Autor Steven Hyden o swojej nowej książce o Bruce'u Springsteenu i byciu „szefem kujonem”, nawet jeśli nie było to fajne

W swojej nowej książce There Was Nothing You Could Do: „Born In The USA” And The End Of The Heartland Steven Hyden pisze o monumentalnej płycie Bruce’a Springsteena z 1984 roku jako o momencie przełomowym – dla kultury amerykańskiej, dla Springsteena i dla samego autora . Hyden, krytyk kulturalny (i były członek personelu AV Club ), łączy wspomnienia, obserwacje socjologiczne i dobre, staromodne dziennikarstwo, aby zbadać, jak ten przebojowy album zdefiniował dekadę i stworzył – i w pewnym sensie zakończył – osobowość Bruce'a Springsteena. Hyden rozmawiał z The AV Club na te tematy, a także na „długiego kaca”, jaki pozostawiła po sobie płyta.
powiązana zawartość
Klub AV: Jak zostałeś „szefem kujonem”, jak siebie nazywasz w książce?
powiązana zawartość
- Wyłączony
- język angielski
Steven Hyden: Born In The USA to zdecydowanie jeden z pierwszych albumów, z którymi zapoznałem się jako dziecko. Znałem Bruce’a Springsteena przez większość mojego życia, odkąd miałem sześć lat. Mam teraz 46 lat. Oczywiście, gdy miałem sześć lat, nie czytałem o Bruce'u Springsteenu i nie miałem pojęcia o żadnej innej jego płycie. Wydarzyło się to, gdy byłem nastolatkiem. Jedną z rzeczy, która przyciągnęła mnie do tej tematyki, jest to, że Bruce jest obecny w moim życiu, właściwie odkąd żyję. To było coś, co mnie naprawdę zainteresowało i poczułem, że mógłbym napisać o tym książkę.
AVC: Dlaczego więc ten album?
SH: Powinienem powiedzieć, że to nie jest mój ulubiony album Bruce'a Springsteena. Moim ulubionym jest prawdopodobnie Darkness On The Edge Of Town , który jest popularnym wyborem wśród fanów Springsteena. Ale „Born In The USA” jest dla mnie najciekawszym albumem, o którym mogę pisać. Moim zdaniem „ Born In The USA” to kluczowa płyta w karierze Bruce’a Springsteena. Jeśli spojrzysz na albumy, które go poprzedzały, naprawdę masz wrażenie, że zbliżają się do momentu, jaki miał Bruce w połowie lat 80., kiedy stał się fenomenem. Stopniowo zmierzał w tym kierunku, z pewnością od czasów „Urodzonego do biegania” . W dekadzie poprzedzającej Born In The USA widziałeś ten postęp i odwrót, zasadniczo, w przypadku Bruce'a. Jest w nim coś, co pragnie osiągnąć sławę na poziomie Elvisa, ale jest też część jego osobowości, która nie czuje się z tym komfortowo. I ten poziom dyskomfortu naprawdę wpływa na karierę, jaką zrobił po „ Urodzonym w USA” . Myślę, że pod wieloma względami można na to spojrzeć jako na reakcję na sukces tej płyty. Z pewnością pod koniec lat 80. i 90. wydawało się, że większość tego, co zrobił Bruce, było reakcją na to, jak ten album zmienił go w ikonę i w pewnym sensie karykaturę.
AVC: Masz na myśli Tunnel Of Love ?
SH: Tak, Tunnel Of Love poprzez The Ghost Of Tom Joad , który pod wieloma względami jest anty- Born In The USA . Jest tak specyficzne, jak szerokie jest Born In The USA , jest tak niedostępne, jak dostępne jest Born In The USA . Jest tak cicho i wyciszony, jak Born In The USA jest głośny i bombastyczny. Potem widzimy go wkraczającego w XXI wiek, ponownie łączącego się z zespołem E Street Band, w pewnym sensie próbującego powrócić do statusu Born In The USA i odpowiadającego statusowi pomnika narodowego, jaki nadała mu ta płyta. Ważnym tematem tej książki jest nie tylko Bruce Springsteen, ale także to, jak zmieniła się muzyka rockowa w ciągu ostatnich 40 lat i jak zmieniła się Ameryka w ciągu ostatnich 40 lat. To po prostu wydawało się dobrym narzędziem do rozmowy na ten temat.
