John Early i Theda Hammel psychoanalizują obskurne postacie w Pozycjach stresowych

Czy pamiętacie lato 2020? Możesz tego nie chcieć, ale jeśli nie jesteś szczególnie utalentowany w tłumieniu wspomnień, najprawdopodobniej to zrobisz. To był okres strachu, paranoi i poczucia winy. To także sezon Stress Positions , debiutanckiego filmu scenarzystki i reżyserki Thedy Hammel, w którym występuje wraz z komikiem i osobistym przyjacielem Johnem Early .
powiązana zawartość
Akcja Stress Positions , rozgrywająca się głównie czwartego lipca, umieszcza pod lupą grupę mieszkańców Brooklynu, głównie milenialsów, ponieważ napięcia społeczne, polityczne i osobiste doprowadzają ich cholernie blisko szaleństwa. Wczesne sztuki Terry'ego Goona, archetypowego pokolenia gejów mieszkającego w zaniedbanym kamienicy znanym jako dom imprezowy. Niegdyś trofeum starszego, bogatszego Leo, jego wkrótce były mąż znalazł kogoś młodszego i przystojniejszego. Kończąc się dni w domu imprezowym, Terry opiekuje się Bahlulem (Qaher Harhash), swoim 19-letnim, pół-Marokańczykiem, modelowym siostrzeńcem. Tymczasem Hammel gra Karlę, przyjaciółkę Terry'ego ze studiów, która mieszka ze swoją dziewczyną Vanessą. Vanessa mniej więcej ukradła historię przemiany Karli, aby napisać swoją pierwszą książkę, która odniosła sukces finansowy. Poza tym na ostatnim piętrze domu Terry'ego mieszka dziwna starsza kobieta o imieniu Coco, która przyjechała z wyprzedażą.
powiązana zawartość
- Wyłączony
- język angielski
Film przekazuje wszystkie te informacje już w pierwszych minutach za pośrednictwem narracji Karli, a my szybko zaczynamy obserwować, jak ta pstrokata ekipa odbija się od siebie. Pozycje stresu to film zarówno slapstickowy, jak i filozoficzny, specyficzny dla określonego czasu i miejsca, ale łatwo rozpoznawalny dla każdego, kto żył w ciągu ostatnich kilku lat. W rozmowie z The AV Club Early i Hammel ograniczają swoje postacie do najbardziej podstawowych potrzeb i przedstawiają dobry powód, aby (przynajmniej tymczasowo) opuścić Twittera.
Klub AV: Akcja rozgrywa się latem 2020 roku. To okres, o którym wiele osób wolałoby zapomnieć, być może przedwcześnie. Dlaczego wtedy i dlaczego tak szybko po tym czasie zdecydowałeś się to zrobić?
Theda Hammel: Po prostu tak się stało. Mógłbym to trochę wychwalać, mówiąc, że ważne jest, aby spróbować uchwycić lub naszkicować coś na temat tej chwili, zanim zostanie ona całkowicie wymazana z pamięci – poprzez chęć zapomnienia o niej, nie tylko przez zwykłą amnezję, ale poprzez naprawdę „ Nie, ja”. Nigdy o tym nie myślę, nie wracam do tamtych czasów . Tak ostatecznie funkcjonuje film. Ale prawda jest taka, że kiedy zacząłem to pisać, był początek 2021 roku. Wydawało się, że to nie jest obecna rzeczywistość, ponieważ nie byliśmy wtedy w centrum uwagi, nie byliśmy zamknięci, wszystko się otworzyło , ale wydawało się bardzo owocne. Pomyślałem, że będzie tam tkwił dramatyczny potencjał, który być może nie został wykorzystany w innych filmach poruszających ten temat.
AVC: Uwielbiam dialogi w tym filmie. Jest to niezwykle godne cytowania — zapisałem, jak nazywasz Wyspę Ognia „miejscem wypoczynku na plaży dla dzieci Sodomy”, co moim zdaniem było świetne. Czy to wszystko było w scenariuszu? Czy oboje kłóciliście się, zanim powstał scenariusz? Czy na planie doszło do odkrycia?
