Dlaczego po bolesnej kłótni moja siostra udaje, że wszystko jest w porządku?
Odpowiedzi
Tak jak na przykład dzisiaj moi rodzice dokuczali jej o coś, za co zobowiązali ją do zrobienia, zrzuciła winę na mnie i pozwoliła mi dostać wiele obelg. Kiedy ją o to skonfrontowałem, odpowiedziała argumentem, który nie miał żadnego oparcia, bo jeśli się na to spojrzy, to i tak byłaby to jej wina. Powiedziałem jej to i kazano mi wyjść.
Kiedy byliśmy dziećmi, moi rodzice nakładali na nią dużą odpowiedzialność, ponieważ była starsza, więc często mówiłem, że jej wpadki były moją winą i brałem za to winę. Więc w zasadzie po tym, jak dorosliśmy, wyglądała jak wolny anioł, podczas gdy ja wyglądałem jak okropny dzieciak. Trochę żałuję, że wyglądałem tak okropnie, kiedy ledwo zrobiłem rzeczy, za które zostałem ukarany.
Teraz jednak mam problemy w szkole z prokrastynacją, a wiara rodziców we mnie wynosi zero. Moja siostra o tym wie, ale nadal lubi mieć łatwe życie. Więc jeśli ona mówi, że to moja wina, to na pewno jest to moja wina. Już nawet nie biorę na siebie odpowiedzialności za winę, po prostu jestem.
Za każdym razem, kiedy to robi, kłócimy się, ale zawsze jej wybaczam. Na przykład dzień po kłótni zawsze się nadrabiamy. Różnica polega na tym, kiedy, a to zależy od tego, kto pierwszy zbliży się do drugiego. Kocham moją starszą siostrę, chciałbym ją nienawidzić, ale kocham ją i zawsze jej wybaczam. Kiedy podchodzi do mnie pierwsza, zachowuje się normalnie, w rzeczywistości bardziej szczęśliwa niż wcześniej. A kiedy zaczyna rozmowę, staram się być na nią zły, ale zawsze kończę na odpowiadaniu, a po konwoju znów jesteśmy całkiem dobrzy.
Jeśli jednak podejdę do niej pierwszy, to już inna historia. Nawet jeśli to była jej wina i oboje o tym wiemy, zawsze będzie wściekła. Jeśli podchodzę i rozmawiam o czymś, próbując zapomnieć o kłótni, albo mnie ignoruje, mówi bardzo rozzłoszczonym głosem, albo po prostu każe mi wyjść. Jednak to, co mnie dręczy, to to, że kilka minut później podchodzi do mnie szczęśliwa i zaczyna bełkotać o grze, w którą gra, czego nie chcę słyszeć.
Poważnie czuję, że tak naprawdę nigdy mnie nie słucha i rozmawia ze mną tylko wtedy, gdy chce coś powiedzieć, ponieważ nie ma żadnych przyjaciół.
Czy przesadzam? Czy to jest normalne? Moi rodzice też tak robią, gdy po kłótni wszyscy są normalni, ale jakby super cisi. Po chwili wszystko wraca do normy. Czasem zastanawiam się, czy za łatwo wybaczam, kiedy mama mówi mi różne rzeczy, jak umrzeć, mogę się z nią pośmiać po kilku dniach, jeśli moja siostra i ja pokłócimy się, nie wybaczam jej. Nawet jeśli mój tata, który zwykle jest spokojny (a może po prostu unika problemów) eksploduje i zaczyna na mnie krzyczeć i miotać mną, po chwili wybaczam mu. Czy zachowywanie się tak, jakby wszystko było normalne, jest właściwe? Wygląda na to, że łatwo wybaczyć, jeśli wszystko było „normalne”.
Mam ten sam problem z moją córką. Jest jak struś chowający głowę w przysłowiowy piasek. Kiedy już dowie się, co mówi „tak”, skręcam się na wietrze. Nie ma nic więcej do powiedzenia i to koniec. Ale nigdy nie miałem okazji opowiedzieć się po swojej stronie. To bardziej narcystyczna postawa, którą przyjmuje……”W porządku, ale ty nie.” I tak jest ze wszystkimi, nie tylko ze mną. Zachowaj więc dystans, ale stój mocno. Nie poddawaj się…..to właśnie ona chce się wydarzyć. Byłem tam, zrobiłem to.