Ciche miejsce: dzień pierwszy to niewypał w dobrych intencjach

Jun 28 2024
Lupita Nyong'o i Joseph Quinn występują w prequelu hitowego horroru Johna Krasińskiego z 2018 roku.
Lupita Nyong'o i Joseph Quinn w cichym miejscu: dzień pierwszy.

A Quiet Place: Day One w znakomity sposób opowiada zupełnie nową historię w świecie, w którym kosmici o niezwykle wrażliwym słuchu najechali i zabili wszystko, co wydaje dźwięk. Opowiada o dwóch nowych postaciach, które mają prosty, możliwy do odniesienia cel, a każda z nich znajduje mały kawałek ludzkości w niezgłębionej, nieuniknionej sytuacji. Po drodze dostarcza też kilku przyzwoitych wrażeń i momentów pełnych emocji.

Sugerowane czytanie

Ścieżka dźwiękowa Danny'ego Elfmana do Spider-Mana 2 jest wreszcie dostępna na winylu
Zwiastun drugiego sezonu Hit-Monkey zapowiada chaos w Nowym Jorku, dosłowne piekło i spotkanie rodzinne
Styl walki Ciemnej Strony Akolity ma pewne powiązania ze starym, rozszerzonym uniwersum

Sugerowane czytanie

Ścieżka dźwiękowa Danny'ego Elfmana do Spider-Mana 2 jest wreszcie dostępna na winylu
Zwiastun drugiego sezonu Hit-Monkey zapowiada chaos w Nowym Jorku, dosłowne piekło i spotkanie rodzinne
Styl walki Ciemnej Strony Akolity ma pewne powiązania ze starym, rozszerzonym uniwersum
Rodzina z Florydy pozywa NASA do sądu w sprawie domu zniszczonego przez kosmiczne śmieci
Udział
Napisy na filmie obcojęzycznym
  • Wyłączony
  • język angielski
Udostępnij ten film
Facebook Twitter E-mail
Link do Reddita
Rodzina z Florydy pozywa NASA do sądu w sprawie domu zniszczonego przez kosmiczne śmieci

Tym jednak, czego film nie robi, jest usprawiedliwienie swojego istnienia poprzez przekazanie wszystkiego, czego dowiedzieliśmy się już w poprzednich dwóch filmach, ani też nie wywołuje silnego poczucia grozy czy strachu po prostu dlatego, że bohaterowie nigdy do końca nie wychodzą ze swoich skorup. . W rezultacie Ciche miejsce: Dzień pierwszy jest filmem pełnym dobrych intencji, który w dużej mierze rozczarowuje.

powiązana zawartość

Scena „Drużyna Pierścienia” – „Zwierciadło Galadrieli” jest nadal jedną z najlepszych w całej trylogii
Wprowadzenie Drużyny Pierścieni do Shire jest doskonałe

powiązana zawartość

Scena „Drużyna Pierścienia” – „Zwierciadło Galadrieli” jest nadal jedną z najlepszych w całej trylogii
Wprowadzenie Drużyny Pierścieni do Shire jest doskonałe

Aby jednak naprawdę się tym zająć, najpierw czuję się zmuszony do ponownego rozważenia, dlaczego ten film w ogóle powstał. W 2018 r., a następnie w 2020 r. reżyser John Krasiński nakręcił hitowe horrory opowiadające o rodzinie walczącej o przetrwanie w świecie wymuszonej ciszy. Najbardziej przeraziło nas to, że bardzo troszczyliśmy się o tę rodzinę i pociągała nas ich niezaprzeczalna miłość, którą darzą siebie nawzajem. Po drodze rodzina znajduje nawet nadzieję, odkrywając sposób na walkę z zabójczymi kosmitami, co pozostawia nas z niespodzianką na temat tego, jak ludzie mogą pewnego dnia stawić czoła.

To koniec świata, jaki znamy.

Oczywiście jednak Dzień Pierwszy ma miejsce wcześniej. Akcja rozgrywa się w pierwszych dniach inwazji obcych i opowiada historię Sama (Lupita Nyong'o), poety, która choruje na raka i wie, że umrze. W związku z tym mieszka w podmiejskim hospicjum, a kiedy wraz z kilkoma innymi pacjentami wybiera się do Nowego Jorku, aby obejrzeć przedstawienie, kosmici strzelają z kosmosu i rozpęta się piekło.

