Hollywood nie boi się już superbohaterów, ale nadal boi się prawdziwych historii o superbohaterach

Nov 10 2023
Nie powinno być tak trudno zrobić świetne filmy, powiedzmy, Marvels czy Flash, skoro w komiksach można wykorzystać dziesięciolecia wspaniałych historii
Marvels (Marvel Studios), She-Hulk: Adwokat (Marvel Studios, Disney+), Flash (Warner Bros. Discovery)

Zanim filmy o superbohaterach były jedynym rodzajem filmów, prawie zawsze towarzyszył im uroczy knebel, podczas którego ktoś przyznał, że coś – zazwyczaj coś wyciągnięte prosto z materiału źródłowego komiksu – było głupie, niezależnie od tego, czy było to bezpośrednie rozbicie czwartej ściany, czy też mrugający meta gag. W ten sposób widzowie nie będą się wstydzić oglądania filmu o superbohaterach, ponieważ film oznajmił, że można myśleć, że jest to zawstydzające. Najbardziej charakterystycznym przykładem jest pierwszy film o X-Menach , kiedy Wolverine sprzeciwia się wszystkim noszącym dopasowane skórzane kostiumy, a Cyklop żartuje: „Co byś wolał? Żółty spandex?” (ukłon w stronę kostiumu Wolverine'a z komiksów).

Współczesne filmy o superbohaterach nie marnują już na to czasu, a najnowsze wydawnictwo Marvel Studios – The Marvels – jest w zasadzie najlepszym wyrazem ewolucji uczuć Hollywood do superbohaterów. To film, w którym każdy bezwstydnie zakłada kostium superbohatera, gdzie historia każdego jest wyjaśniona w inny sposób, a źle zdefiniowane supermoce, które obejmują podmuchy energii i pochłanianie energii, są po prostu akceptowane jako fajne. Nie ma sensu podcinać tego, bo nikt nie pójdzie do teatru na Marvels , jeśli nie jest już na pokładzie.

Już dawno Hollywood nie wstydziło się superbohaterów. Filmy zarabiają. Są popularne. Marvel może nakręcić film zatytułowany Cuda i ludzie na ogół rozumieją, co to oznacza. Jednak Hollywood nadal znacznie wstydzi się faktycznego materiału źródłowego – komiksów – z którego pochodzą ci superbohaterowie.

Marvels jest tego również przykładem, choć nie najbardziej rażącym. W końcu trzy tytułowe Marvels mają inne pochodzenie niż ich komiksowe odpowiedniki. Kapitanowi Marvelowi Brie Larson lepiej służy jej filmowe pochodzenie , które nie jest zależne od mężczyzny, jak w przypadku jej komiksu. Jednak fani komiksowej wersji Moniki Rambeau mogą być zawiedzeni, że wersji Teyonah Parris nie przypisuje się żadnego uznania za bycie pierwszą kobietą, która użyła nazwiska Kapitan Marvel lub za posiadanie własnego dziedzictwa. Jest też pani Marvel, jedyna przełomowa gwiazda wysiłków Marvel Comics, aby Inhumans w ogóle mieli znaczenie, ale sugeruje się, że wersja aktorska Imana Vellani jest mutantem w MCU – przynajmniej częściowo dlatego, że Marvel Studios mądrze tego unikało Inhumans, z wyjątkiem jednego nieudanego projektu telewizyjnego - a jej moce zostały zmienione na potrzeby jej programu telewizyjnego.

Bardziej oczywiste przykłady można łatwo wymienić: historia Rękawicy Nieskończoności w komiksach jest zupełnie inna od tego, jak rozgrywa się w Infinity War (tak nazywała się inna, zupełnie inna historia) i Endgame . W filmie widać elementy wojny secesyjnej , ale komiks skupiał się na wybieraniu jednej ze stron i konkurencyjnych filozofiach dotyczących superbohatera, z których każda miała swoich obrońców (nawet jeśli Kapitan Ameryka miał oczywiście rację w obu przypadkach). Albo weź którykolwiek z filmów MCU Spider-Man , z których wszystkie są epickimi crossoverami, w których Spidey spotyka innego bohatera i stawia czoła coraz bardziej gigantycznym stawkom, w przeciwieństwie do 90 procent komiksów Spider-Mana, gdzie po prostu próbuje pogodzić występ w Daily Bugle i swój związek z Mary Jane, a wtedy może Rhino zmiażdży bank, jeśli będziesz miał szczęście.

To samo dotyczy filmu Flash po drugiej stronie korytarza, który w pewnym sensie był w dużym stopniu zawdzięczany wydarzeniu komiksowemu Flashpoint , chociaż to tylko jedna historia Flasha w prawie siedemdziesięcioletniej historii Flasha i był to pierwszy film w całości poświęcony Flashowi. . Podobnie jak Spider-Man, większość komiksów o Flashu zazwyczaj opowiada o jego walce z jednym z wielu klasycznych złoczyńców Flasha, takich jak Mirror Master czy Weather Wizard, a nie Generał Zod Supermana, ale zwykła historia o Flashu – jakakolwiek historia z tak długiej historii… po prostu nie jest na tyle duży, aby Hollywood uzasadniał ogromne wymagania finansowe stawiane megabudżetowemu filmowi o superbohaterach.

