Umrzeć, by być ładną

May 09 2023
Piękno kobiety nie objawia się na twarzy, ale prawdziwe piękno kobiety odbija się w jej duszy”. Audrey Hepburn Jako ludzie mamy wrodzone pragnienie bycia atrakcyjnym wizualnie.

Piękno kobiety nie objawia się na twarzy, ale prawdziwe piękno kobiety odbija się w jej duszy”.

Audrey Hepburn

Jako ludzie mamy wrodzone pragnienie bycia atrakcyjnym wizualnie. Ta pogoń za pięknem jest od wieków zakorzeniona w naszych przekonaniach kulturowych i pozostaje nierozerwalnie związana z poczuciem własnej wartości i postrzeganiem naszego miejsca w społeczeństwie.

MOŻE SIĘ Z TYM URODZIŁA… ALE JEŚLI NIE, MOŻEMY TO STWORZYĆ.

W młodości platformy mediów społecznościowych nie były dla nas dostępne, aby się z nimi porównywać. Zamiast tego mieliśmy magazyny dla nastolatków, które przedstawiały najwspanialsze osoby na tej planecie, aby ich wielbiciele mogli ich ubóstwiać.

MAGAZYN DLA MŁODZIEŻY 1990

Chociaż mogło to sprawiać, że ktoś czuł się nieadekwatny, niewiele można było z tym zrobić. Chociaż zmiana koloru włosów, poprawa zębów, manicure lub prośba o operację nosa były potencjalnymi opcjami, faktem było, że nie możesz zmienić tego, kim jesteś.

Szybko do 2022 roku i jest to zupełnie inna gra w piłkę. Nie tylko możesz uzyskać wszystkie powyższe, ale możesz zmienić rysy twarzy i ciała, aby nie przypominać już siebie. A przynajmniej, jeśli nie możesz sobie pozwolić na te procedury, możesz filtrować siebie, dopóki nie stworzysz najlepszej wersji siebie, aby żyć w nieskończoność w cyberprzestrzeni.

Więc co w tym złego?

Odpowiedź brzmi: nic. Nie ma nic złego w chęci bycia najlepszą wersją siebie.

Czyszczenie zdjęć, aby dobrze się prezentowały, samo w sobie nie jest szkodliwe.

Umiarkowane ulepszenia chirurgiczne mające na celu zachowanie młodzieńczego wyglądu, naprawienie deformacji lub zajęcie się cechą, z której byłeś desperacko niezadowolony, są moim zdaniem do przyjęcia. Dopiero gdy stają się obsesją, stają się niebezpieczne.

Kiedy filtrujemy nasze twarze, aby wyglądały jak inne istoty ludzkie lub zmieniamy nasze awatary za pomocą operacji i zastrzyków do tego stopnia, że ​​nie przypominają już naszej pierwotnej postaci, musimy zacząć patrzeć na to, co dzieje się pod powierzchnią. Jeśli nie możemy patrzeć na filtr jako na coś zabawnego, ale nie prawdziwego, to jesteśmy w niebezpieczeństwie.

Wielu chirurgów plastycznych rozmawiało z pacjentami, którzy przychodzą do nich, chcąc zmienić ich twarze, aby pasowały do ​​​​filtra. Lub nienawidzą złego kąta na zdjęciu (który wszyscy mamy, w tym supermodelki) i chcą zmienić swoją twarz.

To już nie jest ulepszenie; jest to dysmorfia, wyraźna wskazówka, że ​​jesteśmy teraz w skrajności.

Skrajność ma miejsce, gdy przekraczamy granicę od korzystnego do toksycznego. Skrajności wskazują na przechył w równowadze natury. A ponieważ natura zawsze dąży do przywrócenia równowagi, skutki skrajności mogą być katastrofalne.

KULTURA INFLUENCERA

Instagram, czy Gram.

