Inżynierowie mogą zbudować miejsce zabezpieczania odpadów nuklearnych na 100 000 lat Kto będzie mieszkał w pobliżu?
Ta historia została pierwotnie opublikowana przez Grist . Zapisz się na cotygodniowy biuletyn Grist tutaj .
Sugerowane czytanie
Sugerowane czytanie
- Wyłączony
- język angielski
Pierwsze na świecie stałe składowisko odpadów paliwa jądrowego zostanie otwarte jeszcze w tym roku na Olkiluoto, słabo zaludnionej i bujnie zalesionej wyspie na Morzu Bałtyckim, trzy godziny na północ od Helsinek.
powiązana zawartość
powiązana zawartość
Onkalo — nazwa oznacza po fińsku „jamę” lub „jaskinię” — należy do najbardziej zaawansowanych obiektów tego typu, zaprojektowanych do bezprecedensowego i pilnego zadania: bezpiecznego przechowywania najbardziej toksycznych materiałów na Ziemi, prawie 500 stóp pod ziemią, w tzw. głęboko wydobyte składowisko geologiczne.
Proces ten wymaga niezwykłych osiągnięć inżynieryjnych. Rozpoczyna się w zakładzie kapsułkowania , gdzie roboty usuwają zużyte pręty paliwa jądrowego ze zbiorników i umieszczają je w miedzianych i żeliwnych beczkach o wysokości do dwóch pięter. Po zapełnieniu te potężne statki, ważące około 24 ton , zejdą windą na odległość ponad ćwierć mili do jaskini wydrążonej w krystalicznej skale mającej 2 miliardy lat . (Podróż trwa 50 minut .) Każdy grobowiec pomieści od 30 do 40 tych ogromnych pojemników osadzonych w glinie bentonitowej i uszczelnionych betonem. Według teorii aż 3250 kanistrów zawierających 6500 ton najniebezpieczniejszych śmieci ludzkości leży nienaruszone przez setki tysięcy lat.
Nic zbudowanego ludzkimi rękami nie stanowiło więcej niż ułamka tego. Najstarsza znana budowla na świecie, Göbekli Tepe w Turcji, ma nieco ponad 11 000 lat. Zaprojektowanie Onkalo tak, aby przetrwało tak niezgłębioną długość, jest konieczne, ponieważ materiał pozostawiony w wyniku rozszczepienia jądrowego pozostaje radioaktywny przez tysiąclecia. Bezpieczne pozbycie się go wymaga przechowywania go w zasadzie na zawsze. W ten sposób nic – czy to klęski żywiołowe, przyszłe epoki lodowcowe, czy nawet koniec samej ludzkości – nie narazi nikogo ani niczego na niebezpieczeństwa.
„Plan jest taki, że nie będzie żadnego śladu [obiektu]” – powiedział Pasi Tuohimaa, kierownik ds. komunikacji w Posiva, agencji zarządzającej odpadami nuklearnymi w Finlandii. „Nikt nawet nie wiedziałby, że tam jest, niezależnie od tego, czy mówimy o przyszłych pokoleniach, przyszłych kosmitach, czy czymkolwiek innym”.
Zbudowanie takiego miejsca, mimo że jest skomplikowane technologicznie, może być łatwiejsze niż przekonanie społeczności, aby je ugościła. Uzyskanie takiej zgody może zająć dziesięciolecia i opiera się na prostych założeniach.
„Jedną z zasad geologicznego składowania jest pomysł, że pokolenia czerpiące korzyści z energii jądrowej powinny również płacić za rozwiązanie i uczestniczyć w jego rozwiązaniu” – powiedział Rodney Ewing, mineralog i materiałoznawca na Uniwersytecie Stanforda oraz współdyrektor ds. Uniwersyteckiego Centrum Bezpieczeństwa Międzynarodowego i Współpracy.
