Całość w moim sercu
Mam dziurę w klatce piersiowej, która została amatorsko ukryta. Pojawia się w najgorszych czasach, a jego złowroga obecność czai się w najlepszych. Ta dziura była przyjacielem i nemezis; powiernikiem w najbardziej samotnych czasach, którego obecność nieśmiało ukrywałem przez całe życie. Ta otchłań w moim sercu przeniknęła do mojego umysłu i stała się alter ego, które błaga, by wyjść i ujrzeć światło dzienne. Zbyt długo ukrywałem jego obecność i zaczęły pojawiać się rysy. Jest jedynym załamaniem w zbroi, którą noszę; moja pięta achillesowa. Wspominam czasy, kiedy się uzupełnialiśmy, a raczej uzupełnialiśmy. Świat nazwałby nas dwoma groszkami w strąku, ale mój wstyd z powodu jego niepełnosprawności zawsze trzymał go w cieniu. Ani razu nie narzekał, ponieważ rozumiał wielkość wpływu swojego objawienia. Pozostał w pałacu mojego umysłu, sam przez dziesięciolecia; treść na wygnaniu. Podróżowałem przez świat zewnętrzny i robiłem postępy z każdą minutą. Zapominałem o jego istnieniu w szczęśliwe dni i podtrzymywałem się uznaniem świata, jednocześnie bezwstydnie wykorzystując jego wsparcie w dni spędzone na dnie. Nie mówił wiele, ale to, co powiedział, zmieniało życie. Nie okazywał zbyt wielu emocji, ale te odrobiny emocji, które okazywał, rozświetliłyby mnie na zawsze. Żył dla mnie i dla nikogo więcej. Był światłem w ciemności i cieniem w świetle. Nigdy nie oczekiwał ode mnie wiele, ponieważ zaakceptował swoją nędzę. Jego akceptacja jego nieszczęścia wydawała się być tchórzostwem, ale nigdy nie stronił od problemów, które mnie osłabiały; sprawia, że zastanawiam się, kto naprawdę był tchórzem. sam przez dziesięciolecia; treść na wygnaniu. Podróżowałem przez świat zewnętrzny i robiłem postępy z każdą minutą. Zapominałem o jego istnieniu w szczęśliwe dni i podtrzymywałem się uznaniem świata, jednocześnie bezwstydnie wykorzystując jego wsparcie w dni spędzone na dnie. Nie mówił wiele, ale to, co powiedział, zmieniało życie. Nie okazywał zbyt wielu emocji, ale te odrobiny emocji, które okazywał, rozświetliłyby mnie na zawsze. Żył dla mnie i dla nikogo innego. Był światłem w ciemności i cieniem w świetle. Nigdy nie oczekiwał ode mnie wiele, ponieważ zaakceptował swoją nędzę. Jego akceptacja jego nieszczęścia wydawała się być tchórzostwem, ale nigdy nie stronił od problemów, które mnie osłabiały; sprawia, że zastanawiam się, kto naprawdę był tchórzem. sam przez dziesięciolecia; treść na wygnaniu. Podróżowałem przez świat zewnętrzny i robiłem postępy z każdą minutą. Zapominałem o jego istnieniu w szczęśliwe dni i podtrzymywałem się uznaniem świata, jednocześnie bezwstydnie wykorzystując jego wsparcie w dni spędzone na dnie. Nie mówił wiele, ale to, co powiedział, zmieniało życie. Nie okazywał zbyt wielu emocji, ale te odrobiny emocji, które okazywał, rozświetliłyby mnie na zawsze. Żył dla mnie i dla nikogo więcej. Był światłem w ciemności i cieniem w świetle. Nigdy nie oczekiwał ode mnie wiele, ponieważ zaakceptował swoją nędzę. Jego akceptacja jego nieszczęścia wydawała się być tchórzostwem, ale nigdy nie stronił od problemów, które mnie osłabiały; sprawia, że zastanawiam się, kto naprawdę był tchórzem. Podróżowałem przez świat zewnętrzny i robiłem postępy z każdą minutą. Zapominałem o jego istnieniu w szczęśliwe dni i podtrzymywałem się uznaniem świata, jednocześnie bezwstydnie wykorzystując