Finał pierwszego sezonu Fallouta: Kapitalistyczni menedżerowie średniego szczebla mordują świat

Apr 19 2024
Podstawą niechlujnego pożegnania jest najlepsza, najciemniejsza i najbardziej ponuro zabawna scena w serialu
Opad

Kiedy siedem odcinków temu zacząłem tę małą postapokaliptyczną podróż , było to pytanie o ton. Czy Fallout był w swej istocie komedią czy tragedią? Ale pod wieloma względami jest to fałszywe rozróżnienie. Jak mógłby nam powiedzieć nasz stary kumpel Bud Askins, albo w swoim cielesnym ciele, albo uwięziony z mózgiem kręcącym się w niemarkowym Roombie na całą wieczność: różnica między nimi jest często tylko kwestią czasu.

powiązana zawartość

Premiera Fallouta: nadęty, ale obiecujący początek nuklearnej apokalipsy
Podsumowanie Fallouta: kilku świetnych dziwaków nie jest w stanie uratować nudnego przedostatniego odcinka

Najgorszą rzeczą, jaką można powiedzieć o „Początku”, ostatnim odcinku czegoś, co prawie na pewno będzie jedynie pierwszym sezonem Fallouta Prime Video , jest to, że jego najlepsza i najbardziej poruszająca scena nie tylko pojawia się dopiero w połowie czasu trwania, ale 200 lat przeszłości. To sekwencja, w której Cooper Howard, infiltrując miejsce pracy swojej żony Barb w Vault-Tec, podsłuchuje spotkanie jej, jej współpracownika Buda i szefów innych największych gigantów technologicznych na świecie, gdy ci przedstawiają je w sami przyłączyli się do eksperymentu z Kryptą.

powiązana zawartość

Premiera Fallouta: nadęty, ale obiecujący początek nuklearnej apokalipsy
Podsumowanie Fallouta: kilku świetnych dziwaków nie jest w stanie uratować nudnego przedostatniego odcinka
Linda Hamilton kończy „Terminatora”
Udział
Napisy na filmie obcojęzycznym
  • Wyłączony
  • język angielski
Udostępnij ten film
Facebook Twitter E-mail
Link do Reddita
Linda Hamilton kończy Terminator

Prezentacja Buda jest zazwyczaj chaotyczna, a Michael Esper wykorzystuje swój entuzjazm do ponurych celów, przedstawiając obraz przyszłości, w której menedżerowie średniego szczebla oceniają wyniki rasy ludzkiej – na zawsze. Ale tak naprawdę to Barb trafia do sprzedaży. Barb, która wykorzystuje strach leżący u podstaw wszystkiego, co robi Vault-Tec. Barb, która łamie serce mężowi, Frances Turner i Walton Goggins ponownie dają najlepsze role w serialu, tym razem całkowicie odizolowani od siebie w wielu znaczeniach tego słowa.

Jak sprzedajecie społeczeństwu schrony przeciwbombowe, pomimo trwających negocjacji pokojowych? Jak zapewnić, że gdy Twoi Mieszkańcy pojawią się w przyszłości kilka stuleci później, nie zostaną zjedzeni żywcem przez innych ocalałych? Jak zapewnić bezpieczeństwo osobom, które kochasz ? Łatwe: upewniając się, że pozostali tylko ludzie, których kochasz . „Sami zrzucamy bombę” – oznajmia Barb z całkowitym przekonaniem (metaforycznym) upiorom w pomieszczeniu. To puenta, która nie jest zabawna, tragedia, z której nie sposób powstrzymać się od śmiechu. W miarę jak Bud nabiera entuzjazmu na punkcie jakiejś terminalnej formy kapitalizmu i swoich marzeń o wyhodowaniu kultury „supermenedżerów”, a inni dyrektorzy – a jest ich więcej w bezdomnych – zaczynają się ekscytować wszystkimi popieprzonymi eksperymentami, które przeprowadzają mogą korzystać z własnych prywatnych skarbców, Barb Howard przedstawia niepokojąco prostą logikę zabijania świata: kiedy wszyscy inni umrą, ona i jej rodzina w końcu będą bezpieczni .

