Paul McCartney wspomina, jak ponownie nawiązał kontakt z Johnem Lennonem po gorzkim splicie Beatlesów

Nov 04 2021
W swojej nowej książce Lyrics: 1956 to the Present McCartney zastanawia się nad więzią ze swoim byłym kolegą z zespołu w związku z rodzicielstwem i pieczeniem chleba – oraz wzruszającym muzycznym hołdem, który napisał po swojej śmierci w 1980 roku.

The Beatles , jak szybko zauważyli, pod wieloma względami przypominali rodzinę. Jasne, było dużo miłości. Ale jak wszystkie rodziny, mogli walczyć z najlepszymi. Było to szczególnie prawdziwe w następstwie ich rozłamu wiosną 1970 roku. Choć po cichu zgodzili się rozejść się poprzedniej jesieni, dopiero w kwietniu pojawiła się wiadomość publiczna, że ​​obrzucanie błotem naprawdę się zaczęło.

Teraz, w swojej nowej książce Lyrics: 1956 to the Present , sir Paul McCartney opowiada o tym trudnym okresie w jego związku z Johnem Lennonem , jego przyjacielem i muzyczną bratnią duszą. „Kiedy zerwaliśmy i wszyscy się teraz wymachiwali, John stał się nieprzyjemny” — pisze 79-letni McCartney. - Naprawdę nie rozumiem dlaczego. Może dlatego, że dorastaliśmy w Liverpoolu, gdzie zawsze dobrze było dostać pierwszy cios w walce. Na szczęście udało mu się pogodzić z Lennonem przed jego tragicznym morderstwem 8 grudnia 1980 roku. 

Postępowanie prawne mające na celu rozwiązanie partnerstwa Beatlesów rozpoczęło się prawie dokładnie dziesięć lat wcześniej, 31 grudnia 1970 roku. W tym samym miesiącu zgorzkniały i emocjonalnie surowy Lennon wydał swoje pierwsze pełnowymiarowe solowe oświadczenie, John Lennon/Plastic Ono Band. Świeżo po miesiącach psychologicznie rozdzierającej terapii pierwotnego krzyku, album obnażył psychologiczne rany, które pozostawiono, by zaniknąć podczas ostatnich dni Beatlesów. Centralnym punktem płyty jest utwór „God”, który kończy się kulminacyjnym stwierdzeniem „Nie wierzę w Beatlesów / Po prostu wierzę we mnie” – sentyment, który na początku lat 70. graniczył z bluźnierstwem.

Wkrótce po tym, jak album trafił na półki, Lennon usiadł z redaktorem naczelnym Rolling Stone, Jannem Wennerem, aby dać czytelnikom pierwsze spojrzenie na najbrudniejsze pranie ukochanego zespołu. Strzelał strzał za strzałem do McCartneya za jego rzekomą apodyktykę w studiu, wyraźny brak szacunku dla jego nowej żony Yoko Ono i rzekomo mało ryzykowny solowy debiut McCartney'a z lat 70-tych . 

McCartney nie był rozbawiony. „John strzelał do mnie rakietami ze swoimi piosenkami, a jedna lub dwie z nich były dość okrutne. Nie wiem, co chciał osiągnąć poza uderzeniem mnie w twarz. Cała ta sprawa naprawdę mnie zirytowała” – wspomina. w tekstach . „John mówił rzeczy w stylu: „To były bzdury. Beatlesi byli gówniani”. Poza tym: „Nie wierzę w The Beatles, nie wierzę w Jezusa, nie wierzę w Boga”. To były dość bolesne rzucanie się wokół, a ja byłam osobą, na którą były rzucane, i to bolało. Więc muszę czytać te wszystkie rzeczy, a z jednej strony myślę: O k… precz, pieprzony idioto", ale z drugiej strony myślę sobie: "Dlaczego tak mówisz? Złościsz się na mnie, czy jesteś zazdrosny, czy co?"I myśląc 50 lat później, wciąż zastanawiam się, jak musiał się czuć”.

