Koniec ery!
Świt szepcze epicką sagę!
Wciąż jestem martwy na moim osobistym strychu.
Promienie słoneczne przedzierały się przez firanki.
Moje oczy są wypukłe, wylane! Ból jest nienaruszony i pewny!
Aspirant ciężkiego życia,
Ponieważ uważam moje wady za błahe!
Nie zakładam, oto! Zamknąłem oczy.
Zamień moją irytację w błogość, chcę improwizować!
Zmierzch zapada zmęczony, łagodny, ale pogodny.
Biblioteka wzywa, ale jestem niewyraźny, ale chętny!
Wiatr rozwiewa moje podniecenie, łagodząc ból.
Uzdrawiając, lecz uzdrawiając, energicznie ćwiczę.
Gdy mija noc, moja dusza uspokaja się
I znowu nadchodzi nowa era z urzeczywistnieniem nieskazitelnego świtu.
To koniec pewnej ery, żegnam!
Pozdrawiam, gdy wierność świta na nowo - na nowo