Noszę maskę

Nov 30 2022
Prawie po raz trzeci w tym roku zachorowałem na COVID-19. Za pierwszym razem ledwo testowałem i dostałem fałszywie negatywny wynik.

Prawie po raz trzeci w tym roku zachorowałem na COVID-19. Za pierwszym razem ledwo testowałem i dostałem fałszywie negatywny wynik. Czuję się źle, prawdopodobnie narażając wszystkich w moim życiu, podczas gdy ja błąkałem się nieświadomie pociągając nosem i kichając z mojego „przeziębienia”. Za drugim razem uzyskałem wynik pozytywny i zdałem sobie sprawę, że za pierwszym razem musiało być to samo. Miałem te same objawy w tej samej kolejności, dzień po dniu. To było niesamowicie znajome, aż do kaszlu, który utrzymywał się przez miesiące. Właśnie pozbyłem się tego kaszlu od pierwszego razu, kiedy dostałem go za drugim razem. Właśnie otrząsnąłem się z mgły mózgowej po drugim razie, kiedy ktoś w moim domu uzyskał wynik pozytywny.

Natychmiast poddaliśmy się kwarantannie, odwołując wszystkie uroczystości dziękczynne, które zaplanowaliśmy na następny dzień. Zostaliśmy w swoich pokojach, wychodząc po wodę do jedzenia i wycieczki do łazienki w maskach. Niestety nasza łazienka była w trakcie remontu. Co gorsza, zamiast zatrudniać fachowców do remontu, rodzice mojego partnera zdecydowali, że mogą zrobić to samodzielnie. Od miesiąca nie mogę skorzystać z prysznica.

I nagle, kiedy rodzice mojego partnera zachorowali na COVID, nie mogliśmy też skorzystać z ich prysznica. Zostaliśmy ewakuowani do pobliskiego hotelu na kilka dni, aby pomóc nam uniknąć infekcji i zapewnić nam miejsce do bezpiecznego prysznica. W hotelu było łatwiej. Nie muszę zakładać maski za każdym razem, gdy chcę coś zjeść lub wypić. Nie muszę się za każdym razem martwić, że to może być czas, kiedy się zdemaskuję. To było dobre dla mojego niepokoju jeśli nic jeszcze.

Co ciekawe, spałem stosunkowo dobrze. Zwykle nie mogę zasnąć, kiedy jestem poza domem. Nie wiem, czy to dlatego, że uzupełniłem moje leki na bezsenność i działają naprawdę dobrze, czy to po prostu szczęście.

Spędzam większość dni na kwarantannie, wylegując się, czytając, pisząc, szydełkując i oglądając telewizję. Chociaż jest to w zasadzie moje idealne życie pod względem aktywności, było powolne i nawiedzane przez świadomość, że ta pandemia się nie skończyła. Teraz wiem, co może mi zrobić, i nigdy więcej nie chcę się z tym zmierzyć. Mgła mózgu boli. Nie fizycznie, ale jestem kimś, kto szczyci się swoimi zdolnościami intelektualnymi. To w zasadzie jedyna rzecz we mnie, która nie jest niepełnosprawna. Odebranie mi tego, odepchnięcie mojej jedynej umiejętności, by sprostać reszcie, było przerażające. Przez około dwa miesiące byłem głęboko niepełnosprawny w sposób, w jaki nie byłem wcześniej. Dzięki Bogu, że w tym czasie nie stawiano mi prawie żadnych oczekiwań ani wymagań, inaczej nie mam pojęcia, jak bym sobie poradził. Prawdopodobnie po prostu zrobiłbym sobie przerwę w jakiejkolwiek pracy, jaką mogłem, i porzuciłbym resztę. To nie jest sytuacja, w której chciałbym się znaleźć jeszcze kiedykolwiek.