Długi proces uzyskiwania takiego wsparcia nazywa się lokalizacją na podstawie zgody i jest to przedsięwzięcie, które wielu przedstawicieli sektora energii jądrowej uważa za niezbędne w obliczu odchodzenia przez świat od paliw kopalnych. Energia jądrowa odpowiada za prawie jedną piątą energii elektrycznej wytwarzanej w Stanach Zjednoczonych, a jej rozwój jest jednym z nielicznych elementów programu energetycznego administracji Bidena, który cieszy się silnym poparciem obu partii. W ciągu ostatniego roku sekretarz ds. energii Jennifer Granholm wychwalała najnowszy reaktor w kraju , świętowała plany dotyczące eksperymentalnego małego reaktora modułowego i ujawniła pożyczkę w wysokości 1,5 miliarda dolarów na ponowne uruchomienie nieistniejącej elektrowni w Michigan.
Nie są to przypadki jednorazowe. Stany Zjednoczone zamierzają do 2050 r. potroić swój potencjał w zakresie energii jądrowej . Jednak eksperci twierdzą, że nie ma wystarczającej publicznej dyskusji na temat sposobu poradzenia sobie z odpowiednim wzrostem ilości śmieci radioaktywnych, co pogłębi problem, z którym kraj odkładał od początku ery nuklearnej. Po porażce planów budowy podziemnego składowiska geologicznego sprzed pokolenia Stany Zjednoczone starają się dogonić Finlandię i kilka innych krajów, w tym Kanadę, które mogłyby wybrać lokalizację do końca roku.
W miarę jak Stany Zjednoczone zmierzają w stronę postemisyjnej przyszłości, w której energia jądrowa może odegrać kluczową rolę, decydenci, eksperci ds. energetyki i przywódcy społeczności twierdzą, że radzenie sobie z nieuniknionymi odpadami nie jest problemem technicznym, ale społecznym. Inżynierowie wiedzą, jak zbudować repozytorium, które będzie w stanie chronić społeczeństwo przez tysiąclecia. Większym wyzwaniem jest przekonanie ludzi, że można bezpiecznie mieszkać obok niego.
Stany Zjednoczone, jeszcze zanim w Pensylwanii w 1957 r. uruchomiono pierwszą na świecie komercyjną elektrownię jądrową , wiedziały, jak najlepiej pozbyć się ścieków powstających w wyniku rozszczepiania atomów w celu wytworzenia energii elektrycznej. Na początku tego roku geolodzy i geofizycy napisali raport Narodowej Akademii Nauk, w którym zaproponowano zakopanie go. Od tego czasu opinie nie zmieniły się zbytnio od 67 lat.
„Jedynym realnym sposobem poradzenia sobie z problemem izolowania odpadów radioaktywnych, które mogą pozostać niebezpieczne od środowiska przez setki tysięcy lat, jest składowanie w głębokich warstwach geologicznych” – powiedział Edwin Lyman, dyrektor ds. bezpieczeństwa energii jądrowej w Union of Concerned Scientific . „Naprawdę nie ma alternatywy”.
Jednak te odpady, w większości pochodzące z 54 reaktorów komercyjnych w kraju, pozostają w czymś, co można porównać do chłodni. Zużyte pręty paliwowe są przechowywane na miejscu w zbiornikach z wodą przez około pół dekady , a następnie przenoszone do stalowych i betonowych kanistrów zwanych suchymi beczkami i przechowywane przez kolejne 40 lat w tzw. tymczasowym magazynie. Tylko wtedy materiał jest na tyle chłodny, że można go schować pod ziemią. Ten ostatni krok nigdy jednak nie nastąpił. W 85 tymczasowych składowiskach w kraju znajduje się ponad 86 000 ton odpadów, co przypomina pozostawienie śmieci w garażu na czas nieokreślony. Sytuacja może się jeszcze bardziej pogorszyć, gdy kraj zainwestuje w zaawansowane małe reaktory modułowe .
„Szczerze mówiąc, trochę mnie to irytuje” – powiedział Paul Murray, który w październiku został zastępcą asystenta sekretarza Departamentu Energii ds. utylizacji wypalonego paliwa jądrowego i odpadów. „Wszyscy mówią o nowych, błyszczących reaktorach, ale nikt nigdy nie mówi o zarządzaniu wychodzącym z nich paliwem na zapleczu”.