Z perspektywy czasu obwinia wojowniczy charakter Lennona o szereg niszczycielskich strat we wczesnym okresie życia. „Mówił:„ Mój tata wyszedł z domu, gdy miałem 3 lata, a moja matka została przejechana i zabita przez policjanta po służbie przed domem, a mój wujek George umarł. Tak, jestem zgorzkniały ”- McCartney pisze. „John zawsze miał jednak dużo tej przechwałki. To była jego tarcza przeciwko życiu. spuszcza okulary, patrzy na mnie i mówi: „To tylko ja, Paul”. To był John. „To tylko ja”. Och, w porządku, po prostu poszłaś i natarłaś, a to był ktoś inny, czy to był jego tarcza mówiąca.

Reakcja McCartneya na zjadliwe wybuchy Lennona była, co charakterystyczne, bardziej subtelna. „Postanowiłem skierować swoje pociski przeciwko niemu, ale tak naprawdę nie jestem takim pisarzem, więc było to dość zawoalowane” – mówi. „To był odpowiednik z lat 70. tego, co dziś moglibyśmy nazwać „diss track”. Piosenki takie jak ta, w których wzywasz kogoś na temat jego zachowania, są teraz dość powszechne, ale wtedy był to całkiem nowy „gatunek”.

Na swojej drugiej solowej płycie, Ram z 1971 roku, umieścił cios Lennona w otwieraczu „Too Many People”, szydząc z nawoływań byłego Teddy Boya do pokoju na świecie, karzącego swojego kolegę z zespołu za zrobienie sobie „szczęścia” i złamanie go. dwa. „[To] powiedziałem w zasadzie:„ Dokonałeś tej przerwy, więc powodzenia”. Ale to było dość łagodne… Wszystko było trochę dziwne i trochę nieprzyjemne, a ja zasadniczo mówiłem: „Bądźmy rozsądni. W Beatlesach wiele się dla nas działo, a to, co nas podzieliło, to biznes takie rzeczy, a to jest naprawdę żałosne, więc spróbujmy zachować spokój. Może dajmy szansę pokojowi”.

POWIĄZANE: Paul McCartney zastanawia się, jak jego zmarła matka stała się jego największą muzą

Ale, przynajmniej na krótką metę, pokój nie nadchodził. Reakcją Lennona na stosunkowo łagodną muzyczną zagrywkę McCartneya była nuklearna akcja w „How Do You Sleep”, utworze dissowym tak jadowitym i jawnym, że graniczy z nieprzyzwoitością. Jeszcze bardziej bolesny dla McCartneya była gitara typu slide, którą grał nikt inny jak George Harrison. Na filmie z sesji, opublikowanym później jako część dokumentu Imagine , Lennon można zobaczyć przytulonego z Harrisonem i Ono, radośnie chichoczących jak konspiracyjne dzieci, gdy niszczą swojego byłego kolegę z zespołu. „Dźwięk, który wydajesz, to muzak dla moich uszu / Musiałeś się czegoś nauczyć przez te wszystkie lata” – śpiewa Lennon, zanim wyceluje w najsłynniejszą piosenkę McCartneya:„Jedyną rzeczą, którą zrobiłeś, było wczoraj. A skoro odszedłeś, jesteś tylko kolejnym dniem”.

Chociaż nie odpowiedział, McCartney był niewątpliwie zmiażdżony tymi słowami. „Musiałem bardzo ciężko pracować, aby nie brać tego zbyt poważnie, ale w głębi mojej głowy myślałem: „Chwileczkę, wszystko, co kiedykolwiek zrobiłem, to „Wczoraj”? Przypuszczam, że to zabawna gra słów, ale wszystko, co kiedykolwiek to było „Wczoraj”, „Let It Be”, „Długa i kręta droga”, „Eleanor Rigby”, „Lady Madonna”… ty, John”.

