Star Trek: Ostateczny koniec Discovery to praca w toku

May 31 2024
„Life, Itself” w poważny, choć niechlujny sposób zamyka Discovery, aby przypomnieć nam, że nikt nie jest doskonały, a już zwłaszcza Star Trek: Discovery.

Jaką długą drogę przebyło Star Trek: Discovery , dotarcie stamtąd aż tutaj. Na tej drodze z pewnością miał swoje wzloty i upadki , ale pomimo wszystkich swoich wad, w zeszłym sezonie trudno było zaprzeczyć, że serial jest pewien, jakie będzie jego ostateczne przesłanie . Więc nawet wiedząc o tym, być może wypada, że ​​pożegnanie odbędzie się w taki sam sposób, w jaki cały serial był przez ostatnie siedem lat: trochę zamętu, dużo emocjonalnej powagi i niesubtelnej, niezłomnej wiary w jedną ideę.

powiązana zawartość

Burnham przejmuje dowodzenie w tym ekskluzywnym klipie z finału sezonu Star Trek: Discovery
W tym tygodniu Star Trek: Discovery to cud przeskakiwania w czasie

powiązana zawartość

Burnham przejmuje dowodzenie w tym ekskluzywnym klipie z finału sezonu Star Trek: Discovery
W tym tygodniu Star Trek: Discovery to cud przeskakiwania w czasie
Najdziwniejsza rzecz, którą podpisał Star Trek Star LeVar Burton
Udział
Napisy na filmie obcojęzycznym
  • Wyłączony
  • język angielski
Udostępnij ten film
Facebook Twitter E-mail
Link do Reddita
Najdziwniejsza rzecz, którą podpisał Star Trek Star LeVar Burton

„Life, Itself” ma wiele na swoich barkach, nie tylko jako finał Star Trek: Discovery i obowiązek, jaki musi spełnić wobec tych postaci, ale jako finał serii, która wznowiła Star Trek w ogóle w czasie nie jeden był pewien, że będziemy mieli tego więcej po zakończeniu Enterprise . Oczywiście, odkąd Discovery rozpoczęło tę erę, zdarzały się zakończenia – a nadejdzie ich więcej . Ale wciąż jest coś w wadze przedstawienia, które zapoczątkowało jego ostatnią godzinę (no cóż, półtorej godziny, ale kto to liczy?). Co ma do powiedzenia Star Trek: Discovery ? O czym to jest? Do czego to wszystko doprowadziło?

Być może odpowiedzią jest „ Discovery” , ponieważ czasami niezręczną i pełną tortur drogą okrężną dociera się do idei, którą od dawna nosi w sercu: „Life, Itself” to odcinek telewizyjny o dziwacznym tempie, który aby zrównoważyć trzy wątki fabularne utworzone przez świetny napad na Breena z zeszłego tygodnia. Pierwszym z nich jest oczywiście Michael i Moll, którzy wskoczyli do portalu prowadzącego do lokalizacji technologii Progenitorów, próbując przejąć jej moc, zanim zrobi to drugi. Następnie jest Discovery i jej załoga, którzy znajdują się w nieprzezwyciężonej sytuacji przeciwko niszczycielowi Breen i jego myśliwcom, kupując czas Bookowi (i doktorowi Culberowi, który żąda, aby go zabrać ze sobą, ponieważ to cholerny finał i musi mieć coś do zrobienia), aby pojechać promem do portalu i przeciągnąć go w posiadanie Federacji. Jest też Saru, który po raz kolejny czuje, że musi tu być, ponieważ serial zdał sobie sprawę, że to ostatni odcinek serialu i jedna z najlepiej poznanych postaci serialu powinna przynajmniej odegrać w nim rolę – ale rzekomo przybył tu, aby interweniuj dyplomatycznie i powstrzymaj jeszcze więcej rywalizujących ze sobą sił Breen przed pojawieniem się i przekształceniem i tak już niejasnej sytuacji w wojnę totalną.