John Early: Odpowiem, żeby Theda nie musiała. Nie było żadnego riffowania. Nie było improwizacji. To naprawdę film na podstawie scenariusza, co było dla mnie bardzo ekscytujące, jako kogoś, kto tworzy treści w pewnym sensie komediowe, głównie poprzez improwizację, co jest eufemizmem oznaczającym „nieodpłatne pisanie”. Myślę, że zarówno Theda, jak i ja mieliśmy doświadczenie teatralne. Wynikało to z bardzo teatralnego podejścia. Próby, zwłaszcza do sceny urodzinowej, trwały długo. Ponieważ były to zdjęcia tak szybkie, jak większość ujęć niezależnych, naprawdę musieliśmy być bardzo, bardzo przygotowani i precyzyjni. To właśnie ten element sprawił, że byłem tak podekscytowany tym filmem i chciałem się nim podzielić z Neon. Scenariusz ma wartość literacką i teatralną i naprawdę ważne było, aby to uszanować i nie wdawać się w tryb improwizacji.
TH: Powiem tylko, żeby dać Johnowi – nie chcę mówić „jego kwiaty”, bo nienawidzę tego wyrażenia – ale John został w pełni zapamiętany z tygodniowym wyprzedzeniem, co jest takie piękne. Każdy powinien tak robić ze wszystkim. Dzięki temu było wspaniale, byliśmy tak przygotowani i tak łatwo się z nami pracowało. Zapamiętaj swoje kwestie, proszę.
JE: Zapamiętaj swoje kwestie!
AVC: Ile czasu tak naprawdę poświęciłeś na nakręcenie tego?
JE: Trzy tygodnie?
TH: Nie, cztery. To było w sumie jakieś 23 dni, z czego 20 w domu, a tylko trzy gdzie indziej.
AVC: Też byłem ciekawy, ponieważ wiele z tych wydarzeń jest w dużej mierze opowiadanych przez lektora. Jaka decyzja za tym stała? Czy było to praktyczne rozwiązanie podczas fotografowania, czy też zawsze chciałeś to zrobić?
TH: Zawsze uważałem, że głos lektorski to wspaniała rzecz w filmach. Zastanawiam się, czy nadal używać go tak intensywnie, ale dwie rzeczy, które zrobiłem, czyli lektor, okazały się niezwykle skuteczne. Po pierwsze, kiedy zaczyna się film i od razu widzisz niesamowity obraz, część mnie mówi: „ Och, odejdź”. Co robisz? Nie tak to wyglądało w przypadku starych filmów. Byłaby uwertura czy coś i byłbyś witany w filmie muzyką lub czymś w rodzaju… Mam wrażenie, że jest coś w lektorze, który mówi: „ Słuchaj, będę mówił”. Dlaczego się nie osiedlisz? I trochę ułatwię wam wejście w ten film . To gest gościnności, który lubię w filmie. A potem chodzi o to, że to po prostu nie przestaje mówić, tak naprawdę, albo jeden głos przestaje mówić, a inny przejmuje kontrolę. Ale wynika to z dwóch rzeczy. Scenariusz w swojej pierwotnej formie przypominał długi monolog Karli o Terrym. W najwcześniejszych wersjach nie była to proza, lecz monolog opisowy, w którym opisywał tę postać. To było coś innego niż wyjazd. Dawno, dawno temu był sobie bohater o imieniu Terry Goon . Albo pisząc scenariusz, Terry Goon, bałagan, wpada głową do drzwi – wiesz, co mówię? W każdym calu jest milenialsem z Brooklynu . Zamiast tego idź. Poczekaj, aż usłyszysz o tym pieprzonym gościu, którego znam. Nie uwierzysz, co on kombinuje . Nie wiem – to fajny tryb. Myślę, że w ten sposób trafia to do scenariusza, a ja po prostu nie miałem na tyle przytomności umysłu, żeby to usunąć.

AVC: To interesujące, ponieważ tak naprawdę niewiele słyszymy o Terrym od Terry'ego. Słyszymy o nim głównie z punktu widzenia Karli. Ale myślę, że Terry jako postać jest bardzo interesująca – jego występ z narzucaniem się. Częściowo jest to prawdą ze względu na czas, w którym to się dzieje, opiekuje się swoim siostrzeńcem i w ogóle, ale może to też dzieje się trochę w jego własnej głowie.
