Jak The Crow uchwycił niepokój lat 90

May 18 2024
Film Alexa Proyasa z 1994 roku doskonale ujął bardzo specyficzny moment w czasie
Kruk

Film Alexa Proyasa „ Kruk ” z 1994 roku jest prawdopodobnie najbardziej pamiętany jako film, w którym Brandon Lee – syn ​​legendarnej gwiazdy filmów o sztukach walki Bruce’a Lee – został przypadkowo postrzelony na planie podczas kręcenia zdjęć i zmarł kilka godzin później w szpitalu w wieku 28 lat . to o wiele więcej, o czym wiedzą zagorzali fani zarówno filmu, jak i serii komiksów Jamesa O'Barra z 1989 roku, na których powstał.

powiązana zawartość

Wrona zmartwychwstanie nieco później, niż oczekiwano
Poszli i zażartowali z Kruka

Miałem 18 lat i niecały miesiąc dzielił mnie od ukończenia szkoły średniej, kiedy 13 maja 1994 roku film Proyasa wszedł do kin; idealny wiek dla takiego filmu. Trzydzieści lat później obejrzałem go ponownie i przypomniałem sobie, jakie to były lata 90. Datowany w najlepszy możliwy sposób Kruk jest kapsułą czasu tego, czym popkultura ochrzciła lata 90.: dekadą niepokoju.

powiązana zawartość

Wrona zmartwychwstanie nieco później, niż oczekiwano
Poszli i zażartowali z Kruka
Maksim Chmerkovskiy w „So You Think You Can Dance” i spotkaniu z Johnem Travoltą
Udział
Napisy na filmie obcojęzycznym
  • Wyłączony
  • język angielski
Udostępnij ten film
Facebook Twitter E-mail
Link do Reddita
Maksim Chmerkovskiy w „ So You Think You Can Dance” i spotkaniu z Johnem Travoltą

Badania pokoleniowe zawsze mnie fascynowały, ale nigdy nie należałem do osób, które niesprawiedliwie obwiniały określone grupy wiekowe za słabości i szaleństwa świata, nie mówiąc już o stereotypizowaniu ich w taki sam sposób, w jaki ten niesławny artykuł z Newsweeka z 1993 r. zrobił to w odniesieniu do pokolenia X (i sposobu, w jaki nawiasem mówiąc, media nadal to robią). Ale ponowne obejrzenie „Kruka” przypomniało mi, dlaczego w ogóle tak bardzo podobał mi się ten film: był to film, który wyrażał – tak, powiem to – niepokój, który ja i wielu innych nastolatków odczuwaliśmy w połowie… lata 90.

Weźmy na przykład scenę , w której Top Dollar – fachowo grany przez Michaela Wincotta – siedzi na łóżku ze swoją siostrą, oboje ubrani na czarno, pogrążeni w cieniu, gdy pokazuje jej śnieżną kulę, a przede wszystkim chorobliwie wyglądający cmentarz z w środku martwe drzewo. Top Dollar mówi: „Tata dał mi to… powiedział: „Dzieciństwo kończy się w chwili, gdy wiesz, że umrzesz”. Poza tym, że zastanawiałem się, czy coś takiego istnieje ( swoją drogą, istnieje ), pomyślałem o tej scenie doskonale podsumowuje, jak wielu dorosłych widziało nastolatki z lat 90.: zbyt dramatyczne i ponure. Ale szczerze mówiąc, wielu z nas prawdopodobnie chciało być postrzeganych w ten sposób, choć w innych, znacznie fajniejszych kategoriach, takich jak zdenerwowanie, nastroje i introspekcja. Fajnie było być złym i nie trzeba było nosić całej czerni i makijażu, żeby to mieć. Nie, część z nas nosiła flanele i martensy.

Angst oczywiście zawsze był w pobliżu. Słowo określające głęboko zakorzenioną beznadziejność, zmartwienie i strach, którego wszyscy doświadczamy, zostało po raz pierwszy ukute przez duńskiego filozofa Sørena Kierkegaarda w jego pracy filozoficznej z 1844 roku The Concept Of Anxiety. Zdefiniował ją w nim jako „rzeczywistość wolności jako możliwość możliwości”. Aby to zilustrować, podał przykład mężczyzny patrzącego przez krawędź wysokiego budynku lub klifu, jednocześnie odczuwającego potrzebę wycofania się w bezpieczne miejsce i rzucenia się w dół, w pełni świadomy, że ma swobodę wyboru, co zrobić albo, co napełnił go strachem. Myślę, że można śmiało powiedzieć, że to uczucie uległo już normalizacji, w dużej mierze dzięki internetowi, mediom społecznościowym i obecnemu stanowi świata. Jednak 30 lat temu dorośli postrzegali to jako nowość, co było jednym z wielu określeń, takich jak cyniczne, apatyczne i leniwe starsze pokolenia, używanych wówczas do opisania pokolenia X. Choć nie cierpiałem tych etykiet, patrząc wstecz, okazało się, że miały rację.

Byliśmy pierwszym pokoleniem, które dorastało jako dzieci z kluczem na piersi i wracało po szkole do pustych domów samotnych rodziców, gdy w 1980 r. wskaźnik rozwodów osiągnął najwyższy poziom 22,6%. Jak napisała Christine Hensler w swojej książce „Generation X Goes Global: Mapping A Youth Culture” z 2012 r. W Motion Obserwowaliśmy rozkład i upadek (rodziny) i staliśmy się nieczuli na stratę”. Pod koniec lat 80. gospodarka była beznadziejna, co oznaczało, że rynek pracy był do niczego dla tych z nas, którzy w tym czasie kończyli studia. Zmiana klimatu, czyli globalne ocieplenie, jak to nazywaliśmy, zostało upolitycznione w latach 90. i wszyscy byliśmy przekonani, że świat się skończy, jeśli nie dołączymy do Greenpeace. Pobicie Rodneya Kinga i zamieszki w Los Angeles w 1992 r. pokazały nam, że w Ameryce nie tylko rasizm jest żywy i ma się dobrze, ale także korupcja w policji. Chcieliśmy zbuntować się przeciwko establishmentowi – bogatym, potężnym i chciwym. Być może nie wymyśliliśmy niepokoju, ale z pewnością go opanowaliśmy.

