W A Violent Nature reżyser Chris Nash o prawidłowym dopracowaniu szczegółów slashera

May 30 2024
Reżyser In A Violent Nature omawia jeden z najbardziej brutalnych horrorów roku
W brutalnej naturze

Pochodzący z tegorocznego Festiwalu Filmowego w Sundance film In A Violent Nature to jeden z najgorętszych horrorów tego roku. Nie tylko dlatego, że jest pomysłowo krwawy (a jest), ale dlatego, że poświęca się wyciszeniu, bezruchowi i formalnym eksperymentom. Nie jest to dokładnie to, czego typowy fan slasherów oczekuje od najbardziej skupionego na zabijaniu podgatunku horroru. Jednak odwracając perspektywę typowej historii o nastolatkach z lasu na perspektywę polującego zabójcy, scenarzysta i reżyser Chris Nash oddaje hołd klasykom, jednocześnie wykorzystując swoją wiedzę, aby stworzyć coś zupełnie nowego na potrzeby swojego debiutu fabularnego. Podążanie za wędrówką slashera po lesie to nie tylko efekciarska scena czy sekwencja nadająca ton, której kulminacją jest ogłuszające zabójstwo. To cały film, mozolny, pochłaniający i nieunikniony.

powiązana zawartość

Gus Van Sant porównuje Nicole Kidman do drugiego reżysera podczas kręcenia filmu To Die For
Efekty specjalne w A Violent Nature prowadzą Stevena Kostanskiego do zwiększenia liczby zabójstw

Jest oddany i pewny siebie, co sprawia, że ​​jest to film niemal spokojny. Oznacza to, że przesadne śmierci są jeszcze zabawniejsze i doskonale skalibrowane, abyś mógł skakać, krztusić się, krzyczeć i śmiać się jednocześnie. I to w pewnym sensie cud, że wyszło tak dobrze. Film przeszedł szeroko zakrojone ponowne zdjęcia, po tym jak początkowy montaż nie wydawał się odpowiedni. Nie widząc wcześniejszego materiału, wydaje mi się, że było to właściwe posunięcie, ponieważ In A Violent Nature po prostu wydaje się właściwe .

powiązana zawartość

Gus Van Sant porównuje Nicole Kidman do drugiego reżysera podczas kręcenia filmu To Die For
Efekty specjalne w A Violent Nature prowadzą Stevena Kostanskiego do zwiększenia liczby zabójstw
Maksim Chmerkovskiy w „So You Think You Can Dance” i spotkaniu z Johnem Travoltą
Udział
Napisy na filmie obcojęzycznym
  • Wyłączony
  • język angielski
Udostępnij ten film
Facebook Twitter E-mail
Link do Reddita
Maksim Chmerkovskiy w „ So You Think You Can Dance” i spotkaniu z Johnem Travoltą

Nash spotkał się z The AV Club, aby omówić slashery, braci Coen, gry wideo i wyjątkowe problemy produkcyjne, które doprowadziły do ​​​​odkryć, adaptacji i bardziej nieludzkiej brutalności.

The AV Club: Jedną z rzeczy, które powiedziałeś o In A Violent Nature jest to, że próbowałeś oszukać „To nie jest kraj dla starych ludzi” .

Chris Nash: To prawda, za każdym razem kończy się to porażką.

AVC: Powiedziałeś to w odniesieniu do braku ścieżki dźwiękowej, co moim zdaniem jest bardzo skuteczne, ale można też odnieść wrażenie, że Anton Chigurh wędruje po DNA tego filmu.

CN: Absolutnie. Rozmawiałem z naszym kierownikiem ds. efektów specjalnych, Stevenem Kostanskim, i jedno z zadanych pytań brzmiało: „Jaki był nasz ulubiony slasher?” W pewnym sensie zdaliśmy sobie sprawę, że No Country to slasher. Ma w sobie mnóstwo slasherowego DNA, wraz z postacią Antona Chigurha i całą jego obecnością. To [wpisuje się] w koncepcję „wzniosłego horroru” i „gatunku”, co jest trochę złym słowem, ale nigdy wcześniej nie skojarzyłem tego w jedną całość.

AVC: Uderzyło mnie to, że w porównaniu do wielu slasherów Anton Chigurh to sama sylwetka. To fryzura, to wyjątkowa broń. Kiedy kręcisz film, w którym cały czas stoisz bezpośrednio za swoim slasherem, sylwetka wydaje się bardzo ważna.

