Recenzja We Grown Now: Chicagowski projekt mieszkaniowy odgrywa rolę tła dla tego bolesnego filmu o dojrzewaniu z lat 90

Apr 16 2024
Klejnot filmu Minhala Baiga skupia się na dwóch młodych czarnych chłopcach, których duma z pochodzenia rozświetla ekran
Blake Cameron James w „Teraz dorośliśmy”.

Mistrzowski „We Grown Now” Minhala Baiga wciąga od pierwszego ujęcia . Nieruchome ujęcie pustego korytarza (w, jak się dowiadujemy, osiedlu Cabrini-Green w Chicago) zachęca do jego odkrycia i pozwolenia, by przepłynęło przez ciebie wiele żyć, w których się mieści. Słyszymy skrobanie. Słyszymy skrzypienie tenisówek. Słyszymy i wkrótce widzimy dwójkę dzieci. Niosą materac. Ten obraz, to działanie budzi niespieszną ciekawość. Z czasem najnowszy film Baiga ugruntowuje swoją pozycję jako wspaniała perełka filmu o wyraźnym i wciągającym wyczuciu miejsca.

powiązana zawartość

Premiera TIFF Lil Nas X została opóźniona z powodu zagrożenia bombowego
Lil Nas X jest teraz prezesem League Of Legends

Jest rok 1992 i dwaj chłopcy, których spotykamy po raz pierwszy w sekwencji otwierającej, to najlepsi przyjaciele Malik i Eric (Blake Cameron James i Gian Knight Ramirez), dwaj czarnoskórzy chłopcy, którzy nauczyli się, jak uczynić Cabrini-Green ekspansywnie wyobrażaną przestrzenią, w której można prosperować. Materac, który z mozołem znoszą po kilku schodach, a następnie przez asfaltową otwartą przestrzeń, zanim ułożą go obok kilku innych, wyrzuconych, wkrótce stanie się dla nich kolejnym sposobem na wskoczenie – na przelot do prostodusznego dzieciństwa, które nieświadomie tak cenią. Taka niewinność jest myślą przewodnią filmu We Grown Now, którego tytuł w oczywisty sposób popycha nas do miejsca, w którym zakończy się film, w momencie, gdy Malik i Eric będą musieli pożegnać się ze swoim czasem, szaleńczo wykorzystując swój dzień, czy to w w szkole lub na korytarzach Cabrini-Green.

powiązana zawartość

Premiera TIFF Lil Nas X została opóźniona z powodu zagrożenia bombowego
Lil Nas X jest teraz prezesem League Of Legends
Maksim Chmerkovskiy w „So You Think You Can Dance” i spotkaniu z Johnem Travoltą
Udział
Napisy na filmie obcojęzycznym
  • Wyłączony
  • język angielski
Udostępnij ten film
Facebook Twitter E-mail
Link do Reddita
Maksim Chmerkovskiy w „ So You Think You Can Dance” i spotkaniu z Johnem Travoltą

Chociaż Baig oferuje nam niezbędny kontekst na temat tego projektu mieszkaniowego w Chicago już przed pierwszym ujęciem – był to projekt mieszkań publicznych przeznaczony dla weteranów, którzy ostatecznie zamieszkali w większości afroamerykańskiej populacji – jej film osadza nas w zmysłowym doświadczeniu takiego miejsce. Jej kamera krąży po korytarzach i ciasnych przestrzeniach, w których mieszkają rodziny Erica i Malika, każde dotknięte stratą i udręką. A jednak jest mnóstwo radości, której można doświadczyć. Niezależnie od tego, czy wskakujesz na materace na świeżym powietrzu, czy ścigasz się na niewielkich skrawkach trawy w pobliżu przypominającego wyspę budynku, jakim jest Cabrini-Green, „ We Grown Now” to portret aresztowanego i zapierającego dech w piersiach dzieciństwa. To także opowieść o przyjaźni, o dwóch chłopcach, którzy znajdują schronienie w swoim towarzystwie, pomagają sobie w rozwiązywaniu testów na lekcjach i chętnie opuszczają zajęcia, by dla kaprysu udać się do Instytutu Sztuki. Oboje czują się przy sobie bezpiecznie, czasami nie zdając sobie sprawy, jak bardzo ich bezpieczeństwo jest raczej ograniczone, raczej iluzoryczne, gdy nie są w ramionach bliskich.

Właśnie z tym muszą się zmierzyć wszyscy, gdy w ich sąsiedztwie zastrzelono siedmioletnie dziecko. Wkrótce Cabrini-Green staje się czymś w rodzaju więzienia, a każde wejście i wyjście jest monitorowane za pomocą dowodów osobistych, niezbędnych do niezbyt swobodnego poruszania się między nim a światem zewnętrznym. Nocne naloty policji chcącej rozprawić się z narkotykami i działalnością gangów sprawiają, że pokój, który kiedyś skomponowali w jego murach, znika bez ostrzeżenia. Nic dziwnego, że Eric i Malik wciąż wracają do swojego prowizorycznego okrzyku bojowego: „JA ISTNIEJĘ! ISTNIEJEMY!” Wykrzykują to w powietrze nie tyle, żeby się przekonać, ile żeby przypomnieć światu o tym, o czym najwyraźniej zapomina.

Przez cały film widzimy, jak dwójka chłopców i ich rodziny oceniają ciągle zmieniający się świat wokół nich: samotna matka Malika (duchowa Jurnee Smollett) zmaga się z problemem awansu i poważnego traktowania w pracy, która ledwo pokrywa ich koszty utrzymania. Samotny ojciec Erica (z uziemieniem Lil Rel Howery) wciąż pogrąża się w żałobie i nie wie, jak najlepiej zapanować nad swoim niesfornym synkiem. Być może to, czego potrzebują, to wyjście. Ale jeśli opuszczą Calibri-Green, co to będzie oznaczać dla życia, jakie tam stworzyli? Czy to zniweczyłoby poświęcenie, powiedzmy, dziadków Malika, kiedy opuścili Południe w poszukiwaniu lepszych perspektyw na Północy? Czy przedmieście lub inne miasto mogą obiecać lepsze życie? Czy migracja rzeczywiście byłaby ciężarem każdego pokolenia?

Odpowiadając na te pytania – i szersze pytania dotyczące mieszkalnictwa komunalnego, brutalnej policji, rasizmu i planowania urbanistycznego – film Baiga jest czułą medytacją nad tym, co możemy zrobić z tym, co mamy, oraz nad wzlotami wyobraźni niezbędnymi do wytyczenia nowych ścieżek przed sobą. To kameralny film pełen piękna: „We wszystkim jest poezja” – mówi mu w pewnym momencie babcia Malika (S. Epatha Merkerson) – równie dobrze mogłaby opisać samą estetykę „ We Grown Now”. Wszystko, począwszy od skąpanych w słońcu zdjęć (Pat Scola odnajduje ciepło w szorstkim Cabrini-Green) po bujną ścieżkę dźwiękową (Jay Wadley odważnie i porywa nas zabawnym tenorem Erica i Malika), stwierdza, że ​​film Baiga przeczy oczekiwaniom co do historii, którą może być, miejsce, które przechwytuje. Jest tu kunszt w tym, jak świat chłopców dobiega końca, elegia tego, co było, i mile widziane zaproszenie do zobaczenia, co może jeszcze być.

Premiera „We Grown Now” w kinach w Nowym Jorku, Los Angeles i Chicago od 19 kwietnia 2024 r., a w całym kraju od 10 maja 2024 r.