Will Reeve „myśli” o rodzicach Dana i Christopherze przekraczających linię mety maratonu w Nowym Jorku
W 2016 roku Will Reeve ukończył maraton nowojorski, mimo że, jak twierdzi, „nie był tym, co nazwałbym biegaczem”.
„Czułem się tak dumny z siebie, że osiągnąłem cel, który sobie wyznaczyłem, że nie byłem pewien, czy jestem w stanie go osiągnąć” – opowiada teraz 29-latek w rozmowie z PEOPLE. Dodaje: „Zawsze czułem się tak kochany i wspierany przez ludzi, którzy mnie znają, którzy znają historię moich rodziców, którzy znają moich rodziców, którzy wiedzą, co robimy w Fundacji Christopher & Dana Reeve . Czułem się, jakbym biegał dla nich wszystkich. Tak więc ukończenie maratonu i powiedzenie „Hej, udało mi się” było dla mnie bardzo emocjonalne”.
Teraz, pięć lat później, Reeve po raz kolejny pobiegnie w tę niedzielę. A on tylko zwiększył swoje cele od 2016 roku.
„Moim początkowym celem zebrania funduszy dla Team Reeve w tym roku było 52 000 $. Ostatnim razem, gdy prowadziłem go w 2016 r., zebrałem około 42 000 $” – wyjaśnia. „Więc częścią tego było to, że chciałem po prostu rzucić sobie wyzwanie i zwiększyć swój cel pozyskiwania funduszy”.

Liczba 52 ma podwójne znaczenie dla Reeve'a, dodaje: „Mój tata [Christopher Reeve] zmarł, gdy miał 52 lata. Pomyślałem więc, że chodźmy 52, aby za każdym razem, gdy sprawdzę swój status zbierania funduszy, będę Przypomniałem sobie, dlaczego biegnę, znaczenie tej liczby. I mam nadzieję, że na pewno przebiję tę liczbę pod względem zbierania funduszy.
Reeve miał zaledwie trzy lata, gdy jego ojciec, najbardziej znany z grania w Supermana , został sparaliżowany w 1995 roku i miał zaledwie 11 lat, gdy aktor zmarł w 2004 roku. Dwa lata później jego matka Dana Reeve zmarła na raka płuc w wieku 44 lat.
POWIĄZANE: Od Tayshii Adams do Neva Schulmana: wszystkie gwiazdy biorące udział w maratonie nowojorskim 2021
Korespondent uhonorował spuściznę rodziców jako członek zarządu wspomnianej Fundacji Reeve. Organizacja zajmuje się znajdowaniem leków na urazy rdzenia kręgowego i zapewnianiem wysokiej jakości opieki osobom żyjącym z paraliżem oraz innym osobom dotkniętym paraliżem.

„Mamy podwójną misję o nazwie „Dzisiejsza opieka. Lekarstwo na jutro”, która odzwierciedla podwójną misję, którą mieli moi rodzice, Christopher i Dana Reeve”, wyjaśnia teraz Reeve. „Misją mojego taty było wydostanie się z wózka inwalidzkiego. Marzył o świecie pustych wózków inwalidzkich i miał obsesję na punkcie znalezienia lekarstwa na paraliż. byli razem, podczas gdy mój tata jeździł na wózku inwalidzkim – skupiał się przede wszystkim na upewnieniu się, że osoby sparaliżowane, ich rodziny, ich bliscy i społeczności, i tak dalej, mogą cieszyć się życiem jak najbardziej zbliżonym do normalnego”.
Reeve mówi, że zebranie tych funduszy na fundację jest tym, co motywuje go, gdy trening staje się trudny. Przyznaje, że podczas podróży do pracy w ABC trudno było znaleźć czas na długie biegi.
Ma też sprawdzoną playlistę, która pomoże go popchnąć do przodu. Reeve wyjaśnia, że lista odtwarzania jest dokładną długością czasu, do którego dąży: „Planuję przetasować i nacisnąć przycisk odtwarzania, gdy przekroczę linię startu”.
„Jeśli przestanę słyszeć muzykę, oznacza to, że nie osiągnąłem swojego celu”, zauważa swoją ścieżkę dźwiękową, która zawiera wszystko, od Mumford & Sons po piosenki z Moany („It slaps”, obiecuje).
POWIĄZANE: Will Reeve pamięta zmarłego tatę Christophera Reeve'a w Dzień Ojca: „Dał mi wszystko”
Dziennikarz jest jednym z około 70 biegaczy i kolarzy ręcznych biorących udział w maratonie Team Reeve w ten weekend i nie może się doczekać kibicowania przez słynny, zabawny tłum w Nowym Jorku.
I choć jego rodziców nie będzie na mecie, wie, co powiedzieliby jego matka i ojciec.
„Mówiliby, że są ze mnie dumni i że mnie kochają i nie musieliby być na mecie maratonu, żebym to wiedziała i czuła każdego dnia, ponieważ czuję tę dumę i miłość z cały czas” – wyjaśnia. „Czułem to, kiedy żyli i czułem to odkąd odeszli. A dla mnie, moich rodziców nie było już prawie dwie dekady, ale czuję ich cały czas”.
Mówi Reeve: „Cały czas staram się żyć zgodnie z ich dziedzictwem. Kiedy więc przekroczę linię mety w maratonie, będę o nich myślał jak zawsze. niebo i powiedzieć: „Hej, jestem tutaj”. A oni powiedzą: "Wiemy, oglądaliśmy. Zawsze jesteśmy." "