Horizon: An American Saga – recenzja rozdziału 1: Kevin Costner stawia wszystko
Błogosławieństwo i przekleństwo pierwszego rozdziału „Amerykańskiej sagi” Kevina Costnera „ Horyzont ” polega na tym, że (jeszcze) nie ma widocznego horyzontu. Zaczyna się od geodety wyznaczającego wraz z synem granice nowego domu, co czyni go trafną metaforą przeżycia trzech godzin, które po nim nastąpią. Horizon: An American Saga – Rozdział 1 dotyczy położenia podwalin pod trwający projekt. Nie jest ono kompletne samo w sobie. Jeśli wiesz o tym wcześniej, istnieje większe prawdopodobieństwo, że Horizon Ci się spodoba. W ten sposób możesz docenić sposób, w jaki Costner wyznacza przyszłe tematy i pomysły.
Rozdział 1 , obejmujący terytoria San Pedro, Montany i Wyoming, z toczącą się w tle wojną secesyjną, przedstawia nam garstkę postaci, które zostały już rozproszone na wietrze przez wojnę, fortunę, konieczność i okupację. Ziemia jest usiana krwią i ciałami starych i młodych. To nie jest naiwny western wierzący we wrodzoną czystość i uległość ziemi. Costner rozumie, że Zachód, o którym Amerykanie słyszą w opowieściach i oglądają go w klasycznych westernach, takich jak How The West Was Won, opiera się na rozlewie krwi. Horyzont zaczyna się od tego, że kraina jest przestrzenią, w której toczą się gorące spory od czasu przybycia białych kolonizatorów.
powiązana zawartość
powiązana zawartość
Po napadzie Apaczów na pierwszą osadę Horizon, Francis Kittredge (Sienna Miller) i jej ocalała córka Elizabeth (Georgia MacPhail) trafiają pod opiekę armii Unii, w której uczestniczy wspaniały Michael Rooker jako sierż. Major Riordan, dowodzony przez porucznika Trenta Gephardta (Sam Worthington, król niekończących się franchisingów, ubrany na niebiesko wśród tubylców).
Na północy Lucy (Jena Malone) strzela do ludzi w trakcie trwającego sporu z rodziną Sykes, w skład której wchodzą Jamie Campbell Bower w roli porywczego Caleba Sykesa i Dale Dickey jako niezłomna matka klanu. W dalszej części miasta krnąbrna i tęskna prostytutka Marigold (Abbey Lee) nawiązuje romans z tajemniczym „handlarzem siodłami” Hayesem Ellisonem (Kevin Costner). Przez cały ten czas Matthew Van Weyden (Luke Wilson) prowadzi ledwo zróżnicowaną kawalkadę osadników, w tym teścia Francisa Owena (Will Patton, stały bywalca Costnera) na zachód szlakiem Santa Fe w kierunku Horizon… z powodu broszury marketingowej powiedział im, że miasto oferuje „dziewiczą ziemię premium” wolną od konfliktów, na której mogliby spełnić nowy amerykański sen. Ale czy będzie tak dobrze, jak mówią?
„Cywilizacja” rzadko jest cywilizowana w westernach Costnera . Nie ma więc żadnej gwarancji, że Horizon będzie harmonijny, nawet jeśli uda mu się przetrwać zasadzki Apaczów. Inne miasta, przez które przejeżdżamy w Rozdziale 1, są zamieszkane przez nieco nieokrzesanych bohaterów o niejasnej wrażliwości slapstickowej. To tam odbywają się chaotyczne spotkania i pojedynki, niczym nie przypominające wysublimowanego krajobrazu, wypełnionego wielkim melodramatem i romansem.
A zdjęcia krajobrazów wykonane przez operatora J. Michaela Muro są nieskazitelne. Costner i jego wieloletni współpracownik nasycają Horizon staroświeckim, romantycznym podejściem do natury, zachwycając się jej wysublimowanym pięknem i upokarzając jej bezkresną ciszę. Mimo wszystkich mieszanych przemyśleń Costnera na temat westernu, które przewijają się przez cały film, pozostaje on pewien, dlaczego ten krajobraz stał się tłem mitów. Jest to przestrzeń istniejąca „od niepamiętnych czasów”, której otoczenie odegrało ważną rolę w historii ludzkości.