To pomysł, który zabija jej męża, choć powoli. Goggins wygląda tutaj bardziej przerażająco niż wtedy, gdy dwa wieki później spacerował po okolicy z wielką otwartą dziurą zamiast nosa. Jest to także pomysł, który stanowił podstawę dotychczasowej przygody z Falloutem , szczególnie w przypadku Maximusa, jedynego z naszych trzech głównych bohaterów, który dorastał na Pustkowiach. Jego uczucia do Lucy są wyraźnie szczere, ale reprezentuje ona także to bezpieczne miejsce, którego szukał przez całe życie – to samo, które Starszy Kleryk Quintus wisi przed nim na krótko przed inwazją Bractwa Stali na Griffith Park z przerażająco krwawym skutkiem. To właśnie Hank MacLean wmawia swojej córce, próbując ułożyć ją z powrotem do właściwej sylwetki; za co Lee Moldaver mści się pochodnią, którą pali dla Shady Sands. To jest nawet to, co napędza Ghula, pomimo całego tego cynizmu i złośliwości: poszukiwanie czegoś, kogoś, kto byłby wystarczająco bezpieczny, aby zadzwonić do domu.

Jednak na nieszczęście w przypadku „Początku” sprawy są nieco bardziej chaotyczne po obu stronach tej centralnej, doskonałej sceny. Rozpoczynamy na przykład od samego Bractwa, które pozostaje nieprzyjemnie ogólne – nawet jeśli miło jest ponownie porozmawiać z Danem w tym odcinku. (Potwierdza Maximusowi, że założyli sobie pułapkę na własny but, chcąc nie dać się wciągnąć na Pustkowia.) Wiemy już wystarczająco dużo o Bractwie, aby zdać sobie sprawę, że to faszystowskie, żądne władzy osły — ale nie na tyle, aby przejmować się nimi jako czymś więcej niż tylko ćwiczeniem celu dla innych postaci. Maximus stale się rozwija i odgrywa ważną rolę w trójce czołowych zawodników serialu, mimo że zaczynał na najsłabszej pozycji. Ale dzieje się tak tylko dlatego, że go poznaliśmy , a nie dlatego, że dał nam wgląd w grupę, którą rzekomo reprezentuje.

Bardziej interesująca jest społeczność Moldaver, kwitnące społeczeństwo z dostępem do rolnictwa, opieki nad dziećmi i egalitarnym podejściem do mieszkańców Pustkowi. (Zauważ, że jeden z ghuli, które Lucy uratowała w „Ghoulach”, jest tam i otrzymuje pomoc.) Sama Moldaver, pomimo jej widocznej skłonności do tworzenia scen obiadowych w stylu złoczyńców Bonda , okazuje się być rozsądna, wyważona i posiadająca całkowicie racjonalny cel: użycie MacGuffina w głowie Wilziga w połączeniu z hasłem personelu Vault-Tec Hanka, aby aktywować reaktor zimnej fuzji, który zapewni zasilanie cmentarzysku w Los Angeles. ( Pod koniec odcinka Fallout po raz drugi zapiera dech w piersiach, przedstawiając Los Angeles, gdy Moldaver ponownie włącza wszystkie światła w zniszczonym mieście jednym naciśnięciem przycisku.)

Jednak podobnie jak w przypadku mieszkańców Krypty 4 w „The Radio”, Moldaver i jej ludzie są tutaj tak jednoznacznie dobrzy , że mam wrażenie, że Fallout kładzie kciuk na szali w celu podjęcia ostatecznych decyzji, jakie Lucy będzie musiała podjąć. (Skąd Moldaver wzięła tych najeźdźców z pierwszego odcinka – i dlaczego? Wydaje się, że wszyscy w jej obozie potrafią posługiwać się nożem i widelcem.) Ujawnia, że ​​Hank jest nie tylko marionetką Vault-Tec sprzed Wojny, ale fakt, że osobiście zniszczył Shady'ego Sandsa w przypływie paranoicznej zazdrości po tym, jak żona zostawiła go na powierzchnię, sprawia wrażenie, jakby Fallout porzucił sporą część moralnej dwuznaczności, która uczyniła ostatnie osiem odcinków tak interesującą podróżą, na rzecz bezpieczne sortowanie znaków do pudełek na drogę. Ta sama patologia dotyczy fabuły Coopera, serialu wykorzystującego mnóstwo zbiegów okoliczności – zwłaszcza jego powiązań z Henrym/Hankiem – aby zebrać wszystkich bohaterów w jednym miejscu na finał. Pachnie to niepewnością, próbą uporządkowania wszystkiego, zanim serial wyruszy w nieznane.