AVC: Część Twojej książki dotyczy idei monokultury i tego, jak powszechna była wtedy w porównaniu z obecnym. Piszesz: „Miejsce spotkań pośrodku nie wydaje się już marzeniem, którego ludzie pragną”. Myślę, że masz tam na myśli politykę, ale czy odnosi się to również do idei monokultury? Czy w ogóle go jeszcze chcemy?
SH: Staram się nie używać terminu „monokultura”, ponieważ rozmowa o takich rzeczach robi się skomplikowana. Bardzo łatwo jest postępować redukcyjnie. Z pewnością nie wszyscy pokochali „Born In The USA” i Bruce’a Springsteena z połowy lat 80. Ale w tym momencie jest coś specyficznego – Bruce Springsteen był w stanie przekazać ludziom coś, co można było odczytać jako postępowe lub konserwatywne, w zależności od punktu widzenia. Był dla ludzi rodzajem testu Rorschacha. Z jednej strony patrzy się na jego teksty, patrzy na tematy, które go pociągały, widać wyraźne, populistyczne, postępowe nastawienie. Z pewnością teraz, w ciągu ostatnich 20 lat, znacznie głośniej wypowiadał się na temat popierania kandydatów politycznych i angażowania się w aktywizm. Więc naprawdę nie ma co do tego wątpliwości.
Ale Springsteen z połowy lat 80. miał też w sobie coś z tego, że był macho, muskularnym, przystojnym, całkowicie amerykańskim facetem, którego wielu pisarzy kontrastowało z ludźmi takimi jak Michael Jackson i Prince, którzy nie byli ten rodzaj tradycyjnie męskiego archetypu amerykańskiego typu, w taki sam sposób, jak Bruce Springsteen. I jest w tym niezaprzeczalny rodzaj konserwatywnego uroku, to jest coś, co, jak sądzę, również przyciągnęło ludzi. Ten rodzaj dwoistości, który miał wówczas, wydaje się czymś, co byłoby trudne do zrealizowania dzisiaj, nawet mając artystę. , jak na przykład Taylor Swift, która jest oczywiście największą gwiazdą na świecie. Jej trasa koncertowa Eras jest niezwykle udana. Ale nawet Taylor Swift ma element, że prawica reaguje na nią negatywnie. Dzięki Bruce'owi i Born In The USA potrafił pisać na tematy polityczne, ale jednocześnie był ponad polityką. Pomyślałem, że warto zastanowić się nad tamtym czasem i porozmawiać o tym, jak to się rozpadało na przestrzeni dziesięcioleci.
AVC: Skoro mowa o dziesięcioleciach, wskazujesz na wiele sposobów, w jakie album brzmi przez większość czasu, ale jednocześnie nadal brzmi naprawdę żywo. Jak myślisz, co odpowiada za tę ponadczasowość? Co sprawia, że teraz wydaje się to tak istotne?
SH: Interesujące w „Born In The USA” jest to, że kiedy miał 10 lat, w 1994 r., wiele osób uważało, że brzmi przestarzałie, że przypomina lata 80-te. Miało to związek z drastyczną zmianą muzyki do 1994 roku. To była alternatywa, era grunge'u, to był gangsta rap. To był znacznie bardziej agresywny czas. Epoka syntezatorów i automatów perkusyjnych, to wszystko wyszło z mody w połowie lat 90-tych. Ale kiedy album skończył 20 lat, w połowie lat, sytuacja znów się zmieniła i teraz Born In The USA zaczęło stać się punktem odniesienia dla wielu wschodzących zespołów. The Killers, Arcade Fire, War On Drugs – są trochę późniejsze, ale są tego kolejnym przykładem.