Obecnie jest 28 listopada. Noszę maskę w miejscach publicznych i prawdopodobnie będę to robić w dającej się przewidzieć przyszłości. Nie mogę zmusić moich współlokatorów do tego samego. Będą nadal chorować na COVID-19, a ja nie mogę mieć szczęścia w nieskończoność. Wydaje mi się, że tylko ja żyję w niebezpieczeństwie. Moi przyjaciele, którzy zachorowali na COVID, również mieli komplikacje. Jedna z przyjaciółek przez miesiące z trudem mogła przełykać jedzenie z powodu parosmii, na którą cierpiała. Inny przyjaciel spędził miesiące na rekonwalescencji po kaszlu. Nadal nie może trenować tak jak kiedyś. Nienawidzę patrzeć, jak ludzie wokół mnie cierpią. Nienawidzę wiedzieć, że to będzie się działo w ten sposób.

Jeszcze w 2020 roku ludzie skarżyli się na „autorytarne” środki podejmowane, gdy ludzie po prostu nosili maski w miejscach publicznych i ograniczali niepotrzebne zgromadzenia. Pełna blokada była do bani, nie zrozumcie mnie źle, ale była do bani o wiele mniej niż COVID. COVID był gorszy niż lockdown, bo nagle nie mogłem tak po prostu nie wychodzić z domu, nie mogłem wychodzić z pokoju. Pełna kwarantanna plus ból w oddychaniu. To nie mój pomysł na dobrą zabawę.

W 2021 roku, kiedy zachęcano ludzi do szczepienia, ludzie narzekali, że są „zmuszani” do szczepienia, tak jakby nie było to całkowicie opcjonalne. Ludzie skarżyli się, że nie byli pewni długoterminowych skutków ubocznych i że potem poczuli się źle, jakbyśmy coś wiedzieli, jakbyśmy nawet teraz wiedzieli cokolwiek o długoterminowych skutkach ubocznych COVID. Jakby te dwa dni objawów grypopodobnych można było porównać do miesięcy, które spędziłem jako zombie przemierzający bezmyślnie własne życie.

Jest rok 2022, a ludzie zachowują się tak, jakby COVID nie istniał. Przez pierwsze dwa lata w ogóle nie zachorowałem na COVID-19. Rok 2020 i 2021 minęły bez, ale przeziębienia. Dostałem go dwa razy w 2022 roku i było to prawie trzy razy. Pandemia się nie skończyła. Pandemia dopiero się zaczyna. Miałem cztery dawki szczepionki i dwie infekcje, a nadal noszę maskę w miejscach publicznych, ponieważ się boję.

W końcu przestałem nosić maskę. Jak wszyscy, po prostu miałem tego dość. Dostałam szczepionkę, dawkę przypominającą i bolały mnie uszy. Trwało to około dziesięciu miesięcy, aż do ostatniej paniki. Nie wiem, czy przestanę go znowu nosić. W tej chwili tak bardzo boję się, że moja jedyna życiowa przewaga zostanie mi odebrana bez gwarantowanego zwrotu, że jestem gotów zrobić wszystko, by temu zapobiec.

Rozumiem, dlaczego inni nie zawracają sobie głowy maskami. Jak już mówiłem, przestałem nosić swój na jakiś czas. Nadal nie lubię być jedyną osobą w danej przestrzeni noszącą jeden. To sprawia, że ​​czuję się, jakbym zwariowała, jakbym sobie to wszystko wyobraziła. Wiem, że nie. Pamiętam, jak widziałem, jak pojawiła się czerwona linia, i pamiętam, jak czekałem, gdy mijały tygodnie, a moje zdolności wciąż do mnie nie wracały. Pamiętam, jak to było i teraz trzyma mnie to na baczności. Zastanawiam się tylko, jak wielu ludzi chodzi bez masek, kiedy wiem, że niektórzy z nich sami cierpieli, niektórzy z nich mają długi COVID, niektórzy z nich stracili bliskich przez COVID, niektórzy z nich cierpieli bardziej niż ja, ale nie są odpowiadając na nie w ten sam sposób.

Każdy inaczej reaguje na traumę. Oczekiwanie, że wszyscy zareagują tak jak ja, byłoby nierozsądne. Nadal jestem zdumiony, że nikt inny nie uważa maski za środek ostrożności warty podjęcia.

