Paul McCartney opowiada o tym, jak jego zmarła matka stała się jego największą muzą

W swojej nowej dwutomowej kolekcji Lyrics: 1956 to the Present , Sir Paul McCartney oferuje niezrównane spojrzenie na swój proces twórczy, dzieląc się historiami kryjącymi się za 156 jego piosenek. Obejmują one od jego najwcześniejszych prób jako nastolatka z Liverpoolu pod koniec lat pięćdziesiątych, aż po te, które zakończył niedawno, w środku blokady koronawirusa. Rozległość jego wpływów jest zdumiewająca, kompozycje czerpią pomysły z tak różnych źródeł, jak Beach Boys, Bach, ptaki, Buddy Holly, brytyjska monarchia, komiksy, bilety parkingowe, nekrologi, a nawet skromny zestaw do soli i pieprzu. Ale być może najpotężniejszą – i przejmującą – muzą jest jego matka Mary, która zmarła na raka, gdy McCartney miał zaledwie 14 lat.
Nieoczekiwana śmierć Mary zniszczyła rodzinę McCartney, dla której była głównym źródłem siły i wsparcia. Jak sam przyznaje w Tekstach , strata była „coś, z czym nigdy się nie pogodziłem”. Poradził sobie, rzucając się w opanowanie gry na gitarze. Mary była inspiracją dla wielu piosenek, w tym jednej z jego pierwszych, melodyjnego skeczu zatytułowanego „I've Lost My Little Girl”. Jak zauważa McCartney w Lyrics , tytuł jest bardzo wymowny. „Nie musiałbyś być Zygmuntem Freudem, żeby rozpoznać, że piosenka jest bardzo bezpośrednią odpowiedzią na śmierć mojej matki. Zmarła w październiku 1956 roku w strasznie młodym wieku 47 lat. Napisałem tę piosenkę później tego samego roku”.
Jego rozwijające się pisanie piosenek posłużyło jako punkt połączenia z jego nowym przyjacielem, Johnem Lennonem , którego poznał zaledwie kilka miesięcy później, latem 1957 roku. „[To] dało nam coś wspólnego, co samo w sobie było zupełnie niezwykłe”, wyjaśnia McCartney. . „Poszedłem do szkoły z tysiącem chłopców i nigdy nie spotkałem nikogo, kto powiedziałby, że napisał piosenkę… Zaskoczyliśmy się nawzajem. A potem logicznym rozszerzeniem było: „Cóż, może moglibyśmy napisać jedną razem. ' Więc tak zaczęliśmy. I staliśmy się wersjami siebie nawzajem”.
Ale łączyło ich więcej niż aspiracje do pisania piosenek. Zaledwie rok od ich przyjaźni, oboje połączyła tragedia, kiedy matka Lennona, Julia, została powalona i zabita przez policjanta po służbie przed domem, w którym mieszkał w lipcu 1958 roku. Osobiste urazy wytworzyły więź, która pomogła im przetrwać burzliwe lata Beatlemania przed nami.
Najsłynniejsza kompozycja McCartneya, „Yesterday” z 1965 roku, słynna przyszła mu do głowy we śnie. Teraz najczęściej nagrywana piosenka XX wieku, fani wysuwają teorię, że żałobna ballada była podświadomym wyrazem żalu z powodu druzgocącej straty wczesnej. McCartney, który przez lata sprzeciwiał się temu pomysłowi, jest teraz skłonny się zgodzić. „Za każdym razem, gdy dochodzę do linijki »Nie jestem w połowie takim mężczyzną, jakim byłem«, przypominam sobie, że straciłem matkę jakieś osiem lat wcześniej. piosenkę, do której zawsze mówiłem: „Nie, nie wierzę”. Ale wiecie, im więcej o tym myślę – widzę, że mogło to być częścią tła, w końcu nieświadomości stojącej za tą piosenką.To było tak dziwne, że po prostu nie rozmawiano o stracie naszej matki z powodu raka. Ledwie wiedzieliśmy, czym jest rak, ale teraz nie jestem zaskoczony, że całe to doświadczenie pojawiło się w tej piosence, w której słodycz konkuruje z bólem, którego nie można do końca opisać”.