jego wsparcie w dni spędzone na dnie. Nie mówił wiele, ale to, co powiedział, zmieniało życie. Nie okazywał zbyt wielu emocji, ale te odrobiny emocji, które okazywał, rozświetliłyby mnie na zawsze. Żył dla mnie i dla nikogo więcej. Był światłem w ciemności i cieniem w świetle. Nigdy nie oczekiwał ode mnie wiele, ponieważ zaakceptował swoją nędzę. Jego akceptacja jego nieszczęścia wydawała się być tchórzostwem, ale nigdy nie stronił od problemów, które mnie osłabiały; sprawia, że zastanawiam się, kto naprawdę był tchórzem. Podróżowałem przez świat zewnętrzny i robiłem postępy z każdą minutą. Zapominałem o jego istnieniu w szczęśliwe dni i podtrzymywałem się uznaniem świata, jednocześnie bezwstydnie wykorzystując jego wsparcie w dni spędzone na dnie. Nie mówił wiele, ale to, co powiedział, zmieniało życie. Nie okazywał zbyt wielu emocji, ale te odrobiny emocji, które okazywał, rozświetliłyby mnie na zawsze. Żył dla mnie i dla nikogo więcej. Był światłem w ciemności i cieniem w świetle. Nigdy nie oczekiwał ode mnie wiele, ponieważ zaakceptował swoją nędzę. Jego akceptacja jego nieszczęścia wydawała się być tchórzostwem, ale nigdy nie stronił od problemów, które mnie osłabiały; sprawia, że zastanawiam się, kto naprawdę był tchórzem. Zapominałem o jego istnieniu w szczęśliwe dni i podtrzymywałem się uznaniem świata, jednocześnie bezwstydnie wykorzystując jego wsparcie w dni spędzone na dnie. Nie mówił wiele, ale to, co powiedział, zmieniało życie. Nie okazywał zbyt wielu emocji, ale te odrobiny emocji, które okazywał, rozświetliłyby mnie na zawsze. Żył dla mnie i dla nikogo innego. Był światłem w ciemności i cieniem w świetle. Nigdy nie oczekiwał ode mnie wiele, ponieważ zaakceptował swoją nędzę. Jego akceptacja jego nieszczęścia wydawała się być tchórzostwem, ale nigdy nie stronił od problemów, które mnie osłabiały; sprawia, że zastanawiam się, kto naprawdę był tchórzem. Zapominałem o jego istnieniu w szczęśliwe dni i podtrzymywałem się uznaniem świata, jednocześnie bezwstydnie wykorzystując jego wsparcie w dni spędzone na dnie. Nie mówił wiele, ale to, co powiedział, zmieniało życie. Nie okazywał zbyt wielu emocji, ale te odrobiny emocji, które okazywał, rozświetliłyby mnie na zawsze. Żył dla mnie i dla nikogo więcej. Był światłem w ciemności i cieniem w świetle. Nigdy nie oczekiwał ode mnie wiele, ponieważ zaakceptował swoją nędzę. Jego akceptacja jego nieszczęścia wydawała się być tchórzostwem, ale nigdy nie stronił od problemów, które mnie osłabiały; sprawia, że zastanawiam się, kto naprawdę był tchórzem. ale ta odrobina emocji, jaką okazał, rozświetliłaby mnie na zawsze. Żył dla mnie i dla nikogo więcej. Był światłem w ciemności i cieniem w świetle. Nigdy nie oczekiwał ode mnie wiele, ponieważ zaakceptował swoją nędzę. Jego akceptacja jego nieszczęścia wydawała się być tchórzostwem, ale nigdy nie stronił od problemów, które mnie osłabiały; sprawia, że zastanawiam się, kto naprawdę był tchórzem. ale ta odrobina emocji, jaką okazał, rozświetliłaby mnie na zawsze. Żył dla mnie i dla nikogo więcej. Był światłem w ciemności i cieniem w świetle. Nigdy nie oczekiwał ode mnie wiele, ponieważ zaakceptował swoją nędzę. Jego akceptacja jego nieszczęścia wydawała się być tchórzostwem, ale nigdy nie stronił od problemów, które mnie osłabiały; sprawia, że zastanawiam się, kto naprawdę był tchórzem.
