Oto jak Caterham zabrał mnie ze straganów na zjeżdżalnie w ciągu jednego dnia w szkole driftu
Do tej pory większość mojej jazdy odbywała się po drogach lub autostradach i prawie zawsze wiązało się to z kierowaniem do przodu. Nie jeździłem zbyt dużo po torze i zdecydowanie nigdy nie próbowałem driftować – aż do dzisiaj. Caterham wierzy, że przy odrobinie ciężkiej pracy i stosie porad od swoich ekspertów może mnie nauczyć, jak kopać tyły ze stylem. Życz mi szczęścia.
Aby to zrobić, udam się na słynny tor wyścigowy Brand's Hatch , na którym od 1964 r. 12 razy odbywało się Grand Prix Wielkiej Brytanii, a obecnie odbywają się wyścigi ciężarówek, samochodów turystycznych i wszelkiego rodzaju zawody sportów motorowych. Zamiast jednak udać się na historyczny tor, Caterham przejął jeden z parkingów na potrzeby Drift Experience. Za około 450 dolarów tę przygodę może zarezerwować każdy, kto ma ochotę nauczyć się jeździć na pączkach i driftować w ciągu jednego dnia. Tutaj zespół doświadczonych instruktorów stara się przekazywać swoją wiedzę poprzez odprawy, pokazy, jazdy testowe i oceniane zawody driftowe pomiędzy uczestnikami.
Pełne ujawnienie: Caterham zaprosił mnie do Brands Hatch na dzień, w którym zostałem nakarmiony, podał niezliczoną ilość filiżanek herbaty i pozwolił mi wziąć udział w Drift Experience. Następnie odwiózł mnie z powrotem na stację kolejową z wielkim uśmiechem na twarzy.

Caterham Drift Experience rozpoczyna się, gdy ja i inni kierowcy zasiadamy z naszymi instruktorami na odprawie dotyczącej bezpieczeństwa, która może również pełnić funkcję przemówienia motywacyjnego. Zgromadzony zespół nauczycieli składa się z zawodników i drifterów, którzy uczyli najlepszych młodych kierowców na rynku. A teraz mają wątpliwy zaszczyt mnie uczyć.
Po odprawie wyposażamy się w kaski, nabieramy odrobiny pewności siebie i wyruszamy na prowizoryczny tor, który został przygotowany, gdzie zawodnicy zwykle parkowali swoje ciężarówki i ruchome garaże. To tam spotykamy samochody: flotę Caterham Seven 360 R o mocy 180 koni mechanicznych, z manualną skrzynią biegów i rozwijającą prędkość maksymalną 300 km/h. Samochody zostały wyposażone w śliskie tylne opony i zostały podniesione z tyłu, aby nieznacznie zwiększyć pochylenie samochodu. To, jak zapewniają instruktorzy, oznacza, że łatwiej będzie zjechać na bok i jest to jedyna modyfikacja z seryjnego Caterhama.
- Wyłączony
- język angielski
Pierwszym zadaniem, jakie postawiliśmy sobie na tych potężnych maszynach, jest trasa slalomu , która powinna nas obezwładnić z samochodami i zacząć wysyłać je na boki. Przed wskoczeniem za kierownicę instruktorzy demonstrują kurs i omawiają etapy inicjowania zjazdu. Najpierw kierujesz kołami tam, gdzie chcesz jechać, następnie puszczasz sprzęgło, wciskasz gaz i pozwalasz, aby pęd obracających się kół samochodu wyrzucił Cię zza rogu. Powtórz to kilka razy, a potem bam, dryfowałeś po trasie. Dość proste, prawda?
Zło. Zatrzymuję się jeszcze przed opuszczeniem bramki przy pierwszej próbie i udaje mi się niepoprawnie okrążyć tor. Jasne, że jest co poprawiać. Na szczęście po każdym podaniu zespół pojawia się i mówi mi, gdzie popełniłem błąd. Wskazówki takie jak „więcej agresji” i „utrzymaj dynamikę” są bardzo pomocne i powinny nieco ułatwić poruszanie się w bok, informują mnie.

