Czy nastolatek będący chrześcijaninem powinien umawiać się na randki?
Odpowiedzi
Z tego co wiem, w Biblii nie ma żadnych szczegółów na temat randek. Jednak Biblia mówi o zachowaniu czystości i świętości aż do dnia ślubu. Wiek nastoletni to wiek niedojrzałości i braku doświadczenia. Jesteś w wieku, w którym chcesz robić to, co cię ekscytuje, bez względu na konsekwencje swoich działań. Czasami konsekwencje mogą być nieodwracalne. Sugerowałbym, abyś porozmawiał z rodzicami lub inną osobą dorosłą, która jest twoim życzliwym i może cię poprowadzić we właściwym kierunku w tej kwestii.
Moja odpowiedź teraz brzmi nie. Był jednak moment, kiedy powiedziałem tak.
dorastałem jako chrześcijanin. Moja pierwsza dziewczyna, śliczna mała blondynka, też była chrześcijanką i byłyśmy nierozłączne. Wszędzie chodziłyśmy razem i znajdowałyśmy miejsca, w których mogłyśmy się ukryć i po prostu pocałować (nigdy nie byłyśmy bardziej figlarne). Miałyśmy około 14 lat, kiedy się polubiłyśmy.
Jej rodzice zabronili jej umawiać się na randki, więc robiliśmy to po kryjomu. Ten zakaz tylko utwierdzał nas w postanowieniu, żeby zostać razem. Pamiętam, że było wiele nocy, kiedy po spotkaniach Christian Young Peoples przesiadywaliśmy na rogu ulicy, po prostu się całując. Zawsze musiałem przestać z nią spacerować, kiedy byliśmy w zasięgu wzroku od jej domu. Nie chciała, żeby jej rodzice widzieli nas razem.
Nasz związek był pyszny. Można śmiało powiedzieć, że tęskniłem za nią wtedy.
Z czasem nasze drogi się rozeszły i zaczęliśmy spotykać się z innymi ludźmi.
Poznała faceta, który ostatecznie został jej mężem. Ja również znalazłem kogoś i wziąłem ślub. Wszyscy nadal byliśmy chrześcijanami.
Ale nigdy jej nie zapomniałem.
Ożeniłem się z kobietą, której nie kochałem (to inna historia), więc zawsze zastanawiałem się, jak wyglądałoby życie z tą pierwszą dziewczyną (nazwijmy ją Isabellą).
Mąż Isabelli, Peter, był miłym facetem, który dobrze ją traktował. Mieli też razem dzieci. W świecie chrześcijańskim rozwód jest grzechem absolutnym, więc nasze szanse na to, że kiedykolwiek będziemy razem, były bliskie zeru.
Niedługo po moim rozwodzie dowiedziałam się, że Peter zachorował na raka mózgu i zmarł. Wiem, że to brzmi okropnie, ale moją pierwszą myślą było, że może Isabella i ja będziemy razem. Nadal miałam do niej silne uczucia.
w międzyczasie moja wiara chrześcijańska zanurkowała i odkryłem prawdziwy brak logiki w całej tej chrześcijańskiej dogmacie i oczekiwaniach. W końcu całkowicie opuściłem kościół. Nadal wierzyłem w Boga, ale nie w Biblię ani w wiele chrześcijańskich wierzeń. Po prostu nie miało to już dla mnie sensu. Ponownie, to długa historia sama w sobie, którą omówię innym razem.
Kilka lat po śmierci Petera skontaktowałem się z Isabellą i zaprosiłem ją na kawę.
Siedzieliśmy z nią w Starbucks i rozmawialiśmy przez jakieś trzy godziny. Dowiedziałem się, że wciąż jest głęboko w świecie chrześcijańskim. Nigdy jej nie powiedziałem, w co wierzę (a raczej, w co już nie wierzę).
W pewnym momencie odchyliła się na krześle, spojrzała na mnie i powiedziała: „Byliśmy tak szaleni na swoim punkcie, kiedy byliśmy dziećmi, prawda?”
Uśmiechnęłam się i zgodziłam. „Oczywiście, że byliśmy”. Nadal byłam, i przypuszczam, że było to widać na mojej twarzy.
Było późne popołudnie, kiedy wyszliśmy z kawiarni. Odprowadziłem ją do samochodu, podczas gdy rozmawialiśmy o spotkaniu się na przyszłą randkę. Gdy otworzyła drzwi samochodu, nachyliłem się i pocałowałem ją. Uśmiechnęła się, pożegnała, wsiadła i odjechała.
W ciągu następnych kilku dni zacząłem myśleć. Jej przekonania i moje nie współgrały ze sobą. A jeśli wiesz cokolwiek o fundamentalistycznym świecie chrześcijańskim, to brak wiary w chrześcijańskie rzeczy jest przeszkodą. Co więcej, zacząłem zdawać sobie sprawę, że nie tolerowałbym związku, w którym ona wymagałaby takich rzeczy jak wspólne chodzenie do kościoła lub innych niezliczonych normalnych czynności typowych dla par chrześcijańskich.
Po prostu nie mogłem tego zrobić. Nie mogłem się zmusić, żeby nawet zaciemnić próg kościoła. Wiem, bo po tym, jak przestałem wierzyć, próbowałem wrócić do kościoła kilka razy. Czułem się pusty i nierealny. Już tam nie pasowałem. I poważnie nie mogłem znieść słuchania kogoś, kto głosi, że wie, co Bóg myśli o różnych rzeczach.
Skontaktowałem się z Isabellą i powiedziałem jej, że moim zdaniem nie powinniśmy już wychodzić. Widziałem, że jest rozczarowana. Ja też. Bardzo bym chciał, żebyśmy mogli się spotkać, ale nie wtedy, gdybyśmy musieli razem chodzić do kościoła. Ona by nalegała. Albo nie, ale starałaby się modlić za mnie i pracować nade mną, pewna, że mogłaby zmienić moje zdanie. To dość przewidywalne zachowanie chrześcijanina.
Nigdy nie mógłbym zrobić tego żadnej innej chrześcijańskiej dziewczynie. To nie byłoby sprawiedliwe - ani wobec niej, ani wobec mnie.