Co stało się z twoim życiem po tym, jak przypadkowo zabiłeś kogoś?
Odpowiedzi
Nic się nie zmieniło. Zrobiłem wszystko, co mogłem, żeby uniknąć uderzenia jej samochodem. Nacisnąłem hamulec i szarpnąłem kierownicą w lewo. Ona po prostu szła dalej, a ja uderzyłem ją prawym przednim zderzakiem. Prawie udało mi się jej uniknąć. Gdyby mnie zobaczyła i po prostu się zatrzymała, nie doszłoby do tego.
Miałem zderzenie czołowe z motocyklem, gdy miałem 18 lat. Został ścięty. Oto, co zrobiłem.
Zostałem wyciągnięty z płonącego samochodu, wsadzony do karetki, a później zabrany helikopterem do najbliższego szpitala, gdzie spędziłem 2 tygodnie na OIOM-ie i jeden tydzień na normalnym piętrze po moich operacjach. Kilka miesięcy później poszedłem do sądu, aby odpowiedzieć za zabójstwo drogowe z zarzutami rażącego niedbalstwa, które zostały zredukowane do zabójstwa drogowego i ostatecznie do nieostrożnej jazdy. Dostałem grzywnę i 10 dni zawieszenia, a także zawieszono mi prawo jazdy.
Edytuj: Zobaczyłem kilka komentarzy pytających, co zrobiłem i jakie były tego konsekwencje moralne, więc pozwólcie, że opowiem całą historię o tym, jak żyłem po wypadku.
Było to 6 lipca 1996 roku. Wracałem z pracy do domu z kopalni na prowincji w Idaho i skręciłem w ślepy zakręt z prędkością 75 mil na godzinę, a on jechał w moim kierunku z przeciwnej strony, również jadąc z prędkością około 75 mil na godzinę. Uderzyliśmy w środek, jego przednie koło zostało oderwane i część jego ciała przebiła się przez moją przednią szybę i trafiła na tylne siedzenie, a mianowicie jego głowę. Reszta jego motocykla wbiła się w maskę samochodu, otarła mi się o głowę i rozerwała zbiornik paliwa, co spowodowało pożar. I tu historia staje się niesamowita.
Jak wspomniałem, to było wiejskie Idaho w 1996 roku. Ludzie nie mieli wtedy telefonów komórkowych, więc gdyby nie wydarzyły się następujące rzeczy, prawdopodobnie bym teraz nie żył. Wypadek się wydarzył i jestem całkowicie nieprzytomny. Właściwie do dziś nie mam absolutnie żadnych wspomnień z wypadku. To, co wiem o wypadku, pochodzi wyłącznie z raportu policyjnego. W każdym razie, z naprzeciwka nadjechał strażnik BLM (Bureau of Land Management). Był pierwszy na miejscu zdarzenia. Udało mu się ugasić pożar. Drugi na miejscu zdarzenia był mój szef. Udało mu się skontaktować przez radio z kopalnią, w której pracowałem, aby mogli wezwać karetkę. Obaj zdołali wyciągnąć mnie z samochodu i położyć płasko na ziemi. Następny na miejscu zdarzenia był autobus turystyczny jadący drogą na wyprawę wędkarską, w którym akurat było 3 chirurgów urazowych. W tym momencie mam pierwsze wspomnienie wypadku. Leżę na plecach, słońce świeci mi w oczy, a wokół mnie stoi grupa ludzi, którzy mówią, że wszystko będzie dobrze. Od momentu wypadku do momentu otwarcia oczu minęło może 10 minut.
Teraz znowu wspominam, że to wiejski Idaho i jakimś szczęśliwym zrządzeniem losu karetka dociera na miejsce wypadku w ciągu 15 minut od zdarzenia. Taka reakcja na wypadek, który wydarzył się 20 mil za miastem na prowincji Idaho, jest niemal niemożliwa. W każdym razie, ładują mnie do karetki i tracę przytomność. Pamiętam, jak ładowali mnie na nosze i do karetki. Wiozą mnie przez około 45 minut, żeby spotkać się z helikopterem, który zabierze mnie resztę drogi do szpitala, który był około 160 mil od miejsca wypadku. Mgliste pamiętam, jak ładowano mnie do helikoptera.