JE: Cóż, myślę, że szczególnie w czasie, w którym rozgrywa się akcja tego filmu, skonstruowaliśmy społeczeństwo wokół stopni cierpienia. Coś w rodzaju struktury dyskursu na Twitterze, przez którą wszyscy patrzymy na świat. Myślę, że Terry to ktoś, kto zbudował swoją tożsamość na wyzwoleniu gejów i małżeństwach homoseksualnych.
TH: Jest coraz lepiej!
JE: Jest coraz lepiej, tak. Jestem z nią. To była pierwsza notatka, jaką zapisałam w swoim dzienniku. Mówiliśmy o charakterze; Jestem z nią . To był doskonały rodzaj skupiającej się myśli. Myślę, że w miarę jak jego znaki tożsamości stają się coraz mniej istotne kulturowo, zaczyna w pewnym sensie wzmacniać swoje działania charytatywne. Ból pleców i coś w rodzaju macierzyńskiej opieki, która ma zrekompensować jego wypadnięcie z kultury.
TH: To bardzo dobrze powiedziane.
AVC: Czy ktoś z Was korzysta z Twittera? A może byłeś na Twitterze w 2020 roku?
JE: (śmiech) Oboje byliśmy na Twitterze.
TH: Jestem bardzo aktywny na Twitterze, ale muszę powiedzieć, że natychmiast po wybuchu pandemii z powodu komików zrobiłem twardy, ołowiany balonowy blok na Twitterze. Dosłownie, ponieważ komicy zaczęli publikować w swoich mieszkaniach filmy, na których widać siebie, mówiąc: Zróbmy lemoniadę z tych cytryn! Stwórzmy o tym treści! A ja pomyślałem: Jeśli będę musiał oglądać to jeszcze choćby sekundę, poderżnę sobie, kurwa, gardło i zakończę to . Blokada pozostała na miejscu przez około trzy lub cztery miesiące i w ten sposób mogłem zacząć pisać. Tak właśnie się stało, ale uwierz mi, wiem, jak wygląda Twitter.
AVC: Sądząc po filmie, widzę, że masz pewne doświadczenie. Myślę, że ten okres przedstawiony w filmie tak naprawdę uzależnił mnie od aplikacji w sposób, w jaki nie byłem wcześniej. Ponieważ było to moje główne źródło informacji – działało jak automat do gry. To było takie uczucie.
JE: Myślę, że media społecznościowe to w dużej mierze narzędzie, które – przynajmniej, wiesz, sposób, w jaki ludzie z nich korzystają – to narzędzie pozwalające uniknąć ambiwalencji. To naprawdę szybki sposób na uniknięcie wszelkich dwuznaczności i ambiwalencji. Myślę, że oczywiście początek pandemii był okresem konfrontacji. To była po prostu śmierć, uzewnętrzniona. Media społecznościowe były naprawdę szybkim sposobem na uniknięcie tego uczucia i osiągnięcie konsensusu co do tego, co czujemy w związku z pewnymi rzeczami, które dzieją się właśnie teraz. I jak powinieneś się czuć. Myślę, że ten rodzaj paranoi, desperackiej potrzeby, aby ktoś inny powiedział ci, co masz robić, jakiejś ojcowskiej, zdecydowanej ręki, jest naprawdę obecny w tym filmie.
TH: Nikt w filmie nie ma konta na Twitterze, ale każdy ma świadomość – może z wyjątkiem Bahlula – kształtowaną przez Twittera.
AVC: Wspomniałeś, że jednym z głównych pomysłów Stress Positions jest próba wymyślenia, co zrobić z poczuciem winy, które odczuwasz tego lata, niezależnie od tego, czy jest to wina białych podczas protestów George’a Floyda, czy wina, że… powoduje, że inni ludzie chorują. Jednak według mnie żadna z postaci nie musi koniecznie ukazywać zewnętrznej winy, jest ona bardziej wysublimowana w ich działaniach wobec innych.
