Boję się powiedzieć mojemu narzeczonemu, że jestem na coś zła i boję się płakać lub okazywać emocje, ponieważ on zawsze się na mnie złości, gdy mówię mu, co czuję. Co powinnam zrobić?
Odpowiedzi
Właśnie dlatego boję się małżeństwa. Kiedy jest faza miesiąca miodowego, kiedy wszystko się zatrzymuje, kiedy oboje jesteście zajęci swoim życiem, kiedy wspólnie przeżywacie kamienie milowe i umawiacie się na randki, żeby nadrobić stracony czas, nawet podczas tych zwykłych kłótni, które macie - wszystko może być normalne i przyjemne. Jak tylko zaczną się pojawiać prawdziwe negatywne emocje - smutek, poczucie winy, złość, strach, samotność, rozczarowanie - wtedy większość ludzi pokazuje swoje prawdziwe oblicze.
Twój narzeczony odsłonił przed tobą swoje prawdziwe ja, dobrze, że to zrobił, póki jeszcze masz szansę się wycofać. Gdybym była tobą, nie byłby moim narzeczonym, ale gdyby nim był, z pewnością musiałabym mieć ważny powód, żeby się zaręczyć, więc przygotowałabym go na poważną rozmowę i szczerze, z całymi murami na karku, szczerze zapytałabym go, dlaczego denerwuje się moimi emocjami. Zapytałabym go, dlaczego uważa, że moje emocje zasługują na gniewną odpowiedź, a nie na ciepło, pocieszenie lub zrozumienie z jego strony. Może bierze to do siebie i uważa, że dobry mężczyzna nigdy nie miałby zdenerwowanej kobiety (bardzo męski pomysł)?
Mój były również był tak kochający i wyrażał swoją „miłość” do mnie i jakoś sprawiło, że poczułam się, jakbym również była zakochana. Gdy tylko osiągnęłam najniższy poziom psychiczny i mój niepokój wyszedł na jaw w związku z problemami życiowymi, stanęłam twarzą w twarz z jego prawdziwym „ja” – kimś, kto bardzo lekceważył zmagania psychiczne. Dokładnie wyjaśniłam, dlaczego tak się czułam, ale on bardzo chciał, żeby depresja/lęk były „wymyślone” lub były „skrajnym lenistwem”, a ja potrzebowałam tego samego ciepła, zrozumienia, wsparcia i zachęty, których ty potrzebujesz, ale nie możesz dostać. Zakończyłam związek po miesiącu i dobrze! Powodzenia i byłabym ciekawa, co też postanowiłaś zrobić :)
Niezależnie od powodu, lepiej to rozgryź i wyjaśnij mu to, zanim wyjdziesz za niego, bo nie będzie lepiej tylko dlatego, że się pobraliście. Jeśli jest tak nietolerancyjny wobec dzielenia się z tobą najgłębszymi emocjami, to jego sprawa, a nie twoja. Nie ma nic złego w tym, że chcesz od niego wzajemnego szacunku, a kiedy on tak lekceważy twoje uczucia, to ewidentnie cię nie szanuje. Jakby to, co czujesz, nie było wystarczająco ważne, żeby o tym rozmawiać, a jeśli jego pierwszą reakcją jest złość, to masz ogromny problem.
Już teraz czujesz się niekomfortowo i martwisz się tym oczywistym problemem komunikacyjnym między wami dwojgiem, więc wyobraź sobie, jak będziesz się czuć po 5 latach małżeństwa i nie będziesz w stanie rozmawiać o niczym, co NAPRAWDĘ MA ZNACZENIE. Ponieważ to są rzeczy, które mają największe znaczenie między dwojgiem ludzi w zaangażowanym związku. Powinnaś być z kimś, kto chętnie słyszy, co czujesz i co myślisz, a nie odwrotnie. Miłość ma sprawiać, że czujesz się bezpiecznie i zaopiekowana, a nie pełna wątpliwości. Powinnaś się więcej śmiać niż płakać, a faceci tacy jak ten, którzy są tak zamknięci i będą rozmawiać dopiero po ogromnej kłótni, to samolubne dzieciaki, które nie chcą mieć do czynienia z niczym trudnym. Co jeszcze robi, że czujesz się dziwnie? Podejrzewam, że jest tego więcej.
Pomyśl długoterminowo i spróbuj wyobrazić sobie swoje życie za kilka lat. Jak to sobie wyobrażasz? On może cię kochać, ale dał jasno do zrozumienia, że chce to robić tylko na swoich warunkach. Przykro mi to mówić, ale to nie zadziała, chyba że pogodzisz się z tym, że przez całe życie będziesz czuć się niedoceniana i niewarta jego cennego czasu. On naprawdę brzmi dla mnie dość samolubnie. Proszę, poświęć temu związkowi więcej uwagi, zanim wpadniesz w pułapkę nieszczęśliwego małżeństwa. Powodzenia, droga!