To dużo i jednocześnie mało . Przecinanie akcji w portalu, poza nim i z powrotem w warp z Saru sprawia wrażenie, jakby Discovery kręciło się w czasie, którego coraz bardziej mu brakuje, przeciągając rzeczy, bo wie, że to finałowy odcinek i trzeba to zrobić. będzie trochę akcji i kryzysu – ale nie ma w tym wcale serca, chce dotrzeć do momentu, w którym będzie mógł postawić swoją ostateczną tezę. Więc musisz poczekać, aż Michael powie Moll, że powinni współpracować, aby poruszać się po wywróconej do góry nogami geometrii laboratorium Progenitora, tylko po to, by Michael wszczął między nimi bójkę, podskakując po ścianach i przez portale, przez co wydawało się, że 10 minut krzyczał „nie musimy tego robić, możemy współpracować!” jakby to nie ona zaczęła bójkę . Musisz przetrwać niezręczność Culbera, który próbuje usprawiedliwić swoje miejsce w promie razem z Bookiem, niezdarnie poruszając się w tym sezonie w wątku dotyczącym wiary jako człowieka nauki, tylko po to, by się ona rozpadła, kiedy naprawdę znajdzie się na pokładzie wahadłowca, aby być urządzenie fabularne i wygodnie zapamiętaj ukrytą pamięć Trill, która pozwala Bookowi ustabilizować belkę ciągnącą. Przynajmniej sprawy z Saru są przyjemne, ponieważ Doug Jones ledwo był w sezonie i fajnie jest widzieć, jak przeciwstawia się Breenom, stanowiąc miłą kodę dla silnego sprzeciwu Federacji wobec jej taktyki silnej ręki w „Erigah” .

Ale wciąż mam wrażenie, że Discovery odwraca wzrok od dramatycznej historii, nad którą pracujemy przez cały sezon: nasi bohaterowie w końcu znaleźli tę wszechpotężną technologię, zdolną do tworzenia i zasiewu nowego życia, mocy niepodobnej do niczego w Star Wędrówka . Pomysł tak potężny i zmieniający świat, że franczyza pozostawiła go w spokoju na dziesięciolecia , zanim odważyła się go ponownie podjąć tutaj, w Discovery . Co to znaczy zaoferować komuś tę moc? Stoimy o krok od ustalenia, kiedy Michael – po krótkiej, nieudanej próbie rozszyfrowania ostatniej wskazówki przez Moll – złamie kod i stanie twarzą w twarz z Przodkiem (Somkele Iyamah-Idhalama), który odkrywa, że ​​technologia a ścieżka do jej odnalezienia została zaaranżowana przez istoty nawet poza nimi i że ten test miał na celu znalezienie pojedynczej osoby, która może zajść jeszcze dalej niż Przodkowie, ustanawiając różnorodne życie w znanej galaktyce.

Czy Michael Burnham może być osobą, która tego dokona? Nie, wzdryga się z zachwytu nad otoczeniem w sercu tej pięknej, wszechmocnej kolebki stworzenia, ale także dlatego, że Discovery w końcu jest gotowe do osiągnięcia ostatniego punktu: tego, do czego dążył przez cały sezon. Galaktyka w jej obecnym stanie nie potrzebuje więcej nowego życia – tylko nowego, a nie przerobionego, jak się dowiadujemy, co w zasadzie spycha na dalszy plan dramatyczny wątek Molla – ponieważ, jak postanowili to Progenitorzy, jest wypełniona różnorodnością nieskończone kombinacje. I nadal wymaga pracy , tysiące lat później, tysiące lat w procesie idealistycznego widzenia przyszłości w Star Treku . Nie można dodać i zasiać więcej życia, ponieważ oznacza to, że to, co jest tu i teraz, osiągnęło szczyt harmonii i pokoju – a tak się nie stało. Problem z utopią Star Treka polega na tym, że ze względu na swój charakter serii telewizyjnej napisanej w ciągu ostatnich prawie 60 lat historii ludzkości jest to utopia ukształtowana przez nasz współczesny obiektyw i dla niego: ma aspiracje, jest społeczeństwem post-niedoboru gdzie ludzkość i tysiące gatunków podróżują razem po gwiazdach i wchodzą w interakcje. Ale jest to także film stworzony dla dramatu , a dramat ten napędzany jest konfliktem społecznym i osobistym. Wojna nadal istnieje. Ideały te są nadal kwestionowane, debatowane i toczone. Różnorodność i jądro harmonii, na które liczyli Przodkowie, będąc w swoim czasie sami w kosmosie, jest tutaj, ale należy je chronić, cenić i stale rozwijać, aby mogło kwitnąć. To nie tylko istnieje, a zadanie zostało wykonane. Nic nie jest aż tak idealne.

Nikt też nie jest aż tak doskonały, jak Michael przekonuje Protoplastę. Jasne, poszła tropem wskazówek i tak, wierzy w te ideały, które Przodkowie również cenili: ale jest jedną osobą, w dodatku osobą z wadami (to znaczy, właśnie widzieliśmy, jak zaczęła walkę z jedyną osobą, która mogła pomóż jej w końcu wydostać się z tego gigantycznego pływającego portalu-laboratorium, bez żadnego prawdziwego powodu poza tym, że miała czas zabić!). Oferowanie mocy tej areny tworzącej życie jednej osobie jest błędną koncepcją, argumentuje Michael, ponieważ ludzie zawsze muszą uczyć się być lepsi, starać się łączyć ze sobą, łącznie z nią. Nie ma nagrody za osiągnięcie doskonałości, zwłaszcza że ona i cały wszechświat jeszcze tam nie są. Być może nigdy nimi nie będą. Muszą jednak nadal nad tym pracować, a praca ta jest wartościowa sama w sobie, bez rzucania po drodze na ludzi potężnej mocy.