Album się oczywiście nie zmienił, ale zmienił się sposób jego postrzegania, a to miało związek z tym, z czego czerpie obecne pokolenie. W XXI wieku lata 80. stały się znacznie bardziej akceptowalną erą, z której można czerpać dla współczesnych artystów. Nie tylko akceptowalna, ale stała się preferowaną erą. Inną rzeczą związaną z Born In The USA jest to, że jest to jedna z tych płyt, które dla młodych zespołów rockowych świadczą o wielkości. Na przykład The Killers, tworząc Sam's Town , nawiązali do Born In The USA ze względu na brzmienie albumu, ale także dlatego, że reprezentuje on epokę muzyki rockowej, kiedy artysta rockowy miał monumentalny wpływ na kulturę.

AVC: W książce odwołujesz się do artykułu Backstreets z 1994 roku , który jest obroną albumu. Potrzeba takiego artykułu jest obecnie nie do pomyślenia.
SH: Jasne. Dokładnie. A to jest trochę inna sytuacja, ponieważ [ Backstreets ] jest fanzinem skierowanym do hardkorowych fanów. Reakcja fanów Born In The USA jest nieco inna. To raczej pochodzi z miejsca, to jest płyta, która przyciągnęła ludzi do namiotu. Grał już na arenach przed Born In The USA , ale teraz gra na stadionach. A teraz trudniej o bilety. Trudniej jest słuchać cichszych piosenek, ponieważ przychodzą ci wszyscy nowi ludzie, a oni zachowują się awanturniczo; nie przejmują się tak bardzo jak hardkorowi ludzie. To naprawdę rekord: jeśli byłeś zagorzałym fanem, czułeś, że to może być mniejsze niż doświadczenie fanów. A to opowieść stara jak świat dla takich artystów. Jest wiele przykładów artystów, którzy istnieją już jakiś czas, a potem stają się bardziej popularni i ludziom, którzy byli tam na początku, nie podoba się to. To samo przydarzyło się Bruce'owi na znacznie większą skalę niż w przypadku wielu artystów.
AVC: Jestem mniej więcej w twoim wieku, więc duża część tej książki pokrywa się z moimi doświadczeniami z albumem. Byłem także nastolatkiem w latach 90. i zdecydowanie wyśmiewano mnie za to, że jestem fanem Springsteena, zwłaszcza że właśnie nakręcił „Streets Of Philadelphia” i moi przyjaciele byli tym zmęczeni. Trudno było mi się przed tym obronić.
SH: Pamiętam, kiedy wystąpił w tym specjalnym programie MTV dla Lucky Town i Human Touch . Siedziałem z przyjaciółmi i oglądałem MTV, leciała ta reklama, a moi przyjaciele po prostu naśmiewali się z Bruce'a Springsteena. A ja nie powiedziałam ani słowa i poczułam się winna z tego powodu. On był już moim facetem. Ale nic nie powiedziałam, bo miałam jakieś 14 lat. Chciałam dopasować się do ludzi. Ale tak, Bruce był kimś, kogo jeśli byłeś nastolatkiem, to nie był ktoś, kto przechwalał się, że go słucha. Co jest interesujące, ponieważ Tom Petty i Neil Young przeżyli renesans w latach 90-tych. Mieli wiarygodność wśród muzyków, ale Bruce nie. Zabawne, że Eddie Vedder z Pearl Jam uwielbia Bruce’a Springsteena, ale w latach 90. nie mówił o tym. Neil Young był jego człowiekiem. Tak naprawdę sytuacja się odwróciła dopiero w połowie lat osiemdziesiątych i znów pojawiły się Killers, Arcade Fire, Hold Steady, National, Against Me!. To była jedna z rzeczy, o których najbardziej lubiłem pisać, Bruce w latach 90., ponieważ to fascynujący okres. W tamtym czasie nagrał świetną muzykę, ale to był naprawdę okres dzikiej przyrody. To było jak długi ogon Born In The USA . Po tej płycie był długi kac.