Kongres próbował to naprawić w 1982 roku, uchwalając ustawę o polityce dotyczącej odpadów nuklearnych . Prezydent Ronald Reagan nazwał to prawo „ważnym krokiem w dążeniu do pokojowego wykorzystania energii atomowej”. Wymagało to, aby rząd federalny zaczął brać odpowiedzialność za odpady nuklearne w kraju do 1998 r. oraz aby przedsiębiorstwa wytwarzające odpady wnosiły opłatę w wysokości jednej dziesiątej centa za kilowatogodzinę energii elektrycznej wytworzonej w elektrowni jądrowej za ich pozbycie się. Plan utknął w martwym punkcie, ponieważ rząd nigdy nie przejął większości odpadów. To niepowodzenie umożliwiło przedsiębiorstwom użyteczności publicznej pobieranie od Waszyngtonu kar finansowych w wysokości 500 milionów dolarów rocznie. W raporcie opublikowanym w 2021 roku przez Government Accountability Office stwierdzono, że zobowiązania federalne mogą osiągnąć 60 miliardów dolarów do 2030 roku.
Błędy rządu federalnego miały swoją kontynuację, gdy około 15 lat temu plany dotyczące głębokiego składowiska geologicznego pokrzyżowały plany. Ustawa z 1982 r. nakazała Departamentowi Energii przedstawienie prezydentowi, Kongresowi, Komisji Dozoru Jądrowego i Agencji Ochrony Środowiska sugestii dotyczących kilku lokalizacji. Kongres zmienił prawo w 1987 r., wyznaczając jedno: górę Yucca, około 160 km na północny zachód od Las Vegas, na lądzie, który naród zachodniego Shoshone uważa za święty.
Ten odgórny proces był przeciwieństwem lokalizacji opartej na zgodzie i upadł w wyniku sprzeciwu społeczności i wysiłków ówczesnego przywódcy większości w Senacie Harry'ego Reida. Demokrata z Nevady przekonał prezydenta Obamę do odrzucenia propozycji, która kosztowała wówczas 13 miliardów dolarów . Administracja Obamy zwołała panel naukowców w celu opracowania nowego planu; w 2012 r. zasugerowała utworzenie niezależnej agencji , która powierzyła jej odpowiedzialność za fundusz nuklearny i zleciła mu usprawnienie wysiłków poprzez lokalizację lokalizacji na podstawie zgody.
Zalecenie to naśladowało to, co zrobiła Finlandia i Kanada, aby zbudować konsensus społeczności. Posiva spędził cztery dekady pracując nad obiektem na Olkiluoto; poszukiwania w Kanadzie rozpoczęły się 24 lata temu wraz z utworzeniem niezależnej Organizacji ds. Gospodarki Odpadami Nuklearnymi. Jednak ponad 10 lat po przyjęciu przez Departament Energii swojej oficjalnej polityki dotyczącej lokalizacji opartej na zgodzie , postęp w kierunku utworzenia w USA podziemnego składowiska odpadów nuklearnych z głębokich wydobyć jest niewielki. (Od 1999 r. radioaktywne odpady wytwarzane przez przemysł obronny są składowane na głębokości 2150 stóp pod ziemią w pilotażowym zakładzie izolacji odpadów w Nowym Meksyku).
Zamiast identyfikować możliwe lokalizacje dla głębokich składowisk geologicznych, Departament Energii polecił Murrayowi, który ma doświadczenie w technologii nuklearnej i zarządzaniu środowiskiem, zajęcie się zaległościami w zakresie odpadów, których usunięcie z tymczasowego składowania może, według jego szacunków, zająć 55 lat. . Duża część tych śmieci marnieje w suchych beczkach, które rozmieszczone są w elektrowniach w 37 stanach. W zeszłym roku utworzył 12-osobowe konsorcja lokalizacji oparte na zgodzie, aby rozpocząć poszukiwania lokalizacji zarządzanej na szczeblu federalnym, która tymczasowo gromadziłaby odpady w kraju do czasu wybudowania stałego składowiska.