Mówię o traumie, ponieważ tym właśnie była dla nas wszystkich. Większość ludzi w pewnym momencie obawiała się o własne życie, a ci, którzy nie bali się o kogoś, kogo znają. Nawet jeśli jesteś u szczytu zdrowia, sprawności i młodości, wciąż masz rodziców, dziadków, ciotki, wujków, ludzi, których znasz i kochasz, którzy mogą nie przeżyć infekcji.

Ponad milion Amerykanów zmarło z powodu COVID. To około 1 na 300 osób. To trauma, bo to śmierć, dotyka nas wszystkich, kiedy jest na tak dużą skalę. Tak jak 11 września był traumatyczny, gdy świat patrzył, jak płoną bliźniacze wieże, jak ludzie skakali na śmierć, ponieważ nie mieli lepszego wyboru. Oglądaliśmy razem ten horror i patrzyliśmy, jak liczba zgonów sięga tysięcy. To była trauma dla tak wielu osób, nawet jeśli wywarła większy wpływ na niektórych ludzi niż na innych. Ci, których członkowie rodziny zginęli, ci, którzy byli tam w strefie zero, ci, którzy byli tego dnia w Nowym Jorku, ci przeżyli najgłębszą traumę, ale nawet Amerykanie tysiące kilometrów stąd, którzy nie znali nikogo z listy zmarłych nadal zasmucony i może nadal mieć traumę.

Pamiętam, jak liczba zgonów osiągnęła 100 000, a New York Times wydrukował nazwiska. Pamiętam, kiedy dobiło do 1 miliona i nikt wokół mnie nie zwrócił na to uwagi.

Ludzie są, jeśli nic więcej, adaptacyjni. Zmieniamy się, dopasowując do otoczenia. To właśnie czyni nas tak skutecznymi, że rozkwitliśmy na każdym kontynencie. Przyzwyczajamy się do rzeczy, do których być może nie powinniśmy. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do życia w domu pełnym przemocy, że przestałam zauważać, kiedy moje granice są przekraczane. Przestałem się przejmować, kiedy byłem poniżany, poniżany, lekceważony. Byłem przygnębiony, ale nawet do tego się przyzwyczaiłem. Po prostu szedłem przez swoje dni, wypełniając zadania, bezczynnie kontemplując własną śmierć i idąc dalej.

Przyzwyczailiśmy się do tej traumy. Przyzwyczajony do zagrożenia śmiercią i kalectwem. Tak naprawdę nie poznamy pełnego zakresu szkód przez nadchodzące dziesięciolecia. Do tego też się dostosujemy.

Jeszcze się nie przyzwyczaiłem. Nie wiem, czy to dlatego, że zajmuje mi to więcej czasu, czy dlatego, że moja własna infekcja mnie zszokowała, czy też dlatego, że zagrożenie jest dla mnie większe. Większość ludzi martwi się, że zostanie powalony na tydzień. Dla nich to po prostu zła grypa i gdyby nie długoterminowe skutki poznawcze, to wszystko, co by to było dla mnie. Niestety mam dużo więcej niż tydzień do potencjalnego stracenia. Jestem absolwentem, który chce iść na studia, jeśli nie mam rozumu, co mi pozostaje? Moje ciało nie działa. Moje stawy może nie wyskakują ze stawów tak często jak kiedyś, ale nie nadaję się do żadnej pracy fizycznej. Jeśli nie mam rozumu, nie nadaję się do pracy, co w społeczeństwie kapitalistycznym oznacza, że ​​nie nadaję się do życia.

W końcu do tego to się sprowadza. COVID może nie zagrażać bezpośrednio mojemu życiu, ale zagraża moim źródłom utrzymania, które nie jest lepsze. Zamierzam nadal działać zgodnie z tym i zrobię wszystko, aby o tym nie zapomnieć. Nawet jeśli jestem jedyną osobą w pokoju, która ma na to ochotę. Nawet jeśli nikt inny nie podniesie ani jednego palca, by mnie chronić. Zrobię to dla siebie, bo nie ma lepszego powodu.