Wszystkie feministki pamiętają księżniczkę Leię z tym pistoletem
Pamiętam, jak pierwszy raz obejrzałem Gwiezdne Wojny.
Byłem dzieckiem w latach 80. Moja rodzina oglądała kopię VHS filmu Gwiezdne wojny: Nowa nadzieja.
Widzieliśmy, jak odziani w białą zbroję imperialni szturmowcy wsiadają na statek rebeliantów. Słyszeliśmy, jak C3PO martwi się o „księżniczkę”. Potem zobaczyliśmy, jak Księżniczka Leia ładuje dysk do droida R2D2.
Wychowałem się na oldschoolowych filmach Disneya i grach Mario Bros pierwszej generacji. Wiedziałem, co robią księżniczki. Nosili ładne sukienki, zostali schwytani, zemdlali i musieli polegać na tym, że są na tyle piękni, by męscy bohaterowie uznali je za warte uratowania.
To była prosta formuła.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem księżniczkę Leię, nie byłem pod wrażeniem. Tak, miała na sobie zwiewną białą suknię, ale było to bardzo rozczarowujące. Leia miała na sobie tylko biały golf z kilkoma prześcieradłami. Wyglądało na sklejone.
(Nawiasem mówiąc, co takiego było w filmach science fiction z lat 70., że głównymi bohaterami były zawsze ubrane w golfy? Czy ludzie w czasach Cartera naprawdę myśleli, że golfy to przyszłość?)
W każdym razie, wracając do księżniczki Lei
Byłem młody i moje pierwsze wrażenie na temat Leii było bardzo „meh”. Nie podobały mi się włosy księżniczki Lei. Dwa kultowe koczki zawiązane wokół jej uszu nie przypadły mi do gustu. Wszyscy wiedzieli, że księżniczki potrzebują długich blond włosów, a nie czegoś, co wygląda jak hełm pilota ze słuchawkami.
Wyraz twarzy księżniczki Lei również mnie poraził. Nigdy nie wydawała się przestraszona. Nie była błagalna, uwodzicielska ani miła. Księżniczka Leia nie przemierzała natury, śpiewając piosenki swoim leśnym przyjaciołom.
Księżniczka Leia wyglądała ponuro. Wyglądała jak moja nauczycielka z drugiej klasy, kiedy zapomniałam odrobić pracę domową z matematyki.
Jednak zgodnie z moją definicją „księżniczki” w szkole podstawowej Disneyfied, księżniczka Leia miała w sobie pewne cechy „księżniczki” podczas tej pierwszej sceny w „ Nowej nadziei”. Kiedy szturmowcy stanęli twarzą w twarz z Leią, ta natychmiast uciekła i ukryła się. To był bardzo oczekiwany manewr księżniczki.
A potem, nigdy nie zapomnę tego ujęcia, znowu zobaczyliśmy księżniczkę Leię. Nie zemdlała. Nie wołała o pomoc. Zamiast tego zobaczyliśmy księżniczkę Leię opartą o kadr z wystudiowanym wyrazem twarzy, wpatrującą się w szturmowców.
A księżniczka Leia trzymała pistolet.
Wiem, że to brzmi dziwnie, ale to ujęcie Księżniczki Lei z bronią przygotowującej się do zasadzki na Szturmowców, którzy właśnie ją zaskoczyli, całkowicie rozwaliło mój przednastoletni umysł.
Nie wiedziałem, że kobiety potrafią WALCZYĆ!
Nie wiedziałem, że ktoś, kto był cholerną KSIĘŻNICZKĄ, mógł robić takie rzeczy, jak zasadzki na żołnierzy wroga w manewrze fałszywego odwrotu i ataku tylnej straży. Jak, czekaj, co?
Teraz przyznano, że zasadzka księżniczki Lei nie zaprowadziła jej zbyt daleko. Strzeliła do Szturmowców, chybiła, znowu pobiegła i tym razem została trafiona blasterem Szturmowców.
Mimo to to kultowe ujęcie księżniczki Lei cicho pochylającej się nad kadrem i trzymającej broń sprawiło, że wiele dziewcząt zaczęło feminizm. Pomysł, że kobiety nie muszą uciekać, ale mogą zostać i walczyć, był pożądanym odwróceniem kobiecego paradygmatu.
Nie uważałbym Gwiezdnych Wojen za film feministyczny. Ta galaktyka dawno, dawno temu i bardzo, bardzo daleko wydawała się zamieszkana tylko przez mężczyzn i księżniczkę Leię. Gwiezdne Wojny w żadnym stopniu nie zdają testu Bechdela.
To powiedziawszy, księżniczka Leia z tą bronią w Nowej nadziei jest ikoną.
Widząc kobietę posiadającą stereotypowo koronkowy tytuł, taki jak „Księżniczka”, będąc przywódczynią rebeliantów, strategiem wojskowym, żołnierzem i zabójcą, złamała wówczas wiele norm kobiecych.
I nie trzeba dodawać, że teraz podobają mi się jej włosy!