Wyzwanie czytelnicze Goodreads jest toksyczne
Swędzenie w mojej dłoni rozszerzyło się, gdy targowałem się z miejscowym księgarzem o kolejną książkę. Ta książka, podobnie jak pozostałe, które ostatnio kupiłem, znalazłaby swój tron na moim stosie „Do przeczytania” (TBR); a mimo to kupiłem.
Czy czułem się winny? Ani trochę, ale przerażenie opadło, gdy zdałem sobie sprawę, że żadna książka nie może przykuć mojej uwagi na dłużej niż dziesięć minut. Mój terror TBR nasilił się dopiero, gdy przypomniałem sobie o moim wyzwaniu czytelniczym Goodreads.
Dlaczego zdecydowałem się na to zapisać, możesz zapytać? (nie zrobiłeś tego, ale zakładam, że o tym myślałeś). Widziałem wielu moich przyjaciół (w tym 2) zaangażowanych w to i pomyślałem, że może to zrobić ze mnie zapalonego czytelnika.
W duchu Nowego Roku i chęci zostania malowniczym czytelnikiem zadeklarowałem swój czytelniczy cel.
Moje zobowiązanie? Gah, tylko 50 książek, nic wielkiego.
To poczucie, że nic nie jest duże, rzeczywiście stało się „wielkie”, kiedy zacząłem czytać w ramach wyzwania. Zacząłem dość mocno, częściowo z powodu moich studiów licencjackich.
Nie, to nie jest traktowane jako oszustwo.
Wraz z końcem semestru skończyła się moja wola czytania. Powoli, a potem nagle , wślizgnąłem się do lochu czytelniczego załamania. Miejsce, w którym myślisz tylko o czytaniu, ale nie możesz nawet przeczytać jednej książki.
W trakcie tego kryzysu Goodreads stał się moim Instagramem. Ale ten Instagram był raczej poniżający, przypominając mi, że jestem „opóźniony”.
Co ciekawe, nigdy nie powiedział mi, jaki był harmonogram. Ponadto „harmonogram” wyzwania nie uwzględnia długości książki ani szybkości czytania. Mówiąc najprościej, przedkłada ilość nad jakość. Uświadomienie sobie tego przenika cię na wczesnym etapie wyzwania. To podsyca złośliwą chęć dotarcia do mety poprzez znalezienie łatwego wyjścia — czytanie krótszych książek! To dosłownie takie proste i nawet nie zdawałem sobie sprawy, kiedy padłem ofiarą.
Czytałem nowele i rejestrowałem je na Goodreads, co zwiększyło moją liczbę książek, ale nie wydawało mi się to autentyczne. W jakiś sposób skupiłem się na przeczytaniu 50 książek, zamiast wydostać się z kryzysu. Położyłem większy nacisk na długość książki niż na fabułę. Jeśli książka wydawała się obiecująca, ale miała 600 stron, odrzuciłbym ją. Max Joseph w swoim filmie o księgarniach wyraził niepokój, że nie czyta wystarczająco dużo. Jego niepokój jest podobny do tego, co czułem, kiedy byłem „opóźniony”.
Alternatywną drogą do tego było szybkie czytanie, które moim zdaniem rozwiązałoby wszystkie problemy. Jak na ironię, podzielałem ten sam sposób myślenia, co Joseph (mówi o tym w filmie). Zacząłem oglądać filmy o szybkim czytaniu, ale to tylko pogorszyło sytuację. Rozwinąłem coś, co Richard Lea nazwał „nastawieniem na zaznaczenie pola wyboru, skreślenie z listy”.
Tak nie robi malowniczy czytelnik!
Anne-Laure Le Cunff w swoim artykule na temat szybkiego czytania opowiedziała się za „rozumieniem i zapamiętywaniem” zamiast szybkości. Przypomniało mi to pytanie, które zadał mi mój profesor, kiedy miałem gorączkę szybkiego czytania:
Chcesz czytać szybciej lub rozumieć szybciej?
To pytanie wyrwało mnie z uroku szybkiego czytania i zabrało mnie do sensownego czytania.
Próbując przerwać mój poprzedni cykl, sięgnąłem po Sekretną historię Donny Tartt.
Aby ułatwić sobie wyjście z kryzysu, przeczytałem książkę wraz z audiobookiem i zdałem sobie sprawę, jak bardzo zainwestowałem w fabułę. Przywiązałem się do Richarda i po Bunny'm poczułem odrazę do Charlesa. Zobaczyłem horyzont sensownej lektury. Właśnie wtedy zdałem sobie sprawę z wad wyzwania czytelniczego — wyznaczyło mi to ostateczny termin.
W świecie natychmiastowych dostaw straciliśmy cierpliwość. Ta niecierpliwość przeniknęła do świata czytania i jak zainfekowane korzenie rośnie. Wyzwanie sprawiło, że przeczytałem kolejne zadanie do wykonania. Ta zmiana motywacji miała potencjał, by wskazać mi drogę do wypalenia (a ja nią kroczyłem).
Kiedy po raz pierwszy o tym pomyślałem, poczułem, że toksyczne to zbyt mocne słowo, by opisać wyzwanie. Ale ponieważ każdy mijający miesiąc oznajmiał, że jestem kolejną książką opóźnioną w planie, byłem przekonany. Goodreads Reading Challenge jest toksyczny, ponieważ zabiera czas wolny od czytania.
Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie korzystam już z Goodreads lub nie rejestruję na nim swojej aktywności — nadal to robię, ale z innego powodu. Podejmuję świadomy wysiłek, aby skupiać się wyłącznie na rejestrowaniu mojej aktywności czytelniczej pozbawionej jakiegokolwiek celu (możesz mnie śledzić tutaj ).
Trudno nie ulec pragnieniu szybkiego ukończenia książki; przynosi ze sobą poczucie spełnienia. Ale uczynienie z czytania „wyzwania” odbiera mu poczucie komfortu i bezruchu.