W pogoni za wdzięcznym
Zeszłej nocy moje dorosłe dzieci, ich przyjaciele i inne znaczące osoby zgromadziły się na kanapach, krzesłach i dywaniku mojego 4-sezonowego ganku, jak zawsze, gdy wszyscy wracają ze swoich miast uniwersyteckich na Święto Dziękczynienia. Nie jestem pewien, dlaczego mój dom stał się wyznaczonym miejscem nocnych spotkań, ale byłem za to wdzięczny przez ostatnie kilka lat. Zawsze jestem mile widziany podczas ich głośnego ponownego łączenia się ze sobą — ja siedzę na krześle w tle hałasu, głównie jako słuchacz, gdy rozlewana jest herbata, wykrzykiwane są zabawne wspomnienia, a śmiech sięga decybeli trzęsących się szyb. Czy byłem taki głośny w wieku 20 lat? nie pamiętam.
Jestem wdzięczna, że chcą mnie tam, chociaż wiem, że niektóre z lepszych historii są opowiadane po tym, jak mama się poddaje i idzie do łóżka. Jestem fajną mamą! Żartuję, w mojej szafie nie ma różowego welurowego dresu i jest mi z tym więcej niż dobrze, bo mam historie, którymi też nigdy bym się z nimi nie podzieliła. To jest sposób.
Teraz wyraźniej pamiętam ostatnie Święto Dziękczynienia. Mój najmłodszy syn, licealista, był jedynym, który nadal mieszkał w domu, jego starsza siostra wyjechała na pierwszy rok do Indiany, a pozostałe rodzeństwo wyjechało na dłużej. Z niecierpliwością oczekiwał powrotu wszystkich, pomagając mi przygotować wszystko na wielki posiłek i podekscytowany powrotem hałasu do domu. Jego słońce wschodziło i zachodziło nad jego bratem i siostrami i chociaż rozmawiali lub pisali codziennie, chociaż Jeff i ja staraliśmy się bardziej aktywnie wypełnić lukę, aby dotrzymać mu towarzystwa podczas ich nieobecności, szanowałem to, że byliśmy niedoskonałymi substytutami.
Wigilia Dziękczynienia była taka sama, stosy dzieciaków krzyczących i śmiejących się, on w samym środku, ja idąca spać, podczas gdy reszta zdawała się mieć energię, by wytrzymać całą noc. Jakże mu się to podobało, perspektywa spędzenia całej nocy, pozwolenie udzielone przez jego starsze rodzeństwo na naginanie zasad domu prowadzonego przez starych ludzi.
To miało być jego ostatnie Święto Dziękczynienia.
Teraz wszystko jest inne. Życie jest teraz trwale podzielone na „przed” i „po”. Przejście od czasu, kiedy byłem szczęśliwy, cały i pełen nadziei, do trybu permanentnego przetrwania. Wolniejsze kroki, gonitwa myśli i nieustanny, głęboki ból i tęsknota, których inni nie widzą, co pozwala mi być tylko częściowo obecnym w każdej rozmowie. Listopad to miesiąc deklaracji wdzięczności w zestawie matek z dziećmi, którego z przyjemnością brałam udział. Ale tym razem ćwiczenie pozostawiło mnie na uboczu, czując odmienność, która jest kolejnym nieoczekiwanym, niepożądanym etapem tej drogi utraty dziecka, o której istnieniu nie wiedziałem.
Wszystko ma być cały czas inne, bo od 9 miesięcy budzę się każdego dnia z pękającym sercem. Wszystko ma być inaczej.
Więc dzieci wróciły do domu. Znów zgromadzili się na werandzie ze swoimi przyjaciółmi, tak samo głośno jak zawsze. Eksplodowali śmiechem. I wplatali swojego brata w rozmowę, historie i wesołość, jakby był tam razem z nimi.
Przypominali mi rzeczy, o których wiedziało tylko rodzeństwo — jego nieobecność łamiąca ich wierność sekretom ich uznanego Pana. Kilka lat temu jego brat podarował mu działkę o powierzchni metra kwadratowego w Szkocji, co sprawiło, że jego wyższość w hierarchii rodzeństwa została oficjalnie wiążąca, a jego uwielbienie dla niego, które rozpoczęło się w dniu ich pierwszego spotkania w Addis Abebie w Etiopii, nie zmieniło się po jego odejściu .
Chcieli go tam, więc był.
To, czego nie możesz zrozumieć w traumatycznej żałobie i stracie, dopóki w tym nie żyjesz, to to, jak bardzo wszystko stanie się niespójne. W życiu myślimy absolutami. Jesteśmy szczęśliwi, spełnieni, załamani, zagubieni, ale te rzeczy dzieją się w liniowej, poruszającej się do przodu kolejce górskiej i nie nakładają się na siebie w naszych umysłach, kiedy sprawy toczą się tak, jak powinny.
Kiedy coś eksploduje na tej osi czasu, potem zostaje ponownie złożone w całość. Załamanie nakłada się na radość, wdzięczność i dewastację, które łączą się razem w rozklekotanym moście do miejsca, które jeszcze nie zostało zrozumiane, ale wciąż jest celem.
Dla mnie zeszłej nocy celem było znalezienie zarówno głębokiej wdzięczności, jak i przytłaczającej tęsknoty, która rzuciła mnie na kolana. Czułam mojego słodkiego synka mocniej, niż byłam w stanie od miesięcy i to było cudowne, ale bardziej odczuwałam też dzielącą nas odległość. Przeprosiłem, jak zawsze, uściskałem się na dobranoc i złożyłem obowiązkowo irytujące oświadczenie „nie siedź całą noc” zapisane w scenariuszu dla mamy. Potem poszedłem do jedynego miejsca w domu, gdzie zapewniono mi prywatność, złapałem ręcznik kąpielowy i zacząłem krzyczeć i szlochać w niego, aż nie zostało nic do oczyszczenia.
Teraz jest poranek w Święto Dziękczynienia i czas zacząć gotować dla większości ludzi, których kocham. Jestem bardzo wdzięczna za tak wiele w moim życiu w tym samym czasie, że uświadamiam sobie, jak bardzo desperacko pragnę, aby moje życie było drastycznie inne. Mam szczęście, że jestem tutaj, aby czuć wszystkie rzeczy, które czuję i próbować nadać im sens. Jestem szczególnie wdzięczna za to, że mam wokół siebie tak wielu ludzi, którzy chcą mi w tym pomóc, żebym nie musiała przechodzić przez ten niestabilny most do miejsca, w którym jest samotna. Jeśli jesteś jedną z tych osób, dziękuję. Jestem błogosławiony przez ciebie.
Święto Dziękczynienia oznacza teraz dla mnie coś zupełnie innego, coś, czego nigdy nie zdecydowałabym się zrozumieć.
Ale zatrzymam to.