Technologia może pomóc spowolnić lub odwrócić zmiany klimatyczne, ale nie bez pomocy państwa
Przez Craiga Berry'ego
Z każdą mijającą chwilą szanse na to, że poprzez samo ograniczenie emisji CO₂ ludzkość osiągnie „zero netto” do 2050 roku i/lub ograniczy wzrost średniej temperatury na świecie do 1,5°C, wydają się coraz bardziej odległe. Przynajmniej część pracy będzie musiała zostać wykonana przez usunięcie już wyemitowanego CO₂ z atmosfery.
Sama Wielka Brytania będzie musiała każdego roku usuwać 100 milionów ton CO₂ z atmosfery, aby zbliżyć się do zera netto. Jest to zbliżone do wielkości emisji z największej działalności emisyjnej w Wielkiej Brytanii, czyli transportu drogowego.
To wyjaśnia entuzjazm społeczności naukowej dla technologii i praktyk usuwania gazów cieplarnianych (GGR), stosowanych w celu zrównoważenia ciągłych emisji, których nie można wystarczająco szybko ograniczyć. Ale czy GGR naprawdę pomoże? Czy wpadamy w pułapkę techno-optymistów? Cameron Hepburn i Steve Smith — dwaj czołowi brytyjscy eksperci od GGR — ostrzegali w zeszłym roku, że może to być „ niebezpieczne odwrócenie uwagi ” od prawdziwego zadania, jakim jest zapobieganie emisjom. GGR pokrywa się z technologią wychwytywania i składowania dwutlenku węgla (CCS) i opiera się na niej, ale rozwój tej pierwszej jest wyraźnie przyznaniem, że ta druga nie miała wymaganego wpływu.
Optymizm techno jest wszechobecnym problemem. W tym przypadku jednak perspektywa rozwiązania technologicznego jest właściwie realistyczna; ale jest hamowany przez utrzymujący się optymizm rynkowy . Państwo, a nie rynek, będzie musiało napędzać wdrażanie GGR.
Podróż dyfuzyjna GGR będzie zdradliwa
Istnieją zasadniczo dwie formy GGR. Po pierwsze, większe wykorzystanie biomasy, począwszy od zalesiania, a skończywszy na nowych elektrowniach bioenergetycznych integrujących CCS (tj. BECCS).
Dostępność i przydatność gruntów jest główną przeszkodą dla większego wykorzystania biomasy (i faktycznie większości podejść wymagających składowania dwutlenku węgla). Istnieje również możliwość, że techniki takie jak zalesianie i sekwestracja gleby faktycznie zaszkodzą środowisku naturalnemu – powodując szkody społeczne i ekologiczne – oraz że BECCS może osłabić efekty GGR z powodu energochłonnego transportu i przetwarzania biomasy.
Biorąc pod uwagę te trudności, staje się coraz bardziej oczywiste, że po drugie, potrzebne będą również technologie bezpośredniego CCS w powietrzu (tj. DACCS), obejmujące gigantyczne wentylatory i złożone procesy filtrowania w celu wydobycia CO₂ z atmosfery.
Jesteśmy jednak bardzo daleko od wdrożenia DACCS na wymaganą skalę. Jak zauważył Mark Workman i inni , dylematy pierwszego ruchu są znaczne (być może nie do pokonania). Problem jest częściowo technologiczny (rozwój DACCS jest wciąż w powijakach), a częściowo infrastrukturalny (przeszkoda dla wszystkich istniejących opcji CCS).
Ale główny problem, dla wszystkich form GGR, jest natury ekonomicznej. Niewiele uwagi poświęcono ekonomii GGR, czyli warunkom, które będą napędzać popyt (a tym samym przychody), tak aby innowatorzy byli zachęcani do dalszego rozwijania i rozpowszechniania technologii GGR.
„Emisje ujemne” nie będą działać
Być może dzieje się tak dlatego, że dyskurs wokół GGR był do tej pory, co całkiem zrozumiałe, kierowany przez naukę. Ale możemy również spekulować, że dzieje się tak dlatego, że konwencjonalna ekonomia innowacji ma niewielkie znaczenie dla GGR. Podczas gdy w rozwoju usług GGR jest miejsce na przedsiębiorczość, GGR jest niezwykłą innowacją. Skupia się przede wszystkim na osiągnięciu własnej dezaktualizacji i nie stara się ani uzupełniać, ani zastępować istniejących dóbr technologicznych — raczej po prostu oczyścić ich efekty zewnętrzne.
Trudno zatem przewidzieć, jak mógłby wyglądać zrównoważony rynek GGR.
Jednak ponieważ rynki to prawie wszystko, co wiemy, decydenci wydają się być zdeterminowani, aby spróbować stworzyć sztuczny rynek, aby zachęcić GGR do innowacji. Krótko mówiąc, pokładają wiarę w handlu ujemnymi emisjami.
Handel emisjami był jedną z głównych odpowiedzi politycznych na zagrożenie zmianą klimatu, umożliwiając zanieczyszczającym sektorom i firmom zakup dodatkowych uprawnień do emisji CO₂, przy nominalnym ograniczeniu ich własnych uprawnień. Zastosowanie tego samego podejścia do GGR byłoby przypadkiem kształtowania polityki bez dowodów, zwiększania skali tego, co nie działa.
W systemie emisji ujemnych dostawcy GGR otrzymają kredyty na podstawie ilości wydobywanego przez nich CO₂ (co będzie trudne do zmierzenia). Firmy zanieczyszczające mogą następnie kupować te kredyty, aby zrekompensować własne ciągłe emisje.
