Dzięki dwóm nowym EP-kom Tierra Whack pozostaje nieprzewidywalna jak zawsze

Philly raper Tierra Whack nigdy nie przestaje zaskakiwać. Eksplodowała na scenie w 2018 roku ze swoim 15-minutowym albumem Whack World , na który składają się krótkie piosenki, nie dłuższe niż jedna minuta. Muzyka Whack ma lekką, dziecięcą jakość – emanuje żywiołowością i fachowym wykonaniem. Ta płyta sprawiła, że stała się raperką do oglądania, z eksperymentalną naturą, która jasno świeciła na kwadransowym LP.
W ciągu następnych trzech lat wydała stały strumień dłuższych singli, z których każdy rzuca nowe światło na styl Whack. „CLONES” oferowało bardziej uderzający i bezwzględny utwór , po którym szybko pojawił się błyskotliwy „Gloria”. Teraz Tierra Whack wydała dwie EP-ki jeden po drugim — Rap? i Pop? – obie przedstawiają bardzo różne wersje artystki, ale razem wzięte utrzymują jej reputację dzikiej karty rapowej gry.
Chociaż oba tytuły kończą się znakami zapytania, styl melodyczny i liryczny każdej EP odzwierciedla jednak określone gatunki. To niezwykły projekt: piosenki wydają się prostsze niż wszystko, co zrobiła wcześniej, ale wciąż są niespodzianką w szerszym kontekście jej pracy jako artystki. Historycznie rzecz biorąc, zawsze myśli nieszablonowo, ale w przypadku rapu? i Pop? pokazuje, że potrafi dostarczać proste ciosy w obu sferach, zachowując jednocześnie część swojego charakterystycznego stylu.
Kuks? rozpoczyna się ciężkim od syntezatorów „Stand Up”, klasycznym wzmacniaczem ego, który w typowy sposób zamyka hejterów i oszustów, którzy podobno otaczają rapera. Zarówno w piosence, jak i towarzyszącym jej teledysku koronuje się na królową, prowokując każdego, by wystąpił naprzód i rzucił jej wyzwanie. Whack nazywa kogokolwiek, kogo ma na myśli, plastikiem (lub przeciwieństwem „thurl”, filadelfijskiego slangu oznaczającego kogoś o wybitnym charakterze), a inwektywa ląduje z siłą gryzienia.
„Meagan Good” to jak dotąd najbardziej wyrazisty rapowy utwór Whack, ze stałym perkusyjnym rytmem i opanowanym flow. Kim jest Meagan i dlaczego jest taka dobra? Niejasne, ale Whack chce, aby jej były mężczyzna wiedział, że radzi sobie tak dobrze jak ta kobieta. W ostatnim utworze „Millions” w tle pojawiają się chóralne wokale, co jest klasycznym posunięciem, które odrodziło się w ostatnich latach dzięki pracy Kanye „Ye” Westa i Childish Gambino. W „Millions” linijka Whacka znacznie różni się od „Meagan Good”, ponieważ wychodzą one w szybszym tempie, staccato, podobnie jak w przypadku Kendricka Lamara.
W „Millions” Whack mówi o zdobywaniu rachunków za rachunki za rachunki i przechodzeniu od dzielnicy do picia wody z Mountain Valley w eleganckich restauracjach, wszystko w bardziej beztroskim, porywającym rytmie. Podczas gdy piosenki na Rap? lekko przesuwając granice gatunku, Whack wciąż wnosi swoje typowo doskonałe umiejętności pisania tekstów.
Dla kontrastu Pop? stwierdza, że wymowa Whacka staje się wyraźniejsza, ponieważ ustępuje miejsca większej ilości śpiewu rapera niż w przypadku jego poprzednika. Tuż za bramą, w „Body Of Water”, zaczyna rapować, ale nabiera to wymuszonego elementu, ponieważ każda sylaba każdego słowa jest rozwinięta w lekkim, szybkim rytmie. W przeciwieństwie do rapu? , struktura piosenek na Pop? są bardziej szablonowymi aranżacjami, z wyraźnymi zwrotkami i refrenami. Przed pierwszym refrenem wypuszcza tandetne „1, 2, 3, 4!” – iw kontekście EP-ki to działa.
Gitara elektryczna otwiera „Lazy”, w którym Whack trzyma się śpiewu (aczkolwiek z obecnością głupkowatych reklam: „Ketchup, musztarda”). Jest też „Dolly”, która wprowadza instrument, którego jeszcze nie słyszano w twórczości Whacka: banjo. W ludowej melodii muzyka śpiewa zwiewny wokal, ale EPka jako całość pokazuje jeszcze więcej jej możliwości jako nie tylko raperki, ale i prawdziwej piosenkarki.
Częścią tego, co stawia Tierra Whack na innym poziomie niż większość emce, jest jej swobodny humor i wszechstronność w lirycznym przekazie i przepływie. Nigdy nie traktuje siebie zbyt poważnie, ale nadal domaga się szacunku, cecha, która trwa w obu tych pracach. Na obu EP-kach można znaleźć sygnatury uderzeń, od głupich fragmentów improwizacji po jej klasyczne „yuh”. Ogólny efekt jest taki, że artystka nie zatraca się w mainstreamowych dźwiękach, które stara się osiągnąć, a nawet wprowadza swój ustalony styl na nowe terytorium. A ponieważ Tierra Whack wciąż zaskakuje, może w końcu zaskoczy nas pełnometrażowym albumem.

