„Bądź autentyczny, twórz sztukę” Wywiad z autorką, na którą zasługujemy, Victoria Scott

Obecnie jest dziwny czas na bycie osobą transpłciową w Stanach Zjednoczonych. Jesteśmy atakowani ze wszystkich stron: prawodawcy zakazują posiadania naszych dokumentów tożsamości , korporacje nas dyskryminują , nawet nasze własne społeczności entuzjastów często nas unikają . Woleliby, żebyśmy po prostu zniknęli z życia publicznego, przestali opowiadać swoje historie i pokazywać twarze w świetle dziennym. Victoria Scott wie, że zasługujemy na więcej.
Sugerowane czytanie
Sugerowane czytanie
- Wyłączony
- język angielski
W dzisiejszym wydaniu We Deserve This , najnowszej książce Scott , ukazuje transkobiece osoby w sposób, w jaki media często tego nie robią: Szczęśliwi. W świetnych strojach, spędzając czas przy fajnych samochodach, jako ludzie z zainteresowaniami i hobby poza płcią. Usiadłam ze Scott, aby porozmawiać o książce i dowiedzieć się, czym ona chciała, aby była – i czym nadal chce, aby inspirowała innych.
powiązana zawartość
powiązana zawartość
Kiedy odbyła się pierwsza strzelanina?
Pierwsza sesja odbyła się w grudniu 2021 r., po powrocie z podróży vanem. Miałem SW20, który jest na okładce, jako samochód wypożyczony na czas naprawy mojego vana. Claire zatrzymała się w Dallas ze swoją dziewczyną, a ja pojechałem z wizytą i mieliśmy wolny wieczór przed pójściem na wspólną kolację.
Więc powiedziałem: „Powinniśmy zrobić zdjęcia”. Mieliśmy fajny samochód. Najwyraźniej ma dobre wyczucie mody, ma tę całą żółtą rzecz z lat 90., a my mieliśmy żółty pociąg DART. Udało mi się to dobrze wymierzyć w czasie i oddać naprawdę dobre ujęcie. Dlatego na początku po prostu trochę rozpowszechniłem, ponieważ zdjęcia razem były bardziej przekonujące niż osobno. Pomyślałem: „To naprawdę fajna sesja modowa”. A potem pomyślałem: „Hę, zastanawiam się, czy mógłbym zrobić z tego coś, co da się powtórzyć”.
Tak więc podczas drugiej sesji zdjęciowej do książki, z Roxy, próbowałem sprawdzić, czy uda mi się przekształcić to w coś o spójnym temacie. Był to także kolejny samochód od importera, specjalna homologacja Mark III Supra Turbo A. Roxy nakręciła zupełnie inny klimat, sesję w stylu heroin chic z lat 90., a potem pomyślałem: „Ok, to dwa bardzo różne klimaty, które wydają się mieć spójną linię i temat. Można to przekształcić w projekt.”
Jak przejść od kilku sesji z kilkoma przyjaciółmi do pełnoprawnego lookbooka?
Stamtąd pojechałem do San Francisco i zrobiłem kilka zdjęć, które znajdą się na kolejnych stronach książki. Nikki o estetyce lat 60., tunerka nagrywająca zdjęcia z Lexi i jej Protege5 – to był jej własny samochód. A potem zrobiłem zdjęcia z Lauren i jej Porsche – nie znałem wcześniej Lauren, była jedną z niewielu osób, które poznałem specjalnie dlatego, że kręciłem książkę – i wtedy zacząłem nabierać rozpędu. Oddałem pięć strzałów i wtedy początkowo postawiłem sobie za cel 20.
Książka jest luźno ułożona w kolejności, w jakiej kręciłem zdjęcia, a nie w jakiejkolwiek spójnej formie: „Zaplanowałem, że ten klimat będzie podążał za tym klimatem”. W dużej mierze dlatego, że tak to się po prostu skończyło. Tak naprawdę nie wydawało się, żeby istniała potrzeba zmiany kolejności, ponieważ w rzeczywistości organicznie ułożyło się to we wzór, który wydawał się mieć sens – zwłaszcza pod koniec, kiedy próbowałem wypełnić luki stylistyczne i takie tam. Ale pierwsze pięć strzałów było całkiem łatwe. Ciągle różne wibracje, konsekwentnie różne samochody i różne etosy na temat tego, jak tego zrobiliśmy.
