Znowu w drodze

Nov 29 2022
Nasz planowany pięciotygodniowy postój w Adelajdzie w środku naszej ósemkowej wędrówki po kontynencie przekształcił się w pełne dziewięć tygodni pobytu. Przewidywałem już „wygodę” i obawiałem się, że możemy mieć trudności z powrotem do życia w przyczepie kempingowej po ponownym odkryciu komfortu domu.

Nasz planowany pięciotygodniowy postój w Adelajdzie w środku naszej ósemkowej wędrówki po kontynencie przekształcił się w pełne dziewięć tygodni pobytu. Przewidywałem już „wygodę” i obawiałem się, że możemy mieć trudności z powrotem do życia w przyczepie kempingowej po ponownym odkryciu komfortu domu. Ale był to nie tyle brak chęci do dalszej podróży, co kombinacja innych czynników. Komfort z pewnością odegrał swoją rolę. Pogoda była żałośnie zimna i mokra, a większa część stanu Wiktoria znajdowała się pod wodą. Nie są to idealne warunki do biwakowania lub wakacji jakiegokolwiek rodzaju.

Przywrócenie naszego kampera i samochodu do pełnej sprawności zajęło również trochę czasu. Maverick, nasz producent naczep, doskonale wywiązywał się z 12-miesięcznej gwarancji i naprawił (głównie) wszystkie nasze drobne roszczenia. Kiedy dowiedzieli się, że przejechaliśmy 30 000 km naszym Ranger Limited, myślę, że nawet oni byli pod wrażeniem stanu, w jakim się znajdowała. Niech długo wytrzyma. W końcu uporaliśmy się również z wyciekiem oleju w naszym samochodzie i wymieniliśmy nowy akumulator. Ale ogólnie samochód i opony były w stosunkowo dobrym stanie. Możemy kontynuować w zaufaniu.

Kolejnym bodźcem do przedłużenia pobytu był przyjazd mojego pięknego siostrzeńca, którego desperacko pragnęłam przytulić, gdy był jeszcze kałamarnicą noworodkiem. Moje siostrzenice też miały urodziny, a mama zorganizowała wystawę toczenia drewna, na którą bardzo chciałam pojechać. Ale trudna rzeczywistość podróżowania polega na tym, że nieuchronnie przegapisz specjalne wydarzenia. I tak, po uzgodnieniu tych kilku ważnych ustępstw, w końcu ustaliliśmy datę wyruszenia w drogę.

A potem COVID podniósł swoją brzydką głowę. Mama i tata, z którymi mieszkaliśmy, mieli pozytywny wynik testu. Uciekliśmy do pustego domu Matta i Dany, ale nie dość szybko. Wszyscy padaliśmy ofiarą wirusa jeden po drugim. Dzieci szybko upadły, ale równie szybko odzyskały siły. Podczas gdy Matthias i ja przez cały tydzień zmagaliśmy się z szeregiem niewygodnych symptomów. Zamiast wracać do mamy i taty, spakowaliśmy przyczepę i udaliśmy się do Goolwa, gdzie przeczekaliśmy nasz zaraźliwy okres, zanim w końcu udaliśmy się na farmę mojego brata na południowym wschodzie.

Chociaż opuściliśmy Adelajdę 13 listopada, wydawało się, że nasza podróż zaczęła się dopiero 22 listopada. Wtedy pożegnaliśmy się z Andym Millim, Frances i Freddym i udaliśmy się do naszego pierwszego obozu pod namiotem w Jane Duff Highway Park, niedaleko granicy z Wiktorią. Cóż to było za słodkie uczucie!