Wypadek samochodowy

May 08 2023
To powinien być uraz. Ale tak nie jest.

To powinien być uraz.

Ale tak nie jest.

W rzeczywistości to było wyzwalające.

Nigdy o tym nie mówiłem.

20 marca 2018 r

Dzień, w którym byłem świadkiem największego wypadku w moim życiu.

Mijały dni, mijały miesiące, mijały lata

Ale Vibe nigdy nie przemija. Za każdym razem, gdy jadę ulicą, widzę to.

Skalowanie prędkościomierza, promienie energii, wysokie wibracje, gdy samochód uderza w ścianę boczną.

Aby nie uderzyć w środkową medianę, kierownica skręciła ostro w lewo i uderzyła w ścianę.

Ze względu na nadmierną prędkość i nacisk, wyrzucił w powietrze wykonując pełny wir.

Pełna runda i skończyło się lądowaniem do góry nogami.

Szybkość jeszcze nie uspokoiła. Gdy samochód rozbił się, lądując do góry nogami, zawirował, odbił się ponownie i wylądował na kole.

Uffff! Podwójny wir. Raz w powietrzu i raz w drodze.

Co za awaria!

Z wyjątkiem tego, że go nie oglądałem. Byłem w samochodzie.

Teraz z mojego POV:

Byliśmy szczęśliwi. Jeśli dobrze pamiętam, nasza rozmowa brzmiała: „Saranya, Life evalo Nala irukula”, a po drodze śpiewaliśmy.

W ułamku sekundy zauważyłem, że samochód porusza się zygzakiem i myśleliśmy, że uderzymy w środkową medianę.

Ale żeby temu zapobiec, skręciliśmy w lewo i samochód uderzył w boczną ścianę.

To był głośny łomot i następną rzeczą, którą zobaczyłem, były pękające okulary.

Byłem na przednim siedzeniu. Bez pasów bezpieczeństwa.

Szkło rozbiło się, a boczna belka zadrapała mi czoło.

Kurz unoszący się z obu stron, fotele odsuwane do tyłu, przednia szyba pchana do środka - poduszka powietrzna wylatuje, samochód zatoczył koło.

Wylądował do góry nogami i ponownie się przewrócił.

Wszystko to w 10 sekund.

I nigdy nie zamknąłem oczu.

Gdy tylko opadł kurz, zamknąłem oczy. I w ciągu sekundy „SARANYA”

I szeroko otworzyłem oczy. Powtarzało się pytanie: „Czy wszystko w porządku? Wszystko w porządku?”

byłem w porządku. W rzeczywistości byłem całkowicie w porządku. Trochę krwi z czoła i lekkie zadrapania.

Wokół zebrali się ludzie i ktoś krzyknął z tłumu: "WYJDŹ!!! SAMOCHÓD ZAWSZE SIĘ ZAPALI".

Otworzyłem drzwi i wyszliśmy. Ludzie roili się wokół i rzucili nas do szpitala. Widząc krew na moim czole, mój przyjaciel zemdlał.

Kiedy weszliśmy do szpitala, weszli policjanci, lekarze i wszyscy.

To był pierwszy raz, kiedy spotkałem się z czymś takim. Myślę, że dobrze sobie z tym poradziłem. Nie jestem pewien.

Równie pamiętne były wydarzenia, które nastąpiły później. Cała MOJA WERSJA historii, sposób, w jaki stworzyłem dokumenty potwierdzające to samo i wiele więcej.

Ale do tej pory, szum związany z tą przejażdżką, chwilę przed katastrofą, sposób, w jaki wpadał kurz i tłuczone szkło, żywiołowość Crash, gorączka chwili i krzyki z zewnątrz były po prostu dzikim momentem, aby być w środku.

Założę się, że wszyscy, którzy widzieli szczątki samochodu, myśleli, że jego jeźdźcy nie żyją.

To taka intensywna awaria. Zbyt ekstremalne, by doświadczyć.

To zdarzenie złamało wiele osób związanych. Ten samochód nie był nasz, za co zawsze będę miał poczucie winy. Wydarzenia, które nastąpiły później, były bolesne. I zawsze pozostanie blizna.

Fizyczna blizna, którą pozostawił ten wypadek, była niewielka na moim lewym czole.

Na powierzchni i nie tak oczywiste. Ale wpływ na duszę był głęboki i rozpraszający.

Pogoń za dreszczykiem emocji, wszystko, co byśmy posunęli, by poczuć się „na haju” bez odurzania organizmu narkotykami.

Pragnienie duszy, by gonić za niemożliwym i zgubić się w tym procesie.

To niebezpieczne, czasami toksyczne. To zagraża życiu.

Ale - to jest wyzwalające.

To nie kłamstwo, jeśli widziałem, jak życie kończy się na moich oczach i czułem się, jakbym się odrodził.

Wszyscy mówili to samo. Mój opiekun powiedział: „Macie szczęście, że przeżyliście”.

Ci, którzy nie widzieli Samochodu, myśleli, że to lekkie, widząc naszą małą bliznę.

Będąc w samochodzie - powiedziałbym tylko jedno.

Nie każdy może zobaczyć i doświadczyć takiego Crasha. Cieszę się, że mogłem tego doświadczyć bez utraty życia.