Jest to chaotycznie skonfigurowane, ale to aspekt „Życia samego w sobie” naprawdę, naprawdę działa. Discovery mogło po prostu wbić sobie do głowy, że ma taki ideał, że ludzie są lepsi w jedności, kiedy przekraczają granice gatunków i okoliczności, aby wspólnie dążyć do przodu, i tak by to zostawiło. Jednak ostateczna decyzja Michaela o zniszczeniu technologii – w nadziei, że jakakolwiek moc poza Progenitorami wciąż będzie tam dostępna, aby ją odbudować, kiedy nadejdzie czas – przemawia do idei, że to, czym Star Trek dysponuje obecnie, w tej chwili, jest nieustępliwym i niezmienny postęp, nad którym należy pracować , a nie machać ręką na zasadzie deus ex machina. Nie mogą zaakceptować klepania ich po plecach przez Progenitatorów za rozwiązywanie ich wskazówek przez cały sezon; muszą nadal pracować nad ideałami, które cenią i które pielęgnuje sam Star Trek : ideałami, które muszą być stale kwestionowane, udowadniane i rozwijane.

Jednak ten tematyczny punkt kulminacyjny osiąga się w godzinie półtorej godzinnego odcinka. Jak na ironię, Star Trek: Discovery wciąż musi się toczyć dalej, a w tym miejscu „Życie samo w sobie” robi się nieco bałaganiarskie. Po osiągnięciu tego emocjonalnego tematycznego katharsis cała saga o technologii Progenitor zostaje wyjaśniona w szalonym tempie: Michael postanawia ją zniszczyć, Stamets narzeka lekko, zostaje wrzucona w czarną dziurę, zip-zap-zop przez cały sezon kończy się za kilka minut. Flota Breenów? Również zapinany na zamek błyskawiczny, niemal dosłownie, kiedy Discovery wyciąga znikąd falę ręczną, która może rozdzielić spodek i sekcje korpusu i użyć ich jako tyczek, aby stworzyć teleport z napędem zarodników dla wszystkiego, co jest między nimi , pchając krążownik Breen na skraju galaktyki na bardzo, bardzo długą podróż do domu. Moll zostaje przetrzymywana w areszcie Federacji i w zasadzie jest w porządku z całą tą sprawą, nawet biorąc pod uwagę fakt, że nie mogła sprowadzić L'aka z powrotem, ponieważ dramatyczny moment sezonu dobiegł końca w jednej chwili.

Ustępuje miejsca przynajmniej czemuś słodkiemu i lżejszej nucie na zakończenie programu: ślub Saru i T'Riny w wystawnej małej placówce przy plaży. To dobrze łączy się z tym, co Michael mówił o pielęgnowaniu dobra w różnorodnych połączeniach, jakie mamy; międzygatunkowy ślub dla społeczności Vulcan, która tradycyjnie patrzy z pogardą na tego typu rzeczy, a stanie się tym, czym zajmuje się Discovery , jest miłym symbolem, podobnie jak sposób, w jaki łączy się z Bookiem i samym Michaelem, którzy ponownie łączą się po sezonie nawigowania w swoim trwającym okresie uczucia do siebie. Pożegnanie z szerszą obsadą Discovery nie jest tak dobrze zrobione – po prostu krótkie kiwnięcie głową na after party, niezdarne pominięcie faktu, że serial zastąpił w tym sezonie połowę ledwo poznanej ekipy mostowej nie wiadomo skąd, podobnie ledwo poznanym stoiskiem… ins — ale przynajmniej jest miła niespodzianka dla Tilly i Raynera, dwóch wyróżniających się postaci sezonu, na satysfakcjonujące pożegnanie (a może nawet przygotowanie gruntu pod występ w Akademii Gwiezdnej Floty ).

