OJ i ja: Rachunki, morderstwa, żarty z Normy i dorastanie w cieniu Juice
„Niezły bóbr.”
„Dziękuję, właśnie to nafaszerowałem”. [ Podaje wypchanego bobra. ]
To piękna wymiana zdań pomiędzy Leslie Nielsenem i Priscillą Presley w „Nagiej broni” , scena utrwalona w mojej korze mózgowej, ponieważ dokładnie pamiętam, jak siedziałem przez nią, mając osiem lub dziewięć lat, obok mojej babci. Z jakiegoś powodu to bardziej rzuca się w oczy niż prezerwatywy do ciała, oddawanie moczu z gorącym mikrofonem czy całkowicie zapomniane i przypadkowe zdanie „jakie nogi chciałbyś ssać przez jeden dzień”. Tak naprawdę, zanim skończyłem 12 lat, mój starszy brat i ja obejrzeliśmy całą trylogię w właśnie takiej scenerii: salon babci, popcorn, różne słodycze, celowo wypożyczony VHS. Wszystko to nie miało nic wspólnego z zaniedbaniami nadzorczymi lub nieznajomością treści. Tam, skąd pochodzę, w tym pokoleniu „Naga broń” miała być oglądana w całej rodzinie i wspólnie celebrowana z prostego faktu: we wszystkich filmach zagrał OJ Simpson.
powiązana zawartość
powiązana zawartość
- Wyłączony
- język angielski
Dorastałem w Buffalo, zaledwie kilka mil od apartamentowców, w których według legendy po raz pierwszy zamieszkał nowo przybyły do miasta Simpson, po tym jak w 1969 roku został powołany do wojska przez Buffalo Bills. Korek z trudnego San Francisco, świeżo po dynamicznym sezonie Heismana w USC, był wznoszący się, elektryczny, galopujący, ledwo kolorowy wir zbyt dużych naramienników. Potrafił juczyć jak Barry Sanders, nabrać pary jak ładunek, odbijać się od obrońców lub pozostawiać ich w zakurzonym poniżaniu, a wszystko to w gorącej agresji, która była równie gwałtownie w górę i w dół. W ciągu dziewięciu sezonów spędzonych w drużynie Bills pięciokrotnie występował w zawodach All-Pro i Pro-Bowler, czterokrotnie był liderem ligi w biegu szybkim i jako pierwszy w sezonie przebiegł 2000 jardów. Trzy miesiące po moich drugich urodzinach został wprowadzony do Galerii Sław NFL. A potem nadszedł akt drugi.
Oczywiście, to wszystko działo się w dawnych czasach, w dawnych czasach. Chociaż moim Billem, który wracał, był Thurman Thomas, nawet w epoce mojego ziemskiego przybycia i chrztu piłkarskiego tradycja OJ wisiała w szarej atmosferze Buffalo niczym wszechobecna perspektywa śniegu. Pił w Mulligan's na Hertel. Przyszedł ubrany w futro. Było to miejsce egzekucji gangsterów, gdzie regularnie bywał Rick James, inny lokalny bohater. Mój wujek pokonał Billa w siłowaniu się na rękę na zapleczu tego samego lokalu. Takie historie towarzyszyły mojej formacji, uświetniając świąteczne spotkania i dodając pikanterii atmosferze wyłożonych boazerią jadalni, w których płynęły Genesee Cream Ale, Marlboro palone na zawsze w popielniczkach i ropiejące złamane serca po utraconych Super Bowl. Mój dziadek był na meczu, na którym OJ pobił rekord w biegu na 2000 jardów, a jego koledzy z drużyny podnosili go z boiska na ramionach, w zwolnionym tempie, jakby to był koniec Rudy’ego . Nie jestem pewien, czy rzeczywiście nim był, czy też jest to rodzaj nadmuchu i nadmuchu pamięci starożytnych opowieści opowiadanych przez starszych mężczyzn młodym chłopcom, zapamiętywanych przez mężczyzn w średnim wieku myślących o zmarłych dziadkach, wszystko teraz przesiąknięte życzeniami i pokolorowane poprzez fragmenty filmów sportowych. Wspomnienia na wpół zalane alkoholem i niekończący się rytm lat. Czasami prawda może być równie nieistotna, jak dowód DNA. Jestem pewien, że widać wyraz twarzy mojego dziadka, wujka, szacunek i niemal świętą ciszę, która zapada, gdy omawiają dni gry tego człowieka i okres pierwszej świetności Billa. To plus obiektywny fakt, że wszyscy wiedzieliśmy, że jego praca jako Nordberga w Gun była równie świetna. Ponieważ oglądaliśmy, przewijaliśmy do tyłu i oglądaliśmy jeszcze raz, widzieliśmy go rozświetlonego mnóstwem wystrzałów, a potem dostał w głowę, a potem oparzył rękę o piec, ale potem mokra farba na kurtce, z doskonale wygłoszonym „o nie…” Kto by pomyślał o dodaniu ciasta do twarzy? A potem pułapka na niedźwiedzie?
