Policjant z Beverly Hills: Recenzja Axela F: Eddie Murphy nieskomplikowany powrót do przeszłości w serwisie Netflix
Choć minęło 30 lat, odkąd Eddie Murphy ostatni raz założył kurtkę Detroit Lions Axela Foleya, nie jest to niczym niezwykłym według dzisiejszych standardów. Do licha, przerwa między Gliniarzem z Beverly Hills III a Gliniarzem z Beverly Hills: Axel F serwisu Netflix jest krótsza niż inna kontynuacja Murphy’ego, Coming 2 America z 2021 r . (dzięki uprzejmości Amazona), kontynuacja wydanej o 33 lata za późno Poprzednik z 1988 roku. Nie, czas nie jest głównym czynnikiem przy rozważaniu plusów i minusów Axela F ; faktem jest, że w 1994 roku Eddie Murphy był już prawie porażony wpadkami Foleya i dał niezły występ w skądinąd bezwładnej komedii akcji. Wydawało się, że elektryczna, błyskawiczna charyzma, która uczyniła Murphy'ego supergwiazdą w „ Gliniarzu z Beverly Hills”, prawie wyschła.
Co się zmieniło? Jeśli Murphy nie potrafił zebrać nerwowej energii swojego bohatera w filmie nakręconym w najlepszym okresie jego kariery, jakie są szanse, że film nakręcony całe trzy dekady później będzie powrotem do formy nie tylko dla serii, ale także dla jej gwiazdy? Czy musi być kolejny film o gliniarzu z Beverly Hills ? Wydaje się, że Netflix tak uważa, ponieważ umieścił Axel F jako swoją wielką świąteczną premierę 4 lipca. Murphy i inny producent „Cop” , Jerry Bruckheimer, również wyraźnie wierzą, że w zbiorniku pozostało mnóstwo miejsca dla starego Axela, ponieważ w planach jest już wyprodukowanie piątej części serii.
powiązana zawartość
powiązana zawartość
Fani gnijących marek, szczególnie tych pozornie nieśmiertelnych serii z osławionych lat 80., podążali tą drogą już wiele razy. Dzięki Axelowi F postać Murphy'ego dołącza do panteonu starzejących się ikon ekranu, które odkurzyły swoje popowe efemerydy, aby jeszcze raz sięgnąć po chwałę, choć należy powiedzieć, że film wyreżyserowany przez debiutującego Marka Molloya jest bezpieczniejszy niż inne występy stanowiące wyzwanie dla paradygmatu, takie jak Indiana Jones And The Dial of Destiny czy Top Gun: Maverick . Scenariusz (napisany między innymi przez współscenarzystę „ Aquamana” , Willa Bealla) nie skupia się zbytnio na zgłębianiu tematu wieku Foleya ani nawet na poruszaniu kwestii, gdzie fikcyjny policjant grający według własnych zasad mógłby wpasować się we współczesny klimat mniej skłonny do waloryzowania policjanci na ekranie. Nawet punkt odniesienia dla tego tytułu, kultowa piosenka przewodnia Harolda Faltermeyera, otrzymuje w aktualizacji jedynie niewielkie poprawki. To nie jest film, który ma za zadanie wstrząsnąć łódką, ani też nie jest skłonny do powrotu do zjadliwej surowości poprzednich części. Ładnie i łatwo, tak właśnie gra Axel F i Murphy.
Wystarczy wiedzieć, że zanim zacznie się Axel F , Axel jest już żonaty, rozwiedziony i ma córkę Jane (Taylour Paige), z którą był w separacji, która legalnie zmieniła nazwisko na Saunders i pracuje jako obrońca w sprawach karnych w Beverly Hills. Nie musi to koniecznie oznaczać lekceważenia zawodu, który wybrał jej ojciec, twierdzi, ale jej wybór kariery jest jednym z niewielu delikatnych ataków w filmie na współczesne komentarze policyjne. Istnieje wczesna wymiana zdań pomiędzy Murphym a powracającym Paulem Reiserem, która również słabo na to wskazuje. „Nie chcą tam awanturników; chcą pracowników socjalnych” – deklaruje Riser. Odpowiedź Axela, jowialna i lekceważąca: „Jestem strasznie towarzyski!”
Jeśli była jakakolwiek nadzieja (lub obawa, w zależności od temperamentu), że najnowszy policjant z Beverly Hills może spróbować powiedzieć coś na temat obecnego napiętego stanu stosunków między policją a społecznością w obszarach metropolitalnych w całym kraju, wiedz, że film Molloya ma inne obawy. Najważniejszą jego ambicją jest uchwycenie tempa dwóch pierwszych filmów i zapewnienie w inny sposób w miarę dobrej zabawy. Molloy szuka chwiejnej równowagi pomiędzy maksymalizmem „ Gliniarza z Beverly Hills II” Tony’ego Scotta a pełną wędrówek swobodą oryginalnego reżysera Martina Bresta. W większości udaje mu się to osiągnąć; podczas gdy film kręci się pomiędzy sekwencjami akcji, kiedy w nie uderzają, są one odpowiednio chaotyczne i duże (samochód jest zawieszony trzy piętra za garażem za pomocą lawety), jeśli czasami są niechlujne (wczesny pościg pługa jest głośniejszy niż imponujące) i w dużej mierze bezkrwawe, pomimo swojej kategorii R (kaławiki plują delikatnie i cyfrowo).