Według Kary Colton mógłby zacząć od przyjrzenia się istniejącym wspólnotom energetycznym posiadającym elektrownie węglowe, które zostały lub wkrótce zostaną zamknięte. Przewodzi Energy Communities Alliance, koalicji samorządów lokalnych będącej częścią konsorcjów i rozdzielającej dotacje federalne o wartości 1 miliona dolarów trzem społecznościom zainteresowanym udostępnieniem obiektu do składowania odpadów nuklearnych. (Dodatkowe dotacje będą dostępne tego lata). Martwi się jednak, że bez wspólnych, długoterminowych wysiłków rządu na rzecz znalezienia stałego repozytorium nikt nie zdecyduje się na udział.
„To projekt wielopokoleniowy, a nasz system polityczny cały czas się zmienia” – powiedziała. „Bez zapewnionego finansowania co roku sprawdzamy, czy poczyniony postęp ulegnie zmianie”.
Jednak dążenie Murraya do skonsolidowania tymczasowego składowania odpadów może być dyskusyjne. Zgodnie z ustawą o polityce dotyczącej odpadów jądrowych Departament Energii nie ma uprawnień do wyznaczenia miejsca tymczasowego składowania, chyba że obiekt ten jest powiązany z planem utworzenia składowiska geologicznego z kopalniami głębinowymi. To sprawia, że wysiłki Murraya są „całkiem bezsensowne” – stwierdził Lyman.
Murray przyznaje, że jego misja wiąże się z wyzwaniami. „Bez solidnego programu repozytorium bardzo trudno jest zlokalizować tymczasowe miejsce przechowywania” – powiedział. „Jako naród musimy rozpocząć program składowania, w przeciwnym razie ludzie będą myśleć, że staną się de facto obiektem unieszkodliwiania odpadów”.
Uzyskanie konsensusu w sprawie stałego składowiska, a następnie jego budowa może zająć 50 lat, powiedział. W międzyczasie krajowe przedsiębiorstwa użyteczności publicznej w dalszym ciągu gromadzą co roku 2000 ton odpadów nuklearnych.
Jeśli 50 lat brzmi niedorzecznie, należy wziąć pod uwagę, że Finlandia rozpoczęła poszukiwania lokalizacji składowiska w 1983 r. W ciągu dziesięciu lat rząd rozważał cztery lokalizacje w procesie, w ramach którego uwzględniono opinie społeczności na podstawie kryteriów geologicznych i środowiskowych, takich jak gęstość podłoża skalnego, ruch wód gruntowych i potencjał zmiany w ruchu i powstawaniu lodowców powyżej w wyniku zmian klimatycznych.
Największe wsparcie społeczne i najlepsze warunki geograficzne zapewniła Eurajoki, wiejska wieś licząca nieco ponad 9 000 mieszkańców. Kiedy w 2000 r. rada miejska głosowała za zatwierdzeniem lokalizacji , jej członkowie i wielu mieszkańców wydawało się być skłonnych do tego pomysłu, ponieważ w oddalonym o 8 mil Olkilouto znajdowały się już dwa reaktory. (Trzecia elektrownia, Olkiluoto 3, została otwarta w kwietniu 2023 r.; te trzy elektrownie dostarczają około jednej trzeciej energii elektrycznej w kraju ).
Mimo to Posiva, niezależna agencja odpowiedzialna za utworzenie głębokiego składowiska geologicznego, zaangażowała się w długoterminową kampanię mającą na celu zwiększenie wsparcia i zaufania społeczności, ucząc mieszkańców o energii jądrowej i składowaniu odpadów, aby rozwiać ich obawy. Tuohimma, menedżer ds. komunikacji w firmie Posiva, nazwał to „długim pokazem objazdowym”, którego początki sięgają wysiłków firmy na rzecz sprzedaży technologii w latach 70. XX wieku. Chociaż Fińska Partia Zielonych i Greenpeace wyraziły obawy dotyczące projektu – wynikające z budowy nowych elektrowni jądrowych i braku składowania odpadów – od tego czasu sprzeciw osłabł. Budowę instrumentu o wartości 1 miliarda euro rozpoczęto w 2000 r.; Posiva szacuje, że w ciągu następnego stulecia uruchomienie, napełnienie i ostatecznie uszczelnienie tego miejsca będzie kosztować 5,5 miliarda euro. Czas trwania tego procesu będzie zależał od tempa wytwarzania odpadów radioaktywnych w danym kraju.