Co dziwne, Lucy zajmuje tu najkrótszy czas ze wszystkich, a jej wybory zasadniczo sprowadzają się do wybrania, której z kilku krzyczących na nią osób zdecyduje się uwierzyć. To, że ostatecznie nie pozostaje jej nic innego, jak tylko wybrać kogoś, za kim będzie podążać, może być dziwnie prawdziwe w przypadku gier Fallout (wraz z konfliktami i powiązaniami między rodzicami i dziećmi, które stanowią kluczową część fabuły zarówno Fallouta 3 , jak i 4 ). , ale nadal mam wrażenie, że dawanie świetnej postaci zaskakująco niewiele wspólnego z punktem kulminacyjnym historii jej własnego życia. To powiedziawszy, Ella Purnell potrafi sprzedać „Okey dokey” jak niczyj interes i jest postacią, którą najbardziej cieszymy się z rozwoju i ewolucji serialu w miarę nieuniknionej kontynuacji serialu, a ona i Ghul wyruszają w drogę śladem jej ojca. (Tymczasem Maximus jest skazany na uznanie, którego już nie pragnie, w najgorszy możliwy sposób.)

Tymczasem „Początek” rzeczywiście służy prostszym przyjemnościom, niezależnie od tego, czy jest to szczekająca zabawa, podczas której widzi się jakiegoś biednego głupka z Bractwa wpadającego pionowo w obracające się śmigło podczas ataku na Obserwatorium, czy po prostu widok Kyle’a MacLachlana, Kosmicznego Marines, jako Hank porywa porzucony zestaw pancerza wspomaganego, aby w końcu uciec przed mściwą córką. (Zawsze fajnie jest patrzeć, jak MacLachlan staje się całkowitym złoczyńcą, a jego wieczna chłopięcość przechodzi w złudną rozdrażnienie na widok sposobu, w jaki Pustkowia „zepsuły” jego córkę.) A potem jest przyjemność oglądania Ghula wykonującego własną wersję broni w ciemnym pokoju… walka kata z Equilibrium , demontaż całej załogi ubranych w zbroje wspomagane Rycerzy Bractwa w sposób, który, tak, wydaje się naprawdę, autentycznie zły. Jest tu niezła zabawa, bo Fallout zawsze wie, jak zaspokoić tę potrzebę, nawet jeśli elegancko zmierza do jakiegoś głębszego celu (lub trochę go komplikuje, bo przecież „Początek” udaje się osiągnąć jedno i drugie w różnych momentach).

Dobra. Czas ostatecznego wyroku. Ogólnie rzecz biorąc, Fallout jest znacznie lepszym serialem telewizyjnym, niż kiedykolwiek powinien być, biorąc pod uwagę popularność jego marki macierzystej oraz łatwość, z jaką producenci wykonawczy Jonathan Nolan i Lisa Joy oraz showrunnerzy seriali Graham Wagner i Geneva Robertson… Dworet, mógł po prostu dać klapsa kilku Pip-Boyom, zaadaptować fabułę Fallouta 3 i nazwać całość dobrą. Podczas gdy, powiedzmy, The Last Of Us działało jako adaptacja gry wideo wyłącznie poprzez ścisłe odtworzenie materiału źródłowego w nieinteraktywnej formie, ta seria wybrała bardziej ambitną ścieżkę: zmaganie się z motywami i pomysłami, które napędzają uniwersum Fallouta , bez niewolniczego ich odtwarzania. Przez ostatnie osiem odcinków był to zarówno rozdzierający serce, jak i zabawny, autentycznie wzruszający i przerażająco brutalny, wywołujący mdłości. Strukturalnie jest to coś w rodzaju zmutowanego bałaganu, desperacko potrzebującego uporządkowania przez kilku Samarytan o dobrych intencjach, którym, możemy mieć tylko nadzieję, uda się oswoić często wijące się epizody w bardziej skupione kształty. Mimo to jest to pokaz wyjątkowo wysokich wzlotów i tylko okazjonalnych całkowitych porażek lub nudnych plam. Podobnie jak gry, z których czerpie, ma wielkie, dziwne pomysły na temat człowieczeństwa, nadziei i humoru i wyraża je z punktu widzenia, jakiego nie ma w telewizji, wściekle cynicznego w sposób, który nigdy nie popada w rozpacz . To nie tylko dobra adaptacja, ale także świetna historia sama w sobie – i to wystarczy, abyśmy mieli szczerą nadzieję, że ten świat nie zakończy się w najbliższym czasie.

