Czy kiedykolwiek przestraszyłeś się czegoś, co przeczytałeś?
Odpowiedzi
Myślałem, że większość wrażliwych i pomysłowych osób w pewnym momencie przestraszy się czegoś, co przeczytają. W każdym razie moje własne doświadczenia czytelnicze z dzieciństwa często wiązały się ze strachem.
Kiedy pierwszy raz przeczytałem opowieści Edgara Allana Poe (miałem wtedy 11 lub 12 lat), byłem przerażony. Zastanawiałem się, czy będę w stanie zasnąć, czy będę miał koszmary. Ale historie takie jak „Upadek domu Usherów” i „Serce oskarżycielem” to opowieści grozy, więc taka reakcja nie jest zaskakująca.
Na głębszym poziomie, byłem również przerażony i zmartwiony historiami takimi jak Porwany , Oliver Twist czy David Copperfield, musiałem wyraźnie utożsamiać się z bohaterami, właśnie dlatego, że nie byli bohaterami: byli niepokojąco podatni na zranienie. Historie w gazetach o przestępstwach, morderstwach lub chorobach również przerażały mnie poczuciem naszej ogólnej egzystencjalnej kruchości. Życie i zdrowie nie były rzeczami, na których mogliśmy całkowicie polegać.
Przez pewien czas, od około jedenastego roku życia, czytałem bardzo mało beletrystyki i czytałem książki non-fiction, głównie o sporcie i wojnie. Rzadziej czułem się przez nie wyzywany.
Można powiedzieć, że nie zrozumiałem sensu książek, o których wspomniałem wcześniej: są to opowieści, w których protagonista przezwycięża traumę i zyskuje dojrzałość i kontrolę. Być może zastanawiałem się, czy byłbym w stanie ich naśladować w tym przypadku, więc ich ostateczny triumf nie uspokoił mnie.
Zacząłem czytać poważną fikcję, gdy miałem około piętnastu lat: w tym książki kobiet takich jak Austen, Brontë i George Eliot, a ogólniej książki, które dotyczyły czegoś więcej niż męskiego niepokoju. Strach przed strachem spowodowanym czytaniem miał tendencję do zmniejszania się, gdy zdałem sobie sprawę, jak wiele jest w fikcji: ile można się z niej dowiedzieć o świecie, jak szeroki wachlarz doświadczeń oferuje, jak bardzo może być wyobrażeniowo satysfakcjonująca.
Ale nie do końca pozbyłam się swojej podatności na tekst pisany: to było pod koniec nastoletnich lat, kiedy czytając artykuł w czasopiśmie o kimś, kto miał atak serca, zaczęłam odczuwać objawy podobne do tych, o których czytałam. Zemdlałam, a kiedy się obudziłam, byłam przerażona myślą, że zemdlałam z takiego powodu. Moja tendencja do utożsamiania się z tym, co czytałam, wyraźnie wymknęła się spod kontroli.
Jednak to doświadczenie było jednorazowe. Nadal jednak unikam opowieści grozy: arcydzieła Cormaca McCarthy'ego są przerażające, ale w inny sposób, podkreślają kruchość kondycji ludzkiej w ogóle, zamiast wywoływać osobiste lęki.
Ogólnie rzecz biorąc, czytanie literatury dało mi ogromną przyjemność i mam nadzieję, że pozwoliło mi w pewnym stopniu ją zrozumieć, a także myśleć, rozmawiać i pisać o niej – stało się to dla mnie źródłem utrzymania.