Burmistrz Eurajoki, Vesa Lakaniemi, powiedziała niemieckiemu serwisowi informacyjnemu DW , że utrzymywanie całej infrastruktury nuklearnej generuje każdego roku około 20 milionów euro podatków. To prawie połowa rocznych przychodów miasta i „w ten sposób możemy zaplanować nasze przyszłe inwestycje”, w tym odnowioną szkołę, nową bibliotekę i obiekt sportowy wart 8 milionów euro. Lakaniemi wierzy, że mieszkańcy ostatecznie wsparli projekt ze względu na bezpieczeństwo Posiva oraz dlatego, że Finowie zwykle ufają swojemu rządowi i jego instytucjom.
Wysiłki Kanady nie poszły tak gładko.
Poszukiwania lokalizacji rozpoczęły się w 2002 r., kiedy parlament przyjął ustawę o odpadach paliwa jądrowego. Na mocy ustawy powołano Organizację ds. Gospodarki Odpadami Nuklearnymi (NWMO), która w 2010 r. przedstawiła dziewięcioetapowy plan , który w ciągu około dziesięciu lat miał doprowadzić do porozumienia w sprawie lokalizacji składowiska. W ciągu dwóch lat 21 społeczności wyraziło zainteresowanie taką realizacją.
Agencja przez ostatnie kilkanaście lat przeszukiwała listę dwóch miejsc najbardziej odpowiednich pod względem geologicznym i społecznym. Aby tego dokonać, rozpoczęto od zapewnienia każdemu kandydatowi odpowiedniego terenu – wystarczająco dużego, aby pomieścić wymaganą infrastrukturę, a jednocześnie dostatecznie oddalonego od źródeł wody pitnej i terenów chronionych, takich jak parki narodowe. Społeczności musiały także określić korzyści materialne, jakie odniosą dzięki możliwościom zatrudnienia i rozwojowi przemysłowemu, który będzie wspierał projekt.
Z czasem w ramach procesu selekcji lista potencjalnych lokalizacji została skrócona do dwóch. Pierwsza to South Bruce, mała społeczność rolnicza położona około 160 km na zachód od Toronto i około 55 mil od największej elektrowni jądrowej w kraju. Drugim jest Ignace, wiejskie miasteczko położone około 250 mil na północny zachód od jeziora Superior.
Społeczności Pierwszych Narodów w tych lokalizacjach – Saugeen Ojibway Nation w pobliżu South Bruce i Wabigoon Lake Ojibway Nation w pobliżu Ignace – również muszą wyrazić zgodę, ale proces ten jest odrębny i generalnie mniej nagłośniony od procesów odbywających się w gminach.
Teren w pobliżu Ignace znajduje się na terenie mniej więcej odpowiadającym terenowi federalnemu, co sprawia, że nabycie jest łatwiejsze niż w South Bruce, gdzie Organizacja ds. Gospodarki Odpadami Jądrowymi musiała podpisać umowy z właścicielami nieruchomości, aby ostatecznie zakupić ich grunty pod projekt o powierzchni 1500 akrów, gdyby okazało się, że iść przez. Oznaczało to sprzedanie pomysłu nie tylko społeczności, ale indywidualnym właścicielom gruntów. Agencja uzyskała wsparcie, przeznaczając hojne środki na pomoc miastu we wszystkim, począwszy od nowych wozów strażackich, poprzez fundusz stypendialny, a skończywszy na wypłacaniu części wynagrodzeń gminom . W sumie od 2013 r. przekazał miastu ponad 9,3 mln dolarów. (od 2018 r. Ignace otrzymał prawie 14 mln dolarów).