Pomysł zobaczenia pierwszych chwil tej inwazji jest od razu intrygujący. To znaczy, dopóki nie pamiętasz, widzieliśmy dokładnie to już w Cichym miejscu, część II . Oczywiście wyglądało to z innej perspektywy i miejsca, ale natychmiastowa emocjonalna więź z bohaterami podniosła stawkę. Tutaj, kiedy to się dzieje, dopiero poznaliśmy Sam i tak naprawdę nie wiemy o niej zbyt wiele poza tym, że jest osamotniona. Wiemy jednak, że ma kota o imieniu Frodo, którego nosi ze sobą i jest na smyczy. Frodo kradnie film i za każdym razem, gdy nie było go na ekranie, myślałem: „Kiedy Frodo wróci?” (Tak na marginesie, osoba o imieniu Sam mająca kota o imieniu Frodo jest idealna.)

Reżyser Michael Sarnoski (który jest także scenarzystą filmu) inscenizuje inwazję w wielu fragmentach filmu. Jest pierwszy kontakt, kolejne fale i najróżniejsze reakcje, gdy obcy radzą sobie z różnymi dźwiękami. Szczególnie jeden, pokazujący, jak ogromna ich armia biegnie ulicami w kierunku szczególnie głośnego hałasu, jest bardzo fajny, mimo że zdarza się to kilka razy. W większości jednak, ponieważ na początku ostatniego filmu widzieliśmy ludzi zabijanych jeden po drugim, w dużej mierze wydaje się, że jest tak samo, tylko z kilkoma ozdobami i nowymi lokalizacjami.

Eryka i Sama.

Sam traci przytomność na początku szaleństwa, a kiedy się budzi, wszyscy wokół niej znają klucz do przetrwania: zachowaj ciszę. Oznacza to, niestety, że nie wiemy, jak i kto na to wpadł. To się po prostu zdarza, a wspaniała szansa na rozwój mitologii zostaje przemilczana. Zdając sobie sprawę, że jest to sytuacja niemożliwa, zwłaszcza w jej stanie, Sam decyduje, że chce jednego: kawałka pizzy z konkretnego miejsca w Harlemie. Wyrusza więc samotnie, a gdy wszyscy próbują uciec z miasta, ona idzie w drugą stronę. Pogodziła się ze swoim losem i zamierza podjąć ostatnią decyzję dla siebie, bez względu na koszty.

Po drodze, pełnej przypadkowych ludzi wydających dźwięki i zabijających ich kosmici, spotyka Erica (Joseph Quinn). Podobnie jak Sam, Eric jest samotnym nieznajomym, zagubionym w świecie, nie mającym dla niego nic. Dowiadujemy się, że jego rodzice mieszkają w innej części świata, a on studiuje prawo, ale to wszystko. Jednak lubi Froda, więc postanawia podążać za Sam, mimo że ona błaga go, aby tego nie robił. W końcu decyduje, że podoba mu się jej pomysł zdobycia ostatniego kawałka pizzy i stawia sobie to również za swój cel.

Przyjaźń między bohaterami rozwija się powoli, głównie poprzez działania niewerbalne, a pewnego razu czytanie poezji było możliwe, ponieważ padał deszcz, który zamaskował dźwięk. A jednak, niezależnie od tego, jak bardzo Nyong'o i Quinn podchodzą do swoich występów, nadal są w dużej mierze obcy zarówno publiczności, jak i sobie samym. Tak więc, gdy zbliżają się do pizzerii, napotykając coraz więcej przeszkód i scenerii akcji, pojawia się pewne podekscytowanie, ale także emocjonalny rozłam. Każdy ma tylko siebie nawzajem, a mimo to jest to wciąż nowe. Ta przyjaźń po prostu nie pasuje do dynamiki z poprzednich filmów, gdzie rodzice chronią dzieci lub dzieci chronią swoje rodzeństwo.

Chroń Froda za wszelką cenę.

