Mam 30 lat i nigdy nie byłam w związku. Zawsze uważam, że nie jestem wystarczająco dobry. Jak mogę rozwiązać ten problem?
Odpowiedzi
Może teraz nie jesteś wystarczająco dobry. Chodzi mi o to, że kiedy szukamy cech u partnera, możemy prosić tylko o kogoś równego nam. Nie możemy prosić o mężczyznę lub kobietę, którzy cały czas ćwiczą i odżywiają się zdrowo, kiedy siedzimy cały dzień na kanapie i jemy śmieciowe jedzenie. Nie możemy prosić o człowieka, który prowadzi, kiedy my nie jesteśmy. To tylko kilka przykładów. Odkryłem, że jeśli pracuję nad kilkoma rzeczami o sobie lub obszarach, w których czuję się nieodpowiedni, daje mi to pewność siebie, ponieważ zmiany są czymś więcej niż tylko pierwszymi rzeczami, nad którymi pracowałem. Musimy być tym, kogo chcemy znaleźć. W przeciwnym razie będziemy się osiedlać, bo podświadomie nie wierzymy w coś o sobie. Mam nadzieję, że to ma sens.
Mam 29 lat i opowiem wam kilka anegdot z mojego życia osobistego.
- Umawiałem się z kimś, kiedy robiłem moich mistrzów. Byłem w związku od dwóch lat.
- Zerwała ze mną, bo jej rodzina szukała dobrze zarabiającego faceta, a ja nie pasowałem do tej kategorii z własnej definicji. Właśnie dostałem pracę, która płaciła mi około 17 tysięcy miesięcznie (znacznie mniej niż ojciec spodziewałby się od przyszłego zięcia).
- Post, który wpadł w depresję i nigdy nie mógł zaprzyjaźnić się z żadną inną dziewczyną
- W zeszłym roku poznałem dziewczynę przez stronę matrymonialną. Zarówno my, jak i nasze rodziny byliśmy przekonani o naszej zgodności. Rozmowy trwały około 6 miesięcy, po czym zostały odwołane.
- Poznałem inną dziewczynę przez wspólnego przyjaciela. Spotykaliśmy się (w związku małżeńskim) przez około 3 miesiące. Kiedy znalazła lepiej płatną pracę, odwołała.
Zgodnie z twoją definicją (i prawdopodobnie światem w ogóle), jestem większym przegranym w moim życiu osobistym. Straciłam miłość, pozostałam samotna przez następne sześć lat i zostałam odrzucona przez dwie rodziny (w zaawansowanym stadium rozmowy małżeńskiej).
Ale nie uważam się za przegranego. Patrząc na rzeczy z innej perspektywy, te anegdoty nauczyły mnie lekcji i ogólnie poprawiły mnie jako osobę. Podczas gdy moi przyjaciele drwią ze mnie (że jestem singlem, mimo że mam przyzwoitą pracę), mówię to sobie codziennie („Całkowicie w ciebie wierzę. Jestem gotów dać miłości kolejną szansę”).
Tak więc, podczas gdy moi przyjaciele są zajęci rozmową o selfie ze swoimi dziewczynami, bratnimi duszami i ciągle chodzą do pubów/dyskotek, ja chodzę na wędrówki (które zawsze lubiłem od czasów studiów). Dołączyłam do grupy trekkingowej i wychodzę na jedną przynajmniej co dwa tygodnie. To daje mi szansę poznania ludzi o podobnych poglądach (i może być moją miłością). Jeśli nie, to nauczyło mnie, jak komunikować się z nieznajomymi i jak współpracować z nieznanymi ludźmi. Z bycia nieśmiałym i introwertykiem, to uczyniło mnie ekstrawertykiem i kimś, kto może rozmawiać z każdym.
Moja jedyna rada to przestać osądzać siebie (na podstawie definicji innych) i zachować wiarę w siebie. Kochaj siebie (ale nie bądź zbyt skupiony na sobie). Szukaj towarzystwa/przyjaźni, a nie miłości. Ponieważ przyjaźń przełożyłaby się na miłość z odpowiednim facetem.