AVC: Piszesz o jednym modelu syntezatora, którego używali wszyscy w latach 80., Yamaha CS-80, i o tym, jak używał go jako „dymu z suchego lodu tworzącego scenę”, co różni się od innych artystów. Czy myślisz, że jednym z powodów, dla których płyta pozostała stosunkowo ponadczasowa, jest to, że w interesujący sposób wykorzystywał te przestarzałe rzeczy?
SH: Syntezator był tym, co najdłużej wiązał go z latami 80., więc nie uczynił go ponadczasowym. Właściwie brzmiało to jak płyta wydana w 1984 roku. Ale kolejne pokolenia wróciły do tego czasu i naprawdę uratowały ją przed byciem przypominającym połowę lat 80-tych. To coś, co przypomina kamień probierczy muzyki rockowej, podobnie jak sposób, w jaki Bob Dylan używał organów na swoich płytach w latach 60. Wiesz, kiedy słyszysz brzmienie organów pochodzące z płyt Dylana z połowy lat 60., słyszysz je cały czas na płytach Americana. Po nim wiele zespołów używało tego w ten sposób. Sposób, w jaki Springsteen używał syntezatorów, był sposobem na stworzenie atmosfery na płycie, tego muzycznego efektu suchego lodu.
W przypadku niektórych zespołów rockowych, które skupiają się na rocku w Heartland i naprawdę starają się napisać hymny gotowe do wystawienia na scenie, początkiem tego jest Born In The USA . To był decydujący rekord, który to zrobił. Ale były też inne zapisy z tamtych czasów, które naprawdę bazowały na tym, o czym piszę w książce. Osobiście moją ulubioną częścią książki jest prawdopodobnie sekcja rockowa w Heartland. Czasami piszesz książkę tylko po to, żeby napisać jeden rozdział. I nie tylko o tym chciałam napisać w tej książce, ale sprawiło mi to mnóstwo frajdy, bo uważam, że to po prostu fascynująca rzecz. Mógłbym zejść głęboko na skałę Heartland. Wiesz, mógłbym napisać o tym całą książkę, ale fajnie było umieścić to w książce.
AVC: Myślałem o przesłuchaniu albumu jako dziecko i bardzo mocno kojarzy mi się on z obrazami. Jak w „Downbound Train” – cały środkowy odcinek biegu przez las do domu był niemal przerażający. Zastanawiam się, czy miałeś podobne doświadczenia.
SH: Tak, całkowicie. To znaczy, siła Bruce'a Springsteena jako autora tekstów polega na tym, że [teksty] są kinowe. Opowiada historię, która tworzy obrazy w umyśle. Czuję się jak w filmie. Próbowałem to przekazać, pisząc o Springsteenu w odniesieniu do [scenarzysty/reżysera] Paula Schradera, ponieważ mam wrażenie, że na przełomie lat 70. i 80. tych dwóch miał podobny wątek, jeśli chodzi o to, co robili. co ich pociągało i o czym pisali. Ta płyta pochodzi ze scenariusza napisanego przez Paula Schradera pod tytułem Born In The USA i tak zdobył tytuł. Myślę więc, że kinowy aspekt pisarstwa Bruce'a jest zdecydowanie ważnym czynnikiem na tej płycie.
Kolejną rzeczą związaną z obrazami tej płyty jest związek piosenek z teledyskami. Myślę, że to ważny element postrzegania tej płyty. Myślę, że to naprawdę fascynujące, że tak naprawdę nie widać tego ponownie w teledyskach Bruce'a Springsteena, takich jak teledyski do „I'm On Fire” i „Glory Days”, w których on gra. I gra postać, którą nazywam Brucem Springsteenem – w „I'm On Fire” gra mechanika samochodowego, a w „Glory Days” jest operatorem dźwigu, ale gra też w zespole barowym, który wygląda jak zespół E Street Band. Nie jest też jasne, czy jest sobą, czy też jest tym, który obsługuje dźwig na filmie. Udaje też, że jest miotaczem baseballu. Te filmy odegrały dużą rolę w ukształtowaniu wyobrażenia o Springsteenu jako zwykłym facecie lub osobie, która prezentuje się jako zwyczajny facet. I to jest coś, co, jak sądzę, prześladuje go od tamtej pory.