Był winny bycia niejasnym, podczas gdy ja szczyciłem się swoją tak zwaną brutalną szczerością. Z perspektywy czasu jego niejasność była po prostu uczciwością innego rzędu; bardziej współczująca szczerość niż moja zuchwała brutalność. Był wyrocznią z wiedzą o świecie, ale dzielił się drobnymi strzępami, które tylko mnie podtrzymywały. Tutaj sprawy zaczęły się psuć. Moja chciwość jego wiedzy przyćmiła nasze koleżeństwo i zacząłem prosić o więcej. Zacząłem oczekiwać więcej. Postawiłem sobie oczekiwania, których nigdy nie zobowiązał się spełnić. Byłem zdenerwowany, ponieważ nie mógł oddać sprawiedliwości piedestale, na którym go postawiłem. Jego istnienie stało się ciężarem i zacząłem go zawstydzać za jego kalectwo, bo nie znałem lepszego. Zacząłem zbaczać ze ścieżki, którą mi wyznaczył z powodu nieuzasadnionego poczucia samowystarczalności. Na początku czułem się wolny; nawet ulżyło. W końcu puścił rower i jechałem sam na rowerze. Mogłem iść gdziekolwiek chciałem i nie czułem już potrzeby odpowiadania przed nim. Życie się zmieniało, a ja byłem katalizatorem tej zmiany. Nie czułem strachu przed zmianą, ponieważ nigdy wcześniej jej nie doświadczyłem. Gdybym tylko mógł porozmawiać z tą wersją mojej przeszłości. Zrobiłbym wszystko, by uniknąć nadchodzącej katastrofy. Ale los chciał, że moim przeznaczeniem było podążanie tą ścieżką bólu; Moim przeznaczeniem było spędzić czas w czyśćcu. Moja rzeczywistość zaczęła się rozpadać tuż przede mną. Maleńka otchłań w moim sercu stała się ziejącą dziurą i brakowało mi mądrości, aby ją wypełnić. Nadeszły bezsenne noce i dni smutku. Każdy centymetr mojej esencji był wysysany przez surowe realia, które się pojawiały. Moja dusza więdła i nie miałem dokąd się udać. Samowystarczalność, z której byłem dumny, porzuciła mnie w czeluściach piekieł. Zaakceptowałem fakt, że zbawienie jest nieosiągalne, a horror nieunikniony.
Na skraju zatracenia się, poczułam znajomą dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się i to był on. Zmienił się, a jego zmiana całkowicie mnie zachwyciła. Nosił swoją niepełnosprawność na piersi i stał się wyższą istotą. Podniósł mnie i objął skorupę, która pozostała z mojej duszy. Odrodziłem się dzięki obecności, której się wstydziłem. Trzymałem się drogiego życia i staliśmy tam przez coś, co wydawało się wiecznością. Kiedy opuściliśmy nasz uścisk, spotkało mnie objawienie, które zszokowało mnie do głębi i zmieniło moje postrzeganie rzeczywistości. Przez cały czas był prawdziwym mną. Byłem tylko pustą skorupą bez znaczenia. Byłem naczyniem, które stawiło czoła światu, podczas gdy on kształtował siebie. Bez niego byłam pusta. Jego niepełnosprawność, za którą go zawstydzałem, była po prostu pragnieniem miłości, przynależności i uwagi. Dał mi cały świat, a w zamian oczekiwał tylko intymności i przywiązania. Stworzył mnie, bym stawił czoła światu, podczas gdy sam poszukiwał całej wiedzy na świecie. Zebrał tę wiedzę, aby oblać tych, których uznałem za godnych. Wszystko, o co by poprosił, kiedy spotkał tych ludzi, to miłość. Przeniósłby góry i prowadził krucjatę przez wieczność, aby zaspokoić ich potrzeby, oczekując w zamian jedynie czułości. To ja zostałem ubezwłasnowolniony za pomylenie jego szlachetności z tchórzostwem.
To jest list do prawdziwego mnie; moje alter ego; moja dusza. Nie stałem się godny ciebie. Przebyłem otchłanie ego i przeceniłem swój cel. Jestem tylko naczyniem do odnalezienia twojej rodziny; uwielbiony zastępca twojego życia. Uczynię z mojej misji poświęcenie życia na odnalezienie tej rodziny. Moja wyprawa jest o krok od kulminacji, ponieważ znalazłem wasze braterstwo. Teraz pozostaje tylko przygotować ich na twoje pojawienie się. Wyczuwam, że twoja podróż też jest o krok od jej zakończenia. Nie opanowałeś jeszcze sztuki maskowania swoich oczekiwań. Wkrótce się spotkamy i zamienimy miejscami, bo moja podróż kończy się tam, gdzie zaczyna się twoja. Bon voyage przyjacielu.