Krążek zatrzymuje się tutaj

NHL naprawdę trzeba zapytać i odpowiedzieć, jaki rodzaj produktu oferuje teraz fanom. W tej chwili nie chodzi tylko o 60 graczy w protokole COVID. Faktem jest, że liga nie robi wyjątków od limitu wynagrodzeń dla drużyn, które zostały pozbawione części swojego składu z powodu COVID. Co spowodowało, że zbyt wiele drużyn musiało jeździć na łyżwach bez normalnego wypełnienia graczy dzięki ilości, bez której muszą się obejść z powodu pozytywnych testów i niemożności zastąpienia ich z drużyn z niższej ligi.
Bruins mieli zeszłej nocy 17 łyżwiarzy (zamiast zwykłych 18), i to nie po raz pierwszy. Huragany miały ich 16, podobnie jak Pantery i Avalanche. Flames nie mogli nawet grać. To nawet nie jest przejście przez harmonogram. To nie jest prawdziwe.
Logicznym krokiem jest wstrzymanie sezonu, choćby na tydzień lub dwa, aby zobaczyć, jak wypadną te wszystkie pozytywne testy, aby zobaczyć, czy ktoś naprawdę zachoruje, i pozwolić graczom wyczyścić protokoły, jednocześnie usuwając szansę na rozprzestrzenienie się go większej liczbie członków zespołu i personelu.
Ale wydaje się, że NHL nie osiągnie tego kroku bez jakiejś katastrofy. Gry w okresie świątecznym należą do najchętniej odwiedzanych na wielu rynkach. Dostaną tę gotówkę po tym, jak przegapili ją w zeszłym roku.
Jeśli liga nie zostanie wstrzymana i ma przerwę olimpijską, której prawie na pewno nie użyje do nadrabiania meczów, to zezwolenie zespołom na umieszczenie przynajmniej pełnego zespołu na lodzie nie wydaje się wielkim krokiem.
Być może martwią się, że system zostanie oszukany, ale trudno sobie wyobrazić, jak to się stanie. Zespoły grały w osłabieniu w poprzednich sezonach dzięki ograniczeniom dotyczącym limitów, ale wynika to ze złego zarządzania. Takie jest życie w pandemii, a jeśli NHL ma nalegać na przeoranie, przede wszystkim zyski, musi zmienić zasady, aby zespoły mogły przynajmniej wypuścić coś zbliżonego do gotowego produktu. Proszenie fanów, żeby to oglądali, nie jest w porządku wobec nikogo.