W przeszłości tego rodzaju presja zabijała nawet projekty o superbohaterach, które powinny być stosunkowo łatwe. Joss Whedon był przywiązany do Batgirl jeszcze przed najnowszą, skazaną na porażkę wersją, ale jednym z powodów, dla których jego wersja się rozpadła, było (podobno) to, że nie mógł „złamać kodu” tego, o czym powinien być film o Batgirl – jakby łatwo było do niego wskoczyć komiksy takie jak Batgirl: Year One i Batgirl Of Burnside nie istnieją, chociaż projekt byłby bardziej przeklęty niż wcześniej , gdyby zakończył się współpracą Whedona i współautora Burnside , Camerona Stewarta.

Mniej… problematyczny jest Daredevil: Born Again studia Disney+ , którego produkcja niedawno zawiesiła produkcję w ramach całkowitej zmiany kreatywnej  po tym, jak szef Marvel Studios, Kevin Feige, był niezadowolony z tego, co wymyślili scenarzyści Chris Ord i Matt Corman (w tym bardzo wyśmiewana decyzja o pozostawieniu Matt Murdock Charliego Coxa poza kostiumem Daredevila aż do czwartego odcinka). Najwyraźniej kręcili półpoważną procedurę prawną, która akurat dotyczyła Daredevila, co mogłoby być zabawne, gdyby nie fakt, że istnieje mnóstwo świetnych komiksów, na których Marvel mógłby z łatwością oprzeć całą serię Daredevil dookoła, bez konieczności wymyślania czegoś nowego/złego.

Jak na przykład uznany występ Franka Millera „Born Again”, od którego wzięła się nazwa programu. W dużej mierze to było kontynuacją filmu Daredevil Bena Afflecka, a oryginalny serial Daredevil Netflixa był głównie inspirowany twórczością Franka Millera, ale jest ich o wiele więcej. Daredevil w wykonaniu Marka Waida (jeden z najlepszych w historii superbohaterów) był swego rodzaju nowym początkiem dla tej postaci, porzucając część zagłady i mroku na rzecz bardziej optymistycznych, żartobliwych bitów (maskujących kilka prawdziwych ciosów w brzuch), które idealnie pasowały do Disney+.

Lub, jeśli Disney chciał bardziej procedury prawnej, komiksy Daredevil Briana Michaela Bendisa miały wątek fabularny, w którym jego tajna tożsamość została ujawniona i opublikowana w gazecie, więc pozwał właściciela tej gazety do sądu, mimo że była to prawda . Byłaby to interesująco mroczna historia, z którą musiałby się zmierzyć Marvel Studios, ponieważ naprawdę uwypukliła wrodzoną hipokryzję Daredevila – człowieka, który za dnia jako prawnik walczy u boku wymiaru sprawiedliwości, ale nocami omija go jako strażnik.

To dotyka prawdziwego problemu: Hollywood przeżywa kryzys superbohaterów, w porównaniu z Marvelem i jego wielkoekranowymi konkurentami, ale przynajmniej częściowo jest to wina jego własnej winy. Istnieją dziesięciolecia dobrze przyjętych historii o superbohaterach, z których Hollywood mogłoby czerpać, ale zdecydowało się tego nie robić. Czasami jest to dobry pomysł, jak w przypadku Kapitana Marvela , ale wiele z tych komiksowych historii wykonało ciężką pracę i rozwiązało problemy tych postaci w sposób, w jaki nie jest to konieczne w filmach.

Poprzednia administracja Daredevil: Born Again nie powinna była tracić czasu na wymyślanie postaci i decydowanie, jak opowiedzieć historię Daredevila, ponieważ robiono to już niezliczoną ilość razy z niezliczonymi zespołami kreatywnymi, którzy po prostu pracowali w innym medium, które te studia – świadomie lub nie – patrzą z góry.

Niepowodzenie Jossa Whedona w nakręceniu filmu o Batgirl nie jest problemem Batgirl , to problem Jossa Whedona. Walki Disneya o nakręcenie programu telewizyjnego Daredevil nie mają nic wspólnego z tym, że trudno jest opowiedzieć historię Daredevila – ponieważ nie powinno to być takie trudne. Dzieje się tak albo dlatego, że Disney jest głupi i nie potrafi tego pojąć, albo dlatego, że są więcej niż szczęśliwi, że wykorzystują komiksy aż do momentu, w którym wymaga to ich przeczytania i uznania, że ​​są w nich dobre rzeczy wykraczające poza łatwe IP zapewniają.