Zawsze towarzyszyło nam napięcie związane z jego byciem multimilionerem, gwiazdą rocka piszącym o przeciętnych ludziach. A dla ludzi, którzy nie lubią Bruce'a Springsteena, najłatwiejszą i najbardziej leniwą krytyką jest stwierdzenie, że jest hipokrytą, ponieważ tak naprawdę nie jest ludźmi, o których pisze, co jest jak krytykowanie De Niro za to, że nie jest Jake'em LaMottą ani Travisem Bickle. Jest Martinem Scorsese i Robertem De Niro w swojej twórczości. Jest pisarzem, reżyserem i wykonawcą. I on ożywia te postacie. W przypadku Springsteena zawsze istnieje rozdźwięk, co moim zdaniem jest naprawdę fascynujące. Od tamtej pory ma to wpływ na to, jak jest postrzegany. Myślę, że na wielu płaszczyznach na tym zyskuje, bo ludzie darzą go pewnym szacunkiem. Ale powoduje to również sytuacje, w których pojawia się przeciwko niemu ostry sprzeciw, czego najlepszym przykładem są kontrowersje związane z biletami na ostatnią trasę koncertową. Gdyby to byli Rolling Stones, nie byłaby to taka wielka sprawa, nie sądzę, ale ludzie uważają Bruce'a Springsteena za innego.
AVC: Czy możesz porozmawiać o tej kontrowersji i reakcji Bruce'a?
SH: [Wiele osób uważało], że nie powinien brać dużych pieniędzy za bilety. Widziałeś te historie, które według mnie były dość tandetnymi ujęciami, ale wygląda na to, że bohaterów piosenek Bruce'a Springsteena nie było stać na chodzenie na jego występy. Cóż, OK. [Ale] jest gwiazdą odnoszącą ogromne sukcesy. To znaczy, powodem, dla którego kosztują dużo pieniędzy, jest wysoki popyt. Gdyby zażądał 50 dolców, skalperzy zażądaliby 2000 dolarów. Myślę, że jego logika była słuszna. Ale sposób, w jaki jest postrzegany, nie jest zakorzeniony w logice. Myślę, że wtedy będzie mu ciężko. Z pewnością można mnie oskarżyć w tej książce o psychoanalizę Bruce'a Springsteena, ale nieważne, jestem krytykiem muzycznym i czasami stanowi to część mojej pracy. Zastanawiam się tylko, czy w pewnym sensie nie jest tym trochę zmęczony.
AVC: Co sądzisz o jego ostatnim oryginalnym albumie, Letter To You ?
SH: Bardzo mi się podoba „List do ciebie” . Soul coveruje płytę [ Only The Strong Survive z 2022 r. ], która mnie nie interesuje. Mniej niż zero mnie to interesuje. Mam wrażenie, że cała ta sprawa odzwierciedla najbardziej banalny aspekt Bruce’a Springsteena. Ludzie w moim życiu, którzy nie lubią Bruce'a Springsteena, wyobrażają sobie go jako gościa nagrywającego płyty soul cover. Takie mają o nim wyobrażenie. Nie jako ten genialny autor tekstów, genialny autor tekstów, wszechczasowy wykonawca koncertów, tylko jako ten kukurydziany klops wykonujący stare hity R&B. Ale Letter To You to naprawdę mocna płyta. Ogólnie uważam, że przez ostatnie 20 lat radził sobie nieźle. Jestem wielkim fanem Magic , to świetna płyta. Z pewnością nagrał kilka kawałków, ale dopóki nie jest to płyta z coverami soulu, nadal mam dość wysokie oczekiwania, że będzie dobra.
Nie było nic, co mogłeś zrobić: „Born In the USA” And The End Of The Heartland zostanie opublikowany 28 maja 2024 r. nakładem Hachette Books.