Mimo to pomysł zorganizowania repozytorium podzielił około 6000 mieszkańców South Bruce, których kiedyś łączyło uczestnictwo w grupach kościelnych i sportach młodzieżowych. Zwolennicy twierdzą, że ufają nauce pokazującej, że technologia repozytoriów jest bezpieczna, i wskazują na korzyści, jakie już przyniosła. Krytycy martwią się jednak wpływem wszystkich tych materiałów radioaktywnych na miasto obecnie i za kilka dekad w przyszłości, a także martwią się, że potencjalne koszty gospodarcze i środowiskowe nie zostały odpowiednio zbadane. Uważają również, że NWMO jest mniej zainteresowane rozważaniem ich punktów widzenia i odpowiadaniem na pytania, niż sprzedażą repozytorium w drodze obietnic fiskalnych.
Carolyn Fell, kierownik ds. komunikacji agencji w South Bruce, powiedziała, że pięć dni w tygodniu mieszkańcy mogą ją znaleźć w biurze, gdzie chętnie odpowiada na pytania. „Słyszeliśmy obawy ze strony społeczności i na każdym kroku dokładamy wszelkich starań, aby odpowiedzieć w sposób bardzo bezpośredni i przejrzysty” – powiedziała.
Michelle Stein nie jest tego taka pewna. Ona i jej mąż Gary hodują bydło i owce na farmie, którą kupili w South Bruce 30 lat temu. Wychowują tam także trójkę dzieci i marzą o tym, aby przejęły władzę. Kiedy jednak NWMO zaczęło podpisywać umowy z sąsiednimi właścicielami gruntów na obszar, który w 2019 r. miał wynosić 1500 akrów, dzieci Steina wyprowadziły się. Teraz martwi się, że jej ziemia może wkrótce stać się bezwartościowa, a środki do życia stracone.
„Moim zdaniem powinni nam zapłacić przynajmniej tyle, ile płacili ludziom, którzy sprzedawali na początku projektu” – stwierdził Stein. Obawia się również wpływu, jaki obiekt może mieć na wody gruntowe oraz tego, czy ktokolwiek będzie kupował wołowinę i jagnięcinę uprawianą w pobliżu obiektu nuklearnego. Uważa, że niektórzy z jej sąsiadów i rada miasta zostali przekupieni przez inwestycje NWMO na rzecz społeczności.
„Mówią, że nie przyjdą do społeczności, która nie chce tego” – powiedział Stein, „ale z pewnością namawiają nas, abyśmy byli chętni”.
Stein dołączył do kilkunastu innych osób, które zorganizowały Protect Our Waterways, aby sprzeciwić się projektowi. Przewodnicząca wolontariuszki grupy, Anja Vandervlies, obawia się, że strefa buforowa, która zabrania mieszkania lub prowadzenia działalności rolniczej w określonej odległości od obiektu, może w efekcie obejmować część lub całość jej gospodarstwa. Ona i Stein składali zeznania przed radą miejską, pisali artykuły do lokalnej gazety i ustawili jasnożółte, ręcznie robione billboardy z napisami „Powiedz nie NWMO” i „Stop kanadyjskiemu wysypisku nuklearnemu!” Jednak poczuli się wyparci przez to, co uważali za agresywny marketing agencji. W 2022 r. ich grono kandydatów do rad miejskich wypadło w wyborach słabo; Burmistrz Mark Goetz powiedział, że on i pięciu wybranych członków organu obecnie publicznie wspierają składowisko odpadów.
Goetz zastąpił swojego ojca, który był burmistrzem w 2012 r., kiedy South Bruce powiedział Organizacji ds. Gospodarki Odpadami Nuklearnymi, że jest zainteresowany hostingiem składowiska. Goetz powiedział, że jego ojciec był zainteresowany rozwojem gospodarczym, jaki projekt przyniesie społeczności silnie zależnej od rolnictwa. Odrzuca twierdzenia, że rada miejska nie zwróciła się do społeczności, zauważając, że w ciągu ostatnich 12 lat zorganizowała setki wydarzeń. Jest także wdzięczny za dotychczasowe wsparcie finansowe NWMO. Co więcej, wierzy, że ktoś musi prowadzić tę witrynę, więc dlaczego nie South Bruce?
„Odnieśliśmy korzyści z taniej energii jądrowej i nie sądzę, że powinniśmy pozostawiać te odpady przyszłym pokoleniom” – powiedział Goetz.
