Spędziłem weekend z grą zdalną i grami w chmurze i było naprawdę niesamowicie
Kiedyś uważałem się za godnego zaufania hejtera chmur. Nigdy nie podobały mi się moje doświadczenia związane z grami w chmurze, które umożliwiają graczom strumieniowe przesyłanie gier konsolowych na komputery PC, smartfony i dedykowane urządzenia kieszonkowe , a także powiązaną technologię gry zdalnej. Z mojego ograniczonego doświadczenia wynika, że zawsze było to zbyt opóźnione, sprawiało, że gry wyglądały okropnie jak gówno i potrzebował zdecydowanie zbyt silnego sygnału, aby działały nawet zadowalająco. Jednakże w ubiegły weekend wyjechałem i nie chciałem dźwigać ze sobą żadnej z moich konsol, więc ponownie spróbowałem i muszę przyznać, że jestem mile zaskoczony tym, jak daleko zaszła gra w chmurze i gry zdalne.
Sugerowane czytanie
Sugerowane czytanie
- Wyłączony
- język angielski
Moją największą motywacją do ponownego spróbowania tych alternatyw jest to, że po prostu nie chciałem oddalać się od mojej konsoli PS5, na której aktualnie zainstalowano Elden Ring : Shadow of the Erdtree . Pomimo rozpoczęcia DLC przed wyjazdem, moja uwaga została skierowana w milion różnych kierunków i nie byłem w stanie poświęcić tyle czasu, ile chciałbym. Dlatego w ten weekend postawiłem sobie za cel wypróbowanie funkcji Remote Play na PS5 na laptopie do gier, zagłębienie się w DLC tak bardzo, jak to tylko możliwe i przetestowanie granic technologii.
powiązana zawartość
powiązana zawartość
Gry zdalne i w chmurze przeszły długą drogę
Ostatni raz próbowałem Gry zdalnej – która nie korzysta z chmury, ponieważ gry muszą być zainstalowane na konsoli PlayStation – był w 2020 roku. Próbowałem grać w Personę 5 w zaciszu własnego łóżka, zaledwie pokój dalej od mojej konsoli i routerem i było okropnie. Mniej więcej w tym samym czasie technologia umożliwiająca strumieniowe przesyłanie gier zaczęła się rozwijać i moje doświadczenia z nią były dość podobne. Ilekroć strumienie udawały się utrzymać dłużej niż zwykle – ponieważ dość szybko zostałem rozłączony na siłę – zrywanie ekranu powodowało nieczytelny bałagan. „Z pewnością” – pomyślałem – „jeśli mój przyzwoity internet nie jest w stanie sobie z tym poradzić, to dla większości pozostałych będzie to niezły bałagan” i już nigdy więcej nie zawracałem sobie głowy dotykaniem żadnej z tych funkcji.
Tym razem miałem znacznie płynniejsze wrażenia, chociaż nie obyło się bez przewidywalnych czkawek. Na początku mój laptop miał trudności ze znalezieniem PS5 w domu, czego szukał w Internecie. Na szczęście mój współlokator pomógł mi, włączając i wyłączając konsolę oraz upewniając się, że znajduje się w trybie spoczynku, dzięki czemu mogłem w końcu się połączyć. Kiedy w końcu udało mi się nawiązać połączenie, mój strumień wideo niemal natychmiast się zawiesił, chociaż nadal słyszałem potwierdzenie moich danych wejściowych. Po kilku ponownych uruchomieniach dowiedziałem się, że nie mogę bezczynnie pracować ze strachu, że strumień natychmiastowo ponownie się zamrozi, co oznacza, że muszę kręcić drążkami, zamiast pozostać w miejscu. Była to niewielka, ale irytująca cena, jaką trzeba było zapłacić, aby móc dalej grać, a ja ją poniosłem, ponieważ naprawdę chciałem przejść przez dodatek DLC Elden Ring .
Kiedy jednak problemy (w większości) zostały wyjaśnione, zdumiewające było, jak dobrze działała gra zdalna. Udało mi się poczynić spore postępy w Shadow of the Erdtree , oczyszczając cały loch, a nawet pokonując Tańczącego Lwa Boskiej Bestii w dwóch próbach. Nie było znaczącego opóźnienia wejściowego, a po rozwiązaniu problemu z zawieszaniem się rzadko się rozłączał. Myślę, że udało mi się spędzić nad rozszerzeniem większość, jeśli nie więcej niż godzinę, z kilkoma zacięciami, ale bez większych rozłączeń i zawieszeń. Wydawało się, że gra została przytłoczona przez dwóch zwinnych wrogów, którzy rzucili mnie tuż poza arenę z bossem i przerwali moją sesję gry zdalnej, ale byli oni wyjątkiem i ostatecznie gra przebiegła całkiem gładko. Byłem naprawdę pod wrażeniem tego, jak dobrze ostatecznie wszystko wytrzymało, nawet jeśli największym problemem wydaje się być to, że Remote Play ma problemy z utrzymaniem stabilnego połączenia przez długi czas.
Dla porównania, XCloud — całkowicie oparta na chmurze platforma Microsoft do gier, która umożliwia strumieniowe przesyłanie całych gier bez instalacji — była zaskakująco stabilniejsza dzięki wbudowanym kompensacjom. Podczas gdy Elden Ring pozostawał w większości wspaniałą grą przesyłaną strumieniowo z mojej konsoli PS5 (od czasu jej zainstalowania), gry takie jak Another Crab's Treasure i Fallout 76 , które nie zostały pobrane na moją konsolę Xbox, wydawały się znacznie bardziej rozmyte podczas transmisji. Jednak kompromis był było to, że działały cholernie lepiej i moja sesja w chmurze nigdy się nie zawiesiła ani nie zawiesiła. Kiedy po raz pierwszy przetestowałem możliwości XCloud w domu, gdzie moje połączenie internetowe między mną a niezliczonymi urządzeniami moich współlokatorów jest napięte, wydawało się, że ledwo wytrzymuje, a co kilka sekund występowało znaczne rozrywanie ekranu. Na znacznie mniej zaludnionym łączu moich rodziców działało to jak urok, nawet jeśli gry wyglądały brzydko jak grzech.
Chociaż żadne z tych doświadczeń nie było pozbawione wad, udało mi się wejść, zagrać w swoje gry i wyjść, i to wszystko, o co mogłem prosić. Mój czas spędzony w Remote Play był o wiele lepszy niż to, co przeżyłem wiele lat temu i pomimo rozłączeń muszę przyznać, że XCloud zrobił na mnie ogromne wrażenie. Jestem naprawdę podekscytowany możliwością zobaczenia, jak to się teraz rozwija. Wszystko, żeby nie musieć już nigdzie nosić tych brzydkich (i ciężkich) pudeł. Gratulacje, wszyscy się ze mnie nawróciliście.