Jak to jest być weteranem wojennym cierpiącym na PTSD?
Odpowiedzi
Ojej, nawet nie wiem, jak zacząć... Dzisiaj mam dzień pełen chaotycznych myśli.
Kiedyś byłem jak skała, nic mnie nie ruszało i nigdy nic mi nie przeszkadzało. Byłem naprawdę niesamowicie miłym facetem, nawet dla tych, którzy nie byli dla mnie mili. Teraz jestem kłótliwy (wobec celowo niegrzecznych osób) i mam mnóstwo emocji, dużo płaczę, gdy nikogo nie ma w pobliżu, a nie jak ośmiolatek, który właśnie uśpił swojego psa. Aktywnie unikam wspomnień (lub ewentualnych „wyzwalaczy”), które to powodują i bardzo się staram, żeby ich unikać. Jednym z moich mechanizmów obronnych było rozwinięcie w mózgu takiego mózgu, który odtwarza piosenki, filmy lub dobre wspomnienia na żądanie i mogę to robić cały dzień, każdego dnia. Kiedyś po prostu całkowicie tłumiłem te złe wspomnienia, ale koszmary doszły do takiego punktu, że po prostu przestawałem spać, nie byłem w stanie funkcjonować w żaden sensowny sposób i robiłem dziwne rzeczy. A może rzeczy dziwniejsze niż zwykle? Nie jestem pewien… Trudno stwierdzić, czy niektóre rzeczy to uraz mózgu, PTSD, czy połączenie tych dwóch. Leczenie to istna męka, mam dobre i złe dni. Moje myśli są często chaotyczne, a pisanie ze zrozumieniem bywa wyzwaniem.
Są też rzeczy, których unikam w życiu codziennym. Nienawidzę korków ulicznych, zatłoczonych miejsc, głośnej muzyki, głośnych ludzi, nagłych, nieoczekiwanych dźwięków, niezależnie od poziomu głośności, miast w ogóle, niektórych piosenek, krzyczących dzieci, płaczących kobiet i tak dalej, i tak dalej. Nie lubię już kontaktów towarzyskich, ale nie lubię być sama i, co dziwne, czuję się bardziej samotna w towarzystwie niż sama. Nie potrafię usiąść tyłem do pokoju ani stać w tłumie bez ataku paniki.
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nie miałem problemów, dopóki nie podjąłem decyzji, że nie chcę już być żołnierzem, fizycznie ani psychicznie. Można powiedzieć, że urodziłem się i wychowałem na wojnie, pochodzę z rodziny awanturników i żołnierzy (sam też byłem awanturnikiem) i byłem dobrze przygotowany do życia w trudnym i nieprzyjemnym świecie. Ale ktoś bardzo dla mnie ważny zmarł pod koniec mojej służby i uznałem, że to koniec, a potem w głowie pomyślałem sobie: „O tak? No to chuj ci w dupę, kolego!”. Nie rozumiem tego, muszę się z tym pogodzić.
Morał tej historii jest taki: jeśli znasz kogoś z PTSD i ta osoba ma problemy z komunikacją, nawiązywaniem kontaktów towarzyskich, zapamiętywaniem i uwagą, nie bądź dla niej wyrozumiały, bo jej mózg na pewno sobie z tym nie radzi.
***Edytuj***
Dziękuję wszystkim za serdeczność. Odkąd to napisałem, muszę się powstrzymać przed ciągłą edycją tej odpowiedzi, opisując problemy, z którymi borykam się każdego dnia. Problemy związane z zespołem stresu pourazowego (PTSD) związanym z walką (a nawet z PTSD w ogóle) sięgają o wiele głębiej, niż byłem w stanie opisać za jednym posiedzeniem. Jeszcze raz dziękuję wszystkim.
Doświadczenia każdego są tak różne. Zauważyłem, że tak naprawdę wszystko zależy od tego, co robiło się podczas wojny. Każdy będzie miał inne bodźce, reakcje i mechanizmy radzenia sobie.
Podczas operacji OIF pełniłem różne funkcje w ochronie sił. Nie będę tu o nich wszystkich wspominał. Na początku konfliktu byłem karabinierem maszynowym w czołowym pojeździe ochroniarskim naszego konwoju. Byłem również strzelcem w małym zespole, który zapewniał bezpieczeństwo podczas misji. W pewnym momencie obsadziłem posterunek, który znajdował się na obrzeżach naszej bazy.
Zwykle więc widziałem akcję na długo przed innymi. Po prostu zakładaliśmy, że zginiemy, a naszym zadaniem było przekazywanie informacji innym.
To czasami czyniło mnie niezwykle impulsywnym. Znów, wierzyliśmy w to, że „i tak zginiemy, więc załatwimy tylu skurwysynów, ilu się da”. W naszej jednostce mieliśmy nawet nieoficjalne plany samobójcze na wypadek, gdyby nas napadli. Trzymaliśmy po jednym naboju do każdej broni, jaka mogła nam się przydarzyć, żebyśmy mogli skończyć życie, będąc zakładnikami lub zabitymi przez wroga.
Zostaliśmy też ostrzelani pociskami moździerzowymi na długo przed innymi, co oznaczało, że musieliśmy zachować spokój i bardzo wyraźnie się komunikować, ustalając, skąd nadchodzą ataki, nawiązywać kontakt przez radio, aby uzyskać niezbędne wsparcie itd. To wychodzi nam na dobre, jeśli kiedykolwiek zgłoszę przestępstwo.
Jednym z moich czynników wyzwalających są głośne dźwięki (eksplozje, spadające ciężkie przedmioty itp.). Przez wiele lat podczas święta 4 lipca siedziałem w pokoju i starałem się zagłuszyć hałas fajerwerków. W chwili pisania tego tekstu jest rok 2015, o ile dobrze pamiętam, nie robiłem nic w te święta aż do zeszłego roku, 2014, kiedy zobaczyłem fajerwerki z mariny w Newport Beach. Nie chcę nawet jechać do Disneylandu, ponieważ pokaz fajerwerków jest tak ważną częścią tego wydarzenia.
Nie oglądam głupich filmów wojennych. Nie gram w te cholerne Call of Duty. I pewnie nie chcesz iść ze mną na zakupy zabawek, kiedy krytykuję, jak agresywne zabawki są gloryfikowane wśród młodych chłopców.