Czy w przypadku sesji takich jak Lexi i Lauren wolałeś fotografować ludzi z ich własnymi samochodami, kiedy tylko było to możliwe?
Wiesz, myślę, że na początku tak było. Z punktu widzenia planowania jest to z pewnością łatwiejsze, ale z ogólnego punktu widzenia, nie miało to większego znaczenia. Najważniejszą częścią projektu było po prostu oswojenie się z modelem – co oczywiście jest łatwiejsze, jeśli jesteś transfem fotografującym transfems. Chcę nas reprezentować tak, jak myślę, że chcielibyśmy być postrzegani, i myślę, że to część tego, co sprawiło, że ten projekt był dla mnie wyjątkowo wykonalny: mam powiązania z branżą motoryzacyjną, więc mogłem kupić te samochody, ale wciąż miałem umiejętność przedstawienia nas z szacunkiem w sposób, z którego myślę, że wszyscy bohaterowie tej książki są całkiem zadowoleni.
To była moja główna troska – chcę, żeby podobało się to widzom, żeby podobało się ludziom, którzy to kupią, ale naprawdę chciałem, żeby ludzie, którzy się w nim pojawią, byli bardzo zadowoleni ze zdjęć. To wydawało się najważniejszym celem, a potem wszystko inne może się udać.
Powiedziałbym, że połowa zdjęć w książce to kobiety z własnymi samochodami, a połowa to ludzie z samochodami, które kupiłem. Niektórzy dlatego, że mieli specyficzny emocjonalny związek z tego rodzaju samochodem, albo był to ich samochód marzeń, albo po prostu dali mi klimat związany ze swoją modą i znalazłem coś, co próbowałem do tego dopasować.
Najbardziej wyraźnym tego przykładem jest sesja z Ari Drennenem, transpłciową dziennikarką Fundacji Media Matters, która wcale nie przepada za samochodami, ale dużo spaceruje. Więc poszedłem i kupiłem Crosstrek, pojechaliśmy razem do Mount Rainier w Waszyngtonie, a ona miała na sobie elegancki sprzęt turystyczny. Zrobiliśmy coś w rodzaju sesji plenerowej, a nie sesji dla entuzjastów samochodów, a tego naprawdę chciałem.
Cała idea jest taka, że istnieje pojazd pasujący do każdego stylu życia i nie musisz być zagorzałym entuzjastą, który chce zobaczyć „Pracowałem nad każdym samochodem, jaki posiadam” siebie w tym odzwierciedliłeś. Nie wierzę, że praca nad samochodem to jedyny słuszny sposób na bycie entuzjastą.
Nie chodzi nawet o wszystkie samochody – masz też zdjęcia z rowerami.
Tak, fotografowałem ludzi na rowerach. Są tam Ducati i Triumph. Viana bardzo lubi jeździć konno, ma Ducati i kiedy byłem w Los Angeles, zaproponowała mi to. Pomyślałem: „Tak, Ducati to symbol seksu, to byłoby niesamowite”. Podeszła i pochyliła się nad tym przez całą sesję.
A Sarah, ostatnia sesja zdjęciowa w książce, ma starego mercedesa, którego używa po prostu jako codziennego środka transportu. Ale Triumph to miejsce, w którym leży jej serce, jej wymarzony rower. Miała to od wieków, dużo nad tym pracowała, to było o wiele bardziej tam, gdzie była jej dusza. I ma bardzo mocny, z braku lepszego określenia, klimat skórzanej grobli na rowerze. Tego nie mieliśmy, więc pomyślałem: „To byłoby niesamowite”.
Poza tym rowery były fajne, ponieważ dają znacznie większą elastyczność w ustawianiu samochodu i osoby, ponieważ to nie jest samochód. To rower, są mniejsze, można je umieścić w znacznie trudniejszych miejscach. Można uzyskać różne kadrowanie i w obu przypadkach sprawdziło się to naprawdę dobrze.