Podczas gdy biali ludzie sprawdzają tę ziemię i uznają ją za swoją, miejscowi zwiadowcy obserwują ich z daleka. Costner nieustannie bawi się tym, kto kogo obserwuje, często dając rdzennym plemionom najbardziej zewnętrzną, obiektywną perspektywę jako zarządcy ziemi. Chociaż dostarcza to wartościowego uzasadnienia najazdu na Horyzont, który widzimy na początku filmu, Costner nie może powstrzymać się od wpadnięcia w niektóre z klasycznych zachodnich pułapek, wirując między przedstawieniami rdzennych postaci jako szlachetnych i dzikich, oprawionych w debaty pokoleniowe w grupach tubylczych na temat asymilacji kontra buntu. Gregory Cruz wciela się w stoickiego dziadka Tuayeseha, obserwującego, jak jego potomkowie, podobnie jak Pionsenay (Owen Crow Shoe), są wzywani do pozornie „irracjonalnej” przemocy, gdy biali ludzie niszczą swój dom.
Tubylcy bohaterowie słusznie martwią się o pewność wagonów i „białych oczu”, które będą stale nadjeżdżać. Niestety nie wiem, czy Costner ma na tym zdjęciu wystarczająco dużo, aby przyciągnąć coś innego niż białe oczy. Nawet w obliczu zbliżającej się wojny domowej perspektywa Czarnych jest minimalna, a reprezentacja Chińczyków jest jeszcze mniejsza, pomimo ich znaczenia na tym obszarze. Choć Costner próbuje nieco niepokoić Zachód, nie jest to totalizująca wizja, która wywraca do góry nogami namioty gatunkowe skupiające się na białych, które od dawna celebrują męski indywidualizm zamiast zbiorowego zaangażowania, opowiadając się za „poprawą” natury i prawem białych ludzi do posiadania wolności. jednorodna przestrzeń.
Kevin Costner okrążył wiele ideologicznych, narracyjnych i tematycznych wagonów, niektóre pozostające ze sobą w bezpośrednim konflikcie. Ponieważ nie wiemy, czy pociąg jedzie w jedno miejsce, rozdział 1 to inny rodzaj doświadczenia związanego z pójściem do kina i trudno go ocenić osobno. W planach są jeszcze trzy rozdziały, więc nie ma poczucia ukończenia i ostateczności. Rozdział 1 to film, który jest prawie w całości ekspozycją i obejmuje niezliczoną liczbę lat w mgnieniu oka, przy bardzo niewielkim wsparciu ze strony Costnera i współscenarzysty Jona Bairda. Zostajemy wrzuceni do oddzielnych, ale szczegółowych światów wszystkich tych postaci, światów, które nigdy się nie spotykają, i staramy się dotrzymać im kroku w miarę ich rozprzestrzeniania się. Ten film przypomina pilotaż telewizyjny, ale na skalę teatralną, która preferuje pełne wątki narracyjne nawet w ramach trwającego serialu.
Kluczem jest zarządzanie oczekiwaniami. Niektóre szczegóły mogą przemknąć, ale zaakceptowanie faktu, że ta saga trwa, zapobiegnie nudzie polegającej na czekaniu, aż wydarzy się coś celowego. Jest wystarczająco dużo przemocy, żeby ojcowie nie mogli zasnąć – nawet gdy stoją na nogach, jak panowie jeden rząd ode mnie, którzy stali podczas filmu przez dobre dziesięć minut. Można cieszyć się solidnym kręceniem filmów. Trudno po prostu wiedzieć, do czego to wszystko służy.
Pozostałe rozdziały określą dziedzictwo Rozdziału 1 . Film rozpoczyna się od geodety badającego teren pod Horizon, a kończy się przeglądem nadchodzących emocji związanych z budową, podobnie jak Furiosa: A Mad Max Saga , która również kończy się montażem ze znacznie lepszego filmu. Nasza prawdziwa przygoda czeka i będziemy świadkami, czy Horizon może urzeczywistnić swoje przewidywane przeznaczenie jako wartościowa amerykańska saga kinowa. Rozdział 2 pojawi się w sierpniu.