Przeczytaj dalej : Elektrownia Vogtle w Gruzji może zwiastować początek – lub koniec – nowej ery nuklearnej
Wyborcy zadecydują w tej sprawie w październikowym referendum. Aby głosowanie się liczyło, ponad 50 procent wyborców musi oddać głosy, co zdaniem Goetza sprawia, że stanowisko rady jest w dużej mierze dyskusyjne.
„Piękno referendum polega na tym, że każdy otrzymuje równy głos” – stwierdził. „To demokracja i będą rządy większości, więc tak naprawdę nie ma znaczenia, jaką decyzję podejmie rada”.
Jeśli jednak w referendum weźmie udział mniej niż 50 procent wyborców, decyzja wróci do rady miejskiej.
Zwycięstwo w South Bruce niekoniecznie będzie jednak wystarczające, ponieważ naród Saugeen Ojibway również musi poprzeć ten pomysł. Nawet wtedy Organizacja Gospodarki Odpadami Jądrowymi podejmie ostateczną decyzję jeszcze w tym roku i ma również na oku lokalizację w pobliżu Ignace.
Ta opcja, zwana terenem Revell, znajduje się mniej więcej w połowie drogi między Ignace a większym miastem Dryden. Vince Ponka, regionalny menedżer ds. komunikacji agencji w północnym Ontario, opisał ją jako jajowatą formację z granitu, długą i głęboką na kilka mil w obrębie Tarczy Kanadyjskiej, rozległej formacji magmowej i metamorficznej otaczającej Zatokę Hudsona.
„To idealny kawałek skały do przechowywania [głęboko wydobytego składowiska geologicznego]” – powiedział. Choć obiekt znajdowałby się poza granicami miasta, Ignace miałby gościć „Centrum Wiedzy”, kompleks biurowo-edukacyjny, który miał uczyć ludzi o repozytorium. Nazwał go „prawdziwą perełką architektury”, która może pobudzić rozwój gospodarczy.
Jodie Defeo, dyplomowana pielęgniarka i członkini rady miasta Ignace, stwierdziła, że była obojętna, gdy 14 lat temu dowiedziała się o możliwości utworzenia składowiska, ale wszelki sceptycyzm rozwiał latem ubiegłego roku podczas wycieczki do Olkiluoto finansowanej przez Organizację ds. Gospodarki Odpadami Nuklearnymi.
„Nie było żadnych oznak ostrożności ani nic, wydawało się, że nie ma powodu do niepokoju” wśród mieszkańców Eurajoki – powiedziała. Dostrzegła poprawę dochodów podatkowych w lokalnych szkołach i infrastrukturze, więc wróciła do domu wzmocniona. Wierzy, że podobny obiekt mógłby przynieść szczęście Ignacemu, który przypadł na trudne czasy, gdy kilkadziesiąt lat temu górnictwo zaczęło podupadać.
„Nie ma garnków pieniędzy na starzejącą się infrastrukturę” – stwierdziła. Niewielka liczba miejsc pracy, zapełniający się rynek mieszkaniowy i malejąca populacja powodują, że podstawa opodatkowania jest niewielka. Podczas gdy jej 17-letni syn jest zainteresowany pobytem w Ignace, jej 27-letni syn przeniósł się do Thunder Bay, miasta liczącego około 110 000 mieszkańców, położonego prawie trzy godziny na południe nad brzegiem jeziora Superior. Dla Defeo możliwość hostowania repozytorium niesie ze sobą poczucie nadziei.
„Czuję, że możemy być u progu zmian” – powiedziała.
Wendy O'Connor nie podziela jej optymizmu. Jest specjalistką ds. komunikacji w Thunder Bay i wolontariuszką w grupie opozycyjnej We the Nuclear Free North. Powiedziała, że choć Ignacy podniósł rękę, aby ugościć składowisko, to wszystkie odpady będą przechodzić przez jej miasto. Ciężarówki przewożące go będą przejeżdżać około 1500 km autostradą Trans Canada, w większości dwupasmową drogą obejmującą wybrzeże jeziora Huron i klify jeziora Superior. Martwi się ryzykiem wypadków na autostradzie lub w miejscu pracy.
