Starsza powieść science-fiction o leśnej planecie, w której kosmici mogli przenosić swoje umysły po śmierci

Aug 16 2020

Próbuję przypomnieć sobie tytuł i autora książki, którą czytałem, gdy byłem młodszy, w połowie lat 80-tych.

Z tego, co pamiętam, zdecydowana większość historii miała miejsce na obcej dżungli / leśnej planecie. Obcy byli samotnymi prymitywnymi humanoidami, a ich poziom technologii był podobny do prekolonialnych rdzennych Amerykanów. Po śmierci mogli przenieść swoje umysły do ​​innego obcego, gdzie żyliby jako aspekt osobowości tego nowego gospodarza. Obcy-gospodarz może zawierać wiele innych aspektów osobowości i spełniał określone role dla gospodarza, takie jak wojownik / obrońca, szaman / uzdrowiciel, rodzic itp. ... iw efekcie zyskał pewien rodzaj nieśmiertelności.

Ludzie są świadomi istnienia tej planety i zdolności kosmitów i przybywają, by przejąć tę zdolność siłą. Myślę, że podróże w czasie odegrały pewną rolę w tej historii, ale o ile dobrze pamiętam, był to drobny szczegół.

Od jakiegoś czasu próbuję znaleźć tę książkę, z przerwami, a teraz doprowadza mnie to do szału. Jakakolwiek pomoc byłaby mile widziana. Dzięki!

Odpowiedzi

9 DavidW Aug 16 2020 at 10:27

Czy to możliwe, że pamiętasz Judgement on Janus (1973) Andre Nortona?

Po tym, jak Niall Renfro zostaje wysłany z Dipple, zostaje zatrudniony na Janusie, aby pomóc kolonistom oczyścić gęsty i inwazyjny las, który tłoczy ich domostwa ( wirydarze ). Chociaż w sequelu dowiadujemy się, że cały świat nie jest zalesiony, wrażenie jest tutaj nieskończonego lasu.

Po tym, jak Niall odkrywa jakieś obce błyskotki, zapada na „zieloną” chorobę, a koloniści poddają go kwarantannie, a następnie wrzucają do lasu. Kiedy odzyskuje przytomność, odkrywa, że ​​został przemieniony i zaszczepiony w wiedzę i umiejętności dawno zmarłego Iftina, Ayyara z Iftcan.

Nie ma żadnej rzeczywistej podróży w czasie, ale Niall, jako Ayyar, czasami widzi rzeczy, które były czymś więcej niż tym, co jest.

4 andrewsi Aug 17 2020 at 00:41

Wiele z tego przypomina mi Ghostworld Simona R. Greena

Imperium ludzkie obejmujące całą galaktykę ma bazę na planecie zwanej Unseeli; o ile pamiętam, są tam drzewa wykonane głównie z metalu bardzo przydatnego w hipernapędach.

Niestety tubylcy również potrzebują drzew - drzewa mogą przechowywać wspomnienia i osobowości, i ponownie je manifestować (stąd Ghostczęść tytułu).

„Ghostworld” ma kapitana statku kosmicznego rozwiązującego problemy, który przybywa, aby zbadać, dlaczego w bazie Imperium ucichło.

Nie pamiętam żadnej podróży w czasie, ale planeta jest odwiedzana w jego późniejszych książkach Deathstalker, a podróże w czasie odgrywają w tym niewielką rolę ...

1 AndrewWhitwham Aug 29 2020 at 01:00

To trochę długa szansa, ale proszę bardzo.

Myślę, że to może być nowela „Kryształowy statek” Joan D Vinge. Zebrane w The Crystal Ship ed. Robert Silverburg, 1976 oraz Eyes of Amber and Other Stories Joan D Vinge, 1979 (tam to przeczytałem).

Z Eyes of Amber na goodreads

„The Crystal Ship”, zainspirowany piosenką The Doors o tym samym tytule, to kolejne spotkanie między kulturami ludzkimi i obcymi, tym razem w pełni rozwinięte, o znaczącej przeszłości. Kolonia ludzi prawie wymarła, a ci, którzy pozostali, są uzależnieni od rodzimego narkotyku i orbity zawieszonej nad planetą w Kryształowym Statku, „świecie snów, w którym zapomniano o wszystkich smutkach”. Wtedy kobieta o imieniu Tarawassie wyrywa się ze zmęczenia, tworząc symbiotyczny związek z jednym z „Prawdziwych Ludzi”, od którego poznaje wiele sekretów.

Z The Crystal Ship, także na goodreadach

Pierwsza opowieść (Kryształowy statek, Joan Vinge) to interesująca opowieść o spotkaniu dekadenckiej, gwiezdnej cywilizacji ludzkiej z włochatą, zbiorową rasą tubylczą - ale raczej szczególna zdolność tej rasy do obcowania z sąsiadami i przodkami niż pomaganie im, powoduje, że odmawiają jakiejkolwiek zmiany lub postępu i trzymają się w przeciągu namiotów na mrozie, walcząc między sobą. Ich specjalna zdolność stała się ewolucyjną ślepą uliczką. Tak jak uzależnienie człowieka od fantazji „Starmena” zabiło ich.

Z mojego mglistego wspomnienia. Ludzie wymarli, zagubieni w snach. Na powierzchni planety nadal istniało ludzkie miasto, opuszczone, ale utrzymywane przez maszyny. W przeszłości miał miejsce konflikt z tubylcami, a tubylcy nie byli dobrze nastawieni do ludzi. Tubylcy przypominający torbacze (jestem pewien, że gdzieś woreczki były wplecione) mogli dzielić się wspomnieniami między sobą, a także z ludźmi.

Ludzka kobieta, Tarawassie, schodzi do opuszczonego miasta i ostatecznie spotyka Moon Shadow, jedną z tubylców. Wbrew wszelkim zwyczajom Moon Shadow pomaga Tarawassie i dzielą się wspomnieniami.

Myślę, że podróże w czasie odegrały pewną rolę w tej historii, ale o ile dobrze pamiętam, był to drobny szczegół.

Istnieje uszkodzony (lub niekompletny) portal łączący planetę z resztą ludzkiej cywilizacji podążającej za gwiazdami. Tarawassie przechodzi, prawdopodobnie po pomoc. Istnieje ryzyko, że jeśli portal nie zostanie naprawiony, będzie musiał wrócić statkiem kosmicznym z prędkością poniżej światła, co zajmie lata lub dziesięciolecia.

Ostatnia uwaga mówi, że Moon Shadow nigdy więcej jej nie widzi. Jest odrzucany przez innych tubylców i nigdy więcej nie podzielił się swoją pamięcią.

W posłowiu autorka wspomina, że ​​uczyniła zakończenie zbyt subtelnym. Historia opowiadana jest w pierwszej osobie z perspektywy obu bohaterów. To ma oznaczać, że Tarawassie wróciła, udało jej się pojednać z tubylcami i podzieliła się swoimi wspomnieniami i Moon Shadows.