Takie podejście zintensyfikowałoby niektóre z najgorszych cech systemów handlu emisjami. Po pierwsze, nawet jeśli to podejście działa, wyraźnie tworzy symbiozę między bohaterem a złoczyńcą. Dostawcy GGR polegaliby na utrzymywaniu się emisji CO₂ w celu generowania przychodów. ( Głównym źródłem zysków Tesli jest np. sprzedaż uprawnień do emisji producentom samochodów konwencjonalnych ).
Po drugie, biorąc pod uwagę różnorodność interwencji politycznych (i preferencji konsumentów) właściwych dla zanieczyszczających sektorów w celu ograniczenia emisji, istniałaby duża niepewność co do długoterminowej trajektorii rynku kredytów na ujemne emisje. Brak gwarantowanego popytu zahamuje innowacje — pomimo faktu, że wszystkie możliwe ścieżki do zera netto zależą od wkładu przyszłych innowacji GGR.
Państwo musi wziąć na siebie odpowiedzialność
Oczywiste jest, że państwo musi stać się „ inwestorem pierwszej instancji ” w wysiłkach na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym. Co to oznacza dla GGR? Na przykład rząd Wielkiej Brytanii zapewnia już dotacje na badania i rozwój dla powstającego sektora GGR (choć nie na wymaganą skalę). Mógłby również wykorzystać swoje uprawnienia regulacyjne i w zakresie polityki pieniężnej, aby zachęcić lub zmusić sektor finansowy do zwiększenia kwoty kredytu dostępnego dla firm rozwijających usługi GGR.
„Oczywiste jest, że państwo musi stać się„ inwestorem pierwszej instancji ”w wysiłkach na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym”
Problem polega jednak na tym, że pomimo pilnej potrzeby brakowałoby niezawodnego popytu, nawet gdyby technologie GGR były wspierane w celu komercjalizacji. Dlatego rządy muszą pójść znacznie dalej, stając się głównym klientem usług GGR. Warunkowość w zamian za to wsparcie umożliwiłaby wówczas kształtowanie sektora w interesie publicznym (i planetarnym).
W Wielkiej Brytanii choroba mózgu Departamentu Skarbu oznacza, że decydenci są niechętni strategicznemu wykorzystywaniu zamówień publicznych do kształtowania rynków. Jednak rola zamówień publicznych w pobudzaniu innowacji jest obecnie mocno ugruntowana na arenie międzynarodowej.
Jedną z pozornych korzyści płynących z negatywnego systemu handlu emisjami jest to, że „zanieczyszczający płaci”. Zasada jest słuszna, ale nieistotna, jeśli nie jest skutecznie stosowana w praktyce. O wiele skuteczniejszym sposobem, aby zanieczyszczający płacił, jest znacznie wyższe opodatkowanie przez państwo zanieczyszczających firm i sektorów, pomagając w ten sposób w finansowaniu własnych zakupów GGR.
The Guardian niedawno zaprezentował Frontier, zobowiązanie rynkowe (AMC) o wartości 925 milionów dolarów, finansowane przez najlepszych z Doliny Krzemowej (Stripe, Alphabet, Shopify i Meta), wraz z McKinsey. AMC mają na celu zapewnienie gwarantowanego popytu na innowacje, które dopiero wejdą na rynek. Ale 925 milionów dolarów to oczywiście za mało. Wyraźnym celem Frontier jest obniżenie kosztów usług GGR, aby umożliwić pojawienie się konwencjonalnego rynku.
Tańsze jest zwykle lepsze… ale dla kogo tańsze? Zasadniczo GGR potrzebuje niezawodnego, długoterminowego klienta. Wiemy już, że poleganie wyłącznie na redukcji kosztów w celu napędzania popytu na zielone technologie nie zapewnia wymaganej transformacji wystarczająco szybko — jak ostatnio argumentował Martin Wolf w odniesieniu do energii odnawialnej.
Ucząc się od sektora energii odnawialnej, państwo powinno przynajmniej zapewnić system publicznych zachęt dla sektora prywatnego, aby stał się wiarygodnym klientem GGR. Ale to podejście raczej nie wystarczy. Potrzebujemy bardziej interwencyjnej formy polityki przemysłowej, jeśli mamy uczyć się na błędach w zarządzaniu energią odnawialną.
Nie oznacza to, że polityka przemysłowa dla GGR będzie łatwa do ustanowienia. Brak jest wielu warunków wymaganych do powodzenia polityki przemysłowej lub są one spełnione tylko częściowo:
- Brakuje politycznego przywództwa i zaangażowania, zwłaszcza na arenie międzynarodowej.
- Nie ma wyraźnego związku między GGR a bezpieczeństwem narodowym, a nawet narodowym dobrobytem czy odpornością. GGR może stać się dochodowym sektorem, ale jest mało prawdopodobne, aby kiedykolwiek stał się główną częścią gospodarki jakiejkolwiek wysoko rozwiniętej gospodarki. Co więcej, żaden naród nie ma motywacji do samodzielnego rozwijania sprawności GGR, ponieważ wszystkie części świata odniosłyby równe korzyści z usunięcia emisji dwutlenku węgla z atmosfery.
- W związku z tym, chociaż GGR może być źródłem tworzenia miejsc pracy, efekt ten będzie ograniczony — i to pomaga wyjaśnić ograniczone zainteresowanie polityczne inwestycjami GGR.