Pomimo tej ogólnej ostrożności, klimat powrotu jest żywy. Zarówno pod względem struktury, jak i prezentacji, Axel F często przypomina lata 80. jak kokaina i Kevin Bacon – i, jakbyś tego nie wiedział, ten film zawiera mnóstwo obu. (Bacon gra Cade’a Granta, eleganckiego kapitana policji z uśmiechem wartym milion dolarów.) Gdy Axel przemierza rodzinne Detroit, kręcąc zdjęcia przypominające film Bresta, Molloy śpiewa nam serenady „The Heat Is On” Glenna Freya nad jego karty tytułowe i życzę powodzenia w pozbyciu się tego nostalgicznego zamętu. Molloy i Murphy grają hity, całkiem dosłownie i bezczelnie – nawet „Shakedown” Boba Segera dostaje trochę czasu antenowego przed ukończeniem pierwszych 10 minut filmu.
Naturalnie powraca większość rozpoznawalnych nazwisk z serii: John Ashton (który na to spotkanie przeszedł z emerytury) dopracowuje swoją rolę Taggarta, tak że jest to coś więcej niż tylko chwalebny epizod, odkładając swoje lata za szorstkość swojego charakteru i nową wysoką pozycję w serialu policja z Beverly Hills; Sędzia Reinhold pojawia się w kadrze już na początku, wyglądając na oszołomionego swoją obecnością, ale pasuje lepiej niż wylewnie ekstrawagancki Serge Bronsona Pinchota – szeroki anachronizm, który pojawia się na krótko w jednym z najstraszniejszych momentów filmu.
Jeśli chodzi o fabułę, to schemat. Postać grana przez Reinholda, Billy Rosewood, pracuje obecnie jako prywatny detektyw, który czasami współpracuje z Jane, a ich najnowsze śledztwo dotyczy rzekomego zabójcy gliniarza i spisku narkotykowego, który wciąga Axela z powrotem w dziwaczne przestrzenie Beverly Hills. Axel F może kierować się leniwym credo „jeśli nie jest zepsuty, nie naprawiaj tego”, ale wykorzystanie formuły „Gliniarz z Beverly Hills” jest przynajmniej skuteczną metodą na uruchomienie filmu.
Tej oszczędności nie ma w pozostałej części filmu, który rozciąga się na rozdęte dwie godziny, aby przedstawić następną generację graczy Cop , starannie ustawionych do wypełnienia przyszłych części. Jest też Jane Paige, szorstka, ale bezbronna. Jej sceny z Murphym są wrogie, ale na swój sposób słodkie; Jane ma bardziej wiarygodne podejście do sprzedawania bzdur wielu nieszczęsnym osobom, które staną na drodze jej i jej ojca, niż kiedykolwiek robił to jej stary. Być może Paige będzie miała więcej szans na tego rodzaju zabawę podczas następnego wyjścia; jej chłodna, wyważona poród jest mile widzianą przeciwwagą dla jej gładkiego, gładko mówiącego staruszka.
Inni gracze zostają wciągnięci w ślepe zaułki historii, podczas gdy film powoli odkrywa swoją sprawę. Luis Guzman gra oszołomionego handlarza narkotyków, a Joseph Gordon-Levitt w roli twardziela Bobby'ego Abbotta przybył tu, by przykuć uwagę Jane i dać Foleyowi wskazówki dotyczące procedur i postępowania; w jednej scenie przegląda akta kryminalne Axela z Beverly Hills i rzuca jedno z lepszych w filmie: „'94, to nie jest twoja najlepsza godzina!”
Rzeczywiście, Policjant z Beverly Hills III z 1994 r. nie był najlepszym filmem Foleya ani nie był to film Eddiego Murphy'ego, który lunatykował przez miedzianą czapkę Johna Landisa i którego apatia zapewniła franczyzie niegdyś pozornie trwałą emeryturę. I chociaż „III” był i pozostaje najgorszym punktem całej serii, nie oszukujmy się, sugerując, że „ Gliniarz z Beverly Hills” zawsze był swego rodzaju kliniką komedii akcji – żaden z tych filmów nigdy nie osiągnął w pełni tej trudnej równowagi i tak też nie jest. Aksel F. To, co zapewnia ten film, to łatwe uroki; na szczęście jest ich mnóstwo.
Axel F to najbardziej zrównoważony film o gliniarzu – brakuje mu wizualnej siły Tony’ego Scotta (jak wszystkim filmom innych producentów), ale jest w nim namacalna stawka emocjonalna, a stonowany temperament Foleya pozwala nam lepiej docenić Murphy’ego w tym filmie. milszy, łagodniejszy etap w jego karierze. – Większość facetów w twoim wieku zwalnia, wiesz? Podejmuję pracę za biurkiem, próbuję się trochę zrelaksować” – mówi Foleyowi jedna z postaci podczas pościgu samochodowego. Kiedy rozbija się w korku, Foley odpowiada z promiennym uśmiechem i błyskiem w oku: „Tak się relaksuję!” Być może jego maniakalna energia jako komika osłabła w ciągu następnych dziesięcioleci, ale nie można odmówić mu genialnego uroku, jaki nadal wywiera na Eddiego Murphy’ego, gwiazdę filmową.