Błędne obserwacje

  • Od strony montażowej: myślałem, że odcinek zakończył się w całkowicie czterech różnych momentach (zaczynając od „Okey dokey”), co stworzyło prawdziwe doświadczenie Powrotu Króla .
  • Świetna lektura Aarona Motena, który opisuje śmierć Tytusa: „Umarł w biegu”.
  • Michael Cristofer, którego fani gatunku prawdopodobnie znają z Mr. Robot , jest świetny, tu i gdzie indziej, jako przywódca Bractwa Quintus. (Jest także dramaturgiem, zdobywcą nagrody Pulitzera i autorem oryginalnego scenariusza do Czarownic z Eastwick . Nauka: to świetna zabawa!)
  • Moisés Aran w zasadzie spędził cały sezon wolny w swoim własnym małym programie, ale był świetny, bardzo poruszający i intensywny – nawet jeśli spisek Norma po prostu spełzł na niczym po wielkim ujawnieniu tajemnicy Krypty 31.
  • A propos naszego starego kumpla Buda: „Sam nie mam dzieci, ale mam program szkoleniowy dla wschodzących menedżerów i to w zasadzie to samo”.
  • Kącik gier Fallout : OK, ten będzie niezły — zwłaszcza, że ​​miejscem, do którego Hank zmierza w ostatnim epilogu odcinka, jest miasto New Vegas, centralne miejscespin-offu Fallouta. Takie samo imię. (Można by wybaczyć, jeśli pomyślicie, że to Seattle, ale nie, to gigantyczna ruletka na szczycie hotelu, a nie Space Needle). Jednocześnie wszyscy dyrektorzy, którzy pojawią się na spotkaniu z Budem i Barb, są wymieniani postacie z historii Fallouta zwłaszcza przedstawiciel RobCo Robert House (znany również jako facet z wąsami). House, grany w grach przez nieżyjącego już René Auberjonoisa, to wielka sprawa w świecie Fallouta , ponieważ przetrwał upadek bomb i w zasadzie zamienił Vegas w swoje własne lenno. Spodziewajcie się, że House będzie wielkim wydarzeniem w drugim sezonie.
  • Dodatkowy kącik gier w Fallout : Przeżywam mały dreszczyk emocji za każdym razem, gdy w serialu pojawiają się dźwięki potwierdzenia Pip-Boya z gier. To wszystko.
  • To trochę miłe, że Barb ma w swoim biurze plakaty Coopa.
  • Mniej słodkie: porzucenie linii „Wojna nigdy się nie zmienia”, gdy przecinamy się między żołnierzami Moldavera a Bractwem mordującym się nawzajem.
  • „Kochałem twoją matkę. Ale przestała być twoją matką, kiedy opuściła dom.
  • Kontrapunkt: „Gdzie jest moja pieprzona rodzina?”
  • No dobrze, ale poważnie: co się dzieje z pastą obiadową Moldaver? Czy spodziewała się, że Lucy wpadnie do nas, czy też po prostu do każdego posiłku podają całkowicie pieczoną, zmutowaną dwugłową świnię z jabłkiem w pysku?
  • Aha, i to jest czaszka Szpona Śmierci na ziemi, gdy Hank maszeruje dalej, prawda? Nie mogę się doczekać, aż zobaczę te paskudne dranie na żywo.
  • Tajemnice bez odpowiedzi: co do cholery Moldaver robi w przyszłości, dlaczego Enklawa miała tego, kto zasiada (i kim jest Enklawa, przynajmniej dla tych, którzy nie grali w gry) i, co najważniejsze, ro występ Rona Perlmana . Naprawdę?!
  • I to już koniec pierwszego sezonu Fallouta ! Dziękuję, że odbyliście ze mną tę podróż przez Pustkowie; ten program znacznie przekroczył moje (wprawdzie słabe) oczekiwania i jestem naprawdę podekscytowany możliwością zobaczenia, dokąd potoczy się dalej.