TH: Oto jak moim zdaniem poczucie winy odgrywa się w filmie. Jest jedna postać, która nic nie czuje, a jest nią Leo, były mąż Terry'ego. Żadnej winy, żadnego wstydu, żadnych zasad, tylko zabawa i hedonizm. Nieskruszony. Potem jest Karla. Myślę, że Karla mniej rozpamiętuje swoje poczucie winy, ale nie w takim stopniu jak Leo.
Powiedziałbym, że Terry i Vanessa czują się winni w podobny sposób. Czują, że wyrządzili krzywdę bliskiej im osobie. Myślę, że w przypadku Terry’ego oprócz użalania się nad sobą z powodu nieudanego małżeństwa ma także poczucie winy z powodu relacji z siostrą, w moim rozumieniu. Jego siostra to ktoś, kto odszedł sam, przy czym Terry nie mógł tam być ani nie mógł nawiązać z nią kontaktu, a teraz tak naprawdę nie ma rodziny. Nie ma męża, nie ma siostry, nie ma rodziców – to znaczy, to historia spoza ekranu. Jedyne potencjalne odkupienie, jakie może mieć, jest z tym siostrzeńcem, tym członkiem rodziny, z którym być może mógłby sobie poradzić w sposób, którego nie byłby w stanie zrobić dla swojej siostry. Mógł zostać dobrym wujkiem, choć może nie był dobrym bratem, albo nie był dobrym mężem. Terry próbuje na swój sposób zagoić ranę.
Vanessa odczuwa winę w inny sposób, ponieważ nie jest ona bezpośrednio udramatyzowana na ekranie, tylko się o niej wspomina, ale źródłem poczucia winy Vanessy, oprócz typowego białego poczucia winy, które odczuwa ktoś taki jak Vanessa, jest to, że hurtowo ukradła partnera transseksualnego historię życia i umieścił ją w fikcji w dość obraźliwy sposób. I zarobił na tym wystarczająco dużo pieniędzy, aby zapłacić za mieszkanie na Greenpoincie. Ma więc z tego powodu trwałe , nierozwiązalne poczucie winy, z którym stara się zaradzić, pozwalając partnerowi mieszkać z nią w tym mieszkaniu za darmo, mimo że jest oczywiste, że nie dogadują się i muszą zerwać. Jej gest jest taki: Nie, jak święta, pozwolę ci zostać ze mną i powiem, że cię kocham i powiem, że ten związek jest… Myślę, że kształtuje ją w tym poczucie winy sposób. Kiedy Karla spotyka Bahlula, w zasadzie rzuca Bahlula na Vanessę, wiedząc, że Bahlul może będzie szturchał jego poczucie winy.
I ostatnia rzecz, którą powiem na temat poczucia winy, to to, że są to lękowe kompleksy winy. Objawiają się stanami lękowymi i nerwicami. Coco ma inny stopień poczucia winy, ponieważ poziom troski Coco jest bardziej szczery. Myślę, że Coco to osoba, która ma w sercu prawdziwą miłość. Jest naprawdę ciekawy i zaangażowany w tę piękną młodą osobę. Z tego powodu, jak sądzę, ona czuje się tym bardziej dotkliwie, poczucie winy, że może trochę go szpiegowała albo trochę go pożądała. Bycie do niego romantycznie pociągającym, a nie tylko czysto macierzyńskim, jest dla niego dobrotliwie pomocne. Myślę, że poczucie winy ostatecznie wpływa na Coco pod koniec filmu, w niemal operowy sposób, którego żadna z pozostałych postaci nie ma dość szczerego, prawdziwego uczucia, by doświadczyć.
AVC: Ciekawiła mnie charakterystyka Terry’ego – na początku rzeczywiście wydawało mi się, że nie chcę powiedzieć, że to typowa postać, ale ten typ milenialsów z Brooklynu, o którym wspomniałeś. Pomyślałem, że ujawnienie, że był, można powiedzieć, fanatykiem podczas histerii związanej z 11 września, było naprawdę interesujące.
TH: Jest nowym ateistą, tak.
