Dlaczego 15 lat po premierze „Glee” wciąż zyskuje popularność?

Jaki był najbardziej żenujący moment w Glee ? Zapytaj każdego, kto oglądał komedię muzyczną Ryana Murphy’ego w latach 2009–2015, a prawdopodobnie ma gotową listę żałosnych numerów muzycznych lub fabuł godnych WTF. Rozgrywający z liceum, który widzi twarz Jezusa w grillowanym serze, a jego kulminacją jest dramatyczne wykonanie utworu „Losing My Religion” REM? Nauczyciel języka hiszpańskiego, który stał się liderem klubu radości śpiewający „Blurred Lines” ze swoimi uczniami? Sarah Jessica Parker pojawi się na inspirowanym Świętem Dziękczynienia połączeniu „Turkey Lurkey Time” i queerowego hymnu Scissor Sisters „Let's Have A Kiki”?
powiązana zawartość
Co miesiąc film na TikToku, wątek na Twitterze lub post na Reddicie staje się wirusowy i zawiera listę najbardziej absurdalnych momentów z serialu. Kilka tygodni temu była to scena z odcinka pilotażowego, w której nieśmiała Tina (Jenna Ushkowitz) zapisuje się do chóru New Directions i jąkając się, pisze swoje imię jako „TTT-Tina”. Zrzut ekranu udostępniono na Twitterze/X, stwierdzając, że jest to „jedna z najbardziej szalonych rzeczy”, jakie kiedykolwiek zrobili scenarzyści Glee. To duże roszczenie. Program miał obszerny katalog do wyboru.
powiązana zawartość
- Wyłączony
- język angielski
Istnieją uzasadnione powody, aby patrzeć wstecz na Glee przez coś innego niż różowe okulary. W 2024 roku serialu nie da się oddzielić od otaczającego go tragicznego kontekstu – a mianowicie śmierci trzech kluczowych członków obsady i rzekomych toksycznych warunków na planie. To podtekst, gdy wyciągane są głupie momenty, zwykle z komentarzami w stylu „Nie mogę uwierzyć, że pozwolono im to zrobić” lub „To słabo się zestarzało”. Pod koniec Glee było bałaganem. Ale wierz lub nie, Glee była kiedyś dość samoświadoma. Kiedy Internet łączy te wszystkie momenty w jeden, błędnie rozumie jeden kluczowy fakt: choć Glee łatwo daje się wyśmiewać i memować, on również wziął udział w dowcipie. Przynajmniej na początku.
Jest wiele rzeczy, za które można winić Glee (najgorszą zbrodnią jest narzucanie światu „kultury mash-up”). Ale wokół serialu jest też sporo rewizjonistycznej historii. Kiedy serial pojawił się na scenie 15 lat temu (dokładnie 19 maja 2009 roku), został dobrze przyjęty. Pilot zapoznał nas z William McKinley High School, placówką edukacyjną w Ohio, gdzie oczywiście królowali sportowcy i cheerleaderki pod czujnym okiem trenerki cheerleaderek Sue Sylvester (Jane Lynch, najlepszy występ w karierze).
Na samym dole łańcucha pokarmowego, zwykle przecierając oczy błotem, znajdował się chór pokazowy, czyli tytułowy „klub radości”. Kierowana przez Willa Schuestera (Matthew Morrison), nauczyciela języka hiszpańskiego z zamiłowaniem do rapowania białych facetów, stanowili rozdartą grupę składającą się z Kurta (Chris Colfer), Mercedes (Amber Riley), Tiny (Ushkowitz), Artiego (Kevin McHale) ) i Rachel (Lea Michele). „W chórze pokazowym nie ma nic ironicznego” – oświadczyła w pierwszym odcinku samozwańcza przyszła gwiazda Rachel.
To jeden z najzabawniejszych momentów tej części, bo pilot był przesiąknięty ironią, a scenariusz gęsty od dowcipów. Mówcie, co chcecie o Glee , ale ten pilot nie zgodzi się na ponowne obejrzenie. W tamtym czasie też był dobrze oceniany. Emily St. James z AV Club szybko pochwaliła „wspaniałą” obsadę, nazywając pierwszą część „najlepszym pilotem sieciowym od dłuższego czasu”. W ciągu kilku miesięcy po premierze wszechobecny i nieunikniony był cover utworu Journey „Don't Stop Believin'” zespołu Journey, który stał się pierwszym z wielu hitów list przebojów Glee .
