bez względu na to, jak bardzo chcę obiadu, lunchu czy czegokolwiek innego. (śmiech) I powieś swój kostium! Ale tego wszystkiego uczono mnie w Cleveland. Kiedy więc pojechałem do Nowego Jorku, miałem to za sobą.
AVC: Jakie lekcje aktorstwa z Cleveland czy Broadwayu przeniosłeś do swojej pracy aktorskiej?
JS: Myślę, że jest wiele rzeczy. Wielu aktorów filmowych – nie wiem, jak to wyjaśnić, bo tak naprawdę tego nie rozumiem – ale mówią bardzo cicho. Na nich to działa i wcale nie jestem nastawiony negatywnie. Ale ja tego nie robię. Myślę, że w dużej mierze wynika to z mojej teatralnej przeszłości. Wiem, że nie muszę wyświetlać obrazu na tyłach teatru i zdaję sobie z tego sprawę. Zmieniłem się także pod względem pracy i sposobu, w jaki pracuję. Ale dzienników nie oglądam i to wynika z teatru, bo w teatrze nie ogląda się siebie. To zła wiadomość, jeśli to zrobisz. Jeśli zaczniesz myśleć lub obserwować to, co robisz, może to być bardzo szkodliwe. Byli wspaniali redaktorzy, których znam bardzo dobrze w tym momencie, którzy mówili: „No dalej, June! Nie będzie tam nikogo oprócz ciebie!” Nie, nie chcę i nie zrobię tego.
AVC: Czy obejrzysz ukończony projekt końcowy?
J.S.: O, tak. Obejrzę fragment, albo coś zmontowanego, bo nic nie mogę z tym zrobić. (Śmiech)
AVC: Kiedy w 2018 roku wróciłeś na scenę w musicalu Waitress , czy miałeś ochotę wrócić do teatru na żywo?
JS: Chyba naprawdę nie miałem ochoty tego robić. Ale scenariusz napisała Jessie Nelson. Wyreżyserowała mnie w Love The Coopers i naprawdę bardzo się wspieraliśmy. Chciała, żebym to zrobił. A ja odpowiedziałem: „Jasne”. Zajęło jej dwa lub trzy lata, zanim ustaliliśmy harmonogramy, w których mógłbym to zrobić, i potrzebowali mnie, abym przyszedł i to zrobił. Ale to była świetna zabawa. Uwielbiałem to robić. Ale miałem to po ośmiu tygodniach, bo byłem bardzo wyczerpany. To zupełnie inna sprawa mieć ten jeden dzień wolny i wiedzieć, że wchodzisz i robisz całe to przedstawienie. Ale uwielbiałam to robić.
Glee (2014) – „Maggie Banks”
AVC: Przed Waitress w pewnym sensie wróciłeś do musicali, występując w Glee , który przybliżył ten gatunek młodszemu pokoleniu. Jak doszło do tego koncertu?
JS: Cóż, byłem tym podekscytowany. Poznałem Chrisa Colfera, który jest jednym z moich najlepszych przyjaciół. To było interesujące, ponieważ dzięki temu po prostu związaliśmy się całkowicie. Czuję, że jest częścią mojej rodziny. To była świetna zabawa i mnie też się podobało, ponieważ nie śpiewałem. Chociaż było to bardzo techniczne, ponieważ oni to składali w całość, a nie po prostu występowaliście. Ale ta część też mi się podobała. Wiele osób wciąż ze mną o tym rozmawia.
Program CBS Schoolbreak „Dzień, w którym klasa maturalna wyszła za mąż” (1985) – „Sylvia, gospodyni”
AVC: Wróćmy do Twojej pierwszej pracy na ekranie. Dzięki specjalnemu programowi CBS Schoolbreak , w którym wystąpił także Paul Dooley, otrzymałeś kartę SAG. Co sprawiło, że nagle zacząłeś ubiegać się o role telewizyjne?
JS: Myślę, że to się po prostu wydarzyło. Zgłosiłem się do tego czy coś takiego i dostałem się na przesłuchanie. Weszłam, przeczytałam i mam. I myślę, że tak właśnie powstała cała moja wczesna telewizja. Zrobiłem „Prawo i porządek” , ponieważ byłem w Nowym Jorku. Myślę, że zrobiłem dwa z nich. Ale to była bardziej tylko praca, którą dostałem. I nie robiłem [TV] zbyt wiele. Na początku było to bardzo sporadyczne. Sprawa filmu była zupełnie inna.
Alicja (1990) – „Hilda”
AVC: Twoja kariera filmowa zaczęła się nie tylko w wieku 60 lat, ale także w filmie Woody'ego Allena. Czy po prostu poczułeś, że nadszedł czas, aby spróbować?