AVC: W jaki sposób – jako aktor, scenarzysta, reżyser – wybierasz te postacie z wątków tematycznych, na przykład „ To jest zjawisko, którym chcę się zająć” , a potem sprawiasz, że czują się jak prawdziwi ludzie, których możesz spotkać na świeżym powietrzu?
JE: Myślę, że dla aktora bardzo ważne jest, aby być naprawdę ciekawym tematów, jakie porusza dana postać, być może jakie tematy społeczne i polityczne reprezentuje. Myślę, że bardzo, bardzo pomocne jest omówienie tego wszystkiego, abyś podświadomie to przyswoił. Ale ostatecznie myślę, że niezależnie od tego, co o sobie myślimy, jeśli chodzi o archetyp, pokoleniowy, polityczny punkt widzenia, na co dzień jesteśmy świniami. Wiesz, że? Jesteśmy świniami polującymi na trufle. Jesteśmy małostkowi, drażliwi i głodni. Myślę, że dla mnie ważne było, na poziomie aktorskim, naprawdę podczas kręcenia, aby nie martwić się tymi poważniejszymi rozmowami, które prowadziliśmy z Thedą. Jedną z największych przyjemności w moim życiu była praca z reżyserem tak mądrym jak Theda, który jest także jednym z moich największych przyjaciół, który naprawdę chciał porozmawiać o takich sprawach. To się nigdy nie zdarza. Ale kiedy wzywano do działania, myślę, że ważne było, aby motywacje były czysto bezpośrednie i małostkowe. Theda również, włączając się w ten proces, była bardzo zainteresowana pomysłem, aby zawsze mieć jakiś element odwracający uwagę. Porozmawialiśmy o tym trochę i było to dla mnie bardzo pomocne. Nie sądzę, że udało mi się to zrobić w tym filmie.
AVC: Czy możesz rozwinąć znaczenie słowa „rozpraszanie”?
JE: Na przykład staram się nie mieć laserowo skupionej intencji: „ To jest to, co czuję i to, czego potrzebuję” . Myślę, że rodzaj efemerydy Covid był do tego idealny. Zawsze sprzątasz coś na wynos albo zawsze próbujesz poradzić sobie z Wi-Fi. Bluetooth nie działa. Spryskujesz wszystko. Myślę, że grając w oderwaniu od rzeczywistości, nie skończysz jako aktor na próżno próbując ucieleśniać czyjąś politykę. Odwrócenie uwagi, a właściwie próba znalezienia odrobiny rozrywki w prawdziwym życiu, zapobiega przemianie się w papierowe lalki.
TH: Z mojego punktu widzenia, z własnego doświadczenia w pisaniu, wynika, że istnieje realne ryzyko prób uczynienia ludzi zbyt skomplikowanymi w służbie „rzeczywistości”. W służbie prawdopodobieństwa lub pozoru rzeczywistości. Tak naprawdę chcę dwuwymiarowej postaci z pewną tajemnicą, pochodzącą od aktora. Albo coś, co być może jest niewyjaśnione. Nie wiem, czy mi się to ogólnie udało, ale mam wrażenie, że na przykład Bahlul jest czystą niewinnością. A Terry to czyste poczucie winy i niepokój. A Karla to czysty sabotaż, a Leo to czysty, obskurny hedonizm. Uważam, że właściwie, jeśli robisz coś dwuwymiarowego, z dumą, jakbyś lekko ujął karykaturę, nie musisz zawsze grać w rejestrze karykatury. Ja z pewnością nie, John nie, Qaher nie. Aktor jednak wnosi do tego całą swoją osobę i stąd bierze się głębia. A wtedy także, w interakcji tych dwuwymiarowych postaci, można stworzyć wielką polifonię, wiele podobieństw i wiele sprzeczności. Dla mnie to mój ulubiony sposób pisania. Dlatego też film zawiera elementy karykatury. Po prostu mam wrażenie, że dzięki temu lepiej się poruszasz. To sprawia, że rzeczy się dzieją.
AVC: To fascynujące. Nie chciałem nazywać tego karykaturą, bo niektórzy pisarze by się tym obrazili.
TH: O nie, uwielbiam to. To dla mnie naprawdę ważne. To niezbędne.