Każdego dnia niezliczone osoby przeglądają ten internetowy fenomen fotograficzny. Duża część z nich to użytkownicy aspirujący do dołączenia do najpopularniejszej na świecie aplikacji społecznościowej. Niektórzy starają się osiągnąć prestiżowy status „influencera”, który wiąże się ze znacznymi nagrodami finansowymi i uznaniem celebrytów. Inne zastosowania aplikacji obejmują promowanie firm i marek po udostępnianie zdjęć rodzinie i znajomym.

Czy sam Instagram jest zły? NIE.

W najlepszym razie łączy nas z ludźmi z całego świata, poszerza nasz zasięg i umożliwia nam kontakt z osobami, z którymi być może nie mielibyśmy okazji nawiązać kontaktu w inny sposób. To cenne narzędzie do nawiązywania kontaktów i poszerzania naszej sieci społecznościowej.

W najgorszym przypadku jest to otchłań narcystycznej obsesji, tworzącej toksyczny sposób myślenia, który niszczy poczucie własnej wartości milionów użytkowników.

Chociaż media społecznościowe nie są wyłącznie winne eonów programów kosmetycznych, zmusiły nas do tej przerażającej skrajności.

Ale to się nie zaczęło.

W naszym DNA jest wpisane poszukiwanie piękna i doskonałości poza sobą, głównie dlatego, że zapomnieliśmy prawdy o ich pochodzeniu.

KONSEKWENCJE

Anoreksja, lęk przed wyglądem, dysmorfia ciała, niska samoocena, skrajna nienawiść do siebie, depresja i samobójstwa. Zawsze mieliśmy do czynienia z tymi rzeczami, ale w ciągu ostatnich kilku lat gwałtownie wzrosły.

Obrazy opuchniętych, pozbawionych zmarszczek twarzy, idealnie białych porcelanowych zębów, zamrożonych głów, wyciągniętych szczęk, lisich oczu i wypełnionych twarzy, które sprawiają, że ich właściciel jest nie do poznania, stały się normą. I nie tylko twarze budzą niepokój. Ludzie okaleczają swoje ciała, głodzą się lub ćwiczą do wyczerpania, aby nadążyć za typem ciała, który został mocno zmodyfikowany.

Wszyscy zaczynamy wyglądać podobnie, usuwając wszelkie ślady kultury, wyjątkowości lub oryginalności naszych awatarów. W rezultacie zastanawiamy się, czy w ogóle możemy być uważani za pięknych bez zmiany naszych twarzy i ciał nie do poznania.

A jednak dzień w dzień nadal trzymamy się tego sztucznego standardu piękna, którego ci, którzy uczestniczą w promowaniu, nie mogą nawet sprostać.

Wielu z nas uważa, że ​​musimy wyglądać w określony sposób, aby zostać uznanymi za pięknych, nawet jeśli oznacza to zmianę naszego wyglądu. Jednak większość osób posiada naturalne piękno, które przewyższa wszelkie sztuczne ulepszenia. Mentalne zamieszanie wokół tego zachowania przypomina mi odcinek Twilight Zone, „Eye of the Beholder”. Jeśli nie oglądałeś, zerknij.

Szkodliwy trend obsesji na punkcie samego siebie negatywnie wpływa na samopoczucie psychiczne młodych ludzi, prowadząc do poczucia beznadziejności, niskiej samooceny i nienawiści do samego siebie. Niestety, w niektórych przypadkach kończyło się to nawet śmiercią. Ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że ciągłe podążanie za trendami i wprowadzanie zmian w swoim wyglądzie nie rozwiąże podstawowych problemów.

BRAK WARTOŚCI SIEBIE.

Kiedy nie lubimy siebie i wierzymy, że zmiana naszych fizycznych awatarów rozwiąże wszystkie nasze problemy, wkraczamy w sferę złudzeń. „Po prostu rób to, co robię” — mówi wpływowy celebryta i idziemy do króliczej nory.

Na początek możemy naprawić jedną drobną rzecz. Zauważamy, że zwracamy na siebie większą uwagę, a nasze poczucie własnej wartości wzrasta, ale kiedy spada (tak dyktuje natura poprzez prawo rytmu), spieszymy się, by zmienić następną rzecz. Naprawiamy jeszcze jedną rzecz, potem następną, potem następną, a mimo to nasze życie wciąż się nie poprawia.