Ale nawet to nie jest koniec, zapewne tak bardzo, jak powinno. W posunięciu, które być może doskonale wskazuje na bałaganiarską naturę Discovery , ten epilog ma swój własny epilog, a jednocześnie jest piękną nutą na zakończenie serialu, a jednocześnie jest dostarczany w możliwie najbardziej szalony sposób. Cofamy się w retrospekcji: starszy Michael, obecnie admirał, prowadzący życie na wpół na emeryturze z Bookiem w obcym gospodarstwie, domu poza jej życiem w Gwiezdnej Flocie. Z pomocą syna, nowo awansowanego kapitana Leto Burnhama (Sawandi Wilson), otrzymuje ostatnią misję, mającą na celu przywrócenie Discovery do pierwotnej postaci z XXII wieku, z wyjątkiem zaawansowanego inteligentnego komputera Zory, który ma zostać wyrzucony w przestrzeń kosmiczną podczas tajemniczej misji agenta Kovicha – o którym, jak sądzę, powinniśmy odnotować, w równie dzikim i nie wiadomo skąd, okazuje się, że tak naprawdę jest to tymczasowy agent Daniels ze Star Trek: Enterprise , tak dla wyjaśnienia, o co chodzi jego dziwna sprawa jest taka – z jednym tylko słowem: rzemiosło.

Okazuje się, że to , na czym kończy się Discovery , jego ostatnie momenty (no cóż, w jakiś sposób bardziej przypomina ostatnie 20 minut – znowu odcinek o bardzo dziwnym tempie!), jest w rzeczywistości kanonicznym uzasadnieniem „Calypso” , Star Trek: Short Treks miniodcinek z 2018 roku, w którym tysiące lat w przyszłość zaginiony żołnierz o imieniu Craft (w tej roli Aldis Hodge) natknął się na opuszczone Discovery i nawiązał więź z Zorą. Z jednej strony tematycznie to piękna notatka. „Calypso”, jeśli nie pamiętacie – i szczerze mówiąc, niewiele osób oglądających ten finał mogło go w ogóle obejrzeć , biorąc pod uwagę, że został wydany sześć lat temu , początkowo tylko w USA, i był trudny do znalezienia na arenie międzynarodowej i wydania domowe – dotyczyły powiązań Zory i Crafta, które popychały żołnierza do nadziei na powrót i odnalezienie swojej rodziny, uratowanej przed wieczną wędrówką dzięki natknięciu się na opuszczone Discovery . Craft był żołnierzem, a jego czasy, tysiące lat po wydarzeniach z tego odcinka, nadal były okresem, w którym istniały konflikty i walki między narodami – praca, która według Michaela była tego warta dla Progenitora, aby nadal bronić i chronić Star Trek . utopia, nadal trwała. Jej ostatnią misją, ostatnią misją Discovery , było przygotowanie procesu, który to umożliwi – nawet wyjaśnienie, że „Calypso” znalazła oryginalne Discovery , a nie jego przeróbkę z 32 wieku, ponieważ ten miniodcinek został nakręcony pomiędzy pierwszym a drugim sezonem – i ciągłe wspieranie tej potrzeby kontaktu z innymi ludźmi jest dość wzruszające.

Ale to też szaleństwo ! Odcinek, który i tak miał już szalone tempo pomimo wydłużonego czasu trwania, poświęca swój ostatni akt wyjaśnieniu założeń fabuły z filmu krótkometrażowego wydanego ponad pół dekady wcześniej. Więcej czasu, niż spędził na podsumowywaniu głównego wątku całego poprzedniego sezonu! Więcej czasu, niż spędził efektywnie, dając większości swoich bohaterów czas na pożegnanie! A jednak może o to właśnie chodzi: w „Życiu samym” nie ma zbyt wielu zamkniętych ksiąg. Ta sceneria z 32. wieku, te postacie, te pomysły – w zakończeniu Discovery jest tak wiele , że inni ludzie mogą je zrozumieć. Discovery ostatecznie pchnęło wszechświat Star Trek w coś nowego: przejście od prequelu rozgrywającego się przed pierwszym Star Trekiem do nadania mu zupełnie nowej ery i okresu, który jest pełen potencjału do odkrycia, nawet jeśli samo w sobie nie zawsze przynosiło korzyści na tym potencjale. Ponieważ jego ostateczne pożegnanie jest dziwnie specyficzne dla jednego konkretnego wątku fabularnego, pozostawia franczyzie o wiele więcej do wykorzystania w dalszej części.

Nikt jednak nie jest doskonały i jak argumentuje „Life, Itself”, od nas wszystkich zależy, czy będziemy próbować, nie przestaniemy naciskać – a Star Trek będzie szedł naprzód, mając cały ten potencjał w swoich rękach, i podtrzyma swoje wzniosłe marzenie o przyszłe utopie. Być może ta jedna ścieżka w tej podróży dobiegła końca, ale sama podróż może trwać wiecznie, jeśli tylko będziemy próbować.

Star Trek: Discovery  jest już dostępny do transmisji strumieniowej na Paramount+. 


Chcesz więcej wiadomości o i9? Sprawdź, kiedy można się spodziewać najnowszych premier Marvela , Gwiezdnych Wojen i Star Trek , co dalej z uniwersum DC w filmie i telewizji oraz wszystko, co musisz wiedzieć o przyszłości Doktora Who .