Czy rodzice powinni pobierać czynsz od swoich dorosłych dzieci?
Odpowiedzi
Oto, co zrobiłem z moim synem w wieku 22 lat, kiedy skończył studia i dostał pracę.
Powiedziałem mu, że mam dobre wieści i złe wieści.
Dobrą wiadomością było to, że mógł mieszkać w domu bez czynszu.
Zła wiadomość jest taka, że musiał wziąć sumę pieniędzy, którą w przeciwnym razie płaciłby za czynsz (w Toronto to około 1500 dolarów miesięcznie) i przelać ją na konto oszczędnościowe lub konto emerytalne.
Zrobił to i niecałe dwa lata później zaoszczędził tyle, że (przy pewnej pomocy członków rodziny) mógł sobie pozwolić na zaliczkę na małe mieszkanie.
Teraz zamiast płacić czynsz, mieszka we własnym domu. W wieku 25 lat. W Toronto, jednym z najdroższych rynków w Ameryce Północnej.
Jestem z niego bardzo dumna.
Zobacz także odpowiedź Scotta Welcha na Jaki jest twój najnowszy projekt DIY?
Zauważ, że zakłada to, że rodzice mogą sobie pozwolić na własne miejsce. Jeśli rodzice zmagają się finansowo, oczywiście dziecko powinno wnieść wkład. Miałem przywilej, że mogłem zapewnić tę możliwość mojemu dziecku.
Od dnia, w którym dostałem pierwszą sobotnią pracę, mama dała mi jasno do zrozumienia, że jeśli zarabiam, to muszę płacić na gospodarstwo domowe. Co tydzień pobierała jedną trzecią mojej pensji. Często przeklinałam ją po cichu, kiedy skończyło mi się kilka ostatnich monet – chociaż rozumiałam, że to sprawiedliwe, miałam przyjaciół, których rodzice nigdy nie poprosili ich o czynsz.
Trochę mi to ułatwiła, kiedy zawzięcie oszczędzałem na swój pierwszy kredyt hipoteczny, obniżając czynsz do jednej czwartej mojej pensji tygodniowo. Ciągle myślałem, o ile szybciej mógłbym dostać się na drabinę nieruchomości, gdybym nie musiał ciągle przekazywać jej pieniędzy, ale nigdy mnie nie wypuściła, co oznaczało, że musiałem być bardzo odpowiedzialny za swoje pieniądze, aby zbudować ten depozyt.
W końcu starczyło mi na wpłacenie zaliczki na dom – solidne, małe mieszkanie z dwiema sypialniami i najstraszniejszym wystrojem, jaki kiedykolwiek widziałeś – odrapaną farbą i brudnymi dywanami z lat siedemdziesiątych. Upiorne… ale to było moje.
W dniu, w którym zabezpieczono mój dom, mama posadziła mnie przy kuchennym stole. Wręczyła mi książeczkę oszczędnościową i powiedziała, że to moja.
Każdy grosz, jaki jej wręczyłem jako czynsz, był dla mnie zapisany na tym koncie.
Wzięła moją pensję, aby nauczyć mnie odpowiedzialności, a kiedy wyciągnęłam lekcję, oddała mi wszystko. Opłaciło się udekorować i umeblować cały mój domek.
Jestem dalej w swojej karierze i jestem w znacznie większym domu. Ale zachowałem praktycznie każdy kawałek mojego oryginalnego mebla, ponieważ przywieziono go z wielką miłością.