Dotarłem do szpitala i wyraźnie pamiętam, jak wynieśli mnie z helikoptera i pognali na oddział ratunkowy. Pielęgniarka przeszła obok Reda, próbując zdobyć moje dane do przyjęcia, co było nie lada wyzwaniem, ponieważ nie byłem w ogóle spójny. Pamiętam, jak poprosiła o mój numer ubezpieczenia społecznego, a ja dałem jej numer telefonu mojej dziewczyny i chyba zacząłem recytować cyfry pi lub coś w tym stylu. Po prostu wykrzykiwałem liczby, aż powiedziała „Wszystko w porządku, możemy zdobyć te informacje później”, co oczywiście na chwilę otrzeźwiało, aby podać jej potrzebne informacje. Mam więc kilka poważnych obrażeń. Mam oparzenia drugiego i trzeciego stopnia na lewej dłoni i ramieniu do linii krótkiego rękawa oraz kilka oparzeń pierwszego stopnia na twarzy. To jest kolejna rzecz, która pokazuje, jakie miałem szczęście, ponieważ najwyraźniej zasłoniłem twarz i uchroniłem ją przed poważnym poparzeniem. Następnym urazem jest rozcięcie na czole, gdzie zostałem zadraśnięty przez widełki na motocyklu. Złamałem też lewą kość policzkową. Następnie zerwałem więzadło krzyżowe przednie (ACL) w lewej nodze i w końcu złamałem prawy nadgarstek w 3 miejscach. Teraz tak się składa, że mam 3 specjalistów, którzy akurat mieli dyżur tego wieczoru na SOR-ze. Specjalistę od oparzeń, chirurga plastycznego i chirurga ortopedę. Idealnie opatrzyli mi twarz, a blizna na czole była ledwo widoczna, a moje ramię zostało zakryte, dopóki nie będę mógł iść na operację.
Ledwo pamiętam kolejny tydzień na OIOM-ie, ale w drugim tygodniu zaczęli leczyć moje poparzone ramię, aby przygotować je do przeszczepu skóry. Nie będę wdawał się w szczegóły, ale oparzenia są do bani. Czyszczenie oparzenia jest zdecydowanie najboleśniejszą rzeczą, jakiej kiedykolwiek doświadczyłem, nawet gorszą niż kamień nerkowy. Nie trzeba dodawać, że cały tydzień piekła na oczyszczeniu oparzenia i idę na operację, gdzie wymieniają mi kość policzkową i przeszczepiają mi świńską skórę na ramię. Pod koniec trzeciego tygodnia wypisują mnie do domu. Świńska skóra wytrzymała około dwa razy dłużej, niż się spodziewano, co uchroniło mnie przed koniecznością pobrania jakiejkolwiek części skóry na ramię i rozpoczęciem fizjoterapii. To był długi i ciężki proces, aby odbudować moje kolano, aby móc znowu dobrze chodzić, a także przywrócić mojej ręce prawidłową pracę. Ze względu na tkankę bliznowatą obliczyli, że odzyskam może 60% sprawności lewej ręki, ale jest ona tylko nieznacznie mniej elastyczna niż moja prawa i oszacowali, że jej sprawność wynosi 98%; w każdym razie nie mam żadnych problemów z jej używaniem, chociaż z powodu tkanki bliznowatej naprawdę bardzo boli, gdy jest zimno, ponieważ krążenie krwi w powierzchni skóry nie jest najlepsze.
Przez to wszystko radzę sobie z faktem, że z mojego powodu umarł kolejny człowiek na świecie. Dodaj do tego uraz głowy, a moje zachowanie naprawdę zmieniło się w bardzo maniakalno-depresyjne. W jednej chwili mogłem być super szczęśliwy, a w drugiej poważnie przygnębiony. Czułem się okropnie, zabijając człowieka, mimo że wszyscy mówili mi, że to nie moja wina. Często chciałem rzucić to wszystko z powodu moich uczuć winy. Zdecydowanie rozważałem zakończenie tego wszystkiego przy kilku okazjach, ponieważ po prostu wydawało mi się, że wszystko w moim życiu idzie źle. W końcu pogodziłem się z tym, ale była to długa i ciężka podróż trwająca kilka lat. Bardzo trudno było mi wybaczyć sobie coś, czego nie mogłem sobie przypomnieć i nie zrobiłem tego celowo. Nawet rodzice mężczyzny, który zmarł, wybaczyli mi, ale ja nie mogłem wybaczyć sobie. Po prostu potrzeba czasu, aby wyleczyć te emocjonalne rany.