Kiedy McCartney odpowiedział publicznie, w 1971 roku w Wild Life , użył gałązki oliwnej. Jego pierwsze przedsięwzięcie z nowym zespołem Wings obejmowało żałobny „Dear Friend”, list otwarty do Lennona, który pasował do „How Do You Sleep” jako szczerości. Zbudowany wokół nawiedzonej solowej postaci fortepianu, pogrążony w żalu McCartney brzmi zagubiony, gdy zastanawia się, czy to naprawdę jest „granica” ich przyjaźni. „Po prostu było mi smutno z powodu rozpadu naszej przyjaźni, a ta piosenka jakby wypłynęła. ' Drogi przyjacielu, która jest godzina? / Czy to naprawdę granica ?' Czy się rozdzielamy. Czy to „ty pójdziesz swoją drogą, ja pójdę swoją?” on pisze.

Pół wieku później, wers „ Boisz się / czy to prawdawydaje mu się szczególnie przejmujący. „To znaczy: 'Dlaczego ta kłótnia się toczy? Czy to dlatego, że się czegoś boisz? Boisz się rozstania? Czy boisz się, że zrobię coś bez ciebie? Czy boisz się konsekwencji swoich działań? ' I mały wierszyk: „Czy to prawda?” Czy wszystkie te krzywdzące zarzuty są prawdziwe? Ta piosenka wyszła w takim nastroju. Mogła nosić tytuł „What the F…, Man?”. ale nie jestem pewien, czy wtedy ujdzie nam to na sucho”. 

Lennon zachował swoją odpowiedź na piosenkę dla siebie, ale publiczne sparingi wkrótce ustały. Relacje zaczęły się rozmarzać, a kanały komunikacji zaczęły się otwierać, chociaż najlepiej było unikać tematów umownych i kwestii prawnych. „Na początku, po rozpadzie Beatlesów, nie mieliśmy kontaktu, ale było wiele rzeczy, o których musieliśmy porozmawiać” – mówi McCartney. „Nasz związek był czasami trochę napięty, ponieważ rozmawialiśmy o interesach, a czasami obrażaliśmy się nawzajem przez telefon. Ale stopniowo przeszliśmy przez to i gdybym był w Nowym Jorku, dzwoniłem i mówię: „Czy masz ochotę filiżanka herbaty?'"

McCartney zauważył, że jego przyjaciel zmienił się po narodzinach jego syna Seana w 1975 roku. „Mialiśmy jeszcze więcej wspólnego i często rozmawialiśmy o byciu rodzicami”. 

Lennon skutecznie wycofał się z muzyki na następne pięć lat, poświęcając swoje życie opiece Seana. Odpowiednio, to jego dawny współpracownik zainspirował go do ponownego wzięcia do ręki gitary. Lennon usłyszał singiel McCartneya z elektryzującym zabarwieniem z 1980 roku „Coming Up”, niekonwencjonalny utwór, który zdawał się przewidywać zbliżający się atak artystów Nowej Fali. „John określił gdzieś „Coming Up” jako „dobrą robotę”. Leżał w pobliżu, nie robiąc wiele i to trochę go zszokowało z bezwładności. Miło było więc słyszeć, że uderzyło go to w strunę. Tak zwany „powrót” albumu Lennona, Double Fantasy , zawierał niektóre z tych samych wrażliwości na Nowej Fali. Wracał do domu z sesji na kolejny zapis w grudniowy wieczór. 8, gdy zabójca oddał cztery strzały w jego plecy.

Dla McCartneya ten moment był szczególnie okrutny, ponieważ on i Lennon w końcu zaczęli rozpalać ciepło, którego tak długo nie było między nimi. Jednocześnie ułatwiało to również pożegnanie. „Byłem bardzo zadowolony z tego, jak dogadywaliśmy się w ciągu ostatnich kilku lat, że spędziłem z nim naprawdę dobre czasy, zanim został zamordowany” – pisze. „Bez wątpienia byłaby to dla mnie najgorsza rzecz na świecie, gdyby został zabity, kiedy wciąż mieliśmy zły związek. Powinienem był…” To byłaby dla mnie wielka podróż poczucia winy. Ale na szczęście nasze ostatnie spotkanie było bardzo przyjacielskie. Rozmawialiśmy o tym, jak upiec chleb. 