CN: Jedną z głównych rzeczy, do których dążysz, tworząc jakąkolwiek postać, jest: „Jak wygląda sylwetka?” Jakie to imponujące? Kiedy masz do czynienia z kimś, kto jest bardziej humanoidalnym twardzielkiem niż potworem, liczy się każdy najdrobniejszy szczegół. Obroża jest podarta i postrzępiona. Jak to widać? Wszystko, co może nieco bardziej nasunąć się na niesamowitość, aby widz poczuł się niebezpiecznie. A sposób, w jaki porusza się ta sylwetka, jest integralną częścią. Ruchy Antona Chigurha w scenie są niezwykle charakterystyczne. Ruchy Johnny'ego i to, co Ry Barrett dał tej postaci, naprawdę cię wciągają. Naprawdę sprawia, że ​​czujesz się niepewnie, mimo że wiesz, co się wydarzy.

AVC: Naprawdę trudno zaimponować, gdy jesteś „potworem” z horroru, ale ciężar, jaki on wnosi… czujesz na każdym kroku. Wiem, że Barrett pierwotnie nie był twoim Johnnym, a kiedy składałeś materiał filmowy przedstawiający starego Johnny'ego i nowego Johnny'ego, próbując sprawdzić, czy uda ci się sprawić, by byli wymiennie, chód był inny. Atmosfera była wyłączona. Czy możesz opowiedzieć, co cię uderzyło w tym ostatnim występie w porównaniu z pierwszym?

CN: Naprawdę ciężko ocenić poprzednie występy, bo postrzegam je jako wyraziste, indywidualne podejście do charakteru. Pierwszy wykonawca, u którego graliśmy Johnny'ego przez większą część pierwszej połowy głównych zdjęć – ponieważ kręciliśmy główne zdjęcia przez cztery tygodnie, kręcąc około 75% lub 80% filmu, z którego w zasadzie wyrzuciliśmy wszystkie oprócz sześciu sekund – miał wyjechać ze względów zdrowotnych. Potem przez ostatnie dwa tygodnie gościł u nas kolejny wykonawca. I wtedy zauważyliśmy wszystkie różnice.

Więc patrzę na całą tę sekcję jak na jeden występ Johnny'ego, mimo że gra w nim dwóch aktorów. Każdy wniósł coś swojego, miał do tego swój własny punkt wejścia. Pierwszy aktor, którego mieliśmy, był zdecydowanie bardziej miękki. Niemal ciekawski otoczenia – prawie jak nowonarodzony jelonek, po prostu eksplorujący. Drugi aktor był o wiele bardziej groźny, o wiele bardziej ponury. Poza tym znacznie bardziej muskularny, zwłaszcza w ramionach. To była irytująca jazda tam i z powrotem, pomiędzy którą trzeba było przerywać.

Ry, jego występ jest hiperobiektywny. Nie może przejmować się niczym, co dzieje się na scenie. Ma po prostu pracę do wykonania i im szybciej to zrobi, tym szybciej będzie mógł wyjść z pracy. To samo w sobie stwarza zagrożenie, którego wcześniej nie było. Zgodnie z porównaniem Antona Chigurha jest to obiektywizm – nie ma żadnego uzasadnienia. Trudno to zrobić, kiedy po prostu chodzisz i obracasz ciało.

AVC: Podobało mi się podejście do tej postaci, która przypominała nowonarodzonego jelonka. To zupełnie inny aspekt niż koncepcja „siły natury”. Jednak nieuchronność zapewnia odpowiednią atmosferę, może bardziej niż cokolwiek, co miało więcej osobowości i humanizacji.

CN: Zdałem sobie z tego sprawę w porównaniu z naszym pierwszym blokiem strzeleckim. Byłem po prostu trochę za blisko. Tworzenie filmu było po prostu trochę za blisko. Byliśmy trochę za postacią, a nie za nią.

AVC: Och, masz na myśli dosłownie blisko.

CN: Dosłownie blisko! Ale spełnia to również funkcję psychologiczną, gdy czujemy się znacznie bardziej intymni z tym, kim jest Johnny. Oglądając to, stało się jasne, że to nie tędy droga. Musieliśmy zrobić kilka rzeczy, aby być bardziej od niego oddaleni.

AVC: Zmieniałeś także operatorów między blokami produkcyjnymi. W jaki sposób twój zespół osiągnął płynne ujęcie filmu, które nie jest całkiem oderwane od rzeczywistości, ale jednocześnie nie do końca trzyma się torów?

