Dlaczego polityka biurowa to brudne słowo?
Największą przeszkodą w interpretowaniu Office Politics jako czegoś konstruktywnego jest negatywna konotacja, jaką niosą. Przez lata niezadowoleni pracownicy zgłaszali ciężkie warunki polityczne w miejscu pracy jako największą przeszkodę w ich karierze.
Według sondażu przeprowadzonego wśród pracowników różnych firm, pierwsze słowa, które przyszły im do głowy, kiedy myśleli o polityce w biurze, to - „gra w gry”, „szyderczy”, „agresywny”, „sabotażowy”, „negatywny”, „ obwinianie ”,„ wstrzymywanie się ”,„ niechęć do współpracy ”.
Według nich polityka biurowa polegała na pobłażaniu sobie w tworzeniu negatywnego / gorszego postrzegania innych przed przełożonymi przez określone osoby, które robią to po to, aby realizować swoje osobiste plany w miejscu pracy, często kosztem innych.
I wielu z nich wcale się nie myli. Wiele osób chce osiągnąć“vantage point” over their colleagues,i chociaż to samo w sobie nie jest złą ambicją, niektórzy z nich stosują w tym celu metodę. Wielu z nich celowo demoralizuje zmotywowanych pracowników, co sabotuje sukces firmy. Tych ludzi jest zawsze niewiele, ale podobnie jak w przypadku kilku zgniłych jabłek, które gniją w całej beczce, ich negatywny wpływ jest znaczny.
Te przeszłe doświadczenia, połączone z anegdotami opowiadanymi przez ludzi z różnych firm na całym świecie, doprowadziły do powszechnego przekonania, że oddawanie się polityce biurowej dla własnego interesu nigdy nie może być rzeczą pozytywną i z pewnością osłabi firmę. Przy tak wielu uprzedzeniach do niej trudno się dziwić, że „polityka” stała się tak brzydkim słowem.
Przez lata firmy, które zdały sobie sprawę z tego, że ludzie zawsze będą mieć osobiste cele, które często są sprzeczne z polityką firmy, więc zaangażowanie zespołu wyłącznie do wspólnego celu bez dbania o osobiste plany może być bezcelowe. Skoncentrowali się teraz na formule „Ty wygrywam, ja wygrywam”, w której podczas obliczania zysków myślą o zwrotach zespołu z ich wysiłków.