Czerwiec '94 był już blisko początku dni, w których można było zostać samemu w domu. Kiedy rodzice wychodzili na weekendowe wieczory, czasami zostawałem z Segą Genesis i Mighty Tacos i echem pustego domu. W ten fatalny piątkowy wieczór zadzwonił telefon wujka w Los Angeles. Włącz telewizor. To OJ. On biegnie. A raczej jeździć. Albo raczej podróżowanie pod eskortą policji. Kilka dni wcześniej rozeszła się wieść, że nie uważa się go za zamieszanego w morderstwo Nicole Brown i Rona Goldmana; rozeszło się po całym domu jak długo oczekiwany telefon od lekarza, och, uff . To łagodne. On nie jest podejrzany. A teraz to. Ten sam wujek, prawnik, wydawał się być reporterem rodziny na miejscu, udzielającym pierwszej pomocy. Podczas procesu i przez jakiś czas po nim ten sam wujek utrzymywał, że Simpson jest niewinny. A przynajmniej, być może, istniały uzasadnione wątpliwości. Mówimy sobie różne rzeczy o tych, których kochamy.
Z dzieciństwa najbardziej pamiętam reklamy Hertza, biegi przez płotki i sposób, w jaki jego sporadyczna obecność jako reportera pobocznego sprawiała, że niektóre mecze Billsa były wyjątkowe. Ten uśmiech mierzony raczej w tonażu niż w watach, potężna uprzejmość, swobodny wdzięk byłych sportowców, lekko załamanych, ale pomarszczonych z tego powodu, niegdyś wielkiego, który zrobił to wszystko, który mógł wejść do każdego pokoju, gdziekolwiek i od razu być uwielbianym, mógł spocząć na laurach, dla osiągnięcia których przełamał tak wiele prób. Jego obecność miała w sobie zasłużoną i łatwą do zrozumienia złotość. Urok, który można było poczuć poprzez telewizor, w naszym salonie. I na pewno w salonach w całym mieście. Był jednym z nas tam na górze. On to zrobił. I wszyscy go kochali.
Proces był jedynym przypadkiem, poza meczami Billsa, kiedy mój dziadek zarekwirował telewizję. Przyglądałem się dalej: babcia częstująca słonymi przekąskami, jakby to była kolejna rzecz związana ze sportem, partacze Marcii Clark i Christophera Dardena oraz bębnienie Johnniego Cochrana. Ale przede wszystkim obserwowałem mojego dziadka. Było to stare powiedzenie o tym, że nigdy nie powinno się spotykać swoich bohaterów, z wyjątkiem przypadków milionowych, i przeformułowane na odcinek Strefy mroku . Nigdy nie zobacz, jak twoi bohaterowie są oskarżeni o podwójne morderstwo. Nigdy nie patrz na siebie ani na mężczyznę, którego najbardziej podziwiasz, wykonującego emocjonalną i logiczną gimnastykę niezbędną do myślenia, że może , może on tego nie zrobił. W tamtym momencie chciałem po prostu, żebyśmy wrócili do oglądania Columbo . Wydawało się, że w którymkolwiek z tych odcinków było znacznie więcej niewiadomych.
Moja reakcja mogła być nadmiernie poinformowana przez Norma Macdonalda. Suchość była moim sygnałem. Był taki dowcip o rozwodzie Lyle’a Lovetta i Julii Roberts, którego nigdy nie mogłem wyrzucić z głowy i którego nie mogłem przestać powtarzać. Założeniem była puenta. I jakie to idealne: to, co masz przed sobą, ta głupia rzecz, sam świat, jest najzabawniejsze. Czy o to właśnie chodziło? Czy to było życie? Czy naprawdę można było uniknąć morderstwa i czy było to zabawne ? Zastanawiałem się nad jego dostawą. Pochylił się, nieśmiało, bez ironii, bezpośrednio i wyraźnie. Nie był tylko tym zabawnym, był też dobrym facetem, nieubłaganie, klaunem, który jako jedyny widział. Ale żarty z OJ nie dotyczyły tylko czegoś lub kogoś innego. Nie do końca. W ten sam sposób, w jaki Bills byli w jakiś sposób obiektem riffu w skądinąd zupełnie pozbawionym żartów X-Files .