Dlaczego tak jest?

Nasze podstawowe problemy pozostają nierozwiązane, pozostawiając nas tęskniących za uwagą i uczuciem, których nie możemy znaleźć. Unikamy konfrontacji z naszymi emocjami i błędnymi przekonaniami, które doprowadziły nas do tego punktu. W rezultacie zamiast pielęgnować współczucie dla siebie, gromadzimy negatywne myśli i uczucia.

Wielu z nas ma tendencję do postrzegania siebie jako mniej atrakcyjnych, starszych, z nadwagą lub mniej inteligentnych niż w rzeczywistości. Chociaż możemy doświadczać tymczasowego szczęścia, rozumiemy, że jest ono krótkotrwałe, ponieważ nie zyskujemy stale popularności, sławy czy sympatii naszej upragnionej osoby, nawet jeśli zdarza się to od czasu do czasu. Co więcej, gdy zmniejsza się liczba obserwujących lub zmniejsza się nasze zaangażowanie, zwykle czujemy się bardziej beznadziejni.

Ta rozpacz przyczynia się do wyżej wymienionych chorób: anoreksji, lęku przed wyglądem, dysmorfii ciała, niskiej samooceny, skrajnej nienawiści do siebie, depresji, samobójstw. I chociaż te rzeczy były zawsze w pobliżu, nie możemy zaprzeczyć, że istnieje związek między korzystaniem z aplikacji społecznościowych a przyspieszoną spiralą spadkową naszego zdrowia psychicznego.

PRAWDA O PIĘKNIE

Prawdziwe piękno nie ma nic wspólnego z kremem, który nakładasz na twarz, trucizną, której używasz do jej zamrożenia, chemikaliami, które ją wypełniają, czy implantami, które wzmacniają twoje atuty. Chociaż nie ma nic złego w tych rzeczach samych w sobie, pomysł, że POTRZEBUJESZ ich, aby były uważane za atrakcyjne, jest kłamstwem.

Prawdziwe piękno nie ma nic wspólnego z tym, jak wyglądasz i NIGDY nie będzie.

Prawdziwe piękno pochodzi z wnętrza . To energia, która promieniuje od wewnątrz na zewnątrz.

Spójrzmy na najprzystojniejszą osobę. W niektórych przypadkach ludzie mogą nie być do nich atrakcyjni, ponieważ ich piękno może być zepsute przez zarozumiałość lub dumę (niższa energia wibracyjna)

Następnie jest osoba, która może nie być tym, co jest uważane za „atrakcyjne”. Mimo to są przepełnione miłującą dobrocią (wysoka energia wibracyjna); mówią cicho i uprzejmie i nagle stają się najbardziej atrakcyjną osobą.

Musimy zmienić naszą świadomość z obsesji na punkcie naszego fizycznego piękna na kultywowanie naszego wewnętrznego piękna. Nie polega to na zawstydzaniu ludzi słowami „Jestem lepszy od ciebie, ponieważ nie używam filtrów, nie dostaję botoksu, wypełniaczy itp.”. To równie toksyczna skrajność.

Wszystko z umiarem jest w porządku. Chodzi o wyprowadzenie statku ze skrajności. Chodzi o spotykanie się tam, gdzie jesteśmy z miłością i współczuciem.

W społeczeństwie, w którym prawda jest przedstawiana jako kłamstwo, a kłamcy są naszymi zbawcami, dojście do tego punktu mądrości wymaga sporo autorefleksji, ale jeśli połączymy siły, możemy to zrobić. Mamy moc, aby wewnętrzne piękno stało się trendem . Jeśli nie dla siebie, to dla zdrowia i dobrego samopoczucia naszych dzieci i wnuków.

Jak śpiewała kiedyś wspaniała Whitney Houston: „Znalazłam w sobie największą miłość ze wszystkich”.