Z Vianą pojechaliśmy na weekend do jakiegoś instytutu sztuki w WeHo. Nikogo tam nie było, więc po prostu szybko zrobiliśmy kilka zdjęć. Nie sądzę, że moglibyśmy tam umieścić samochód, ale bardzo łatwo było to zrobić na rowerze i doprowadziło to do naprawdę fajnego blokowania kolorów – coś w rodzaju motywu ekranu ładowania w stylu Matrixa . Następnie w przypadku Sarah pojechaliśmy do zachodniego Seattle i było to świetne miejsce, aby zobaczyć całą panoramę miasta. Podkreślał zarówno naturę, jak i miejskie aspekty Seattle.
Myślisz nie tylko o modelach i pojazdach, ale także o lokalizacjach?
Starałem się odzwierciedlić najlepsze elementy fotografowanych lokalizacji. W miastach, w których miałem okazję robić wiele zdjęć, starałem się odzwierciedlić cały różnorodny wygląd i otoczenie w danej okolicy, zwłaszcza jeśli są one znane z dobrych dróg dla kierowców, jak np. Los Angeles. Robiłem zdjęcia z Corą i ich Focusem RS w górach pod Malibu, z Sammie i Alfą na plaży, jest też sesja z Vianą w Art Institute. Jest mnóstwo różnych klimatów, wszystkie w Los Angeles, co moim zdaniem pasuje, ponieważ są różne samochody do różnych stylów życia i różnych środowisk.
Między innymi dlatego kultura motoryzacyjna w Los Angeles jest taka fajna – skompresowaną ilość kultury umieszcza się w tak małym regionie geograficznym, a ludzie wybierają coś, pod co chcą ją zoptymalizować, i myślę, że właśnie to sprawia, że jest tam tak interesująco. I więcej frajdy ze strzelania.
Któregoś dnia będziemy musieli zabrać cię na wschodnie wybrzeże, żebyś miał tu skrzydło.
Wiem, wiem, tego był największy żal. Chciałem zrobić więcej zdjęć w miastach, ale początkowo mówiłem, że zrobię 20 zdjęć – prawdopodobnie mógłbym zrobić 30 lub 40, gdybym naprawdę chciał. Ale w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że muszę to z siebie wyrzucić. Zobacz jak to wyszło, zobacz jak ludziom się to podobało. I mam nadzieję, że później będę mógł wrócić do tego tematu.
W podziękowaniach na końcu zapowiadasz kontynuację.
Ja robię. Oficjalnych planów nie ma. Ryan z Carrary [media, wydawcy We Deserve This ] był bardzo pomocny, zarządzał premierą i pomógł mnóstwo w wielu aspektach, ale to małe wydawnictwo. Organizowałem to głównie w związku z innymi podróżami, które już zaplanowałem; Miasta, w których byłem, ludzie, których znałem, wykorzystałem kontakty zawodowe w branży motoryzacyjnej, aby w pewnym sensie tak się stało. Po prostu ilość logistyki jest dość onieśmielająca. Poza tym mam teraz pełnoetatową pracę w Motor1 i niekoniecznie mogę przeznaczyć większość czasu na pracę nad tym, chyba że jest na to naprawdę duży apetyt.
Niedawno zorganizowałeś w Seattle imprezę przedpremierową i moi przyjaciele, którzy tam byli, stwierdzili, że był to świetny czas.
To prawda, mieliśmy naprawdę dobrą frekwencję. Było bardzo ciekawie, bo odbywało się w warsztacie motoryzacyjnym, gdzie ludzie aktywnie pracowali nad swoimi samochodami. Poprosiliśmy więc kilku ludzi, aby zapytali, co robimy, i byli bardzo otwarci na temat książki – mimo że niekoniecznie byli docelową grupą odbiorców. Byli po prostu zwykłymi entuzjastami samochodów. A potem mieliśmy pokój pełen transpłciowych osób, które lubiły samochody. To było naprawdę fajnie. To było jak wydarzenie związane z dumą.
Podszedł do nas facet, który pracował nad starym pickupem z lat 60., i stwierdził: „Och, to naprawdę interesujące”. Kręcił się trochę i rozmawiał z ludźmi (w tym ze mną), a potem wziął kopię. Członek jego rodziny miał transpłciowego partnera, a on na to: „Chcę wypełnić lukę między naszymi dwiema kulturami”. Akt budowania samochodu na swój gust i odzwierciedlenia siebie w maszynie, z aktem świadomego budowania siebie jako osoby poprzez trans – i modę, garderobę i tym podobne. Mam nadzieję, że to połączenie przemówi do wielu osób, ponieważ są to po prostu różne sposoby wyrażania siebie, które mogą być bardzo spójne i bardzo dobrze ze sobą współgrać.