Wydawało się, że po trzydziestce wzrosło zainteresowanie Simpsonem i procesem. Jak nowe pokolenie przybywające do starego zespołu. Patrzyłem oszołomiony na przypadkowych, młodych ludzi i ludzi nie uprawiających sportu w moim nowym miasteczku na Środkowym Zachodzie, którzy sami zastanawiali się: „Czekaj, czy OJ był naprawdę dobry ?” Specjalnie zamówiłem i pochłonąłem napisaną przez Simpsona książkę „ If I Did It” , teoretyczne, ale prawdopodobnie także faktyczne przyznanie się do winy, uzasadnienie, że dochód trafi do rodziny Goldmanów, racjonalizację, że nikt inny jak Chuck Klosterman był zdumiony niezwykłością takich artefakt. Widziałem, jak Cuba Gooding grał go w The People VOJ Simpson : American Crime Story , a moja perspektywa zmieniła się na tragedię Marcii Clark, Dardena i całego spartaczonego systemu wymiaru sprawiedliwości. Razem z innym byłym emigrantem z Buffalo siadaliśmy przy piwie i porównywaliśmy notatki na temat OJ: Made In America , przeżywając na nowo naszą wspólną traumę, kręcąc głowami na widok niesprawiedliwości i surrealności, tworząc w myślach krótkie wykłady na temat nas samych w tym eposie. Wysyłaliśmy do siebie SMS-y, ilekroć któreś z nas natknęło się na Naked Gun . Zastanawialibyśmy się, czy moglibyśmy lub powinniśmy nadal się tym cieszyć. Kiedy był już późny wieczór i nikogo nie było w pobliżu, robiłam to. Wciąż robię.
Mniej więcej w czasie moich czterdziestych urodzin, pewnej spokojnej nocy, moje dzieci głęboko śpią, mój ojciec od dawna nie żyje, mój wujek nie żyje, moi dziadkowie nie żyją, mój brat 500 mil stąd, Bills znów depczą po pełnym nadziei i pomyślnym, a ostatecznie miażdżącym smutny koniec kolejnego sezonu, przyjaciel przyniósł sześciopak i prezent, na widok którego niemal zakręciło mu się w głowie. Myśląc, że to dziwne, jak dumny był i promieniejący, delikatnie rozdarłam papier do pakowania. Było tam oprawione w ramkę, podpisane zdjęcie OJ-a, biegnącego szorstko po kilku New York Jets, z delikatnymi wirami kursywy pisanej ostrym pismem, prawdopodobnie utworzonymi przez dumne ręce socjopatycznego podwójnego mordercy. Makabryczne, pokręcone, jego istnienie w moim domu było obrazą społeczeństwa i dobrego smaku. Wzruszyło mnie jednak chore zrozumienie przez mojego przyjaciela mojego istnienia, miasta Buffalo, naszej niepewnej pozycji w świecie uważnych obserwatorów, żarliwych fanów, którym tak bardzo zależy, którzy wiążą swoje nadzieje i tożsamość z rzeczywistością. -występy terenowe nieziemskich sportowców, których nigdy nie poznamy, których życia wewnętrznego nie mogliśmy pojąć. Moja żona pokręciła głową ze zrozumieniem, wyrażając dezaprobatę, jak nauczyła się postępować z większością aspektów mojej dziwnej fascynacji, tym szczególnym pokręconym wątkiem mojej osobistej historii. Przepraszając, obiecałem, że zdjęcie zostanie umieszczone w niewidocznym zakątku piwnicy. Nie zrobiłem nic złego tym czynem, mówiłem sobie, więc jej mówiłem. Jestem tylko odbiorcą, świadkiem absurdu świata. Prawdę mówiąc, nienawidzę tego małego zakątka mojej piwnicy i czasami zastanawiam się nad wibracjami, pozostałościami i czy w jakiś sposób nie jestem współwinny nieustannego rozczarowania Billsa na boisku. A jednak czasami, może częściej, niż chciałbym przyznać, odwiedzam, robię mały szczyt, bo każdy z nas od czasu do czasu musi spojrzeć sobie w lustro. Nienawidzę tej małej części siebie. Ale na pewno nigdy go nie prześcignę.















