JS: Stało się tak, ponieważ w Nowym Jorku kręcono mnóstwo filmów fabularnych. Od razu poznałem ludzi, którzy to robili, znanych mi aktorów. Poszedłem więc do mojego agenta i powiedziałem: „Wiem, że czeka mnie dużo pracy nad filmem fabularnym i myślę, że powinienem trochę się tym zająć. Wiem, że wielu aktorów tak robi”. Więc powiedział OK. To było takie proste. (śmiech) Tydzień później miałem przesłuchanie z Woodym Allenem i udało mi się.
AVC: To był Twój pierwszy plan filmowy. Musiałeś być zdenerwowany. Czy pamiętasz, na kogo zwracałeś najwięcej uwagi, żeby się zorientować? Allen czy inny aktor?
JS: Jego pierwszy asystent reżysera [ Thomas A. Reilly ] był wspaniały. Dużo pracował z Woodym. Był tam, żeby w pewnym sensie, nie wiem jak to powiedzieć, przetłumaczyć dla nas wszystkich Woody'ego Allenizmu. Zrobił to także dla Mii Farrow. Właściwie to rozumiała, ale on był tam, żeby wszystko ułatwić. Gdyby widział, że jestem zdezorientowany, podszedłby i powiedział: „Dlaczego nie...” i powiedziałby mi dokładnie, co mam zrobić. Pamiętam, że gdybyśmy mieli jakieś pytanie, podeszliśmy do niego i zapytaliśmy: „Powiedział, żebym to zrobił, ale jak mam się tam dostać?”. Mówił: „Dlaczego tego nie zrobisz ?”
Zapach kobiety (1992) - „Pani. Linda Hunsaker”
AVC: Jak udało ci się tak szybko zyskać popularność w tak wielu filmach po Alicji ?
JS: Ellen Lewis była dyrektorką castingu [ Alice ], więc wysłała mnie do „Zapachu kobiety” i to zrozumiałem. Potem załatwiła mi „ Wiek niewinności ” Scorsese i to się udało. Teraz były to małe role. Ale rola w „Zapachu kobiety” była pewna. Więc to było tak, że wszyscy na raz zaczęli mówić: „Jesteś aktorką filmową” w tym biznesie. A potem zacząłem robić filmy w Nowym Jorku. Było In & Out i kilka innych. To dopiero co się stało.
AVC: Reżyser Martin Brest ponownie zatrudnił Cię do filmu Poznaj Joe Blacka . Czy pamiętasz, jak dobrze się z nim żelowałeś w Scent ?
JS: Nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale miałem na planie przyjaciół, którzy mówili mi: „Chłopcze, ten reżyser naprawdę cię lubił”. Myślę, że biorąc pod uwagę to, kim był ten bohater, dał mi dużo czasu ekranowego. Nie mogłem powiedzieć dlaczego. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy i myślę, że go rozumiałem, co nie każdemu się udaje. Lubi strzelać, strzelać, strzelać, strzelać, strzelać, strzelać i będzie strzelał dalej. Ale zawsze wydawało mi się, że wiem, kiedy przestanie, bo wiedziałem, że to zrobił. Wiedziałem, że jest coś w tym ujęciu, nawet nie zawsze moje, że jest w nim coś, co mówi, że to jest to. I na tym by się zatrzymał.
Nebraska (2013) – „Kate Grant”
AVC: Twoim drugim powtarzającym się reżyserem jest Alexander Payne. Zatrudnił cię do filmów O Schmidcie , a potem do Nebraska , za który dostałeś pierwszą nominację do Oscara. Czy istnieje między wami szczególna relacja, czy też w jego filmach panuje raczej ustalona alchemia?
JS: Myślę, że jedno i drugie. Prawdopodobnie najlepszą pracę wykonałem z Aleksandrem. Rozmawialiśmy zaledwie któregoś dnia. Nie rozmawiamy zawsze, ale od czasu do czasu udaje nam się złapać telefon od drugiej osoby. Myślę, że jest genialny. To najmądrzejsza osoba, jaką znam.
Jeśli czuje, że rozumiesz, jeśli czuje, że wiesz, co robisz, nie chcę mówić, że zostawia cię w spokoju, bo to nie o to chodzi. Szturcha może trochę tu, trochę tam. Ale wie, że wiesz, czego chce, że wiesz, gdzie ta osoba jest i dokąd zmierza. I myślę, że pod tym względem również robi wszystko, co w jego mocy.
AVC: Czy możesz powiedzieć, że odegrałeś kluczową rolę w swojej niesamowitej karierze?
JS: Myślę, że chyba najbliżej do Nebraski, do której dotarłem. Ale jestem bardzo podekscytowany Thelmą . I jestem bardzo podekscytowany Eleanor . Myślę, że cokolwiek robię, ekscytuje mnie. (Śmiech)

