Dodatki do Final Fantasy XVI oferują Windowsowi to, co mogło być

Apr 23 2024
Chaotyczne, ale zabawne objazdy dostępne w rozszerzeniach FF16 tworzą zabawne scenariusze „co by było, gdyby”

Poniżej znajdują się spoilery dotyczące Final Fantasy XVI i jego rozszerzeń.

Rzadko która gra tak mnie zawiodła jak Final Fantasy XVI . Chociaż uwielbiałem spędzać z nią większość czasu, dzięki pulsującej akcji, serdecznym występom, soczystym efektom wizualnym i nienagannej ścieżce dźwiękowej, niewątpliwie osłabła. Final Fantasy 16 porzuciło swoją najbardziej kontrowersyjną i konsekwentną fabułę – skupiającą się na źle poprowadzonym buncie niewolników – i odłożyło na bok niektóre z najbardziej intrygujących, tworząc pogmatwaną i rozczarowującą historię. Chociaż uwielbiam Clive’a , Joshuę, Jill, Cida i wielu innych członków obsady, wielu z nich również czuje się oszukanych po spełnieniu swojej roli w tej historii, zredukowanej do niczego więcej niż środka do celu. Final Fantasy 16 jest również ponure, co na pierwszy rzut oka nie różni się zbytnio od reszty serii, ale zamienia tę niedolę w całą jej tożsamość, pozostawiając niewiele miejsca na jakąkolwiek inną ekspresję emocjonalną w grze.

powiązana zawartość

Gry w stylu Fallouta, w które powinieneś zagrać, sekrety Nintendo Switch i nie tylko
Niektóre dyski Final Fantasy 7 Rebirth są błędnie wydrukowane i mogą powodować problemy

powiązana zawartość

Gry w stylu Fallouta, w które powinieneś zagrać, sekrety Nintendo Switch i nie tylko
Niektóre dyski Final Fantasy 7 Rebirth są błędnie wydrukowane i mogą powodować problemy
Nie grałem w Final Fantasy XVI „Racja” i to jest w porządku
Udział
Napisy na filmie obcojęzycznym
  • Wyłączony
  • język angielski
Udostępnij ten film
Facebook Twitter E-mail
Link do Reddita
Nie grałem w Final Fantasy XVI „Racja” i to jest w porządku

Dodatki do Final Fantasy 16 wydawały się zatem okazją do naprawienia niektórych z tych błędów. Mogłyby służyć przynajmniej jako eksploracja słabo rozwiniętych punktów fabuły i postaci, które gra podstawowa marginalizowała.Oczywiścienigdy nie zamierzali całkowicie zerwać z pułapkamiFF16Echoes of the Falleni Rising Tide mogłyby odpokutować za grzechy większej gry.

Chociaż nie mogę tu siedzieć i mówić, że są to w całości home runy, zbyt krótkie rozszerzenia dają wgląd w to, co mogło się wydarzyć, i na tym poziomie mogę je docenić.

Echoes of the Fallen na początku nie zrobiło na mnie wielkiego wrażenia, ale stanowiło przyzwoity krok naprzód. Zagłębia się w Upadłych, zaawansowaną cywilizację, która poprzedza wydarzenia zFF16i jest wielokrotnie wspominana, ale rzadko kiedy mówi się o niej szerzej. Sporą część gry spędzasz na przywracaniu technologii Upadłych i walce z mechami Upadłych w ruinach struktur Upadłych, a mimo toFF16traktuje je obojętnie. Są w dużej mierze pożywką dla ciebie, przez którą możesz się przebić i choć pozostaje to prawdą w tym DLC, ogromny loch w jego sercu przynajmniej zaczyna opracowywać kilka machinacji Upadłych, planów, które ostatecznie doprowadziły ich do zdobycia tej nazwy dzięki czemu są znani w epoce Clive'a.

Punktem kulminacyjnym Echoes of the Fallen jest najbardziej absurdalna walka z Omegą , powracającym wrogiem w serii, który w chwalebnie bezczelny sposób zamyka super loch. Stale narastająca walka z bossem w DLC jest jego największą zaletą, przypominając mi o niesławnych jedenastogodzinnych wyzwaniach w oldschoolowych grach RPG. W grze pełnej niesamowicie stylowych spotkań, zarówno dużych, jak i małych , Omega to wspaniały kawałek kontrolowanego chaosu, który służy podkreśleniu, jak przyjemne może być zagłębianie się w walkę w FF16 , a także jak satysfakcjonująca może być, gdy odpuści trochę. Niepewna pozycja Echoes of the Fallen jako DLC, która odblokowuje się dopiero tuż przed końcową walką w grze, spuszcza wszelkie napięcie narracyjne, jakie mogło powstać, ale to tylko sprawia, że ​​jest to bardziej radosne obejście niż konsekwencje.

Jeśli można poważnie zarzucić DLC, to dlatego, że jest wizualnie suche . Estetyka The Fallen jest nijaka i poświęcenie kolejnych kilku godzin na lochy w tej samej palecie, co te, które widzieliśmy wcześniej, nie jest specjalnie zaletą. Z tego powodu jestem wdzięczny za zupełnie nowe środowisko i zmianę tonu The Rising Tide .

