Niespodziewani pierzaści przyjaciele!

Był 21 listopada, właśnie skończył padać śnieg i było bardzo zimno. To był również słoneczny dzień. Siedziałem przy stole jedząc poranną przekąskę i wyjrzałem przez tylne okno, aby zobaczyć całe stado Juncoe. Przelatywały przez ogród, w powietrzu, na ziemi, w podgrzewanej poidełko dla ptaków.
Byłem naprawdę zaskoczony ich widokiem, ponieważ zwykle nie widzimy ich aż do wczesnej wiosny.
Są takie słodkie do oglądania. Gonią się nawzajem, żerują jak szaleni w śniegu, szukają nasion, odlatują, wracają, by zanurkować w poidłach dla ptaków. Taki słodki.
Starałem się zrobić jakieś porządne zdjęcia przez okno, ale wyszły takie sobie, te dwa single były najlepsze. Wszystkie ujęcia przedstawiające ich aktywność były naprawdę rozmyte.


Później tego ranka podszedłem do frontowego okna, żeby zobaczyć, czy w tej części ogrodu są jacyś Juncoe, i zdziwiłem się, widząc wspaniałego samca kardynała siedzącego na drzewie rokitnika zwyczajnego i delektującego się przekąską przejrzałych jagód. Miałem szczęście, że mnie nie widział. Światło było dobre i pozwoliło mi być w oknie dziobowym, robić zdjęcia i nie uzyskać dużego odbicia.





Jeszcze później tego samego ranka przyszedłem na górę i rozmawiałem z Taffy w oknie mojego biura, kiedy nagle spięła się i spojrzała na drzewo sąsiadów.

Tam, na drzewie sąsiadów, był jastrząb czerwonoogoniasty. I, chłopcze, jakie to było duże!
Przeszukiwał nasze podwórko, wyraźnie szukając przekąsek. Pozostał tam przez około 15 minut, po czym majestatycznie odpłynął, na wysokości około 20 stóp nad podwórkiem, potem w górę, nad cedrami i dalej.
Nie byłem w stanie zdobyć aparatu na czas, aby zrobić zdjęcie, ale miałem jedno z jastrzębia czerwonoogoniastego sprzed około 3 lat.
