Departament Torturowanych Poetów Taylor Swift utknął w przeszłości

Taylor Swift zgromadziła ogromną ilość wiedzy, którą można przeszukać. Zwykły fan nie musi znać całej historii, aby cieszyć się jedenastym albumem artysty „ The Tortured Poets Department” , ale czy zwykli fani Taylor Swift w ogóle jeszcze istnieją? W ciągu ostatnich trzech lat przeszła drogę od megasławy do ultrasławy, aż do czegoś, na co być może nie mamy jeszcze słów , gromadząc coraz więcej fanów, którzy są tutaj nie tylko ze względu na muzykę, ale także ze względu na pełne doświadczenie Taylor Swift. Obejmuje to romans, pisanki i to, jak jej muzyka łączy się jak czerwony sznurek na tablicy z dowodami.
powiązana zawartość
Swift nie jest jedyną artystką, której twórczość prowadzi rozmowę samą ze sobą, ani pierwszą, która powraca do pomysłów na wielu albumach. Ale Departament Torturowanych Poetów istnieje w nieuniknionym cieniu niesamowitego wolumenu muzyki bezpośrednio go poprzedzającej. W wielu utworach łatwo jest wskazać analogię, muzycznie lub tekstowo, z poprzedniego albumu. „Kto się boi małego starego mnie?” czy jest „szaloną kobietą” tego albumu; odniesienie do resuscytacji krążeniowo-oddechowej w „So Long, London” nieuchronnie przypomina „You’re Losing Me”. Być może nie byłoby to niekorzystne, gdybyśmy mieli czas z dala od tych powtarzających się tematów. Ale Swift wydał osiem albumów w ciągu ostatnich czterech lat, a wpływ tej hiperproduktywności jest widoczny w Tortured Poets . Pod względem produkcyjnym wiele utworów powstałych we współpracy Swifta z Jackiem Antonoffem brzmi jak strony B Midnights lub, co gorsza, jak utwory Vault Tracks z 1989 r . (w zasadzie strony C). Utwory, które są zupełnie nowe, sprawiają wrażenie stworzonych wcześniej w kontekście Taylor Swift Experience.
powiązana zawartość
- Wyłączony
- język angielski
TTPD uderza w znane rytmy z albumu Taylor Swift: rozwlekłe, napisane przez siebie diatryby i celowo niszczycielski „utwór piąty”. Jest nowy, kiczowaty hymn popowy (poprzednie: „Welcome To New York”, „You Need To Calm Down”, „Bejeweled”), „I Can Do It With A Broken Heart”. Piosenka wywodzi się z osobistych doświadczeń Swift, gdy musiała wyruszać ze swoim występem w trasę ze złamanym sercem, ale została napisana i wykonana w sposób niemal kliniczny, zaprojektowana jako okrzyk bojowy dla pewnego rodzaju dziewczyny-boss, która jest pogrążona w miłości. „Broken Heart” to niczego niepodejrzewająca teza na temat całego albumu. Swift zapewnia, że jest znakomitą profesjonalistką, „ponieważ jestem nieszczęśliwa i nikt nawet o tym nie wie”. Ale nie dowiesz się, że w jej tekstach kryje się prawdziwy ból, po prostu słuchając jej stałego, niewzruszonego głosu w Tortured Poets . Dzięki jej ponownym nagraniom minęło tak wiele lat między autorką piosenek a piosenkami, że nie może już uzyskać dostępu do surowego gniewu, smutku i ekstazy – prawdy – w swoim występie. Jednak nawet w tej nowej muzyce, powstałej prawdopodobnie w obliczu złamanego serca, Swift często jest dziwnie odległy od emocji, o których śpiewa.
Są momenty, w których głos Swift ociera się o autentyczne uczucia, jak drżąca złość w „So Long, London”, gdzie przyznaje, że jest „wkurzona, że pozwalasz mi dać ci całą tę młodość za darmo” lub jej zapierające dech w piersiach „ stare nawyki umierają z krzykiem” w „The Black Dog” (jedna z najlepszych piosenek w kolekcji, więc Swift, jak ma w zwyczaju, umieszcza ją jako utwór dodatkowy). Podobnie Departament Torturowanych Poetów jako całość spogląda na wielkość, nigdy nie angażując się w pełni. Pomysły, które ożywiają album, są solidne; istnieje pyszne napięcie pomiędzy frustracją Swift, gdy zawsze nazywa się ją „szaloną”, a przyznaniem, że miłość rzeczywiście powoduje, że tak się czuje. Niektóre piosenki niemal wytrącają Swift ze spokoju, szczególnie te wyprodukowane przez Aarona Dessnera (dobrym przykładem jest duży most w „The Smallest Man Who Ever Lived”). Nawet Antonoff, którego sukcesy ze Swiftem są niezaprzeczalne, czasami czuje się tu świeżo, jak w zmysłowej historii „Mogę go naprawić (naprawdę nie mogę)”.