Niedawno wydane rozszerzenie Rising Tide zamyka książkę o FF16 ostatnią przygodą i ostatnim (?) eikonem, z którym Clive i spółka muszą się zmierzyć. Dodatek DLC przenosi graczy do Mysidii, ukrytego kraju na północ od Valisthei – gdzie toczy się główna akcja FF16 – któremu zagraża Lewiatan, wężopodobne bóstwo, które jestem pewien, że fani Final Fantasy doskonale znają. Co ważne, ta zmiana lokalizacji porzuca ponure fioletowe niebo końcówki gry FF16 na rzecz bardziej zielonej, a nawet magicznej krainy, która przypomina piękno początkowych obszarów gry i podkreśla baśniową jakość, jaką zwykle mają gry Final Fantasy .

Sercem Przypływu jest dziecko uwięzione w czasie przez klątwę i twoja bohaterska podróż, by je uwolnić. Głównym celem Clive’a w całym FF16 jest niszczenie „matek kryształów”, które grożą zniszczeniem Valisthei, co powoduje, że wielokrotnie ściera się z Dominantami, ludźmi, którzy potrafią przywoływać klasyczne wezwania FF jako broń masowego rażenia zwaną eikonami. To ciężka i polityczna opowieść, która zapożycza więcej niż kilka elementów z Gry o tron , co oznacza, że ​​jest również dość ponura i wstrząsająca. Duża część obsady nie dociera do końca FF16 , co sprawia, że ​​odejście The Rising Tide od tej skądinąd ponurej opowieści jest tak odświeżające.

Jako przykład ponurości FF16 , niezliczone zadania poboczne polegały na odnajdywaniu osób, które często kończyły się śmiercią. Najbardziej wstrząsająca z tych misji polegała na odnalezieniu zaginionego „zwierzaka” o imieniu Chloe. Po przeszukaniu jej, w końcu znalazłem zwłoki dziecka za budynkiem, ujawniając, że Chloe w rzeczywistości była niewolnicą zleceniodawcy, która zmarła. Po ukończeniu zadania wstałem i odetchnąłem od często duszącej ciemności FF16 . To nie tak, że nigdy nie służyło to szerszemu celowi, który gra próbowała przekazać, ale po prostu nie zawsze mogłem znieść niewiarygodnie okropne miejsca, do których FF16 trafiało, aby je stworzyć.

Dla porównania, w Przypływie podjąłem misję zabicia kilku Tonberries , które rzuciły klątwę na mężczyznę w mieście. W innym zadaniu zebrałem kwiaty i dostarczyłem je mężczyźnie, ponieważ jego żona nie wiedziała, jak inaczej nas przedstawić. Jeszcze inny kazał mi przywieźć moje Chocobo z kontynentu i przedstawić je młodej dziewczynie całkowicie zafascynowanej Chocobo. Te zadania i cele nie są niezwykłe ani nowatorskie, a niektóre rzeczywiście są symbolem strasznych grzechów związanych z projektowaniem zadań pobocznych w FF16 , ale przynajmniej są one ujęte w ramy inne niż rozlew krwi i utrata niewinnego życia. Pod koniec Wzbierającego Przypływu zmierzysz się z Lewiatanem i ocalisz Mysidię, a także dominującego w Lewiatanie Waljasa, dziecko, które zostało zamienione w broń, a następnie okradzione z życia, gdy przyniosło to odwrotny skutek. The Rising Tide sprawia wrażenie snu o czymś lepszym w tragicznym otoczeniu gry.

I to, jak sądzę, jest kluczem do tego, co sprawia, że ​​oba DLC działają dla mnie. Mogą to być rozłączne elementy narracji, ale i tak jestem z nich zadowolony, ponieważ po prostu wyróżniają się na tle tego, co już jest w grze. FF16 mogło wyciągnąć więcej wskazówek z tych jaśniejszych, trudniejszych i chaotycznych epizodów – które powinny zostać wdrożone w grze, a nie dostarczane później fragmentarycznie – na wcześniejszym etapie jej istnienia. Mogą być przepełnione wcześniejszymi decyzjami podjętymi w FF16 , ale pokazują też, czym mogłaby być gra, gdyby staranniej wybierała swoje wpływy, realizowała pomysły z większą przejrzystością, a nawet po prostu miała lepsze tempo. Wyglądają jak elementy bardziej klasycznego szkicu FF16 pogrzebane pod nową fasadą.

To prawdopodobnie wskazuje na największy problem FF16 . Tak bardzo chce być czymś innym, że zapomina o sobie i mocnych stronach serii, do której należy. Zbyt często FF16 potyka się o siebie w pogoni za jakąś reputacją lub statusem poza swoim słynnym rodowodem. Kiedy pamięta i opiera się na tych założeniach, FF16 jest w najlepszym wydaniu, a niektóre z tych momentów można znaleźć tylko w Echoes of the Fallen i The Rising Tide , które sprawiają wrażenie uroczystego, choć krótkiego podsumowania tego, co stworzyło serię wytrzymać. Mam teraz nadzieję, że są to raczej portrety radosnego potencjału przyszłości Final Fantasy , a nie relikty przeszłości skazane na zapomnienie.