Kiedy jednak większość ludzi mówi teraz o pilocie Glee, ma to na myśli jedną szczególnie dziwaczną fabułę. Tak, to ten, w którym pan Schuester szantażował popularnego piłkarza Finna (nieżyjącego już Cory'ego Monteitha), aby dołączył do New Directions, zasadzając go trawką. Pozbawiony kontekstu to absurdalny moment, ale drżąca kamera, która robi duże zbliżenie, dramatycznie pokazuje, że zostało to celowo głupie i mylące, i nie należy ich traktować poważnie.
To samo można powiedzieć o fabule, w której szefowa „Cheerio” Quinn (Dianna Agron) przekonuje Finna, że jest w ciąży, po tym, jak wysuszyć garby w wannie z hydromasażem. Krytycy mogą powiedzieć, że było to całkowicie nierealne, ale nigdy nie miało być naturalistycznym przedstawieniem problemów szkoły średniej. W świecie, w którym ludzie mogą w każdej chwili zaśpiewać, wszystko jest wykluczone; nie można utrzymać serialu na tych samych standardach, co zwykłego dramatu.
To nieporozumienie wynika, jak sądzę, po części z gatunku muzyczno-komediowego, w którym duży nacisk położono na „musical”. Ludzie zakładali i nadal zakładają, że przedstawienie wpisuje się w stereotyp dzieciaka teatralnego, który parodiował: poważny, wzdrygnięty, pozbawiony odrobiny samoświadomości. W rzeczywistości ta dość dosłowna reakcja rozpaliła ogień pod przedstawieniem. Nie mogła sobie pozwolić na brak humoru i samoświadomości.
I żeby było jasne, piosenki były żenujące, a fabuła głupia . Ale w tych wczesnych latach było jasne, że serial o tym wiedział, a najbardziej subtelne numery muzyczne często przecinały się z przerażonymi oczami uczniów Williama McKinleya. Pan Schuester, ze swoim zamiłowaniem do rapowania, mógł się wzdrygnąć, ale ta postać mogła być o wiele bardziej rozdzierająca. W oryginalnej wersji scenariusza nauczyciel również miał być uzależniony od metamfetaminy. Tak.
Mimo to wiele działek, które pozostały, budziło niezaprzeczalne wątpliwości. Od początku obsadzenie sprawnego aktora Kevina McHale’a w roli Artiego poruszającego się na wózku inwalidzkim wydawało się jedną z najbardziej skandalicznych, zwłaszcza jego sekwencja snów „Safety Dance”, w której ze słowami „We can dance if we want to” po prostu …wstał z krzesła i tańczył. Dodatkową sól dodano do rany, gdy Quinn uległa wypadkowi samochodowemu, w wyniku którego przez zaledwie kilka odcinków poruszała się na wózku inwalidzkim, zanim znów mogła chodzić – nie wcześniej niż mogła wykonać równie obraźliwe wykonanie utworu Eltona Johna „I'm Still” na siedząco Jednak stoi.
W miarę postępu serialu stosunek śmieszności do okropności stał się znacznie bardziej niezrównoważony. Biseksualność Blaine'a (Darren Criss) była bagatelizowana do czasu, gdy spotykał się z homofobicznym tyranem swojego byłego Kurta, Karofskym (Max Adler), co sam Criss niedawno określił jako najbardziej „burzący” moment w serialu. Trenerka Beiste (Dot-Marie Jones) występując jako transpłciowy mężczyzna czuła się równie wtrącona. (Przejście przez postać finalisty Glee Project i przyszłego zwycięzcy nagrody Tony, Alexa Newella, Unique, wydawało się bardziej taktowne).
W miarę jak serial trwał (i trwał nadal), wątki stawały się coraz bardziej absurdalne. Miałem wrażenie, że scenarzystom kończyły się pomysły i rzucali w ścianę, czym tylko mogli, żeby zobaczyć, co utknie. W 2024 r., kiedy seriale zostaną odwołane po jednym sezonie, niewiele programów będzie miało okazję zepsuć to, co było w przypadku Glee .
Jeśli zapoznałeś się z Glee poprzez kompilacje na TikToku lub wątki na Twitterze, łatwo zapytać, jak, u licha, powstał ten serial. Ale chociaż sześciosezonowa produkcja „Glee” nie była wówczas niczym niezwykłym, połączenie jej świadomego skrępowania w jednej chwili z całkowitym brakiem samoświadomości w późniejszym czasie niezaprzeczalnie przyczyniło się do jego wpływu długo po anulowaniu. Trzeba to przyznać Glee : rzadko zdarza się, aby serial był jednocześnie żartem i tak bardzo od niego oddalony.