Tak się dzieje i przy drugim przejeździe tył zaczyna lekko kopać, opony piszczą i czuć zapach spalonej gumy . Po raz kolejny instruktorzy byli do dyspozycji i nawoływali do większej agresji, większej pewności w samochodzie i większej prędkości. W zasadzie wszystkiego więcej.
Nie było jednak czasu na wprowadzenie tego w życie, gdyż po kolejnym okrążeniu toru przechodzimy do kolejnej umiejętności: ósemek. To są naprawdę trudne. To była prawdopodobnie najtrudniejsza umiejętność, jakiej próbowaliśmy tego dnia. Moje próby pełne są spinów, przestojów, zmiażdżonych szyszek i ogólnego zażenowania. Próbuję ustawić głowę w odpowiednim położeniu, aby wybić tył, ale nie tak mocno, aby przegapić kurs.

Okazuje się, że kluczem do tego jest kontrola przepustnicy, ponieważ zbyt mała oznacza, że nie wykonasz skrętu, a zbyt duża oznacza, że się obrócisz. Drobne ruchy są niezbędne, ale posiadanie tej finezji jest naprawdę trudne.
Potem, co gorsza, zaczyna padać deszcz, gdy przechodzimy do naszej trzeciej i ostatniej umiejętności: pączków. W tym celu wracamy do pierwszego toru, aby udoskonalić nasz slalom, ale teraz na końcu znajduje się stożek, który każdy z nas musi spróbować obrócić. Instruktorzy mówią, że to po prostu kwestia ustawienia się wzdłuż stożka, zainicjowania driftu, tak jak robiliśmy to przez cały ranek, i utrzymania go w dobrej kondycji poprzez modulację przepustnicy i zablokowanie kierownicy. Brzmi łatwo.
Mając stożek po mojej prawej stronie i zaparkowany samochód, gotowy do wślizgu, wbijam go w podłogę. Cała agresja, której oczekiwali instruktorzy, w końcu wychodzi na wierzch — a to oznacza, że kręcę się za daleko, przesadzam i zwlekam. Następnym razem moja agresja zostaje zmniejszona i stosuję większą modulację przepustnicy, po tym jak nauczyciele wyjaśnili, że chodzi o drobne poprawki, które można wprowadzić jednym palcem u nogi.

Mając tę wiedzę na uwadze i gdy deszcz zaczyna wysychać, robię postępy. Pączki zaczynają się formować i udaje mi się tylko raz rozbić rożek. Po kilku godzinach nauczania w końcu zaczyna we mnie budować pewność siebie i zaczynają się pojawiać pewne odchylenia. Przynajmniej tak się wydaje z wnętrza samochodu; materiał filmowy może opowiedzieć inną historię.
Z nowo nabytą pewnością siebie nadszedł czas na główne wydarzenie dnia: zawody driftowe pomiędzy mną a innymi kierowcami, w których uczestniczą dziennikarze i osoby wpływowe z całej branży motoryzacyjnej. Nagle pozostali kierowcy w swoich niestandardowych butach wyścigowych i spersonalizowanych kaskach przestają być przyjaznymi doradcami i stają się zaciekłymi rywalami, mimo że wiedziałem, że nie ma szans na wygranie tego wyścigu.

Na potrzeby zawodów instruktorzy przygotowali gigantyczny tor z dużymi i ciasnymi zakrętami, pączkami i wszelkiego rodzaju dryfującymi przeszkodami, abyśmy mogli pokonać je w dwóch przejazdach próbnych, a następnie jednym biegu sędziowskim.
Próbowanie przemierzania jest świetną zabawą. Mój pierwszy przejazd na pełnym torze to lawina śliskich poślizgów, dym z opon i niesamowite drifty. Czuję się, jakbym skakał od stożka do stożka z pizzazzem i z pewnością jest to najlepszy drift, jaki udaje mi się wykonywać przez cały dzień. Caterham naprawdę zmienił mnie z rozsądnego kierowcy autostradowego w kogoś z o wiele większymi umiejętnościami za kierownicą.

Niestety, podczas ostatniego ocenianego przejazdu nie udało mi się powtórzyć tego występu, a presja była zbyt duża. Psuję to i to bardzo. Zjeżdżam z linii, zakręcam samochodem, omijam stożki i rozbijam się o innych. Cała moja ciężka praca zostaje zniweczona przez niewielką dodatkową presję.
Ale chociaż nie rozpalałbym konkurencji, jestem przynajmniej zadowolony z postępów, jakie zrobiłem. W ciągu kilku godzin przeszedłem od całkowitego braku driftu do pokonywania zakrętów i robienia pączków, z czego nadal mogę być całkiem zadowolony. A ja wciąż mam medal do zabrania do domu, nawet jeśli był to tylko jeden za udział.