Książka jest oczywiście dziełem o charakterze transfemicznym, „my” to my – ty i ja oraz zbiorowa społeczność trans. W tym projekcie skupiam się na transfems, ponieważ jest to doświadczenie, które znam najlepiej i które, jak sądziłam, mogę najlepiej reprezentować, ponieważ takie jest moje życie. Wiem, czego brakuje naszej sztuce, i chciałem to stworzyć, i taki był cel tego dzieła.
Na co zasługujemy w naszej sztuce, powiedziałbyś?
Tytuł ten pojawił się dość wcześnie. Zacząłem nad tym pracować, zaraz po przeprowadzce z Teksasu do Reno. Właśnie przeżyłam wiele rzeczy – bigoterię instytucjonalną, przypadkową bigoterię, Reno to dość trudne miasto, w którym można otwarcie zostać transseksualistą – i był to także pierwszy sezon legislacyjny, w którym, powiedziałbym, sytuacja naprawdę się nasiliła. To było po Trumpie, ale nie było ulgi, na jaką liczyłem – tam, gdzie spodziewałem się, że wszyscy odpuszczą gaz, sytuacja legislacyjna stanie się łatwiejsza, a sytuacja prawna nie będzie się dalej pogarszać.
Rzecz w tym, że to trwało, a ja byłem z tego powodu przygnębiony. Pomyślałem: „No cóż, tak naprawdę nie mam wpływu na to, jak stanowione jest prawo w USA” – prowadziłem wtedy kilka transmisji na cele charytatywne i tym podobne, ale jedną rzecz, w której jestem w lepszej sytuacji niż wiele innych ludzi, jest zrobienie z nas pozytywnej sztuki. Myślę, że to w pewnym sensie ukształtowało projekt.
To naprawdę fajne podejście do sztuki trans.
Udzieliłem wywiadu dla Lavender Magazine , gdzie rozmówca powiedział: „Och, to coś naprawdę przełomowego” i tak dalej. A ja na to: „Niezupełnie”. Myślę, że największym celem tej pracy jest to, aby stała się ona zaczynem dla wielu późniejszych prac. Naprawdę nie uważam tego za coś super rewolucyjnego samo w sobie – myślę, że jest dobre, z pewnością jestem zadowolony z tego, jak to wyszło, myślę, że wszyscy, którzy w tym uczestniczą, są zadowoleni z tego, jak wyszło – ale myślę, że to, co Naprawdę chciałbym, żeby ludzie to zobaczyli i zdali sobie sprawę: „Och, ja też mogę to zrobić”. Chcę zobaczyć całą sztukę, dla której, mam nadzieję, stanie się inspiracją.
Myślę, że przeżywamy renesans sztuki trans, obecnie jest o wiele więcej rzeczy, które cieszą się większym uznaniem głównego nurtu. Inspirowało mnie wielu innych artystów i fotografów – w tym osoby cis, to nie było tak, że inspirowały mnie osoby trans – ale myślę, że jeśli stanie się to częścią konstelacji prac, które mogą zainspirować dalszą sztukę, to byłoby fantastycznie.
Wiem, że masz obsesję na punkcie nowego filmu, który się pojawił [ I Saw The TV Glow – AD] . Ciągle mam zamiar to zobaczyć i słyszę różne jego interpretacje, z których większość jest w pewnym sensie przygnębiająca. I myślę, że jest na to naprawdę dobre miejsce, ponieważ uważam, że reprezentowanie bólu jest bardzo ważne – rozpoznawanie wspólnego bólu to jedna z rzeczy, która czyni nas silniejszymi jako społeczność. Nie sądzę jednak, że jest to jedyna rzecz, na której możemy się budować. Myślę, że należy także docenić wspólną radość. Myślę, że w naszym życiu w końcu dochodzimy do punktu, w którym stwierdzamy: „Tak, chciałbym czuć się przyzwoicie ze sobą”. Myślę, że jest tu miejsce na wiele różnych rodzajów sztuki. Tak, to tyle. Bądź autentyczny, twórz sztukę.
Oto nagłówek: Bądź autentyczny, twórz sztukę.
Książka We Deserve jest dostępna w Carrara Media , Barnes and Noble i Amazon .

