Nie czuję się już winny, że nie jestem produktywny
Nienawidzę tracić czasu.
To najgorsze uczucie na świecie. Nienawidzę być nieproduktywnym i nie robić niczego, co w oczywisty sposób przyczyniłoby się do rozwoju mnie w życiu.
Ale nigdy wcześniej nie robiłem sobie przerwy.
Tak, byłem na kilkumiesięcznych wycieczkach z plecakiem, ale nawet gdy byłem daleko, mój umysł nigdy nie mógł naprawdę odpocząć. Po wyprawie nadal istniały obowiązki i obowiązki. Często niepokój związany z tym, co miało nadejść, całkowicie przesłaniał moją radość z podróży.
W swoim życiu podążałem tradycyjną ścieżką i szedłem ze szkoły średniej na uniwersytet iz uniwersytetu do pracy. Żadnych lat przerwy, żadnego „ poświęcania czasu na zastanowienie się, co chcę robić w życiu ”, ani „ chodzenia do szkoły średniej, ponieważ nie wiem, co jeszcze robić, i czułem się zbyt dobrze w studenckim stylu życia ”.
Nie dałem sobie czasu na oddychanie.
Pojęcie „zawsze kończy się czas” bardzo mnie niepokoi. W konsekwencji zawsze goniłem za czymś z zatrzymaniem. Przez lata moim głównym powodem unikania leków przeciwdepresyjnych był fakt, że nie mogłem sobie pozwolić na trzy tygodnie przerwy w życiu, podczas których nie chciałbym się uczyć ani pracować, a zamiast tego dbać o swoje zdrowie psychiczne.
Mogę sobie wyobrazić, że wielu z nas nie ma takiego luksusu wolnego czasu w życiu.
Przeprowadzka do Australii
Ta chwila miała być moją dorosłą wersją „gap year” - wziąłem trochę wolnego czasu od mojego normalnego życia, aby doświadczyć czegoś nowego przed powrotem do Pragi i zająć się czymś większym, poważniejszym i trwalszym.
Mimo to, mimo że spędzanie czasu w wieku dwudziestu kilku lat jest o wiele bardziej ekscytującym sposobem spędzania czasu niż siedzenie w biurze, nie mogę kłamać - moją główną motywacją do przyjazdu tutaj były zarobki.
Różnica w potencjale zarobkowym między Australią a Czechami jest ogromna i chciałem w pełni to wykorzystać. Chciałem zarabiać, prowadząc przez chwilę nowe, inne, mniej stresujące życie, a potem wziąć torbę i wrócić do domu.
Nie przyjechałem tu po to, żeby się spać z plecakiem i na pewno nie przyjechałem tu, żeby siedzieć na kanapie i oglądać pokazy gotowania.
Po półtorarocznej podróży po Azji zacząłem już czuć się ospały i byłem bardziej niż gotowy do powrotu do pracy, kiedy osiadłem w Perth w marcu.
Ale wszyscy wiemy, co wydarzyło się w tym czasie w tym roku.
Wpisz: The Rona
Przybywszy do krainy Down Under zaledwie kilka dni przed pandemią i bez planu, nie byłem w stanie znaleźć pracy na czas. I tak, podobnie jak wielu innych, znalazłem się bez pracy w zamknięciu.
W ciągu pierwszych kilku tygodni wciąż miałam nadzieję na znalezienie pracy. Aplikowałem na każde dostępne stanowisko i nie zgadzałem się na brak możliwości zatrudnienia. Chociaż mam szczęście, że jestem w stanie przetrwać z moich oszczędności, pomysł utknięcia w domu i dosłownie nic do roboty był przerażający.
Ale ponieważ wielu Australijczyków było w takiej samej tragicznej sytuacji jak ja, szybko zdałem sobie sprawę, że jako obcokrajowiec nie mam szans. Więc w końcu poddałem się i opadłem na sofę, czekając, aż ta sytuacja minie.
I po raz pierwszy w życiu nic nie robię.
Stałem się leniwcem.
Na początku było ciężko i przygnębiająco. Tak się złożyło, że blokada zderzyła się z moją coroczną wiosenną depresją, która pojawiła się pomimo zmiany pory roku. Wynikało to z niepokoju związanego z kwestionowaniem, czy dokonałem właściwego wyboru, decydując się zostać w Australii, i innych rzeczy, które również nie układały się dobrze w moim życiu.
W odosobnieniu istnieją ograniczone sposoby na odwrócenie uwagi od swoich mrocznych uczuć. Możesz zrobić tylko tyle rzeczy w ciągu jednego dnia, zanim wyczerpiesz swoje możliwości i będziesz zmuszony stawić czoła swoim demonom.
I to właśnie postanowiłem zrobić ze swoim czasem.
Większość moich dni jest nudna. Polegają głównie na pisaniu, oglądaniu YouTube lub Netflix, uprawianiu jogi i gotowaniu. Mała rozmowa z moim współlokatorem i sporadyczne rozmowy wideo. Może czytając książkę tu i tam. I dużo myślenia i refleksji.
W moim świecie przez długi czas bycie produktywnym oznaczało robienie czegoś, co przyniesie ci pieniądze lub przybliża cię do celów życiowych. Żadna z rzeczy, które teraz robię, nie pasuje do mojej definicji produktywności.
Produktywna nieproduktywność
Sytuacja związana z bezrobociem w okresie blokady zmusiła mnie do znacznej zmiany poglądu na świat. Może nie zawsze musimy się krzątać i zgrzytać. Być może skorzystamy na tym, by pozwolić sobie na chwilową „lenistwo”. Być może bycie produktywnym może mieć wiele różnych form i znaczeń.
Być może produktywność w blokowaniu może oznaczać robienie małych rzeczy.
Pisanie o czymś, z czego tak bardzo chciałeś się wyleczyć. Ćwiczenie swojej chaturangi. Czytając książki. Uczyć się nowych rzeczy o świecie, oglądając filmy dokumentalne. Gotowanie tradycyjnego posiłku ze współlokatorem.
Może ograniczenie produktywności może oznaczać zmianę naszego życia i ukształtowanie zdrowszych nawyków, takich jak ćwiczenia , rzucenie palenia lub zdrowsze i bardziej regularne odżywianie.
Niektóre z rzeczy, które robimy w ramach lockdownu, mogą wydawać się teraz nieistotne, ale przyniosą nam korzyści gdzieś w przyszłości.
Więc co ja kombinowałem?
Niewiele i nie czuję już potrzeby przepraszania za to.
Istnieję, dbam o siebie, jestem dla siebie miły i robię rzeczy, które mnie uszczęśliwiają i utrzymują przy zdrowych zmysłach. Nie czuję już potrzeby uzasadniania swojego istnienia produktywnością.
Tak długo, jak nie masz na to wpływu, przestań wzbudzać we mnie poczucie winy z tego powodu. Nadal jestem niezależna i samowystarczalna, stać mnie i powinienem być leniwy raz w życiu.
Mam nadzieję, że ta blokada da mi narzędzia, które pozwolą mi stać się bardziej produktywnymi i zmotywowanymi niż kiedykolwiek, gdy to się skończy.