Po tych wszystkich latach nadal żałuję, że Destiny nie miało trybu offline

Kiedy siedzę tutaj, 6 czerwca 2024 roku o godzinie 11:45, dwa dni po premierze The Final Shape – ostatniego rozszerzenia Destiny w wątku fabularnym, które niezdarnie zaczęło się ponad dziesięć lat temu – w szczególności nie wysadzam w powietrze kosmitów ani nie zabieram w rozległych widokach science-fiction. W ogóle nie gram.
powiązana zawartość
Przeczytaj więcej: Kampania Destiny 2: The Final Shape to brudny i poruszający zjazd licealistów
powiązana zawartość
- Wyłączony
- język angielski
Nie, siedzę tutaj i patrzę na ekran „Proszę o jedną chwilę” już od około 15 minut, z powtarzającymi się przerwami w postaci komunikatu „Serwery Destiny są niedostępne”, które prowadzą mnie z powrotem do ekranu tytułowego, gdzie muszę nacisnąć Enter tylko jeszcze raz poczekać. No cóż, przynajmniej można posłuchać dobrej muzyki.

Ten problem z łącznością wskazuje na większy dyskomfort, jaki odczuwam w związku z Destiny od 2013 roku: istnienie gry wyłącznie online – takiej, która nie tylko wymaga aktywnego połączenia internetowego, ale także wielu graczy do wykonywania większych i bardziej satysfakcjonujących zadań, ale taki, który usunął lub „przechował” wcześniejsze części gry. Gdyby to była gra offline, nadal grałabym w nią ja.
Przeczytaj więcej: Brudna, prawdziwa historia powstania przeznaczenia
Ten ostatni punkt pogłębił się dla mnie podczas gry w The Final Shape , która wysyła graczy do starej lokalizacji, której nie widziano od premiery Destiny 2 w 2017 roku. Gdybym chciał sobie przypomnieć o konsekwencjach, przeżyłbym to jeszcze raz w oryginalnym kontekście , po prostu nie mogę. Nie podoba mi się to, że nie mogę wrócić i odtworzyć całej historii od początku do końca bez ogromnych przerw.
Rozumiem, że Destiny nie miało żadnego wielkiego planu na rozwinięcie swojej historii na przestrzeni dekady. Nie trzeba mieć dyplomu z literatury, żeby zobaczyć, że autorzy gry nie myśleli o ostatnich wydarzeniach, kiedy gra została wydana po raz pierwszy w 2013 roku. Do diabła, jeśli ukończyłeś pierwszą kampanię Destiny , było całkiem oczywiste, że tak naprawdę nie było sporo historii, poza odniesieniami do czarodziejów na księżycach i postaciami, które dosłownie mówią, że nie mają czasu na wyjaśnienie, dlaczego nie mają czasu na wyjaśnienia.

Ale nadal chciałbym móc rozegrać tę przygodę obejmującą cały Układ Słoneczny od początku do końca. Chcę zobaczyć i usłyszeć ewolucję światowej klasy zmiany estetyki science fiction w dalekiej przyszłości i ewoluować w trakcie ogromnej kampanii. Cholera, teraz chcę w ogóle w to zagrać . Chcę grać jak w grę offline dla jednego gracza.
Przeczytaj więcej: Destiny 2: Ostateczny kształt budzi emocje wśród graczy przez ostatnie 10 lat
Niestety, nie mogę. Oryginalna kampania Destiny 2 i trzy rozszerzenia, które po niej nastąpiły, są zamknięte. Kilka innych wydarzeń było tymczasowych, efemerycznych i można było nimi żyć i cieszyć się chwilą. Potrafię to docenić pod względem koncepcyjnym, ale nie jestem pewien, czy mi się to spodoba w zamian za konkretne doświadczenia, które będę mógł podjąć samodzielnie, z możliwością przejścia przez cały wątek fabularny i zobaczenia, jak powstała ta szalona historia science-fiction być tym, czym jest teraz.
Rozgrywki wieloosobowe z pewnością mają wartość. Ale kiedy tu siedzę i wciąż patrzę na powtarzające się ekrany „Błąd”, które pojawiają się przez cały czas pisania tego bloga, naprawdę żałuję, że nie mogę zagrać w główną historię samodzielnie, bez połączenia z Internetem. Nawet Redfall ma to teraz . No dalej , Przeznaczenie .
.

