Fani Willis ujawnia, że jej krytycy próbowali ją „nadmiernie seksualizować” i nie tylko

Prokurator okręgowy hrabstwa Fulton, Fani Willis, miała odwagę pociągnąć Donalda Trumpa do odpowiedzialności za jego rzekome próby unieważnienia wyborów prezydenckich w 2020 roku. W czwartek opowiedziała o cenie, jaką płaci za wykonywanie swojej pracy.
powiązana zawartość
„Żyję doświadczeniem czarnej kobiety, która jest atakowana i nadmiernie seksualizowana” – Willis wyjaśnił podczas wystąpienia w kościele w Atlancie. „Widzisz, jestem już zmęczony słuchaniem, jak ci idioci wołają do mnie „Fanny”, próbując mnie upokorzyć, ponieważ podobnie jak głupi chłopcy w szkole, imię przypomina im tyłek kobiety, jej tył.
powiązana zawartość
- Wyłączony
- język angielski
Willis nawiązał do Trumpa, który naśmiewał się z jej nazwiska na wiecu w Ohio, podczas którego lekceważąco nazwał ją „Fanny, jak twoja dupa”.
Przy okazji, Fani wymawia się Fah-ni jak Donny.
Sprawa, w której przewodniczyła Willis, została wstrzymana ze względu na toczące się dochodzenie w sprawie jej relacji z prokuratorem specjalnym Nathanem Wade'em.
Prokurator okręgowy może zostać odsunięty od sprawy, ale mimo wszystko nalega, aby wykonała swoją pracę. „Chcę ci powiedzieć, żebyś nie zawracał sobie głowy obelgami pod moim adresem. Zapewniam cię, że się nimi nie przejmuję” – stwierdził Willis.
„Jestem zbyt zajęty pracą po 15 godzin na dobę, próbując wykorzystać każdy talent, który dał mi Bóg, do wypełnienia wyznaczonego mi przez Boga celu”. Wezwała także przewodniczącego Komisji Sądownictwa Izby Reprezentantów Jima Jordana (ze stanu Ohio), który od miesięcy żądał od Willis dokumentów, oskarżając ją o niewłaściwe postępowanie.
„Mamy polityków, którzy nie poświęcają czasu na realizację wybranego przez siebie celu” – kontynuował Willis. „W rzeczywistości mamy w Waszyngtonie klauna, który został wybrany w celu zwiększenia bezpieczeństwa swojej społeczności i uchwalenia prawa. Ale siedzi tam od 17 lat i nie uchwalił żadnych ustaw.
Willis wraz z resztą kraju czeka na wyrok Trumpa po uznaniu go za winnego wszystkich 34 zarzutów fałszowania dokumentów biznesowych. Zostanie skazany 11 lipca, czyli na kilka dni przed spodziewaną nominacją Republikanów na prezydenta w nadchodzących wyborach.

