Paul McCartney powiedział, że „Najgorszy koncert”, jaki kiedykolwiek zagrali Beatlesi, był jednym z ich ostatnich

Jun 08 2023
Paul McCartney lubił, gdy The Beatles byli w trasie. Nawet on zdecydował, że po marnym koncercie muszą przerwać i uciec z sali.

Zanim The Beatles rozpoczęli trasę koncertową po Stanach Zjednoczonych w 1966 roku, wszyscy oprócz Paula McCartneya byli zmęczeni koncertowaniem. McCartney nadal zachęcał ich do koncertowania, wierząc, że to czyni ich silniejszymi muzykami. Jednak po nieudanym koncercie w St. Louis nawet McCartney przyznał, że musieli przerwać. Oto, co uświadomiło mu, że zespół musi zakończyć występy na żywo.

Beatlesi | Bettmann/Contributor za pośrednictwem Getty

Paul McCartney opisał najgorszy koncert, jaki kiedykolwiek zagrali The Beatles

The Beatles przegapili swój pierwszy koncert z powodu deszczowej pogody na koncercie w Cincinnati. Po zagraniu makijażu następnego dnia, polecieli do St. Louis na koncert w plenerze. Niestety deszczowa pogoda nie ułatwiała zadania.

„Koncerty pod gołym niebem w Stanach były okropne” – powiedział menedżer trasy koncertowej Beatlesów, Mal Evans, w  The Beatles Anthology . „Kiedy pod gołym niebem wyglądało na deszcz, strasznie się bałem. Deszcz na drutach i wszyscy zostaliby wysadzeni w powietrze, ale gdyby zatrzymali program, dzieciaki by się rozpędziły.

Fani Beatlesów w St. Louis | Jeffa Hochberga/Getty Images

Kontynuowali występ w St. Louis, ale byli z niego niezadowoleni.

„[I] nie padało dość mocno, a oni położyli kawałki blachy falistej na scenie, więc wydawało się, że to najgorszy mały koncert, na jakim kiedykolwiek graliśmy, nawet zanim zaczęliśmy jako zespół” – powiedział McCartney. „Musieliśmy się martwić, że deszcz dostanie się do wzmacniaczy i to zabrało nas z powrotem do czasów Cavern – było gorzej niż na początku. I nie sądzę, żeby dom był pełny.

Iskry leciały ze sceny, ale następstwa serialu były gorsze dla McCartneya. Ich samochodem do ucieczki była furgonetka.

„Pamiętam, że po koncercie wsiedliśmy do dużego, pustego wagonu ze stalową wykładziną, jak furgonetka do przeprowadzek” – powiedział McCartney. „Nie było tam żadnych mebli – nic. Ślizgaliśmy się, próbując czegoś się trzymać, iw tym momencie wszyscy powiedzieli: „Och, ten cholerny skowronek - mam to aż tutaj, człowieku”. W końcu się zgodziłem. Próbowałem powiedzieć: „Ach, koncertowanie jest dobre i utrzymuje nas w formie”. Potrzebujemy tras koncertowych, a muzycy muszą grać. Niech muzyka żyje”. Trzymałem się tej postawy, gdy pojawiały się wątpliwości, ale w końcu się z nimi zgodziłem”.

Mieli kilka innych żałosnych koncertów 

Nie był to jednak najgorszy występ zespołu. Zagrali koncert po tym, jak Ringo Starr otrzymał groźby śmierci , pozostawiając go przerażonego, że ktoś spróbuje go skrzywdzić podczas występu. Na innym koncercie fan rzucił petardę na scenę i uwierzyli, że ktoś dokonał zamachu.

Paul McCartney i John Lennon | Jeffa Hochberga/Getty Images
Powiązany

John Lennon powiedział, że piosenka Paula McCartneya zakończy karierę zespołu, który ją nagrał

„Pewnej nocy podczas koncertu gdzieś na południu [Memphis] ktoś odpalił petardę, gdy byliśmy na scenie” – powiedział John Lennon. „Były groźby, że nas zastrzelą, Klan palił płyty Beatlesów na zewnątrz, a wielu ostrzyżonych na jeża dzieciaków przyłączało się do nich. Ktoś odpalił petardę i każdy z nas — chyba na filmie — patrzy na siebie, bo każdy myślał, że to ten drugi został postrzelony. Było tak źle.

Podczas gdy koncert w St. Louis był szczególnie nieprzyjemny, nagromadzenie chaotycznych koncertów oznaczało, że byli bardzo gotowi na przerwę.

The Beatles zagrali swój ostatni koncert w San Francisco

Po koncercie w St. Louis zespół zdecydował się zagrać swój ostatni koncert w Candlestick Park w San Francisco. McCartney poprosił rzecznika prasowego Tony'ego Barrowa o nagranie koncertu, a potem sfotografowali się.

„Umieściliśmy nasze kamery na wzmacniaczach i ustawiliśmy je na timerze” – powiedział George Harrison za pośrednictwem  Rolling Stone , dodając: „Zatrzymaliśmy się między utworami, Ringo zszedł z perkusji i staliśmy twarzą do wzmacniaczy, plecami do publiczności i robił zdjęcia. Wiedzieliśmy: „To jest to – nie zrobimy tego ponownie. To ostatni koncert. To była jednogłośna decyzja”.