Album radzi sobie najlepiej, gdy robi się trochę dziwnie lub trochę głośno (lub jedno i drugie, w wyróżniającym się duecie „Florida!!!” z Florence and the Machine). Działa to również wtedy, gdy opiera się na swoim poczuciu humoru, biorąc banalne, wywołujące przewracanie oczami tytuły piosenek i zmieniając je w nieoczekiwany sposób. „Down Bad” nabiera sprytnego podwójnego znaczenia, gdy Swift zostaje wysłany z powrotem na Ziemię przez pozaziemską miłość; „loml” – ballada o byciu prowadzonym przez kogoś, kto powiedział, że Swift jest miłością ich życia. Utwór tytułowy także jest zabawniejszy, niż mogłoby się wydawać z melodramatycznego marketingu. Swift i jej kochanek nie są poetami torturowanymi, zauważa swojemu żałosnemu, ale uroczemu, smutnemu chłopcu z maszyną do pisania: „Jesteśmy nowoczesnymi idiotami”.
Wszystkie te mocne strony zawiera utwór „Ale tatusiu, ja go kocham”, który niesie słabe echo wiejskiego Taylora w zachwycającym, dorosłym lustrze „Love Story”. Tym razem bohaterkę nie obchodzą pesymiści, którzy nie aprobują jej związku – jest gotowa uciec ze swoim złym chłopcem Romeo i mimo wszystko gonić za „dziką radością”. To jedno z wielu ostrzeżeń zawartych na albumie, że Swift nie może i nie będzie żyć zgodnie z oczekiwaniami społeczeństwa, a nawet jej fanów. „Rodzę jego dziecko” – śpiewa, po czym uśmiecha się ironicznie: „Nie, nie rodzę, ale powinniście zobaczyć swoje twarze”.
The Tortured Poets Department to album absolutnie dobry. Swift rzadko robi złe; nawet płyta taka jak Lover (na samym dole mojego osobistego rankingu albumów) wyróżnia się dużym swingiem i próbowaniem różnych dźwięków. Wynik jest niejasny, ale przynajmniej interesujący — nie można tego samego powiedzieć o TTPD . Na poprzednich albumach była wyraźna siła motywująca: chęć udowodnienia, że napisała własną muzykę ( Speak Now ), chęć spróbowania swoich sił w popie ( Red ), chęć bycia najlepszą w popie ( 1989 ), chęć odpowiedzi na hejterów ( Reputation ), chcących zacząć od nowa po opuszczeniu swojej długoletniej wytwórni płytowej ( Lover ), chcących czuć się istotnymi, gdy świat się kończy ( folklor i nie tylko ). Heartbreak jest pozornie czynnikiem motywującym Tortured Poets , ale po bezprecedensowym sukcesie i uznaniu zdobytym dzięki ponownemu nagraniu swoich starych albumów, nie ma już nic do udowodnienia. W swoim dokumencie Miss Americana Swift powiedziała , że czuje się zamrożona w wieku, w którym stała się sławna. Być może jej muzyka również zamarła, zatrzymując się na szczycie, który przyniósł jej niezrównany czwarty Album Roku Grammy for Midnights . Do czego ona teraz dąży? Gdzie jest wyzwanie?
Dla Swifta „telefonowanie” jest bardziej dopracowane, profesjonalne i wciągające, niż mogłaby twierdzić większość innych muzyków, niemniej jednak TTPD brakuje iskry . Może gdyby jej najnowsze wydawnictwa nie były takim maratonem, gdyby jej trwająca trasa Eras Tour nie była dosłownym maratonem, miałaby energię, aby popchnąć swoją produkcję w nowe kierunki i miałaby więcej czasu na ewolucję sposobu, w jaki pisze o znanych tematach i pomysłach (miłość pod gwiazdami, widmowe obrączki, uwięzienie w klatce – słowo często używane w TTPD ). Swift jest oczywiście zdolny do doskonałości. Gdyby tylko dała temu albumowi przestrzeń do rozwoju, gdyby go pielęgnowała i przycinała, ten wpis mógłby zmienić się z dobrego w świetny. Jeśli lubisz Taylor Swift, spodoba ci się Departament Torturowanych Poetów . Jeśli kochasz Taylor Swift, możesz mieć nadzieję na coś więcej.