Według McCartney ten ból nie ograniczał się do wyciskania łez z ładunkiem sznurka. Melancholia pojawiła się również niespodziewanie w szybkich numerach, takich jak „Lady Madonna” z 1968 roku. Jego ukłon w stronę boogie-woogie pioniera rocka, Fatsa Domino, jest jednocześnie hołdem dla matriarchatu. „Piosenka, która przedstawia bardzo obecną, opiekuńczą matkę, musi być pod wpływem tego okropnego poczucia straty” – pisze. „Pytanie o to, jak Lady Madonnie udaje się „nakarmić resztę” jest dla mnie szczególnie przejmujące, ponieważ nie trzeba być psychoanalitykiem, żeby dowiedzieć się, że ja sama byłam jedną z „reszty”. Musiałam czuć się pominięta. To naprawdę hołd dla postaci matki, hołd dla kobiet.
Ale wspomnienia jego zmarłej matki nie zawsze były bolesne. Zimą 1968 roku, gdy narastały problemy biznesowe i interpersonalne, a Beatlesi zaczęli powoli się rozpadać, Mary złożyła synowi kolejną wymarzoną wizytę. „Robiłem zbyt wiele wszystkiego, byłem zepsuty, a to wszystko zbierało swoje żniwo” – mówi McCartney w Lyrics . „Zespół, ja – wszyscy przechodziliśmy przez kłopoty… i wydawało się, że nie ma żadnego wyjścia z bałaganu. Pewnego dnia zasnąłem wyczerpany i miałem sen, w którym moja mama (która zmarła 10 lat wcześniej) faktycznie do mnie przyszło”. Dawała pociechę z zaświatów, proponując proste słowa nadziei i męstwa: Niech tak będzie .
„Kiedy śnisz o zobaczeniu kogoś, kogo straciłeś, nawet jeśli trwa to tylko kilka sekund, naprawdę czujesz, że jest tam z tobą i jest tak, jakby zawsze tam był” – kontynuuje McCartney. „Myślę, że każdy, kto stracił kogoś bliskiego, rozumie to, szczególnie w okresie tuż po jego odejściu… Ale w tym śnie widok pięknej, miłej twarzy mojej mamy i przebywanie z nią w spokojnym miejscu było bardzo pocieszające "Od razu poczułam się swobodnie, kochana i chroniona. Moja mama była bardzo uspokajająca i, jak wiele kobiet, była także tą, która podtrzymywała naszą rodzinę. Podtrzymywała nas na duchu. Wydawało się, że zdała sobie sprawę, że się martwiłam o tym, co działo się w moim życiu i co się stanie, a ona powiedziała mi: „Wszystko będzie dobrze.Niech będzie."
„Let It Be” ostatecznie stał się tytułowym utworem na ostatnim albumie The Beatles w 1970 roku, służąc jako filozoficzne epitafium zespołu. W ciągu półwiecza został przyjęty jako nowoczesny śpiewnik, inspirujący wiarę milionów ludzi przeżywających własne czasy kłopotów. McCartney wybrał tę piosenkę na zakończenie swojego kulminacyjnego występu na historycznym koncercie dobroczynnym Live Aid w 1986 roku , który transmitował boskie przesłanie matki na cały świat.
Piosenka przyniosła kompozytorowi pocieszenie po raz kolejny w 1998 roku, kiedy tłum przyjaciół i bliskich zaśpiewał „Let It Be” na nabożeństwie żałobnym za żonę McCartneya, Lindę, która zmarła na raka piersi po prawie 30 latach spędzonych razem. Strata była niszczącym echem tragedii, którą przeżył jako chłopiec, ale muzyka – i pełne miłości przesłanie od matki – zapewniły mu, tak jak wielu na całym świecie.