CN: Autor zdjęć, który ostatecznie nakręcił większość tego, co wszyscy widzą, Pierce Derks, był pierwotnie drugim zespołem i operatorem [za kulisami] w naszym pierwszym bloku. Kiedy przejął obowiązki od Andrew Appelle, który nie mógł wrócić z powodu innych zobowiązań, była to kolejna lekcja, jaką wyciągnęliśmy z całego pierwszego doświadczenia. Mieliśmy zupełnie inny zestaw kamer, który zajmował znacznie większą powierzchnię i powodował problemy nawet podczas samego przechodzenia przez las. Podążamy za naszą postacią, ale mamy prawie pięć stóp szerokości i osiem stóp wysokości. Musimy dosłownie wytyczyć szlaki, żeby nie dać się bić kijami, gdy próbujemy za nim podążać.

Pierce znalazł coś w rodzaju hybrydy Steadicam/Glidecam, którą poskładał z różnych części i do samego końca dodawał do niej nowe części. Zapewniło to system, który był znacznie lżejszy i łatwiejszy w obsłudze dla jednej osoby. Zajmował też znacznie mniej miejsca, więc mógł podążać za Johnnym i nie obciążał go zbyt mocno. Nie musieliśmy wycinać ogromnych tras. Moglibyśmy pozwolić, aby elementy i drążki na pierwszym planie niemal uderzały w kamerę. Zdecydowanie zmieniło to cały klimat filmu, możliwość jego zburzenia i zmniejszenia.

AVC: Byłoby naprawdę oczywiste, że ten facet przechodził przez miejsce przygotowane dla czegoś nie do końca jego rozmiaru. Na filmie jesteś wciśnięty pomiędzy drzewa. Czujesz się zagubiony. Czy możesz opowiedzieć o tym, co chciałeś wyciągnąć z lasów w północnym Ontario?

CN: Jest czynnik nostalgii. To miejsce, w którym dorastałem i miałem obraz tego, czym chciałem, żeby było. Ale ponieważ wpisuje się to w mitologię postaci, wraz z całym sprzętem do pozyskiwania drewna, musieliśmy zobaczyć te wysokie lasy, aby się z tym powiązać. W naszym pierwotnym bloku kręcenia nie kręciliśmy w północnym Ontario. Było znacznie bliżej Toronto, gdzie znajdowała się duża część załogi. Ale podróżując wśród dębów i cedrów, mają swoją własną estetykę. Emanują czymś zupełnie innym niż wysokie sosny i wiecznie zielone rośliny. Wydawało się to bardzo trywialne, ale stało się niezwykle ważne. Las musiał być idealny.

Na początku wydawało się, że zrobienie tego filmu będzie niezwykle łatwe. [Śmiech.] Po prostu podążamy za kimś przez las. Wtedy zdajesz sobie sprawę, że nic nie jest łatwe, że istnieją wszystkie problemy techniczne, gdy próbujesz zrobić to zdjęcie, spacerując po lesie. I wtedy zdajesz sobie sprawę, że las sam w sobie ma znaczenie, że drzewa, które wskazujesz, mają ogromne znaczenie, gdy są drugą postacią w filmie.

AVC: To prawdopodobnie często się pojawiało, kiedy wracasz i mówisz: „To jest moje dziecko, to jest mój debiut. Czy naprawdę chcę w czymkolwiek pójść na kompromis, czy też powinienem zaryzykować wszystko, bo to właśnie zobaczyłem w swojej głowie?”

CN: Jest takie powiedzenie, że doskonałe jest wrogiem dobrego. To cały czas chodziło mi po głowie. Czy warto o to walczyć? Czy jest to problem, którym należy się zająć, czy po prostu czepiam się wszystkiego? Trudno to zrozumieć i myślę, że będzie to jedna z tych rzeczy, które trudno analizować w nieskończoność.

AVC: Ostatnie pytanie. Czytałem o twoich inspiracjach, od Terrence'a Malicka po Gusa Van Santa, ale musiałem zapytać: czy w ogóle interesujesz się grami wideo?

CN: Nie! Jestem wielbicielem gier wideo. Byłem w dokładnie nieodpowiednim wieku, kiedy Super Nintendo przeniosło się na Nintendo 64. Nie byłem wczesnym adapterem N64. Sterowanie joystickiem było za duże. Nagle zamiast automatów korzystamy z samochodów ręcznych. Pomyślałem sobie: „Dlaczego to robimy?”.

AVC: W chwili, gdy film zmienił się z widoku przez ramię na widok z góry, pomyślałem: „To jest gracz”. Ale myślę, że po prostu miałeś wizję.

CN: Cóż, to znaczy, ja je oglądam. Oglądam dużo Let's Play. Więc jestem znajomy, ale jestem dzieckiem na ławce rezerwowych, gdy wszyscy grają w baseball. [Śmiech.] To było całe moje doświadczenie w Smash TV .