Oczywiście zawsze istnieje ryzyko wycieku materiałów radioaktywnych podczas transportu lub krótkotrwałego przechowywania, co miało miejsce w Niemczech i Nowym Meksyku w ciągu ostatnich dwudziestu lat – choć nie było znanych skutków dla zdrowia.
„Możemy śmiało powiedzieć, że wypadki są nie tylko możliwe, ale i zdarzają się” – powiedział Ewing, profesor Uniwersytetu Stanforda. Dodał jednak, że są one badane i naprawiane błędy.
Chociaż naukowcy wyrażają zaufanie do inżynierii składowisk, jest prawie nieuniknione, że w ciągu tysiącleci niektóre znajdujące się w nich kanistry ulegną korozji, niektóre bariery uszczelniające grobowce ulegną erozji, a część odpadów wycieknie. Teoretycznie bezpieczniej jest, gdy dzieje się to głęboko w Ziemi, gdzie stwarza znacznie mniejsze zagrożenie. Jak wynika z raportu Stanforda z 2018 r. , w którym Ewing pomógł w tworzeniu notatek, „„bezpieczny” nie oznacza zerowego ryzyka dla zdrowia przez setki tysięcy lat, ale ryzyko dla zdrowia, które jest na tyle niskie, że jest akceptowalne dla dzisiejszej populacji i przyszłych pokoleń”.
Biorąc pod uwagę, jakkolwiek niewielkie, ryzyko związane z hostingiem odpadów nuklearnych w danym kraju, niektórzy zastanawiają się, czy lokalizacja oparta na zgodzie nie jest niczym więcej niż formą pochlebstwa, sposobem płacenia społeczności za podjęcie się zadania, którego nikt inny nie chce się podjąć.
„Cynik powiedziałby, że tak naprawdę oznacza to, że każda społeczność ma swoją cenę” – stwierdził Lyman. „Pytanie brzmi, jaka wysokość odszkodowania jest wystarczająca i czy poziom rekompensaty będzie wystarczający, na co może sobie pozwolić branża i rząd. To wszystko pytania bez odpowiedzi.”
Ale jak pokazują wysiłki w Finlandii i Kanadzie, przynajmniej takie podejście zapewnia społeczności wpływ na jej przyszłość – czego rząd USA odmówił mieszkańcom Nevady, gdy wiele lat temu wybierał górę Yucca. Upadek tych wysiłków pokazuje ograniczenia podejścia odgórnego, a rosnące w kraju zapasy odpadów nuklearnych podkreślają pilną potrzebę zajęcia się problemem zbyt długo ignorowanym. Jak zauważył Lyman, kraj musi iść do przodu. Musi pamiętać o równości międzypokoleniowej, dokonując najlepszego możliwego wyboru, aby chronić tych, którzy będą tu za setki, a nawet tysiące lat, korzystając z najlepszej dostępnej obecnie nauki i technologii. A to, w oczach wielu ekspertów w tej dziedzinie, oznacza rozwój złóż geologicznych wydobywanych z głębin.
„Nie należy realizować żadnej strategii zwiększania energii jądrowej, która nie obejmuje strategii postępowania z odpadami” – stwierdził Ewing.
Oczywiście energia jądrowa nie jest jedyną drogą prowadzącą świat do odejścia od paliw kopalnych i istnieją uzasadnione obawy dotyczące bezpieczeństwa oraz inne powody, aby kwestionować jej miejsce w przyszłości po emisji dwutlenku węgla. Ale dopóki Stany Zjednoczone i inne rządy rozważają rozszerzenie jego wykorzystania, będą musiały dowiedzieć się, co zrobić z nieuniknionymi odpadami, które generuje, i zrobić to przy wsparciu społeczności, które poniosą ten ciężar.
Ten artykuł pierwotnie ukazał się w Grist pod adresem https://grist.org/energy/how-do-you-convince-someone-to-live-next-to-a-nuklear-waste-site/ . Grist to niezależna organizacja medialna non-profit, której celem jest opowiadanie historii o rozwiązaniach klimatycznych i sprawiedliwej przyszłości. Więcej informacji znajdziesz na Grist.org