Co najgorsze, gdy bohaterowie poruszają się po świecie, dzieje się bardzo niewiele. Wiemy, że chcą zjeść pizzę, a każda scena uczy nas trochę więcej o każdym z nich, ale zagrożenie jest zawsze dokładnie takie samo jak w poprzednich dwóch filmach, tylko mniej ekscytujące i bardziej powtarzalne. Chodzą, hałasują, biegną, żeby się ukryć, a potem znowu wychodzą, w kółko. Nigdy nie mamy prawdziwego poczucia postępu, jaki robią w centrum miasta. To tylko jedno miejsce, po którym następuje drugie i kolejne, aż w magiczny sposób dotrą tam.

Najbardziej imponującą częścią A Quiet Place: Day One , i jest to zarówno pozytywne, jak i negatywne, jest projekt dźwiękowy. Sarnoski i jego zespół stworzyli w filmie doskonałe wrażenia dźwiękowe, z liniami basu, które wstrząsały moim krzesłem, i cichymi szeptami wśród ciszy, które potęgowały grozę. I choć to fantastyczne, jak wspaniały jest ten dźwięk, to dźwięk, który uważam za najbardziej godny uwagi z technicznego punktu widzenia, prawdopodobnie nie jest idealny. Wszystko w filmie działa, ale nic nie wznosi się ponad, aby podnieść jakość wrażeń, z wyjątkiem dźwięku.

Ponadto należy pamiętać, że chociaż Ciche miejsce: Dzień pierwszy jest prequelem, jest to także trzeci film z serii. W tym momencie można by się spodziewać pewnego rodzaju eskalacji lub postępu w wiedzy widzów o świecie. Kilka nowych zmarszczek na temat bohaterów. Nowe odkrycia, którymi będziesz się cieszyć w przyszłości. Niestety prawie nic takiego nie ma. Jedna scena wydaje się drażnić – kiedy Eric odkrywa gniazdo obcych – ale szybko o tym zapomina. Djimon Hounsou, który pojawił się w drugim filmie, również się pojawia, ale tylko na krótko.

CHROŃ FRODO.

Pod koniec „Cichego miejsca: dzień pierwszy” moją główną emocją była frustracja, a zaraz po niej nuda. Ani bohaterowie, ani ich relacje mnie nie zachwyciły. Jest kilka dość zdecydowanych prób przeciwstawienia się, zwłaszcza w trzecim akcie, ale wydały mi się one bardziej zabawne niż poruszające. Finał również rozczarowuje, choć rekompensuje wszystko, co było wcześniej. Wychodząc z kina, zastanawiałem się, po co w ogóle ten film powstał. Co po jego zakończeniu wiemy o tym świecie, czego nie wiedzieliśmy wcześniej? Że dwójka nieznajomych może połączyć się w obliczu tej niesamowitej traumy? OK, ale co z tego? Że w strasznych sytuacjach można znaleźć nadzieję? Dobra, ale to też wiedzieliśmy. W jaki sposób cokolwiek z tego przyspiesza? Odpowiedź jest taka, że ​​nie.

Wreszcie, pisząc tę ​​recenzję, zauważyłem, że początkowa ocena filmu w serwisie Rotten Tomatoes jest dość wysoka. Jestem tutaj zdecydowaną mniejszością, z czego się cieszę. Zawsze jestem optymistą, jeśli chodzi o filmy i jestem zachwycony, że inni ludzie łączą się z filmami i cieszą się nimi, nawet jeśli ja tego nie robię. Naprawdę chciałbym móc do nich dołączyć. Prawda jest jednak taka, że ​​zarówno pierwszy, jak i drugi film „Ciche miejsce” są według mnie świetnymi filmami. Straszne, ekscytujące, rozdzierające serce i nie tylko. Jednak Ciche miejsce: Dzień pierwszy nie jest żadną z tych rzeczy. Próbuje tak być od czasu do czasu, ale ostatecznie kończy się to po prostu głuchymi uszami. Kot jednak rządzi.

Ciche miejsce: Dzień pierwszy już w kinach.


Chcesz więcej wiadomości o i9? Sprawdź, kiedy można się spodziewać najnowszych premier Marvela , Gwiezdnych Wojen i Star Trek , co dalej z uniwersum DC w filmie i telewizji oraz wszystko, co musisz wiedzieć o przyszłości Doktora Who .