Wszystko w The Crow — od tonu, przez potrójnie platynową ścieżkę dźwiękową po datę premiery — odzwierciedlało zbiorowy niepokój, jaki odczuwaliśmy do 1994 roku. Adaptacja Proyasa łączyła gotycką estetykę O'Barra z lat 80. i nowofalową z czarno-białych obrazów komiksy inspirowane nurtem grunge'u lat 90., wykorzystujące światło i cień w stonowanej palecie krwistych czerwieni i ciemnych szarości, aby nadać filmowi poczucie grozy i smutku.

Kiedy Kurt Cobain, mimowolny rzecznik ruchu grunge, popełnił samobójstwo na miesiąc przed wydaniem The Crow , wstrząsnęło to całą branżą muzyczną, a uczniowie Nirvany płakali. Kiedy jednak otrząsnęliśmy się z początkowego szoku, zdaliśmy sobie sprawę, że nie było to aż tak zaskakujące. Piosenki Nirvany poruszały tematy zwątpienia, traumy, uzależnień, izolacji i alienacji społecznej. Wymowna jest także jego piosenka „ I Hate Myself And Want To Die ” z albumu zespołu z 1993 roku „ In Utero” . Przyzwyczailiśmy się do chorobliwych tematów i kiedy Kruk trafił do kin, nie tylko świeżo mieliśmy w pamięci samobójstwo Cobaina, ale mieliśmy wrażenie, że oglądaliśmy Lee w jego ostatniej roli rok po jego przypadkowej śmierci, jakbyśmy widzieli prawdziwego ducha. Dla wielu z nas Kruk był katharsis, którego potrzebowaliśmy, aby pozbyć się sprzecznych emocji, którymi – jak wszystkie nastolatki – czuliśmy się obciążeni. Draven był niespokojnym duchem, tak jak my, uwięzionym pomiędzy żywymi i umarłymi. Chciał po prostu ponownie odnaleźć spokój, ale najpierw musiał odprawić pokutę. Wreszcie powstał film, który pozwolił nam wściekać się, płakać, opłakiwać i w końcu znaleźć pocieszenie w obliczu tego, co nas dolegało. To znaczy, spróbuj obejrzeć scenę retrospekcji Dravena, kiedy przygotowuje się do szukania zemsty, podczas gdy „Oparzenie” Cure’a zyskuje na znaczeniu i nic nie czuje.

Kruk był pierwszym amerykańskim filmem pełnometrażowym Proyasa. Przy budżecie wynoszącym 23 miliony dolarów zarobił ponad czterokrotnie więcej, przy łącznej wartości 93,7 miliona dolarów na całym świecie w czasie emisji kinowej. Całkiem nieźle jak na reżysera mającego doświadczenie w realizacji teledysków. Ale właśnie to sprawia, że ​​jest to ujmujące dla tak wielu ludzi. To jakby oglądać jeden długi teledysk ze ścieżką dźwiękową wypełnioną najlepszymi zespołami tamtych czasów – Rage Against the Machine, Nine Inch Nails, Stone Temple Pilots, The Cure i Jesus and Mary Chain; święto nowej fali lat 80. i wczesnych 90., grunge, metalu i rocka industrialnego.

Po kolejnej premierze  Kruka – tym razem w reżyserii Ruperta Sandersa która trafi do kin 23 sierpnia, trudno uwierzyć, że będzie to kulturowy film Proyasa z 1994 roku. W wywiadzie dla Vanity Fair na temat swojej adaptacji Sanders mówi: „Taki wygląd miałem w latach 90., kiedy szaleliśmy w Londynie, [połączony z pewnymi nowoczesnymi wpływami] takimi jak Post Malone i Lil Peep. Mam nadzieję, że ludzie, którzy dzisiaj mają 19 lat, spojrzą na niego i powiedzą: „Ten facet to my”. Może tak, a może nie. Trzydzieści lat później śmierć Brandona Lee w dalszym ciągu ciąży nad tą marką, przez co jakikolwiek restart staje się daremnym przedsięwzięciem. Seria komiksów O'Barra, a także jej adaptacja Proyasa pięć lat później, była świeżym, mało znanym projektem otoczonym tragedią z życia codziennego, która pomogła podsycić żmudną pasję niezbędną do stworzenia obu wersji; niezwykle osobista historia bólu i żalu, która stała się znacznikiem czasu kultury lat 90. W jaki sposób ta nowa wersja będzie odzwierciedlać dzisiejszą młodzież? I czy zostanie przez nich przyjęty tak, jak była i nadal jest wersja Proyasa?

Choć waham się, czy nazwać Kruka filmem o superbohaterach, jak to często się opisuje, w świecie, w którym w naszej kulturze dominują filmy komiksowe, łatwo jest zobaczyć Erica Dravena w roli naszego gotycko-grungeowego bohatera, który ucieleśniał całe pokolenie i uratował je przed utonięciem we własnym nieszczęściu. Budynki płoną. Ludzie umierają. Ale niepokój jest wieczny.