Był to również punkt zwrotny w jego niesłychanie burzliwym związku z Ono, który został teraz wrzucony do roli nie do pozazdroszczenia najsłynniejszej wdowy po rocku. „Oczywiście, od tego czasu naprawdę bardzo współczułam Yoko. Straciłam przyjaciółkę, ale ona straciła męża i ojca jej dziecka”.

McCartney złożył hołd swojemu przyjacielowi w najlepszy sposób, jaki potrafił: piosenką. Napisana podczas sesji do Tug of War z 1982 roku , „Here Today” to delikatna akustyczna ballada, w której McCartney bezpośrednio zwraca się do swojego upadłego przyjaciela, przeżywając na nowo wspólne wspomnienia. 

„Przypomniałem sobie rzeczy z naszego związku i milion rzeczy, które zrobiliśmy razem, od bycia we wzajemnych salonach lub sypialniach po wspólne spacery po ulicy lub autostop – długie wspólne podróże, które nie miały nic wspólnego z Beatlesami. " Kiwa głową na charakterystyczny blef Lennona, rozpoczynając wersem: 

„Gram na bardziej cynicznej stronie Johna”, mówi McCartney w Lyrics , „ale nie sądzę, że to prawda, że ​​byliśmy tak odlegli”. Gdy piosenka trwa, odsuwa na bok wszelkie pozory, mówiąc: „ A co z tą nocą, kiedy płakaliśmy/Ponieważ nie było żadnego powodu, by trzymać to wszystko w środku ”. Linie przypominają moment, w którym oboje stracili czujność podczas jazdy w 1964, w szczytowym okresie szaleństwa, jakie stworzyła ich muzyka. „To było w Key West, podczas naszej pierwszej dużej trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych, kiedy nadciągał huragan i nie mogliśmy zagrać koncertu w Jacksonville. mały pokój w motelu w Key West, a my bardzo się upiliśmy i płakaliśmy nad tym, jak się kochamy. 

To było uczucie, które nie przychodziło łatwo dwóm facetom z północnej Anglii. „Nie sądzę, że jest to teraz tak prawdziwe, jak w latach 50. i 60., ale z pewnością, kiedy dorastaliśmy, musiałbyś być gejem, aby mężczyzna powiedział to drugiemu mężczyźnie, więc ta postawa z oczami trochę cynizmu” – pisze dziś McCartney. „Gdybyś mówił o czymś przemoczonym, ktoś musiałby z tego żartować, tylko po to, by złagodzić zakłopotanie w pokoju. Ale jest tęsknota w wierszach: „Gdybyś był tutaj dzisiaj” i „Wstrzymuję się już nie łez", ponieważ pisanie tej piosenki było bardzo emocjonalne. Siedziałem po prostu w tym pustym pokoju, myśląc o Johnie i uświadamiając sobie, że go straciłem. I to była potężna strata, więc rozmowa z nim w pieśni była jakaś forma pocieszenia.Jakoś znów z nim byłam”. Dało to możliwość powiedzenia wszystkiego, co zostało niedopowiedziane.

"'A jeśli powiem / naprawdę cię kochałem' - to jest, powiedziałem to" - pisze McCartney. – Czego nigdy bym mu nie powiedział.

Ponad cztery dekady po śmierci Lennona McCartney wciąż czuje obecność swojego współpracownika, kiedy siada do komponowania. „Kiedy kontynuuję pisanie własnych piosenek, wciąż jestem bardzo świadomy, że nie mam go w pobliżu, ale wciąż mam go szepczącego mi do ucha po tylu latach. Często zastanawiam się, co by zrobił John pomyślał — „To jest zbyt ckliwe" — albo to, co powiedziałby inaczej, więc czasami to zmieniam. Ale o to właśnie chodzi w pisaniu piosenek; musisz być w stanie spojrzeć przez własne ramię… Teraz, gdy John jest odszedł, nie mogę siedzieć i wzdychać przez dawne czasy. Nie mogę siedzieć i żałować, że nadal tu jest. Nie tylko nie mogę go zastąpić, ale nie muszę, w pewnym głębokim sensie.